Ochroniarze sieci handlowych przyłapują na gorącym uczynku coraz większą liczbę ludzi, którzy z powodu kryzysu gospodarczego stracili pracę i aby przeżyć, próbują kraść w sklepach. Z badań specjalistów ochrony mienia sieci handlowych wynika, że straty na skutek kradzieży za okres 2008-2009 właścicieli super- i hipermarketów w krajach bałtyckich stanowią 209 mln euro.
— Próby kradzieży ze sklepów sieci handlowych stają się coraz bardziej wyrafinowane. Przestępcy tworzą grupy i podczas gdy jeden lub kilku z nich powodują w sklepie zamieszanie i zwracają na siebie uwagę pracowników oraz ochroniarzy, inni cichaczem opróżniają lady z drogim alkoholem — powiedział Vaidas Bielinis, dyrektor departamentu ds. handlu z agencji „New Vision Baltija” podczas konferencji prasowej, na której przedstawiono roczne wyniki badań specjalistów „New Vision Baltija” dotyczące strat sieci handlowych z powodu kradzieży.
— Od początku tego roku zauważyliśmy, że ochroniarze zatrzymują coraz więcej ludzi, którzy dopuszczają się kradzieży. Przy czym, jeżeli w minionych latach były to zazwyczaj drobne kradzieże — teraz ludzie próbują ukraść wszystko. Od produktów spożywczych — masła czy chleba — aż po sprzęt AGD — np. nawet mikrofalówek — powiedziała dla „Kuriera“ Renata Saulytė, rzeczniczka prasowa sieci handlowej „Maxima LT UAB”. Jak się okazuje szczególnym zainteresowaniem wśród sklepowych złodziei cieszy się również alkohol oraz papierosy.
Rzeczniczka zapytana o wiek osób, które dopuszczają się kradzieży zaznaczyła, że teraz kradnie „i stary, i mały”.
Z kolei wartość kradzionego towaru ma swoją górną granicę.
Jak wynika z obserwacji ekspertów z „New Vision Baltija”, ci, którzy decydują się na kradzież ze sklepu, „celują” w towary, których wartość nie przekracza 630 litów. Przestępcy w ten sposób wykorzystują prawną lukę litewskiego ustawodawstwa, na mocy którego przyłapany na kradzieży rzeczy, której wartość nie przekracza 630 litów, jest karany według kodeksu cywilnego. Natomiast gdy wartość towaru przekracza wyżej wymienioną kwotę pieniężną, złodziej jest karana na mocy kodeksu karnego. W swoim miejscu pracy kradną również i sami pracownicy sklepów.
— Wcześniej większość osób, których przyłapywano na kradzieżach, stanowili pijacy, menele, narkomani i bezdomni. Natomiast teraz kradzieży w sklepach dokonują często osoby, które przed kryzysem gospodarczym należeli do średniej, a nawet wyższej klasy społecznej — powiedziała Saulytė. Rzeczniczka „Maximy” twierdzi, że coraz częstsze są wypadki, gdy złodzieje nawet nie próbują wynosić skradzionych produktów spożywczych do domu, a spożywają je na miejscu, wręcz obok witryny, na której są one wystawione. Zdaniem Saulytė, o problemie, z jakim borykają się właściciele sieci handlowych, najlepiej świadczą liczby. Tylko we wrześniu tego roku ochroniarze zanotowali około 2 000 prób kradzieży ze sklepów będących własnością „Maximy”.
— Moim zdaniem tej zimy sklepy sieci handlowych muszą być przygotowane do prawdziwej plagi kradzieży, zarówno przez klientów jak i własnych pracowników — prognozował Bielinis z „New Vision”.