Więcej

    Skutki I WŚ: upadek monarchii i odrodzenie nowych państw, w tym Polski i Litwy

    11 listopada 1918 r. w wagonie sztabowym w Compiègne, gdzie mieściła się kwatera marszałka Francji Ferdynanda Focha, podpisano zawieszenie broni między aliantami a Niemcami, kończące I wojnę światową. Światowy konflikt, który pochłonął 10 mln żołnierzy, radykalnie zmienił oblicze ówczesnego świata.

    Czytaj również...

    — Litwie i Polsce ta wojna przyniosła odzyskanie niepodległości dzięki upadkowi państw zaborczych — Niemiec, Rosji i Austro-Węgier. Wilno wygrało przede wszystkim na tym, że nie rządziło tu już wojsko okupacyjne — zauważa Waldemar Szełkowski, nauczyciel historii w Gimnazjum im. Józefa Ignacego Kraszewskiego.

    Ostatnie dni rządów rosyjskich

    Panika w rosyjskich kołach rządowych i wojskowych w Wilnie zaczęła się jeszcze na początku sierpnia 1915 r., kiedy rozpoczęły się walki o Kowno. 6 sierpnia Niemcy zdobyli Kowno, dzień wcześniej Warszawę. Zaczął się masowy wyjazd urzędników rosyjskich, kleru prawosławnego, władz cywilnych. Władzę w Wilnie objęło dowództwo wojskowe w osobie księcia Gieorgija Tumanowa. W ostatnich dniach sierpnia książę Tumanow zarządził ewakuację miasta na wschód.

    „Wojskowy dowódca zarządził przede wszystkim wywożenie pomników rosyjskich i dzwonów kościelnych. Miało to na celu niedopuszczenie, by Niemcy po zajęciu Wilna zdobyli zapas miedzi, brak której był katastrofalny w Niemczech. (…) Decyzja ta wywołała oburzenie wśród religijnej ludności miasta. Tłumy czatowały dniem i nocą przy kościołach, by nie dopuścić do zdjęcia dzwonów. W rzeczywistości wywieziono tylko kilka dzwonów. Natomiast udało się z pomnikami. Z pomnikiem Puszkina poszło łatwo. Trudniej natomiast było z Murawjowym i Katarzyną. Te pomniki otoczono rusztowaniami i opuszczono brązowe figury na sznurach, by złożyć je na wozy. Cokoły tych pomników przetrwały całą okupację niemiecką i zostały usunięte dopiero po przyłączeniu Wileńszczyzny do Polski” — pisał prof. Mieczysław Jackiewicz w książce „Wilno w XX w. Ludzie i wydarzenia”.

    Ewakuacja Wilna przybierała charakter chaotyczny. „Na dworcu kolejowym gromadziły się stosy waliz i tobołów, które kasa bagażowa przyjmowała do wysyłki, ale nie mogła wysłać z powodu przeładowania pociągów. Oprócz Rosjan wyjeżdżało mnóstwo rodzin polskich. Pozostawiano wielopokojowe mieszkania z cennymi meblami bez opieki. Wiele tych mieszkań zajęli później Niemcy i całymi pociągami wywozili co cenniejsze rzeczy do Niemiec” — czytamy w publikacji.

    Przynieśli tyfus i głód

    Niemcy weszli do Wilna rankiem 18 września 1915 r. Miasto bez walk przeszło spod władzy rosyjskiej pod władzę niemiecką. Pod koniec 1915 r. w charakterze wodza naczelnego armii niemieckiej przybył do Wilna cesarz Wilhelm z jednym ze swych synów. Złożył on wizytę księżnej Ogińskiej w jej pałacu (obecnie w budynku przy ul. K. Sirvydo mieści się siedziba Litewskiego Związku Pisarzy) i odjechał.

    „Armia niemiecka zawlokła do miasta tyfus plamisty, zmarło wiele wilnian. Niemcy jednak szybko poradzili sobie z zarazą, wprowadzając obowiązkową higienę. A zrobili to nadzwyczaj zręcznie: rozdawali kartki żywnościowe, ale tylko tym, którzy wcześniej porządnie wyszorowali się w łaźni. O tym, że autentycznie w tym przybytku czystości brudów się pozbyto, zaświadczali stróże łazienni, wydający coś w rodzaju glejtu — kartek zwanych szejnami. (…) Surowa względem mieszkańców Wilna administracja niemiecka wkrótce doprowadziła miasto do głodu. W końcu 1915 r. wprowadzono system kartkowy z bardzo niskimi normami na głowę mieszkańca, a miasto otoczono kordonem, aby nie dopuścić do wwozu żywności z prowincji. Wieś miała stać się źródłem dostaw żywności dla wojska i Rzeszy” — pisał prof. Jackiewicz.

    Zimą 1915-1916 r. głodującym wilnianom zorganizowano społeczne kuchnie ludowe. Istniały one dzięki funduszom Komitetu Polskiego, Towarzystwa Ofiar Wojny, duchowieństwa katolickiego, Komitetu Polskiego Pań, Komitetu Spożywczego „Mrówka” na Antokolu, Żydowskiego Komitetu Wileńskiego.

