1 marca, po raz szósty obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ― święto żołnierzy Armii Krajowej antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia, którzy walczyli z Niemcami i Sowietami. Na ten temat rozmowa z dr hab. Jarosławem Wołkonowskim, dziekanem Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego Wileńskiej Filii Uniwersytetu w Białymstoku.
Dlaczego data celebrowania Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych została ustanowiona właśnie na 1 marca? Jakie znaczenie ten dzień ma dla narodu polskiego?
Właśnie w dniu 1 marca 1951 roku w więzieniu mokotowskim w Warszawie wykonano siedem wyroków śmierci na żołnierzach antykomunistycznego podziemia polskiego z organizacji Wolność i Niezawisłość (WiN). Byli to oficerowie: ppłk. Łukasz Ciepliński, ppłk. Mieczysław Kawalec, kpt. Józef Batory, mjr Adam Lazarowicz, kpt. Franciszek Błażej, por. Karol Chmiel oraz kpt Józef Rzepka. Wszyscy oni byli żołnierzami Armii Krajowej podczas okupacji niemieckiej. WiN to organizacja, która po rozwiązaniu Armii Krajowej już podczas nowej okupacji sowieckiej, walczyła przeciw sowietyzacji i komunizacji państwa polskiego oraz podporządkowaniu go Związkowi Sowieckiemu. Domagała się, by wojska sowieckie i NKWD wycofały się z Polski, organizacja nie uznała zmian terytorialnych Polski, które zostały narzucone na konferencji w Jałcie w 1945 roku.
Skąd zrodził się sam termin „Żołnierze Wyklęci”?
Żołnierzami Wyklętymi zostali wszyscy polscy żołnierze, którzy w latach 1945-1963 walczyli przeciw sowietyzacji Polski i byli w antykomunistycznym ruchu oporu na terenach państwa polskiego. Ocenia się, że w tym okresie w podziemiu antykomunistycznym walczyło około 200 tys. Żołnierzy Wyklętych, z których około 7 tys. zginęło w walkach lub zostało rozstrzelanych z wyroków sądów Polski Ludowej i Związku Sowieckiego. Według wyroków sądowych żołnierze ci byli zdrajcami, pospolitymi bandytami, kryminalistami i przestępcami — byli wyklęci ze świadomości społeczeństwa, stąd zrodził się termin „Żołnierze Wyklęci”. Dla Polaków i narodu polskiego dzień 1 marca jako święto Żołnierzy Wyklętych jest dniem oddania hołdu i pamięci tym żołnierzom, a przede wszystkim ludzkiej sprawiedliwości tym ludziom, którzy walczyli w słusznej sprawie z reżimem totalitarnym — walka ich i oni sami zostali napiętnowani przez system totalitarny jako pospolici bandyci i zdrajcy.
Jak Żołnierze Wyklęci byli związani z Wileńszczyzną?
6 lipca 1944 roku Okręg Wileński Armii Krajowej wspólnie z Nowogródzkim Okręgiem AK przeprowadził operację „Ostra Brama” mającą na celu zdobycie Wilna przed wkraczającą armią sowiecką. Polskie oddziały AK wyzwoliły połowę miasta w dniu 9 lipca 1944 roku, a mianowicie jego prawobrzeżną część — dzielnicę Kalwaryjską, Żyrmuny, Bołtupie, Zwierzyniec. Wtedy też w panice wojska niemieckie zniszczyły Most Zielony i Most Zwierzyniecki, aby odciąć się od ataków polskich oddziałów, które zgrupowały się w prawobrzeżnej części miasta. Lewobrzeżnej części Wilna polskie oddziały AK, na skutek bardzo silnego oporu wojsk niemieckich, nie potrafiły zdobyć z marszu. Została ona wyzwolona wspólnie przez oddziały polskie AK i wojska sowieckie w dniu 13 lipca 1944 roku.
W dniu 17 lipca gen. Czerniachowski zaprosił do swej siedziby (dzisiaj jest to budynek ambasady Danii przy rondzie Jana Pawła II w Wilnie) dowódcę Wileńsko-Nowogródzkiego Okręgu AK ppłk-a Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” i szefa sztabu mjr-a Teodora Cetysa „Sława” na rozmowy na temat dalszej wspólnej walki przeciw wojskom niemieckim. Podczas tego spotkania zostali oni podstępnie rozbrojeni i uwięzieni. W podobny sposób dowódcy polskich oddziałów byli zaproszeni na uroczystość wręczenia odznaczeń do Bogusz. Zostali oni również podstępnie rozbrojeni i wzięci do niewoli. Oddziały polskie na skutek podstępnych działań strony sowieckiej ruszyły do Puszczy Rudnickiej, która, jak się później okazało, już była okrążona przez wojska sowieckie. W Puszczy Rudnickiej po kilku dniach, na skutek przewagi wojsk sowieckich, oddziały polskie liczące około 6 tys. żołnierzy złożyły broń i trafiły do niewoli sowieckiej. Odprowadzeni zostali do zamku w Miednikach, a stamtąd pod koniec lipca do Kieny, skąd pociągiem towarowym zostali wywiezieni w głąb Związku Sowieckiego, a następnie na Sy berię. Jednak część polskich oddziałów AK, będących w okrążeniu w Puszczy Rudnickiej, potrafiła przebić się z bronią w ręku przez wojska sowieckie i rozpoczęła walkę z sowieckim okupantem.
