„Kocham Polskę i Ty ją kochaj” — hasło, które najlepiej określa sedno XII Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego, który 1 września wystartował z Placu Marszałka J. Piłsudskiego spod Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie 7 300–kilometrowym szlakiem polskiego oręża.
W drogę spod Grobu Nieznanego Żołnierza
Tegoroczny Rajd Katyński dla harcerzy Wileńskiego Hufca Maryi im. Pani Ostrobramskiej był szczególny, ponieważ mogli nie tylko przyjmować motocyklistów na Wileńszczyźnie, na Kresach Rzeczypospolitej, ale także być uczestnikami oraz towarzyszyć w miejscach mordu Polaków, w domach dziecka, podczas spotkań z Polakami na Białorusi i w Rosji.
Do stolicy Polski przybyliśmy 31 sierpnia, aby podczas Mszy św. wspólnie pomodlić się w świątyni Opatrzności Bożej, gdzie jest pochowany ks. ułan prałat Zdzisław Peszkowski, patron Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego, oraz inni zasłużeni Polacy.
Następnego dnia, w 73. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, kolumna prawie stu motocykli, w której byli nie tylko rajdowcy, jadący do Katynia, ale także uczestnicy I Rajdu „Ponary — Pamiętamy”, my harcerze, wspólnie z miłośnikami historii, patriotyzmu oraz miłości do ojczyzny wyruszyliśmy w szczególną pielgrzymkę śladami Polaków pomordowanych na ziemiach wschodnich. Ważnym miejscem, od którego zaczęliśmy swoją podróż, była Hajnówka, miejsce urodzin Danuty Siedzikównej „Inki” — żołnierza wyklętego wojska polskiego. Wielu młodych ludzi nie zna do końca historii, prawdziwej historii, niezakłamanej, oraz bohaterów, którzy zostali zamordowani tylko dlatego, że bronili tego, co jest najważniejsze — ojczyzny. Później zostali zdradzeni.
Rajd na ziemi wileńskiej
W 100–lecie Harcerstwa Polskiego na Wileńszczyźnie (1912-2012) harcerze WHM mieli zaszczyt w kilku grupach uczestniczyć w tak pięknej inicjatywie, jakim jest Rajd Katyński, gdyż pokonując 6 500 km w ciągu trzech tygodni lepiej poznajemy historię, której nas nikt nie uczył, zwiedzamy miejsca mordu Polaków, o których nikt nie mówi, albo po prostu nie wie. Na Wileńszczyźnie niestety jest dużo miejsc, o których istnieniu wiedzą nieliczni. Najczęściej są to mieszkańcy, pamiętający o zbrodni, lub miłośnicy historii. Ks. hm. Dariusz Stańczyk zawsze stosował różne metody wychowania młodzieży wileńskiej, lecz najważniejszym elementem zawsze była historia. Wiele lat nas woził w różne bohaterskie miejsca walk Polaków: Powstania Listopadowego, Styczniowego, do Ponar i innych miejsc, gdzie w bratnich mogiłach spoczywają polscy obrońcy ojczyzny. Wiedzieliśmy, że w tym roku po raz czwarty ks. Dariusz osobiście będzie oprowadzał uczestników XII Rajdu Katyńskiego po nie mniej krwawej ziemi wileńskiej. Będąc uczestnikami tegorocznego rajdu od nowa poznawaliśmy miejsca, które ks. Dariusz zaplanował odwiedzić. Program pobytu na Wileńszczyźnie był bardzo bogaty.
Pierwszym ważnym punktem była Msza św. w podwileńskich Ponarach, gdzie 70 lat temu hitlerowcy wraz z litewskimi kolaborantami wymordowali ponad 100 tys. obywateli Polski, w większości narodowości żydowskiej, ale także nauczycieli, uczniów z polskich gimnazjów, harcerzy oraz inne wybitne osobistości. Ponary, nazywane „golgotą wileńską”, jest miejscem straszliwej historii, która przez wiele lat była ukrywana.
