(ad vocem pewnego artykułu o stosunkach polsko-litewskich)
„Jeśli chcesz ośle, by pies kochał ciebie, kochajże ty psa…”. Słowa są Locmana pisał Adam Mickiewicz w bajce „Osieł i pies”. Niestety — jak to z bajkami — nikt w nie wierzy i nie traktuje poważnie, a szkoda. Tym bardziej, że ostatnie wypowiedzi niektórych przedstawicieli litewskiej, zdawać by się mogło inteligencji, coraz bardziej utwierdzają w przekonaniu, że życie „mniejszości” polskiej na Wileńszczyźnie i stosunek do niej wcale bajkowy nie jest, czego dowody są poniżej.
12 lutego br. jeden z najpoczytniejszych litewskich informacyjnych portali internetowych opublikował reportaż inteligenta, kompozytora, przesiąknięty wprost nienawiścią i najgorszą z możliwych form nacjonalizmu — szowinizmem. Artykuł jest wprost naszpikowany semantyką przypominającą propagandowe wypowiedzi Gebelsa, Mussoliniego czy Trockiego.
Polacy mszczą się na Litwie, wojna z Litwą, jak „sporządkują” Wilno, przyjdzie kolej na Kowno, Kłajpedę i Kiejdany [w kontekście dwu i wielojęzykowych nazw ulic i miejscowości] wkrótce Polacy zaczną oskarżać Litwę o ogólny spadek liczby uczniów szkół, nie wiadomo tylko do jakiego rodzaju dyskryminacji należałoby zakwalifikować ten fakt [w kontekście likwidacji polskich szkół w rejonach wileńskim i solecznickim] itd., itp.
Zważając na to, że jest XXI wiek, a Litwa jest krajem należącym do Unii Europejskiej, która jest wspólnotą państw i narodów, a równości i tolerancji bez względu na przynależność państwową czy pochodzenie etniczne nadaje się kluczowe znaczenia, pisanie i publikowanie takich tekstów jest, delikatnie mówiąc, nieprzyzwoite. Czy w zamyśle autora i portalu (jakby nie było o charakterze ogólnokrajowym) publikowanie tego rodzaju tekstu (w przypadku autora niepierwszego zresztą) powinno obudzić w Litwinach ducha patriotyzmu i zmobilizować ich do twardego wystąpienia przeciw Polakom i innym mniejszościom?
Miejmy nadzieje, że nie. Pozostaje bowiem kwestia odpowiedzialności moralnej za pisane i głoszone słowo, aczkolwiek o jakiejkolwiek moralności trudno w tym przypadku pisać. „Oi, mes broliai ką darysim, kaip mes lenkus pamatysim…” — już kiedyś śpiewano… W jakim kontekście i do czego to doprowadziło — dobrze pamiętamy.
Oprócz mających poruszyć struny patriotyzmu górnolotnych słów, autor stale, jakoby chcąc podkreślić „podstawność” swych wywodów i haseł, odwołuje się do „źródeł” — dokumentów unijnych, a także, niejako z zatroskaniem, do sytuacji polskiej mniejszości w krajach sąsiednich — na Białorusi, a nawet na Łotwie, gdzie zdaniem autora, mimo 60 tysięcznej mniejszości polskiej nie ma ani jednej klasy z polskim językiem nauczania (zainteresowanych sytuacją faktyczną odsyłamy do Dodatku Specjalnego „KW” Łotwa-Polska, wspólna walka o wolność 1920-2010, styczeń 2010, s. 11).
Wyrwane z kontekstu fragmenty Raportu wyjaśniającego do Konwencji Ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, mają niejako dowodzić bezpodstawności inicjatywy podjętej przez eurodeputowanego Waldemara Tomaszewskiego dotyczącej zwrócenia uwagi Parlamentu Europejskiego na trwający od lat problem nieprzestrzegania przez Litwę Konwencji Ramowej o ochronie mniejszości narodowych (01-02-1995), głównie w sferze językowej (art. 11). Strony mogą używać alfabetu ich języka oficjalnego do zapisywania nazwiska (nazwisk) osoby należącej do mniejszości narodowej w zapisie fonetycznym — przywołuje autor, podważając prawomocność dążeń do zapisów „sz”, „cz” zamiast „š”, „č” w nazwiskach obywateli Litwy narodowości polskiej, nie dodając, że osoby, które były zmuszone do rezygnacji z oryginalnego nazwiska (nazwisk) lub których nazwisko (nazwiska) zostały zmienione siłą, powinny być uprawnione do powrotu do niego (ich). (Raport, art. 11.1.68). I tak dalej, i tak dalej. Trzeba, aby w końcu otworzyły się oczy zwykłych ludzi, mydlone obecnie przez polskich działaczy [AWPL – MR], nawołuje na koniec autor. A no, trzeba…
Bo ponoć stosunki litewsko-polskie w ostatnich czasach są tak dobre, jak nigdy dotąd. Podkreślają to głowy państw i czołowi politycy obydwu stron. I nie sposób odmówić im racji. Litwa jest traktowana przez Polskę jako równorzędny partner strategiczny. Współpraca podejmowana jest przez cały czas na wielu płaszczyznach — począwszy od kultury, poprzez ochronę środowiska, a na energetyce skończywszy. Wspólnie realizowane projekty istotnie jednoczą, co najważniejsze — w tym najbardziej ludzkim wymiarze — ich wykonawców, którzy bez względu na narodowość wspólnie dążą do tego samego celu. Jest to niezmiernie ważne szczególnie teraz, w okresie kryzysu ekonomicznego, z którym boryka się Litwa. A zatem raz jeszcze należy postawić pytanie — po co takie artykuły i do czego mogą one doprowadzić?
Odpowiedź — w bajce.