– Pomysł filmu o Fani Lewando powstał kilka lat temu podczas realizacji jednego z moich filmów o ludziach związanych z Wilnem. Nie ukrywam, że Wilno stało się dla mnie miastem bliskim, które bardzo pokochałem – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” reżyser filmu Andrzej Ciecierski.

| Fot. materiały prasowe Nakladatelství Garamond
Przedsiębiorcze małżeństwo
Fania Lewando mieszkała przed wojną w Wilnie ze swoim mężem Lazarem i prowadziła restaurację przy ulicy Niemieckiej 14.
– Była to wegetariańska restauracja, która wtedy nazywała się „Dieto-jarska Jadłodajnia”. Lata działalności doprowadziły do tego, że zaczęli się w tej restauracji pojawiać się goście bardzo znani, którzy spożywali tam posiłki i wpisywali się do księgi gości. Niestety, księga ta nie ocalała, zaginęła w czasie II wojny światowej – opowiada reżyser.
Zauważa, że bohaterka filmu jest w pewien sposób związana z jego rodzinnym miastem – Gdynią. – W 1937 r. została zaproszona do pracy na statku MS „Batory” jako szefowa kuchni. Zajmowała się kuchnią koszerną dla gości pochodzenia żydowskiego na trasie Gdynia–Nowy Jork – kontynuuje nasz rozmówca.
Na początku XX w. część rodziny Fani Lewando wyjechała do Londynu, część do Ameryki. – Fania zaś po wyjściu za mąż za Lazara Lewando również próbowała wyjechać do Ameryki. Niestety, wtedy Amerykanie wydawali wizę wyłącznie na podstawie zaświadczenia o stanie zdrowia, a Lazar, jak głoszą informacje, został kontuzjowany podczas ucieczki z Wilna w czasie wojny polsko-rosyjskiej w 1920 r. Nie otrzymał więc wizy i małżeństwo Lewando pozostało w Polsce. Przez jakiś czas mieszkali w Chojnicach, a później powrócili do Wilna. Tu do wybuchu wojny prowadzili interesy. Lazar był przedsiębiorcą, który prowadził firmę sprzedającą jajka w całej praktycznie Polsce i nie tylko, a Fania zajmowała się prowadzeniem jarskiej restauracji – opowiada dokumentalista.

