Choć nie ma jednoznacznych ani profesjonalnych badań nad liczebnością Polonii na całym świecie i nie wiadomo, ilu jest Polaków z Polski, a ilu urodziło się już poza Macierzą, to bez wątpienia Chicago, obok Londynu, Nowego Jorku i Kurytyby, niezmiennie należy do największych skupisk polskiej diaspory.
W 2020 r. po raz pierwszy respondenci spisu powszechnego w USA, którzy podali rasę białą, mogli podać więcej szczegółów, np. że są Włochami, Palestyńczykami, Cajunami lub Polakami. Wśród osób identyfikujących się jako biali, pojedynczo lub łącznie, najliczniejszą grupę stanowili Anglicy (46,6 mln), Niemcy (45 mln) i Irlandczycy (38,6 mln). Kilka innych grup, samodzielnie lub w kombinacjach, liczyło co najmniej 8 mln ludzi: Włosi (16,8 mln), Polacy (8,6 mln), Szkoci (8,4 mln) i Francuzi (8,0 mln). Za nami są m.in. Szwedzi (3,8 mln), Norwegowie (3,8 mln), Holendrzy (3,6 mln) i Duńczycy (3,6 mln) – dane opublikowane w 2023 r., informacje za Census.gov, oficjalną stroną internetową rządu Stanów Zjednoczonych.
Spis dostarcza wielu innych ciekawych informacji, które zasługują na osobną analizę i komentarz, ale te najbardziej ogólne dane potwierdzają, że Polacy są sporą mniejszością w USA. Ale czy ważną? Na ile współtworzą tkankę społeczną wielorasowej Ameryki? Czy pamiętają o korzeniach i swojej kulturze?

| Fot. Piotr Wyszomirski
Polski teatr w Chicago
Teatr polonijny w Chicago był kiedyś potęgą. W XX w. dookoła Polish Triangle (Trójkąt Polonijny, w latach 20. i 30. XX w. nieformalna stolica amerykańskiej Polonii) działało ponad 30 polonijnych teatrów i teatrzyków, dzisiaj tylko jeden. Dzięki Zygmuntowi Dyrkaczowi funkcjonuje Chopin Theatre, przyjazne miejsce dla poszukujących artystów z całego świata. Teatr prowadzony przez Lelę i Zygmunta Dyrkaczów działa w warunkach realnego kapitalizmu, dlatego nie może promować tylko polskiej kultury, ale to miejsce arcypolskie, o czym może przekonać się każdy, kto przestąpi próg tego niezwykłego przybytku.
Drugim stałym miejscem teatralnym w Chicago promującym polską dramaturgię i polski teatr jest Trap Door Theatre, założony i prowadzony od 1994 r. przez Beatę Pilch. Zespół tworzą głównie Amerykanie, ale na repertuar składają się przede wszystkim tytuły polskich autorów (m.in. Witkacy, Masłowska, Mrożek). Oba wymienione teatry promują polską kulturę, adresując ofertę do odbiorcy amerykańskiego (Door Trap – także do europejskiego podczas pokazów wyjazdowych).
Wśród części osób uprawiających teatr pokutuje zakorzenione przeświadczenie o niskich wymaganiach polonijnej publiczności ugruntowane opowieściami o chałturach granych do kotleta. Oczywiście bywa i tak, ale stereotyp, jak to zwykle bywa ze stereotypami, traci monopol przy bliższym poznaniu zjawiska, jakim w tym konkretnym przypadku jest integrująca środowisko, kulturotwórcza inicjatywa Andrzeja Krukowskiego.

| Fot. materiały kongresu
Andrzej Krukowski i Teatr Nasz Chicago
Andrzej Krukowski ukończył Wydział Aktorski PWSFTViT w Łodzi (dyplom 1985), szybko osadził się w zawodzie, zdobywał nagrody i… w 1989 r. wyjechał z żoną i córką do USA. Próbował swoich sił w Hollywood („Wrogowie publiczni” z Johnny Deppem) i w Nowym Jorku, ale ostatecznie związał się z Chicago.