Po Mszy św. rajd został odprowadzony na miejsce noclegu, jak co roku, w progimnazjum im. Jana Pawła II, gdzie śpiewem oraz chlebem i solą spotkała pani dyrektor Janina Wysocka wraz z harcerzami WHM. Podczas kolacji, którą przygotowały harcerki z kucharzem rajdu Grzegorzem, każdy miał możliwość porozmawiać ze sobą, gdyż na ten przyjazd czekają przez cały rok.
Pobyt na Wileńszczyźnie został zorganizowany przez ks. hm D. Stańczyka tak, aby każdy, kto nie był na kresach, poznał urok naszych terenów, zwiedził groby poległych i pomordowanych Polaków, spotkał się z miejscowymi mieszkańcami. Trasa była bardzo bogata, gdyż mieliśmy możliwość odwiedzić grób prałata J. Obrębskiego, wielkiego Polaka, a także spotkać się z młodzieżą szkolną oraz dyrekcją w Mejszagole, dla której ofiarowaliśmy liczne dary. Następnym punktem na drodze motocyklowej był stary dworek marszałka J. Piłsudskiego w Pikieliszkach, po czym udaliśmy się do szkoły w Podbrzeziu, gdzie po pierwszowrześniowym apelu uczniowie śpiewem i pysznymi jabłkami powitali gości z Macierzy.
Spotkanie było dobrze zorganizowane, nie zabrakło uśmiechu i dobrego nastroju. Po smacznym poczęstunku i herbacie musieliśmy wyruszyć na groby legionistów z 1920 roku w Małych Święcianach, gdzie został złożony wieniec, zapalone znicze, a także odśpiewany hymn Polski. W czasie Motocyklowego Rajdu Katyńskiego są odwiedzane miejsca symbolizujące polskość, naszą historię. Będąc na Wileńszczyźnie rajdowcy zawsze przyjeżdżają do miejsca, gdzie urodził się J. Piłsudski, do Zułowa, gdzie na miejscu byłego dworku rośnie ogromny dąb.
W miejscu, które jest jakby kolebką polskości, śpiewane były pieśni patriotyczne, złożono wieniec. Po odśpiewaniu hymnu rajd ruszył prosto do Wilna na Mszę św. pod Ostrą Bramę, do Matki Bożej, której każdy polecił swoje prośby i podziękowania, a także modlitwy o bezpieczną drogę. Nie mniej imponującym i wzruszającym był pobyt na Wojskowym Cmentarzu na Antokolu, gdzie są pochowani legioniści z 1920 r., a także na Cmentarzu na Rossie, gdzie się znajduje mauzoleum serca Marszałka i jego matki.
Następnego dnia, przed wyjazdem na Białoruś, Rajd Katyński po raz pierwszy odwiedził grób malarki hm. hon. Anny Krepsztul, a także w muzeum spotkał się z siostrą malarki panią Danutą oraz merem rejonu wileńskiego Z. Palewiczem. Motocykliści pozostali pod wrażeniem wystawy i dzieł, które będąc chora tworzyła malarka. Warto było zahaczyć o to piękne miejsce i uwieńczyć pobyt na Wileńszczyźnie, który zorganizował ks. Dariusz.
Białoruskie nieszczęście Polaków (cz. II)
W asyście konsula RP na Litwie pojechaliśmy przez Miedniki Królewskie w stronę Białorusi. Kolumna motocyklistów i busów przekroczyła granicę obu państw wystarczająco szybko i zmierzyła w stronę Ostrowca. Wielu z nas na Białorusi było po raz pierwszy. Wydawało się, że Kresy są wszędzie identyczne, ale z każdym miastem lub wsią odkrywaliśmy, że są zupełnie inne. Nie tylko ze względu architektonicznego, także ludność, ich język i myślenie są inne. Na Kresach nie różnią się tylko Polacy, którzy mają wspólną bogatą historię, tradycję, język i obyczaje, których żadne represje i lata nie zniszczyły. Patriotyzm, wiara i zamiłowanie do historii są tak zakorzenione, że mężczyźni słuchając opowiadań o dawnych czasach, o polskości i tęsknocie, o stratach podczas wojny, nieraz mówili, że właśnie tu jest prawdziwa Polska.