Jakie więc polskie oddziały w okresie okupacji sowieckiej walczyły o wolną i suwerenną Polskę na terenie Wileńszczyzny?
Jednym z nich był oddział porucznika Lisowskiego „Korsarza”, który 15 września 1944 zniszczył „sielsowiet” w Małych Solecznikach. 17 września 1944 roku na terenie gminy Ejszyszki oddziały AK spaliły 9 mostów, w tym 1 „znaczenia ogólnopaństwowego”. 20 października 1944 r. oddział AK zmobilizowany z lokalnej sieci terenowej opanował miasteczko Ejszyszki, niszcząc m. in. dokumentację w urzędach sowieckich. W grudniu 1944 roku oddział Czesława Czeszumskiego „Edka” uwolnił w Popiszkach koło Wilna około 200 osób, w większości Polaków, zatrzymanych przez milicję i przeznaczonych do wywózki w głąb ZSRR. Jesienią 1944 roku rozpoczęły walkę dwa oddziały „Samoobrony” pod dowództwem Władysława Kitowskiego „Orlicza” i Witolda Turonka „Tumry”. Większość polskich oddziałów walczących na Wileńszczyźnie to były oddziały AK, które uniknęły rozbrojenia i wywózki na Syberię przez wojska sowieckie, ale powstały też spontanicznie nowe oddziały. Żołnierzom tych oddziałów był nie do przyjęcia komunistyczny system totalitarny, jaki przyniosły na te tereny wojska sowieckie.
Jaki los spotkał żołnierzy, którzy na Wileńszczyźnie walczyli w podziemiu antykomunistycznym?
Przytłaczająca większość tych oddziałów została zniszczona przez obławy NKWD i wojska sowieckie.
Tak w miejscowości Sangieliszki w rejonie solecznickim na wiejskim cmentarzu przy kaplicy znajduje się zbiorowa mogiła 20-25 żołnierzy AK z oddziału „Komara”, którzy zginęli tutaj na początku lutego 1945 roku w walce z oddziałami NKWD w pobliżu domu Zofii Sakowicz. Polski oddział przybył do tej miejscowości po ciężkich walkach 6-7 stycznia 1945 roku w Puszczy Rudnickiej z jednostkami NKWD. W pierwszych dniach lutego został podstępnie okrążony i całkowicie rozbity w walce z oddziałami NKWD. Ciała zabitych polskich żołnierzy, jak również 4 cywilów — Zofii Sakowicz, jej 8-miesięcznej córki, jej matki i pastucha, 12-letniego Igora Gołubiewa — sowieccy żołnierze wrzucili do podpalonej chaty. Kiedy sowieci odeszli, mieszkańcy wsi pochowali polskich żołnierzy i cywilów w grobie na wiejskim cmentarzu, który znajduje się przy kaplicy tuż obok tej miejscowości. W Wilnie w Tuskulanum jest około 30 trumien, gdzie znajdują się szczątki żołnierzy Armii Krajowej, skazanych na karę śmierci przez stalinowskie sowieckie sądy w latach 1944-1945 za udział w Armii Krajowej. Innego „przestępstwa” sowieckie władze stalinowskie nie przedstawiły.
30 żołnierzy AK rozstrzelano w podziemiach budynku KGB w Wilnie na Placu Łukiskim, zaś ciała pogrzebane zostały w willi NKWD znajdującej się nieopodal Tuskulanum. Spośród skazanych był ksiądz Mikołaj Tapper „Żaba” pochodzący z Warszawy oraz dowódca oddziału polskiego Michał Babul „Gaj” (z zawodu nauczyciel) pochodzący z okolic Ejszyszek. W kolejnych latach większość polskich oddziałów została rozbita, zaś żołnierze zginęli i zostali pochowani na wiejskich cmentarzach. Jednym z takich cmentarzy jest Wersoka w rejonie solecznickim. Na terenie dawnego majątku Szalewiczów znajduje się cmentarz, na którym pochowano 4 żołnierzy AK z Okręgu Nowogródzkiego. Jednym z nich jest żołnierz AK Michał Rzuchowski „Łabędź”, który poległ 6 lutego 1945 roku w Bołądziszkach w walce z oddziałami NKWD. Obok znajduje się bezimienny grób, w którym prawdopodobnie pochowanych jest 8 żołnierzy AK z grupy „Hajduka” poległych razem z Michałem Rzuchowskim 6 lutego 1945 roku w walkach z oddziałami NKWD w Bołądziszkach.