    „Wielką wojnę nam dać racz Panie”

    — Dzień 11 listopada 1918 r. jest uznawany za dzień zakończenia I wojny światowej. Tego dnia we Francji, w lesie Compiègne, Niemcy podpisali rozejm. Wojna na dwa fronty, wycieńczenie ekonomiczne, a jeszcze rewolucja w ich kraju, zmusiły Niemcy do zakończenia wojny. Wówczas okazało się, że dla krajów Europy Środkowej nie ma zwycięzców w tej strasznej wojnie. Tu warto przypomnieć jedną z modlitw, którą odmawiali Polacy jeszcze w XIX wieku: „Wielką wojnę nam dać racz Panie”. Inaczej mówiąc, ludzie prosili o wojnę — mówi Waldemar Szełkowski.

    Podczas okupacji niemieckiej, zimą 1915 r., głodującym wilnianom zorganizowano społeczne kuchnie ludowe
    | Fot. Jan Bułhak (1915)

    Oby każdy zaborca przegrał

    — Z jednej strony, wojna to tragedia, ale z drugiej — na naszych ziemiach wyczuwano, że wojna będzie między zaborcami. Chodziło o to, żeby zaborca walczył z zaborcą i oby każdy przegrał. I tak też się złożyło na naszych terenach. Najpierw Niemcy pokonali Rosję, a Niemców pokonali alianci na zachodzie. Na warunkach umowy pokojowej Niemcy musieli potem wycofać swoje wojska z okupowanych terenów, dzisiejszej Estonii, Łotwy, Litwy, Polski, Białorusi i Ukrainy. Właśnie dlatego kraje Europy Środkowej, m.in. Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechosłowacja, miały szansę wyzwolić się. Kiedyś istniały na tych ziemiach ogromne imperia — Niemcy, Rosja, Austria. W 1918 r. te imperia upadły. Dlatego wszyscy mieli szansę na niezależność i z niej skorzystali — kontynuuje historyk.

    Pierwszy litewski rząd

    11 listopada Polacy całkowicie przejęli władzę w Warszawie i niedługo inne miasta zaczęła kontrolować władza polska.

    — W tym samym dniu powołano też pierwszy litewski rząd na czele z Augustinasem Voldemarasem. W jednym dniu miały miejsce dwa tak ważne wydarzenia dla tego regionu. Rząd Voldemarasa miał ambicje, żeby stworzyć niezależne Państwo Litewskie ze stolicą w Wilnie. Ciekawe, że Litwa miała akt niepodległości, a Polska — fakt. Litwini ogłosili niepodległość, ale musieli jeszcze czekać do listopada, żeby utworzyć swój rząd. Trzeba zaznaczyć jedną ważną rzecz, że wolność ogłosić to jedna sprawa, a wolność mieć — to już druga — podkreśla nauczyciel historii w Gimnazjum im. J.I. Kraszewskiego.

    Idea państwa nacjonalistycznego

    Rozmówca zauważa, że Polacy swoje formacje wojskowe tworzyli od 1914 r.

    — Oczywiście, jeszcze w ramach armii austro-węgierskiej, rosyjskiej, a potem niemieckiej i francuskiej, dlatego w listopadzie 1918 r. Polacy mieli już swoje wojsko, jeszcze nieliczne, ale jednak już doświadczone walkami. Litwini zaś mieli problem. Voldemaras początkowo nie chciał tworzyć żadnego wojska, uważano, że mały kraj, który nikomu nie zagraża, będzie sobie spokojnie istniał. Okazało się, że nie. W świecie imperializmu, bo chociaż imperia upadły, dążenia zostały w tych narodach, nie było więc możliwości istnienia państwa bez swego wojska. Więc 23 listopada 1918 r. był wydany dokument o powołaniu formacji ochotniczych wojska litewskiego — opowiada historyk.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Uogólniając zaznacza, że dzień 11 listopada 1918 r. jest dniem ważnym dla Polski, Litwy i całego regionu i oczywiście świata — ponieważ dobiegła końca wojna.

    — Wilno wygrało przede wszystkim na tym, że nie rządziło tu już wojsko okupacyjne. Powstał jednak inny problem. Historycznie Wilno było stolicą Litwy, ale etnicznie było to wówczas miasto bardziej polskie. W 1916 r., kiedy Niemcy robili spis ludności Wilna, Polaków było tu 53 proc., a Litwinów zaledwie ok. 2 proc. Główny problem powstał wtedy, kiedy zaczęła realizować się idea państwa nacjonalistycznego, czyli jednego narodu o jednym języku. Doszło więc do walk o Wilno. Po akcji Żeligowskiego Wilno ostatecznie znalazło się w granicach Polski. Wilno skorzystało z tego, że nie było już zaborców — Rosjan czy Niemców, ale spór z Litwinami, „czyje jest Wilno”, był ciągle aktualny. Najgorsze było, że przejawiało się to wzajemną niechęcią, która coraz bardziej się pogłębiała i Litwa przez długie lata była w stanie wojny wobec Polski. Z tego skorzystali sąsiedzi, głównie Rosja — podsumowuje Waldemar Szełkowski.

    Czytaj więcej: Przed 100 laty wybuchła I wojna światowa

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Plebiscyt „Polak Roku 2025”. Rozmowa z Beatą Pietkiewicz

    „Nominacja to dowód na to, że obrany kierunek był właściwy i że wartość Polaka w Litwie polega nie tylko na jego przekonaniach czy interesach politycznych, ale na jego postawie wobec Ojczyzn — zarówno Litwy, jak i Polski” — mówi Beata Pietkiewicz, była posłanka na Sejm RL, prezes Forum Wileńskiego, projektantka mody, finalistka tegorocznej edycji Plebiscytu Czytelników „Kuriera Wileńskiego” – „Polak Roku 2025”.