Przez Lidę, Surkonty, miejsce bitwy AK z Armią Sowiecką, Grodno, gdzie są groby legionistów, przybyliśmy do polskiej szkoły w Wołkowysku. Szczere spotkanie z Polakami mieszkającymi na Białorusi każdego moralnie podbudowało, gdyż dowiedzieliśmy się, że osoby, które całe życie poświęcają szerzeniu polskości i patriotyzmu, są „bezczelnie” prześladowane, zabiera im się możliwość wjazdu do ojczyzny Polski tylko z powodu niewchodzenia w gry różnych grup wpływowych. Ponoć istnieje „czarna lista” rodaków, którym odmawia się wyjazdu do Polski. Jedną z takich osób była pani dyrektor szkoły w Wołkowysku Halina Bułaj, która jest osobą oddaną swojej pracy.
Zadziwia fakt, że Konsulat RP w taki sposób traktuje wielu Polaków na Białorusi, dzieląc ich na godnych i niegodnych wjazdu do Polski. Misja ich nie polega na tym. Przyjazd Rajdu Katyńskiego, prawdopodobnie, w jakiś sposób dodaje im nadziei, że zło ustąpi i będą szanowani jak inni Polacy. Z nadzieją na powrót za rok wyjechaliśmy ze szkoły na cmentarz legionistów z 1920 r., a następnie prosto na nocleg do Zaosia koło Nowogródka, gdzie się urodził Adam Mickiewicz. Każdy dzień podczas rajdu jest lekcją historii i patriotyzmu. Wieczorem przy ognisku słowa patriotyzmu stają się bardziej rozumiane i bliskie sercu. Powstaje w sercu pytanie: dlaczego wciąż Polacy muszą cierpieć, nie tylko od innych, lecz też od swoich?
Na pytanie staraliśmy się sobie odpowiedzieć każdego dnia, szukając racjonalnych wyjaśnień. Lecz jak można nazwać racjonalnym i normalnym życie dzieci w sierocińcu w Bogdanowiczach. Dzieci, które są największym szczęściem na świecie, nie mają nikogo oprócz dwóch opiekunek-matek, ofiarujących im wszystko, aby się czuły kochane. Historia każdego dziecka jest bardzo straszna, lecz one znalazły sens życia i teraz są kochane, choć państwu są niepotrzebne. Cieszymy się, że mogliśmy zapoznać się z niezwykłymi osobami, zaprzyjaźnić się oraz nauczyć się prawdziwego miłosierdzia i miłości.
Miejsca zbrodni: Kuropaty, Katyń, Miednoje
Przez wiele lat prawda o Zbrodni Katyńskiej była zakłamywana, natomiast za głoszenie innego zdania niż propagandowej informacji ZSRR ludzie byli więzieni, wywożeni w głąb Związku. Przyszły czasy wolności, kiedy prawda wyszła na jaw i każdy Polak może odwiedzić groby pomordowanej elity Państwa Polskiego z 1940 r.
Celem rajdu jest odwiedzanie właśnie takich miejsc. Miejsc zbrodni na obywatelach RP. Na trasie Rajdu Katyńskiego mieliśmy możliwość złożyć wieniec, zapalić znicze, a także pomodlić się za ich pamięć w Kuropatach pod Mińskiem, gdzie do niedawna nikt nie wiedział, że w lesie pod stolicą Białorusi też byli mordowani oficerowie Wojska Polskiego. Przeżycia były wzruszające. Ogromny obszar był zbiorową mogiłą Polaków, bestialsko zamordowanych przez NKWD tylko dlatego, że nie poddali się ideologii komunistycznej.