| Fot. Marian Paluszkiewicz
Autorka książki kucharskiej
W 1938 r. w Wilnie ukazała się książka „400 potraw jarskich według przepisów Fani Lewando”.
– Można powiedzieć, że była to jedna z pierwszych w Europie całkowicie wegetariańskich książek kucharskich. Została wydana zarówno w języku jidysz, jak i polskim. Różniły się one tylko tym, że książka w języku jidysz zawierała kilka wpisów z księgi gości i stąd wiemy, że restaurację przy ulicy Niemieckiej odwiedzały różne osoby ze świata sztuki, kultury, nauki, m.in. wtedy jeszcze młody Marc Chagall – opowiada Andrzej Ciecierski.
Sądzono, że wydania książki zaginęły bezpowrotnie w wojennej zawierusze. – Tymczasem w latach 90. ub.w. dwie Amerykanki w jednym z londyńskich antykwariatów przypadkowo natrafiły na oryginalne wydanie i zawiozły je do Ameryki – wyjaśnia reżyser.
Tam, dzięki staraniom kilku osób, m.in. z Instytutu YIVO (placówkę założono w 1925 r. w Wilnie pod nazwą Żydowski Instytut Naukowy), który obecnie działa w Nowym Jorku, książka została ponownie wydana. Ukazała się również na Litwie, w Polsce, zaś ostatnio także w Czechach.
Fania była nie tylko świetną kucharką, lecz także edukatorką – założyła szkołę kulinarną, w której uczyła miejscowe kobiety gotowania potraw wegetariańskich i nie tylko. – Prowadziła zajęcia dla gospodyń domowych pochodzenia żydowskiego w kamienicy na ulicy Wielkiej 10. Uczyła je, jak prowadzić dom, jak tanio i zdrowo gotować, skutecznie gospodarować swoim czasem. Jest to pewien element, który wówczas był nowatorski – wyjaśnia rozmówca.
Filmowe materiały z archiwów
Film jest kręcony zarówno w Polsce, jak i na Litwie. – Tutaj rozmawialiśmy z wieloma osobami, szukaliśmy dokumentów w wileńskich archiwach. Okazało się, że ocalało bardzo niewiele zdjęć, nawet wśród rodziny. W Litewskim Centralnym Archiwum Państwowym znaleźliśmy m.in. dowód osobisty Fani Lewando, dwa paszporty, które uzyskała, gdy wyjeżdżała do rodziców do Londynu. Udało się nam odnaleźć wnuki sióstr i brata Fani Lewando – relacjonuje Andrzej Ciecierski.
– Największą zagadką, jeżeli chodzi o jej życiorys, jest to, w jaki sposób zaginęła. Czy została zamordowana, przez kogo – przez Rosjan czy przez Niemców? W momencie wkroczenia Niemców w połowie 1941 r. do Wilna słuch o Fani Lewando zaginął i nawet rodzina tylko domniema ewentualną wersję, jaka mogła się wydarzyć, jeżeli chodzi o jej zaginięcie i śmierć. Opowiada się, że próbowała się ewakuować, uciekając razem z Rosjanami, kiedy Niemcy wkraczali do Wilna, ale później już żadnej informacji nie mieli. Rodzina domyśla się, że Fania została zabita lub miała jakiś wypadek, a być może zmieniła nazwisko – mówi dokumentalista.
Okres zdjęciowy filmu potrwa do końca tego roku, emisja zaplanowana jest na początek przyszłego roku. – Bardzo byśmy chcieli, żeby premiera odbyła się w Wilnie – dodaje Andrzej Ciecierski.

| Fot. Marian Paluszkiewicz
Kamienie pamięci
Przy ul. Niemieckiej 14, w pobliżu miejsca, gdzie przed wojną czynna była słynna restauracja, wmurowane są kamienie pamięci upamiętniające Fanię i Lazara Lewando.
Kamienie pamięci (niem. Stolpersteine) dedykowane są także innym mieszkańcom pochodzenia żydowskiego przedwojennego Wilna. Zostały osadzone w bruku w pobliżu ostatniego miejsca ich zamieszkania, przeważnie przy domach, w których mieszkali przed wywiezieniem do getta.
W ten sposób uwieczniono pamięć: Lizy Daiches (1914–1944), Benciona Michtoma (1909–1941), Fani (Umy) Olkienickiej-Lerer (1899–1943/44), Rachel (Róży) Suckever-Uszajewej (1904–1943), Jakuba Szera (1890–1944).
Odsłonięcie kamieni pamięci w celu uwiecznienia ofiar nazizmu jest międzynarodowym projektem, przed ponad 30 laty zainicjowanym przez niemieckiego rzeźbiarza Güntera Demniga. W kilkunastu krajach Europy i Argentynie odsłonięto ponad 75 tys. tego typu upamiętnień. Stanowią one największy na świecie memoriał ofiar Holokaustu. Postacie te symbolicznie wracają do miast i miasteczek, w których żyli, uczyli się, pracowali.
Kamienie pamięci to betonowe kostki z mosiężną tabliczką z brązu, z wyrytym na niej nazwiskiem upamiętnionej osoby, datami narodzin i śmierci oraz krótką informacją o losie, jaki daną osobę spotkał.
Pierwszy kamień pamięci pojawił się w Niemczech, w Kolonii, w 1992 r. Upamiętnia deportację Romów do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Znajdują się one na terenie ponad 20 krajów, w tym Niemiec, a także: Austrii, Belgii, Czech, Holandii, Polski, Norwegii, Ukrainy, Węgier i Włoch. W samym Berlinie jest ich 6 tys.
Osoby, którym dedykowane są kamienie pamięci, zostawiły znaczący ślad w kulturalnym i artystycznym świecie przedwojennego Wilna.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 40 (113) 04-10/10/2025

                                    