Choć nie skreśla możliwości zdobycia Oscara, bo w Stanach wszystko jest możliwe, to zdecydowanie nad sztukę ruchomych obrazów przedłożył teatr. „Teatr jest we mnie, a nie ja w teatrze” – mówi ten charyzmatyczny aktor, reżyser, producent, integrator i aktywista. Podąża drogą swoich mistrzów, do których zalicza: Grotowskiego, Kantora, Szajnę, Mądzika i Tomaszewskiego, co widać w jego strategii twórczej, którą realizuje obecnie w założonym przez siebie i zespół – co zawsze podkreśla, bo lubi i potrafi zjednywać ludzi.
W 2018 r. powstał Teatr Nasz Chicago, który zadebiutował z przytupem, wystawiając wieloobsadowy, widowiskowy „Bal w operze” J. Tuwima. W następnych latach pojawiły się m.in. spektakle według Gombrowicza, Herberta i Bogusława Schaeffera („Kwartet dla czterech aktorów”). Na szczególne zauważenie zasługuje promocja lokalnych twórców i artystów. Teatr Nasz wystawił sztukę pt. „Ten zapach miał kolor niebieski” na podstawie tekstu Grażyny Skoczeń, imigrantki zamieszkałej w Chicago, a w spektaklu według Schaeffera gra awangardowa wiolonczelistka Lilianna Zofia Wośko. Po wybuchowym starcie teatru przyszedł czas na działanie integrujące środowisko.
„Kongres powstał z mojej inicjatywy, z potrzeby stworzenia wspólnej platformy dla wszystkich działań teatralnych w Chicago i ponad podziałami! Po »Balu w operze«, pierwszej premierze Teatru Naszego, entuzjastycznie przyjętej przez środowisko teatralne w Chicago, nie tylko polonijne, zrozumiałem, że to jest ten moment. Na zmiany. Od kostnicy do zmartwychwstania, metaforycznie rzecz ujmując” – opowiadał Andrzej Krukowski.
Kongres Teatru Polskiego w Chicago
Pierwszy Kongres Teatru Polskiego w Chicago odbył się 8 września 2019 r. w Muzeum Polskim w Ameryce. Było to jeszcze wydarzenie jednodniowe, na które składały się przede wszystkim gala i debata, ale zaczyn okazał się sukcesem i szybko zaowocował rozwinięciem, które na stałe wpisało się w krajobraz życia kulturalnego Polonii nie tylko w Wietrznym Mieście.
Co roku we wrześniu na święto składało się coraz więcej wydarzeń. Przede wszystkim pokazy spektakli: lokalnych i polskich spoza Macierzy i z kraju. Na zaproszenie Kongresu przyjeżdżają gwiazdy, które nie tylko oświetlają swoim blaskiem wydarzenie, ale prowadzą warsztaty aktorskie. Na Kongresie byli już m.in. Beata Fudalej i Błażej Peszek, na 2026 r. zapowiadany jest Jan Peszek.
Każdego roku kongres zamyka uroczysta gala. To ważny składnik przedsięwzięcia, starannie celebrowany przez mistrza ceremonii Andrzeja Krukowskiego, któremu niezawodnie towarzyszy wszechogarniająca zagadnienie Aldona Olchowska, aktorka i producentka Teatru Naszego. Gala jest okazją do prezentacji dokonań środowiska teatralnego i wręczenia nagród osobom szczególnie zasłużonym.
Kongres ma stałe, przyjazne dla kultury miejscówki. Mniejsze, klimatyczne wydarzenia goszczą przede wszystkim w Art Gallery Kafe (spektakle, koncerty) i Dwell Studio (wystawy, happeningi). Głównym miejscem prezentacji od kilku lat jest Akademia Muzyki PASO. To nie tylko miejsce szczególne dla polskiej kultury, to także akademia, chór, orkiestra, organizacja i, przede wszystkim, idea rosnąca od 1997 r. oraz budynek w rękach polskich, co jest coraz większą rzadkością, bo Polonia w Stanach głównie traci, a nie zyskuje.
Tegoroczna nagroda uznaniowa kongresu nie mogła trafić w lepsze ręce. Za wieloletnią działalność artystyczno-edukacyjną, otwartość na twórcze inicjatywy oraz tworzenie miejsca spotkań sztuk i artystów otrzymali ją Barbara Bilszta i Wojciech Niewrzoł, dyrektorzy Akademii Muzyki przy Orkiestrze Symfonicznej Paderewskiego.
