– Na jarmarkach wileńskich było gęsto od ludzi, od towarów, od zwierząt, które ciągnęły wozy. Ten zgiełk chcieliśmy podkreślić w tytule, łącząc go ze światłem, elementem fotografii, które na Kaziukach odbija się w błocie czy śniegu, a na jarmarkach św. św. Piotra i Pawła praży sprzedających i kupujących promieniami słońca – mówi Maja Bieńkowska, kuratorka wystawy z Muzeum Narodowego w Gdańsku.
Gdańskie zbiory
Trwająca do 2 listopada wystawa „Zgiełk i światło jarmarków wileńskich” jest jednym z elementów programu tegorocznego festiwalu „Wilno w Gdańsku”, organizowanego przez Gdański Archipelag Kultury. – Od kilku lat współpracujemy z tą instytucją, wspólnie organizujemy wykłady i wystawy – tłumaczy Maja Bieńkowska. – W zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku mamy ponad 12 tys. obiektów fotograficznych. Jednym z kierunków tworzenia kolekcji były fotografie, albumy rodzinne ludzi, którzy przyjechali do Gdańska po wojnie z Litwy, Białorusi, Ukrainy. Gromadzimy je w Pracowni Fotografii Kresowej. Jest wśród nich bardzo dużo zdjęć międzywojennej Wileńszczyzny, a pośród nich wiele fotografii prezentujących Kaziuki czy jarmarki św. św. Piotra i Pawła. Właśnie je zdecydowaliśmy się zaprezentować szerszej publiczności na tegorocznym festiwalu.
W Wilnie jarmarki odbywały się corocznie z okazji święta patronów różnych parafii: św. Kazimierza, św. Jerzego, św. Jana oraz św. św. Piotra i Pawła. Początkowo trwały jeden dzień i były zlokalizowane wokół kościołów. Z upływem czasu rozrastały się na okoliczne uliczki, a świętowanie trwało kilka dni, stając się wydarzeniem o wyjątkowej randze społecznej. Jarmarki były okazją do zakupów od lokalnych rzemieślników, rolników i twórców ludowych. Pomiędzy straganami przewijali się sprzedawcy, kupujący, dzieci, a nawet zwierzęta, tworząc barwny i gwarny krajobraz miejskiego święta.
Pierwszy odbywający się po zimie jarmark kaziukowy słynął z wyrobów z drewna, wikliny, towarów garncarskich, tkactwa, obwarzanków i pierników, zwłaszcza w kształcie serc. Na jarmarku świętojerskim prym wiodły rośliny – kwiaty doniczkowe, ale też bulwy, kłącza, nasiona, sadzonki, krzewy i drzewka owocowe, jako że św. Jerzy był nie tylko patronem rycerzy i żołnierzy, lecz także rolników.
Podobnie było na jarmarku świętojańskim, na którym można było nabyć zioła, przyprawy, warzywa, nalewki lecznicze, ale też takie osobliwości jak zasuszone skóry żmij. Na jarmarku św. św. Piotra i Pawła dominowały płótno i tkaniny, wyroby rymarskie oraz akcesoria jeździeckie.

Miłość u Bułhaka
Wystawa prezentuje 24 fotografie ukazujące stragany, towary, dokonywanie transakcji, targowanie się. Większość jest z okresu międzywojnia, część z przełomu XIX i XX w. autorstwa Stanisława Filiberta Fleury’ego. – Na wystawie zdjęcia z naszych zbiorów postanowiliśmy uzupełnić zdjęciami Bolesławy i Edmunda Zdanowskich ze zbiorów Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu, które dysponuje ponad 500 fotografiami – kontynuuje kurator Bieńkowska.
Historia małżeństwa fotografów Bolesławy i Edmunda Zdanowskich jest niezwykle ciekawa. Bolesława uczyła się podstaw fotografii u rodziców, pracowała w ich zakładzie fotograficznym w Lipawie. Postanowiła jednak rozwijać swoje umiejętności. Trafiła pod skrzydła samego Jana Bułhaka. U niego uczył się też Edmund Zdanowski, który był asystentem Bułhaka na Uniwersytecie Stefana Batorego. To w jego wileńskim zakładzie zrodziła się ich miłość.
– Tworzyli duet nie tylko romantyczny, lecz także fotograficzny – mówi Bieńkowska. – Razem fotografowali, często wspólnie podpisywali odbitki, choć przyglądając się im uważnie, potrafimy rozróżnić, kto z małżeńskiej pary faktycznie je wykonał. Bolesława specjalizowała się głównie w portretach studyjnych. Chętnie wykonywała zdjęcia dzieciom. Bardzo lubiła to robić ze względu na ich naturalność przed obiektywem. Miała dla nich wiele czułości. Edmund specjalizował się w fotografii reportażowej, chwytał ujęcia.
Wileńska znajomość
Zdanowscy mieli swój zakład fotograficzny w Wilnie. W 1945 r. zdecydowali się je opuścić, choć przyszło im to z wielkim trudem, wyjechali ostatnim transportem kolejowym do Gdyni. – Kochali swoje miasto, to było ich miejsce na Ziemi, co widać na fotografiach, bije z nich sentyment, wrażliwość na atmosferę Wilna – tłumaczy pani kurator. – Swoją działalność fotograficzną kontynuowali na Wybrzeżu. Byli jednymi z założycieli działającego do dziś Liceum Plastycznego w Gdyni-Orłowie, byli też współzałożycielami Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego, w 1948 r. zaczęli wydawać jego biuletyny.
Po śmierci Zdanowskich ich zdjęcia trafiły do Muzeum Etnograficznego w Toruniu. Jego założycielką była Marii Znamierowska-Prüfferowa, z którą Zdanowscy poznali się jeszcze w Wilnie. Ich córka postanowiła zdecydowała się podarować zdjęcia – fotograficzną spuściznę rodziców – toruńskiemu muzeum właśnie w związku ze znajomością rodziców z jego założycielką.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 44 (125) 01-07/11/2025