Ilu ogółem Żołnierzy Wyklętych zginęło na Wileńszczyźnie?
Straty spośród walczących w antykomunistycznym podziemiu na Wileńszczyźnie szacunkowo są oceniane na około 200 Żołnierzy Wyklętych. Oddzielną kartę walk z sowietyzacją Polski zapisała 5 Wileńska Brygada, która wycofała się z Wileńszczyzny w trakcie operacji „Ostra Brama”, pokonała kilkaset kilometrów i walczyła na Pomorzu. Wielu jej żołnierzy oraz dowódca, legendarny „Łupaszka” Zygmunt Szendzielarz, a także sanitariuszka Danuta Siedzikówna „Inka”, zginęli na polu walki lub z wyroków śmierci sądów jako Żołnierze Wyklęci.
Pana zdaniem, czy mieszkający na Litwie Polacy mają dostatecznie informacji i świadomości co do działalności AK? Dlaczego ludzie tutaj raczej nadal obchodzą 23 lutego, a święto 1 marca jest mniej znane? Jak można to zmienić?
Sądzę, że Polacy mieszkający na Litwie, mają dzisiaj słabą świadomość i mało informacji co do działalności AK, jaką prowadziła ta formacja podczas okupacji niemieckiej w latach 1941-1944 na terenie Wileńszczyzny. Temat ten z jednej strony jest trudny władzom Litwy. Należy jednak zauważyć, że władze litewskie zarejestrowały w 2004 roku, po kilkunastu nieudanych próbach, kombatancką organizację zrzeszającą byłych żołnierzy AK pod nazwą „Klub Kombatantów Armii Krajowej”. Z drugiej strony wiele było w prasie litewskiej artykułów szkalujących żołnierzy AK walczących na terenie Wileńszczyzny. Podręczniki historii w szkołach na Litwie wymagają wiele radykalnych korekt i zmian na ten temat, gdyż najczęściej ukazują żołnierzy AK jako bandytów i wrogów państwa litewskiego. Należy zauważyć, że jeżeli na temat walk AK z okupacją niemiecką na terenie Wileńszczyzny jest pewna, co prawda, bardzo skąpa informacja, to na temat walk Żołnierzy Wyklętych z polskiego podziemia antykomunistycznego z sowieckim systemem totalitarnym jest całkowita pustka.
Jak to można zmienić?
Aby dzień 1 marca był dla Polaków na Litwie znany i utrwaliłby się w świadomości społecznej, należy podjąć działania, mające na celu przywrócenie pamięci Żołnierzom Wyklętym i oddania im należytego hołdu. Jednym z takich działań mogłoby być zidentyfikowanie (według DNA) 30 Żołnierzy Wyklętych spoczywających dzisiaj — jako nieznani — w Tuskulanum, a następnie przeniesienie ich szczątków i pogrzebanie w kwaterze żołnierskiej na Rossie. Według mojej opinii, należy zorganizować uroczysty pogrzeb żołnierzy na Rossie, gdyż ludzie ci, po pierwsze, pogrzebu nie mieli (symboliczne otwarcie Tuskulanum i zostawienie ich wspólnie z żołnierzami niemieckimi i mordercami Żydów trudno jest nazwać pogrzebem). A po drugie, im zwyczajnie się należy spoczynek w kwaterze żołnierskiej.
Należy też godnie upamiętnić miejsca spoczynku Żołnierzy Wyklętych na terenie Wileńszczyzny. Jeżeli władze samorządowe rejonu solecznickiego podjęły się trudu odnalezienia i uporządkowania grobów Żołnierzy Wyklętych na swym terenie, to nie widzimy takich działań w rejonie wileńskim. Należy też podjąć działania, aby w rejonach wileńskim i solecznickim ulicom zostały nadane nazwy na cześć nazwisk Żołnierzy Wyklętych. Można i należy podejmować starania w stołecznym samorządzie, aby taką nazwę nadać jednej z ulic miasta Wilna. Odpowiednia polityka pamięci oraz polityka pamięci historycznej prowadzona przez władze, organizacje społeczne i instytucje państwowe spowoduje, że 23 lutego, jako dzień żołnierzy sowieckich, odejdzie w niepamięć, a jego miejsce zajmie dzień 1 marca, jako dzień Żołnierzy Wyklętych, którzy jako pierwsi podjęli się walki z totalitarnym sowieckim reżimem.