„Jesteście duetem niezwykłym. Jak mówicie o sobie, Ona – skrzypaczka, marzycielka i siła napędowa, On – dyrygent, realista i głos rozsądku. Razem stworzyliście harmonię, w której pasja i rozwaga dopełniają się, prowadząc do imponujących rezultatów” – mówiła w laudacji Aldona Olchowska.
VII Kongres Teatru Polskiego w Chicago odbył się w dniach 19–21 września br. Zaprezentowano trzy spektakle: „Furię” Katarzyny Janiszewskiej, polskiej aktorki z Niemiec; „Pamiętniki Adama i Ewy” w wykonaniu chicagowskiego Teatru przy Stolikach im. Alicji Szymankiewicz z udziałem Moniki Kulas i Bogdana Łańko z muzyką na żywo w wykonaniu Andrzeja Dylewskiego (były perkusista zespołów Lady Pank i Mech); monodram „Być jak Charlie Chaplin” Fundacji Pomysłodalnia w wykonaniu Mateusza Deskiewicza, solisty Teatru Muzycznego w Gdyni, który poprowadził także w tym roku warsztaty aktorskie.

| Fot. Piotr Wyszomirski
Ambiwalencje polonijne
23 sierpnia 2024 r. Helena Madej podała po raz ostatni pierogi w prowadzonej przez siebie blisko 40 lat „Podhalance” i wróciła do Polski, przez co wizyta na Polish Triangle była tym razem smutniejsza. Wyprawa na Jackowo jest po prostu przygnębiająca. Stachanowcy kultury powoli wykruszają się, brak zastępowalności pokoleniowej doskwiera coraz bardziej. Teatralnicy narzekają na dostępność tekstów scenicznych, kurczącą się bazę miejsc i oczywiście – finanse.
Kiedy jednak widzę błysk w oku Andrzeja Krukowskiego, zaangażowanie Aldony Olchowskiej, wsparcie Julitty Mroczkowskiej-Brecher i wielu innych entuzjastów, to zaczyna pojawiać się ta, która umiera ostatnia. Cieszy każda nowa, stabilna aktywność – choćby wydawnictwo Evergreen po sukcesie słuchowiska/podcastu „Na polskim Trójkącie” (+ film) przygotowuje spektakl teatralny. Szymek Koszałka to coca cola środowiska teatralnego, studiuje aktorstwo (BFA Acting na University of Illinois Chicago) i wzmacnia kadrowo Teatr Nasz.

| Fot. materiały kongresu
Teatr polski poza Polską – fenomen zagrożony
– Od wielu lat działamy na rzecz teatru polskiego poza Macierzą. Pomagamy Polskiemu Teatrowi „Studio” w Wilnie w organizacji wileńskich festiwali teatralnych (MonoWschód i Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej), zainicjowaliśmy powstanie Unii Teatrów Polskich poza Polską. Przez kilka lat udawało nam się pozyskiwać dofinansowanie z Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, dzięki czemu objęliśmy monitoringiem cały teatr poza Polską (strona teatrpozapolska.pl, mapa teatru polskiego, media społecznościowe, sieciowanie, podnoszenie kompetencji teatralników spoza Polski, zapraszanie teatrów do Polski i wiele innych działań) – mówi Magdalena Olszewska, prezeska Fundacji Pomysłodalnia.
– Niestety, dofinansowanie się skończyło i nie przekonaliśmy nowo powołanych osób do kontynuacji misji. Fenomen, jakim jest teatralna aktywność Polaków poza Macierzą, jest zagrożony. Wiemy, co robić i jak pomagać systemowo, ale są potrzebni sprzymierzeńcy, by kontynuować misję, która powinna być powinnością nie tylko naszej fundacji – konstatuje Magdalena Olszewska.
Uprawianie teatru polskiego poza Macierzą to zuchwałe i zanikające rzemiosło. Wszystkie aktywności kulturalne i artystyczne przyczyniające się do kultywowania tradycji i dziedzictwa poza Macierzą są niezwykle ważne i potrzebne, ale teatr jest szczególny. To działanie wspólnotowe, uruchamiające najwięcej wartości i znaczeń. Nie przyglądajmy się tylko problemom, z jakimi walczą entuzjaści, ale pomóżmy im systemowo. To nasza powinność, nas, czyli wszystkich, którym zależy na polskości.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 45 (128) 08-14/11/2025






