Polski Teatr w Wilnie kontynuuje cykl spektakli jubileuszowych, który przed miesiącem zapoczątkował dwuaktową komedią Henryka Sienkiewicza „Zagłoba swatem”, poświęconą 45. rocznicy działalności Polskiego Teatru w Wilnie, a także 10. rocznicy śmierci Ireny Rymowicz, założycielki i wieloletniego kierownika artystycznego teatru.
Teatr, obecnie kierowany przez panią Irenę Litwinowicz, zrzesza polską społeczność Wileńszczyzny. W studium teatralnym w Domu Kultury Polskiej kilka razy tygodniowo spotyka się młodzież, dorośli, a także seniorzy, którzy chcą grać ze słowem polskim, wypróbować swoich sił w kunszcie sztuki teatralnej. Wszyscy przychodzą tutaj, aby miło spędzić czas, poznać lub odkryć dla siebie, co to jest teatr oraz gra aktorska. Niektórzy są w nim mimo lotnie, niektórych on bardzo wciąga, tak że przez całe życie pozostają z nim na ty…
Niektóre osoby wierne teatrowi wraz z nim obchodzą swój jubileusz działalności w wileńskiej trupie teatralnej. Dla Rafała Piesliaka, który tego roku obchodzi 10.lecie gry w teatrze, teatr jest ogromną pasją, którą w ciągu tej dekady wciąż na nowo odkrywał i odkrywa, ciągle w innej postaci…
— Na początku byłem najzwyczajniej ciekaw, co to jest teatr, co się w nim dzieje, później moje zainteresowanie wzrosło. Zaczęła mnie pasjonować sztuka teatralna, zadawałem sobie pytania, jak się sztukę tworzy, w jaki sposób, jaka jest w nim rola reżysera, scenografa, aktora, a także jak ze sobą współpracują. Do pewnego momentu nie wiedziałem, jak na przykład, kto to Witkacy, a więc zacząłem się interesować tworzeniem sztuk teatralnych, poznawać sylwetki autorów. Swoją wiedzę o teatrze zacząłem pogłębiać poprzez głębsze studiowanie historii teatru — mówił „Kurierowi” młody aktor.
Po raz pierwszy do teatru Rafał przyszedł jako uczeń klasy 11 Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Wilnie. Jak wspomina, było to bardzo spontanicznie.
— Mój kolega ze szkoły należał właśnie do tej trupy teatralnej i tak się już złożyło, że również absolutnie przypadkowo stanąłem na scenie w roli apostoła w sztuce „Misterium męki pańskiej”. To była prawdziwa improwizacja… — z uśmiechem na twarzy wspomina swoje pierwsze spotkanie z teatrem Rafał Piesliak.
W ciągu tego okresu Rafał Piesliak zagrał wiele ról, jednak najbardziej mu się zapamiętała rola rozbójnika w bajce „Królewna i rozbójnicy” Tadeusza Kożusznika. Dobrze się czuje również w sztuce Zbigniewa Herberta „Drugi pokój” w reżyserii Janusza Tartyłło, w której gra jednego z bohaterów (Ponieważ mogę stale pracować nad swoją postacią, która daje się ciągle rozwijać). Zwierzył się nam również, że chciałby kiedyś zagrać osobę negatywną.
Teatr nie jest jedyną pasją w życiu Rafała Piesliaka. Jego głównym zajęciem jest rzeźba, a dokładniej współczesny kierunek rzeźby, takie style oraz kierunki, które swój początek biorą w latach 70. Pasjonują go instalacje, żywe pokazy oraz performance.
— Sztuka w różnych postaciach stała się moim głównym zajęciem w życiu. Dzisiaj teatr jest dla mnie zupełnie czymś innym niż na początku. To, że się zajmuję sztuką wizualną (jestem absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Wilnie), a także teatrem, który w pewnym stopniu również zaliczam do sztuki wizualnej, sądzę, że obydwie te dziedziny pięknie siebie dopełniają. Czerpię z nich bardzo wiele, one mnie rozwijają. — tłumaczył rozmówca.
Sztuka od człowieka wymaga poświęcenia. Dlatego też Rafał Piesliak pracuje przez cały czas, ciągle coś wymyśla. W ciągu roku bierze aktywny udział w różnych wystawach. Z bardziej znanych i większych, które młody artysta organizuje — jak skromnie przyznaje — „to jedna, dwie”. W listopadzie roku ubiegłego za namową jednej z galerii w Wilnie zorganizował wystawę indywidualną pt. „Bezsenność”.
— To była moja pierwsza próba. „Bezsenność” to temat, który mnie wówczas bardzo interesował. Wystawa polegała na instalacji obiektów. Miały one sprawić, żeby zwiedzający — poprzez bycie w pomieszczeniu i oglądanie tych obiektów — mógł odczuć, co to jest bezsenność. To były przede wszystkim jakieś bardzo racjonalne obiekty, które miały bardzo konkretny temat. Zostało pokazane, napisane i… więcej nic. Zostaje człowiek sam na sam — ze sztuką i swoją filozofią — tłumaczy Rafał, który zapewnił nas, że tworzenie czegoś nowego, to jego główny motor w pracy twórczej. Obecnie młody rzeźbiarz pracuje nad kolejnym tematem, nad czymś, co jest podobne do emocji człowieka.