Krzyże ratowania ginących z rąk prezydenta RL w imieniu zmarłych rodziców i siostry odebrała Eleonora Czeżowska.
— To była dla mnie bardzo wzruszająca uroczystość, podobnie jak cała podróż do Wilna. Moi rodzice kochali to miasto, choć nigdy nie zdecydowali się na odwiedzenie go po wojnie — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.
Podczas podróży odwiedziła także dom przy ulicy Zakretowej (obecnie M. K. Čiurlionio), gdzie mieszkała jej rodzina.
— Urodziłam się już po wojnie, nigdy nie byłam tu razem z rodzicami, ale wszystko jest dokładnie tak, jak opowiadała moja mama. Ulica jest rzeczywiście nieco podobna do tej, przy której mieszkaliśmy w Toruniu, dom również. Chodząc po tych podwórkach, próbowałam przywołać jak najwięcej przekazanych mi wspomnień, także tych o ocalonych w tym miejscu Żydach — opowiada Eleonora Czeżowska, nie kryjąc wzruszenia.
Ślad profesora w Wilnie
Tadeusz Czeżowski, ojciec Eleonory, urodził się w Wiedniu, a zmarł w Toruniu. Bez wątpienia jednak to właśnie w Wilnie pozostawił swój najbardziej zauważalny, choć dziś nieco zapomniany ślad.
Przyjechał tu jesienią 1919 r., aby organizować administrację Uniwersytetu Stefana Batorego. Latem 1920 r. jako żołnierz wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej i na krótko opuścił miasto, by niedługo powrócić na stałe. W 1923 r. został profesorem nadzwyczajnym filozofii, a tytuł profesora zwyczajnego uzyskał w 1936 r. W latach trzydziestych XX w. pełnił funkcję prorektora USB, a także dziekana i prodziekana Wydziału Humanistycznego. W Wilnie ułożył sobie również życie rodzinne — w 1929 r. ożenił się z Antoniną Packiewicz, tu przyszła na świat ich pierwsza córka, Teresa.
Profesor znany był w społeczności uniwersyteckiej nie tylko jako wybitny naukowiec i wykładowca, lecz także jako człowiek o jasnych przekonaniach, zdecydowanie odrzucający wszelkie przejawy antysemityzmu.
— Na USB ojciec był zdecydowanym przeciwnikiem wprowadzania numerus clausus, czyli limitu ograniczającego przyjmowanie studentów żydowskiego pochodzenia na studia uniwersyteckie. Odważnie i bezkompromisowo reagował na zamieszki wymierzone w studentów żydowskich — wspomina Eleonora.

| Fot. archiwum rodziny Czeżowskich
Wojna i pomoc prześladowanym
Rozpoczynająca się we wrześniu 1939 r. wojna położyła kres dotychczasowemu życiu. Po zamknięciu Uniwersytetu Stefana Batorego przez litewskie władze profesor formalnie stracił pracę, choć nadal angażował się w podziemną działalność uczelni. Rodzinę utrzymywał, udzielając lekcji języka niemieckiego.
Po zajęciu Wilna przez Niemców cała rodzina zaangażowała się w pomoc Żydom. Jednym z ocalonych był Abraham Fessel, który wspominał, że profesor odwiedzał go niemal codziennie, przynosząc żywność i wsparcie, nie zrywając kontaktów nawet po zamknięciu Fesselów w getcie. Po niedługim czasie zaproponował mu ucieczkę i schronienie w swoim mieszkaniu. W listopadzie 1941 r. Fesselowie, wraz z dwiema zaprzyjaźnionymi rodzinami żydowskimi, opuścili getto i przenieśli się do mieszkania Czeżowskich.
Po kilku miesiącach wszystkie rodziny zostały ulokowane w bezpieczniejszym miejscu — w majątku Hryhorowicze koło Dzisny nad Dźwiną, należącym do rodziny Antoniny Czeżowskiej. Dzięki autorytetowi profesora wśród miejscowej ludności wszyscy przetrwali okupację. Fessel wspominał, że to właśnie przyjaźń z profesorem budziła szacunek i chroniła ukrywających się.
Dom otwarty dla potrzebujących
Nie byli to jedyni ocaleni. Czeżowscy pomogli także dawnej asystentce profesora, Racheli Kapłan (Marii Renacie Mayenowej), jej mężowi Józefowi Mayenowi oraz innej studentce żydowskiego pochodzenia, Cywii Wildsztein-Nabożnej, którą umieszczono u asystentki Aleksandry Zajkowskiej. W ich mieszkaniu przez całą wojnę mieszkała również Złata Kaczergińska (po wojnie Burgin), którą Eleonora miała okazję dobrze poznać.