Kuropaty jest jednym z miejsc, gdzie Polacy na zawsze zostali w bezimiennych grobach. Motocyklowy Rajd Katyński za kilka dni dotarł do Smoleńska, na lotnisko Siewiernoje, gdzie 10 kwietnia 2010 roku rozbił się samolot Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, pierwszej damy i 94–osobowej delegacji. Na miejscu katastrofy, która wydarzyła się w 70. rocznicę Zbrodni Katyńskiej, została celebrowana Msza św. XII Międzynarodowy Rajd Katyński wspólnie z III Rajdem Biura Ochrony Rządu złożyły hołd wielkim Polakom. Wtedy Polska drugi raz straciła kwiat inteligencji.
Następne dwa dni spędziliśmy w Katyniu, gdzie każdy mógł zreflektować przeżyte wydarzenia, przemyśleć cel swojego pobytu na pielgrzymce i w taki sposób przyszykować się do Mszy św. na Cmentarzu Wojskowym. Wśród palących się pochodni, szmeru sosen i głosu dzwonu przywołującego pamięć pomordowanych kapelani Rajdu o. Wojciech Mikulski SJ, o. Marek Kiedrowicz OFM Conv. i ks. hm. Dariusz Stańczyk odprawili Mszę św. Katyń na zawszę będzie jednym z najważniejszych symboli polskości, miejscem pamięci, mauzoleum wielkich Polaków.
Takim też miejscem na zawsze zostanie cmentarz bestialsko pomordowanych Polaków przez katów sowieckich w Miednoje. Kolejne miejsce straszliwej zbrodni, której ani czas, ani represje nie zdołały zetrzeć z pamięci ludzi. Jakże jest ważne być i pamiętać o tych miejscach i zawsze pozostawać na straży pamięci. Takim strażnikiem pamięci jest komandor Rajdu Katyńskiego Wiktor Węgrzyn. Urodzony tuż przed II Wojną Światową, już po raz dwunasty przybywa do tych ważnych miejsc. Ks. Dariusz mówiąc kazanie podczas Mszy św. podniósł zmęczonych rajdowców na duchu, wskazując komandora jako przykład wytrwałości i stałej gotowości, pomimo jego wieku — 73 lat. W imieniu wszystkich uczestników podziękował za jego postawę i niezłomnego ducha w uczeniu nas patriotyzmu. Ważne jest, aby w Polsce było więcej takich osób.
Kuropaty, Katyń, Miednoje: trzy miejsca, w których mieliśmy zaszczyt być, modlić się i złożyć hołd pomordowanym nie tylko jako uczestnicy XII Rajdu Katyńskiego, ale oczywiście, jako harcerze Wileńskiego Hufca Maryi im. Pani Ostrobramskiej. I tak pierwszy etap naszego wspólnego pielgrzymowania do miejsc zbrodni komunistycznych zakończył się w Moskwie, gdzie oddaliśmy hołd okrutnie zamordowanym przez NKWD dowództwom AK m. in. gen. Okulickiemu ps. „Niedźwiadek”. W ciągu dwunastu dni nawiązaliśmy piękną, szczerą przyjaźń. Byliśmy wśród osób, którym tak jak nam niezmiernie ważne jest hasło: Bóg-Honor-Ojczyzna.
Pierwsza delegacja harcerzy WHM jest wdzięczna niezmiernie za wspólnie spędzoną pielgrzymkę, jaką był XII Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński. Dziękujemy komandorowi Wiktorowi Węgrzynowi za możliwość uczestniczenia w rajdzie, Jakubowi Chruścielowi — komandorowi trasy, kapelanom rajdu — o. Markowi, o. Wojtkowi oraz ks. Dariuszowi za duchowe przeżycia, a także wszystkim rajdowcom za ich przyjaźń, szczerość i opiekę.
phm. Julia Bartoszewicz wędr.
uczestniczka XII Rajdu Katyńskiego