Leszek Wątróbski: Zacznijmy od historii. Jak doszło do powstania Waszego czasopisma?
Dr Aleksander Miśkiewicz: „Goniec Kresowy” powołany został do życia w roku 1989 jako organ prasowy białostockiego Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna. Zanim jednak jego pierwszy numer trafił do czytelników, miało miejsce inne ważne wydarzenie. Wzorem wielu miast w Polsce, w których już pod koniec PRL-u, od roku 1988, zaczęły powstawać stowarzyszenia kresowe, taka organizacja powstała także tu, w Białymstoku. Spotkanie założycielskie Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna miało miejsce 27 października 1988 r., natomiast ogólnopolski zjazd naszego Towarzystwa zorganizowano 25 lutego 1989 r. w sali Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku. Podjęto wówczas decyzję o stworzeniu organu prasowego o nazwie „Goniec Kresowy”.
Pierwszy numer „Gońca” ukazał się już w kwietniu 1989 roku…
…i przez lata docierał do wielu miast w Polsce — tam, gdzie istniały oddziały naszego Towarzystwa. Przez kolejne lata „Goniec Kresowy” ukazywał się z różnym natężeniem, początkowo jako kwartalnik, potem trzy razy w roku, a obecnie wydawany jest dwa razy w roku we współpracy z Książnicą Podlaską im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku. Dodam, że pierwszym redaktorem naszego czasopisma został Eugeniusz Kurzawa, a następnymi byli: prof. Witold Czarnecki z Politechniki Białostockiej, Maria Gedymin — emerytowana nauczycielka języka polskiego i Janina Raczkowska — redaktorka rozgłośni Polskiego Radia w Białymstoku. Setny numer naszego czasopisma ukazał się w zeszłym roku (2024). W tym roku planujemy dwie edycje „Gońca” — wiosenną i zimową.

Jaka tematyka dominowała przez minione lata na Waszych łamach?
Chodziło nam zawsze o utrwalenie tradycji polskich na Kresach, które już do nas nie należą. Próbowaliśmy również zapoznać naszych czytelników z codziennym życiem Polaków, którzy tam zostali, ze szczególnym uwzględnieniem Kresów przedwojennych, czyli Litwy, Białorusi i Ukrainy. A dla nas, tu w Białymstoku i na Podlasiu, najważniejsze są relacje z pobliską Litwą i Białorusią. Chcieliśmy, aby w naszym czasopiśmie znalazło się trochę historii i trochę współczesności. Chcieliśmy też pokazać także, jak żyją inni Kresowianie, którzy po II wojnie światowej przyjechali do Polski w ramach repatriacji, którym początkowo nie wolno było się zrzeszać pod żadnym pozorem. Bo kiedy np. w Gdańsku chciano założyć stowarzyszenie byłych wilnian, to takowej zgody, od ówczesnych władz, nie dostali. Sytuacja zmieniła się dopiero po 1989 r.
Podlaski oddział Waszego Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna był i nadal jest organizatorem wielu ciekawych akcji — m.in. tzw. „Kaziuków”.
Od samego początku na „Kaziuki” zapraszaliśmy do nas jakiś zespół ludowy z Białorusi czy z Litwy — najczęściej z Wilna czy rejonu wileńskiego. Odwiedziły nas takie zespoły jak: Wilia, Wileńszczyzna, Znad Wilii, Znad Mereczanki oraz zespoły szkolne z Gimnazjum im. Władysława Syrokomli i Gimnazjum im. Szymona Konarskiego w Wilnie. W Białymstoku występował też polski młodzieżowy chór z Mińska na Białorusi.

Do kogo skierowany jest „Goniec Kresowy”? Kim są jego czytelnicy?
Kiedy przeszedłem na emeryturę, to jeździłem i szukałem ciekawych materiałów w bibliotekach i z przedwojennych czasopism wyciągałem ciekawe historie o Kresach. Czasopismo nasze jest nadal chętnie czytane, mamy stałych odbiorców, ale zabiegamy też o nowych czytelników. „Gońca Kresowego” prenumerują różne instytucje z najważniejszymi bibliotekami w kraju. I tak np. Biblioteka i Muzeum w Sokółce, Muzeum Regionalne w Szczecinku na Pomorzu Zachodnim, Książnica w Stargardzie, gdzie przez lata działał prężnie oddział Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna.
„Goniec” jest czytany także poza Polską: na Litwie, Białorusi, Węgrzech, a nawet w USA i Kanadzie. Przez jakiś czas docierał nawet do polskich rodzin na Krym. Przez lata swego istnienia naszym głównym tematem były dzieje ziem, które kiedyś należały do Rzeczypospolitej, zwłaszcza województw kresowych Polski międzywojennej. Interesowaliśmy się losami Polaków, którzy opuścili te ziemie po II wojnie światowej oraz ich adaptacją w nowych miejscach zamieszkania. Zastanawialiśmy się, jak przyjmowano ich na ziemiach północnych i zachodnich Polski oraz jak wyglądało współżycie i jak kształtowała się współpraca z mieszkańcami innych regionów kraju. Skupialiśmy się również na życiu Polaków pozostających nadal na swoich ojczystych ziemiach, które po wojnie znalazły się pod zarządem Związku Radzieckiego — zwłaszcza na Wileńszczyźnie, Ziemi Nowogródzkiej czy Grodzieńszczyźnie.
Dziękuję za rozmowę. Gratuluję jubileuszu i kolejnych edycji, oby „Goniec Kresowy” doczekał się wielu kolejnych edycji.
Czytaj więcej: O Tatarach polskich, zwanych też litewskimi