— Złata była w czasie wojny bardzo młodą kobietą, miała maleńkie dziecko. Wyszła z getta na chwilę, by kupić mu pończoszki. Kiedy wróciła — już go nie było, zostało zamordowane. To był dla niej wstrząs. W tej całej rozpaczy udało jej się wydostać i zupełnie przez przypadek zadzwoniła do drzwi moich rodziców, którzy wtedy szukali opiekunki dla dorastającej Teresy — wspomina Eleonora.
Czeżowscy wiedzieli, że Zlata jest Żydówką, wiedziała o tym również ich córka Teresa.
— Czasem ktoś dziwi się, że nastoletnia w czasie wojny dziewczyna została uznana za Sprawiedliwą wśród Narodów Świata, ale ta sytuacja wymagała wyjątkowej przytomności także od niej. Kiedyś, podczas odwiedzin w naszym domu, jedna z koleżanek Teresy miała powiedzieć: „Macie w domu Żydówkę”. Teresa zupełnie się nie zmieszała, odpowiadając: „Ale ty jesteś niemądra, nie odróżniasz Żydów od Ormian” — jakby nie wiązało się to z żadnymi konsekwencjami — opowiada rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
Milczenie po wojnie
Przez całe powojenne życie Tadeusz i Antonina Czeżowscy niewiele mówili o swoich zasługach w czasach wojny.
— Zwłaszcza tata nie mówił wiele. Zawsze, kiedy go pytałam, odpowiadał: „wolałbym do tego nie wracać”. Mama mówiła więcej — podkreśla Eleonora.
O ich zaangażowaniu dowiadujemy się głównie z powojennych listów i relacji ocalonych. Wiadomo, że rodzina pomogła co najmniej 22 osobom, z których na pewno przeżyło 11. Losy pozostałych pozostają nieznane.
Wśród opowieści przekazanych przez matkę Eleonora pamięta szczególnie jedną.
— We wrześniu 1943 r. ojciec został aresztowany przez Saugumę, jako jeden ze stu polskich zakładników razem z m.in. z prof. Kazimierzem Pelczarem. Pewnego dnia mama spotkała panią Pelczarową, która powiedziała jej, że jej mąż i ojciec nie żyją. Mama była osobą bardzo wierzącą, modliła się o powrót ojca w Ostrej Bramie i przyrzekła, że jeśli wróci, nigdy w życiu mu się nie sprzeciwi. Wrócił po dwóch tygodniach z więzienia, ale 10 zakładników w rozstrzelano w Ponarach (wśród nich prof. Kazimierza Pelczara i profesora prawa Mieczysława Witolda Gutkowskiego) — opowiada Eleonora.
Pierwsze polskie odznaczenie Yad Vashem
Po wojnie rodzina Czeżowskich, podobnie jak kilka innych rodzin wileńskich profesorów, przeniosła się do Torunia, gdzie Tadeusz Czeżowski zaangażował się we współtworzenie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. W 1960 r., po przejściu na emeryturę, rodzina po raz pierwszy udała się do Izraela.
Na wniosek Abrahama Fessela, 16 kwietnia 1963 r. Tadeusz, Antonina i ich nieżyjąca już wówczas córka Teresa otrzymali medal i dyplom wraz z honorowym tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Oficjalna uroczystość odbyła się 25 kwietnia 1963 r. Było to pierwsze przyznane przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie odznaczenie dla Polaków i zarazem trzecie od momentu uchwalenia tej nagrody przez Kneset. 22 sierpnia 2012 r. Czeżowscy pośmiertnie otrzymali Honorowe Obywatelstwo Izraela.
— W naszym domu, także po wojnie w Toruniu, zawsze byli mile widziani Żydzi — przyjaciele rodziców. Niektórzy byli przyjaciółmi jeszcze z czasów wileńskich. Tak było również po roku 1968. Ten okres doskonale pamiętam — jako studentka polonistyki brałam wówczas udział w strajkach, co mój ojciec popierał. Pamiętam wizyty naszych żydowskich przyjaciół i całą falę antysemityzmu, której wówczas doświadczyli. Mieliśmy wiele bliskich osób w Izraelu, co wówczas nie było dobrze widziane. Większość ludzi ograniczała kontakty, by się nie narażać. Moi rodzice nigdy tego nie zrobili. Także w okresie największych napięć dostawaliśmy listy — czasem mama śmiała się, że ktoś już je przed nami czytał — ale nie wpłynęło to w żaden sposób na nasze relacje, które bardzo cenię także dzisiaj — kończy swoją opowieść Eleonora Czeżowska.