Prezydent Dalia Grybauskaitė ostro skrytykowała rozkaz ministra oświaty i nauki Dainiusa Pavalkisa dotyczący ulg na tegorocznym egzaminie maturalnym z języka litewskiego dla uczniów szkół mniejszości narodowych. Polacy na Litwie są oburzeni taką postawą głowy państwa.
— W trakcie składania państwowego egzaminu z języka litewskiego nikogo nie można traktować ulgowo — twierdzi prezydent Dalia Grybauskaitė.
Doradca prezydent Daiva Ulbinaitė przedstawiła oficjalną pozycję po wtorkowym spotkaniu z ministrem oświaty i nauki Dainiusem Pavalkisem:
„Prezydent zwraca uwagę ministra, że różne warunki składania egzaminu są nieprzychylne nie tylko dla Litwinów, ale i dla dzieci wspólnot narodowych, które wybrały naukę w szkole litewskiej. Litwa zawsze była krajem wielonarodowościowym, takim też zostanie. Wszyscy są obywatelami Litwy, dlatego nie może być żadnych przywilejów. Dla wszystkich muszą być stworzone jednakowe warunki, tak jak to przewiduje Konstytucja — taka jest pryncypialna postawa prezydent”.
— Jest to kolejny przykład podwójnych standardów – jakoś pani prezydent nie skrytykowała wcześniejszych zmian, zapoczątkowanych przez Gintarasa Steponavičiusa — komentuje reakcję Dali Grybauskaitė poseł Jarosław Narkiewicz z sejmowego Komitetu Oświaty, wiceprzewodniczący Sejmu RL. — Prezydent nie zareagowała w żaden sposób na protest 62 tysięcy Polaków przeciwko dyskryminującej ustawie. Teraz wyraża jednostronną pozycję, całkiem niesłuszną. Nieetycznie z jej strony wypowiadać się w ten sposób teraz, gdy Najwyższy Sąd Administracyjny rozpatruje tę sprawę. Myślę, że jest to próba oddziaływania na sędziów. Dla głowy państwa nie przystoi oddzielać się od pewnej części społeczeństwa lub dogadzać niedużej grupce kosztem innych obywateli. A jeżeli chodzi o polskie dzieci w litewskiej szkole — to był wybór rodziców.
Gwoli przypomnienia, w 2011 została znowelizowana Ustawa o Oświacie, na mocy której uczniowie ze szkół mniejszości narodowych już w tym roku maturę z języka litewskiego mają składać według tych samych wymogów, co ich koledzy z rodzin litewskich. Uczniowie ze szkół polskich, rosyjskich i innych mniejszości narodowych musieli w ciągu 2 lat nadrobić wymagania programowe i opanować język państwowy w tym samym stopniu, co młodzież litewska, bez względu na to, że jest to dla nich język wyuczony, nie ojczysty.
Według doradcy, prezydent zachęca ministra zwrócić szczególną uwagę na oświatę ludzi z Litwy Wschodniej. „Obywatele Litwy Wschodniej nie mogą być gorzej wykształceni niż ludzie z całej Litwy. Wszyscy obywatele (…) muszą być jednakowo piśmienni, zaś język litewski nie może być obiektem żadnych umów czy politycznych rokowań” — mówiła Daiva Ulbinaitė.
Minister Dainius Pavalkis ze swej strony zapewniał, że po otrzymaniu wyników tegorocznych egzaminów z języka litewskiego, decyzje dotyczące tego egzaminu w następnych latach są do ponownego rozpatrzenia. Jak mówi, ministerstwo będzie dążyło do ujednolicenia egzaminu. „Nie wiadomo, jak długo ten rozkaz (dotyczący ulg w składaniu egzaminu — od red.) musiałby obowiązywać. Nie mogę obiecać, że od razu ten rozkaz rozpatrzymy, zmienimy, zatrzymamy czy temu podobne. Mówię, że rozpatrzymy wskaźniki egzaminu, ale zasadniczo egzamin z języka litewskiego wszyscy obywatele muszą składać na tych samych zasadach” — twierdził Pavalkis.
Ostrą reakcję prezydent tłumaczy odezwa Konferencji Związku Nauczycielstwa Litwy Wschodniej i Stowarzyszenia Oświatowego „Rytas” z podpisami 18 tys. obywateli, którzy zwrócili się do prezydent o zachowanie języka litewskiego oraz w sprawie zróżnicowanych wymagań egzaminacyjnych dla szkół mniejszości narodowych i litewskojęzycznych. W odezwie uprasza się „nie naruszać jednolitości terytorialnej Litwy i nie nadawać regionalnym językom statusu oficjalnych, tym samym naruszając prawa innych obywateli; zamknąć drogę do tworzenia autonomii terytorialnej i nazwy ulic pisać tylko w języku państwowym; zapewnić wykonanie wyroków sądowych ws. zdejmowania bezprawnych nielitewskich napisów”.
— Nie wiem, po co ta cała wrzawa? — mówi lituanistka Łucja Mickiewicz-Ozarowska ze Szkoły Średniej im. M. Balińskiego w Jaszunach. — Te ulgi, które zostały wprowadzone na egzaminie maturalnym z języka litewskiego, są naprawdę bardzo nieznaczne i nie wpłyną jakoś drastycznie na końcowe wyniki egzaminu. O 100 słów krótsze wypracowanie to naprawdę bardzo nieduże ustępstwo. Że doszło kilku autorów do interpretacji? Uczniowie i tak bazują zazwyczaj w swych pisemnych rozważaniach na kilku bardziej znanych pisarzach. Inną sprawą jest, że w ubiegłym roku mieliśmy mocno utrudniony proces nauczania, gdyż zabrakło podręczników i przez to straciliśmy pół roku. Musieliśmy też nadrobić program nauczania i w ciągu 2 lat poznać 36 autorów, przez co zaniedbaliśmy naukę gramatyki. Ale uczniowie się uczą — 7 lekcji litewskiego tygodniowo w 12 klasie to dużo.
Nie jest to pierwszy protest przeciwko 100 słowom na egzaminie z języka państwowego ze strony litewskiej. 4 posłów z opozycji sejmowej jeszcze na początku marca br. rozkaz ministra Pavalkisa zaskarżyło do Najwyższego Sądu Administracyjnego, z uzasadnieniem, jakoby wyjątki w składaniu ogólnego egzaminu z języka litewskiego przeczą Ustawie o Oświacie.
Na prośbę sądu kilka polskich organizacji społecznych wystosowało listy z uzasadnieniem swego stanowiska w sprawie egzaminu z języka litewskiego. Także Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” wystosowało swoje kontrargumenty, uzasadniając między innymi, że znowelizowana Ustawa o Oświacie pozbawia rodziców prawa do wyboru języka nauczania w szkole. Jeżeli zaś chodzi o egzamin z języka litewskiego, w liście do Najwyższego Sądu Administracyjnego rzeczowo zostały przedstawione liczby i argumenty, ukazujące dyskryminację uczniów szkół polskich i rosyjskich. Powołano się też w nim na opinię naukowców.
Najwyższy Sąd Administracyjny planuje rozpocząć rozpatrywanie tej sprawy w dniu 10 czerwca, już po rozpoczęciu sesji egzaminacyjnej. Rozpatrywanie sprawy potrwa do połowy lipca.