W 1991 roku ukazało się wiekopomne dzieło wybitnego wileńskiego historyka sztuki Vladasa Drėmy „Dingęs Vilnius”, wsparte bogatym materiałem źródłowym i ikonograficznym kompendium historii architektury, będące niejako podzwonnym dla wileńskich zabytków, które w wyniku II wojny światowej i późniejszych decyzji związanych z powojenną odbudową i rozbudową miasta, przestały istnieć.
Obecnie, w roku Wielkich Rocznic — 65 lat po zakończeniu wojny, 20 lat po odzyskaniu przez Państwo Litewskie pełnej suwerenności, 16 lat po wpisaniu Starówki Wileńskiej na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, będącym potwierdzeniem jej unikatowej wartości — wydawać by się mogło, że takie kwestie jak ochrona szeroko pojętego dziedzictwa kulturowego są niejako pozadyskusyjne, naturalne i jednoznaczne. Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich, czego dowody od kilku ostatnich lat dostrzeże bez trudu każda spostrzegawcza osoba, niekoniecznie historyk sztuki. Nagłośniona ostatnio w mediach sprawa skandalicznego remontu Kaplicy Ostrobramskiej, a także braku należytej dbałości o jej bezpieczeństwo, ze względu na wartość ponadmaterialną tego Zabytku — nie bez racji — nabrała już rozgłosu także poza granicami Litwy.
Właścicielem znacznej części bezcennych zabytków Starówki Wileńskiej jest Archidiecezja Wileńska, której jeszcze przed odzyskaniem przez Litwę niepodległości, w 1988 r., zwrócono — jako pierwszy, niejako symboliczny obiekt — Katedrę Wileńską. Na podstawie Aktu Restytucji z 12 czerwca 1990 r. Państwo Litewskie zagwarantowało zwrot Kościołowi jego przedwojennej własności (a więc tu, w Wilnie, budynków kościołów, klasztorów, szeregu nieruchomości należących do Kapituły), który to proces, czasami z nie lada problemami, był systematycznie realizowany, szczególnie po konstytucyjnym zagwarantowaniu swobody organizacjom kościelnym i religijnym (art. 43, 25.10.1992) . Jednakże czy jest to swoboda nieograniczona? Na pewno nie. Regulują to bowiem Kanony Kodeksu Prawa Kanonicznego, w rzeczonej kwestii Część II Kodeksu (Zarząd dóbr), Kanon 1284, który jasno stwierdza, że ((§1) wszyscy zarządcy (biskup lub osoba przez niego wyznaczona, której powierza się dobra) mają wypełniać swoje zadanie ze starannością dobrego gospodarza, (§2) powinni zatem (1o) czuwać, aby powierzone ich pieczy dobra nie przepadły lub nie doznały jakiejś szkody (…) (3o) przestrzegać przepisów zarówno prawa kanonicznego jak i państwowego, albo wydanych przez fundatora, ofiarodawcę lub uprawnioną władzę, a zwłaszcza starać się, by Kościół nie poniósł szkody wskutek nieprzestrzegania ustaw państwowych. A w tym przypadku wszelkie kwestie, począwszy od definicji pojęć podstawowych, po zasady ochrony zabytków określa Ustawa o ochronie dziedzictwa kulturowego RL (nr I-733, z 28-09-2004 r.).
Odpowiedzialność zarządcy dóbr (czyli przede wszystkim proboszczów, którym powierza się pieczę nad parafią, zarówno grupą wiernych, jak i nad jej dobrami, jest naprawdę ogromna. Zwłaszcza, że z całym szacunkiem zazwyczaj nie są oni historykami sztuki ani konserwatorami zabytków. A powierza im się najczęściej pod zarząd obiekty nie 50- czy 100-letnie, ale liczące dobre kilkaset lat, których wartość tak materialna, jak i niematerialna jest nieoceniona. I nie należy dopatrywać się w tych słowach cynizmu, ale troski — zarówno o Kościół, jak i o to bezcenne dziedzictwo, którego ochrona i obowiązek przekazania przyszłym pokoleniom jest obowiązkiem każdego cywilizowanego człowieka.
Z troski więc i z troską należy zachęcać do debaty i stawiać pytania takie, jak te o remont Kaplicy Ostrobramskiej i dwukrotną (?) kradzież wotów (gdzie milczenie proboszcza, poza jedną lakoniczną wypowiedzią (Tygodnik Wileńszczyzny, nr 9 (817), 4-10 marca 2010), szczególnie w kontekście wspomnianych wyżej zapisów Kodeksu Prawa Kanonicznego, naprawdę budzi niepokój), o losy Kościoła oraz klasztoru Misjonarzy i Wizytek, o remont kościoła i klasztoru w Trynopolu, o Klasztor Sióstr Benedyktynek, o remontowane od 5 już lat unikatowe na skalę europejską organy Caspariniego z Kościoła Świętego Ducha i o wiele innych bezcennych zabytków, których los i decyzje podejmowane w związku z ich przyszłością nie powinny być obojętne żadnemu kochającemu swe miasto wrażliwemu człowiekowi.
Starówka Wileńska ze swymi obiektami jest bezcennym dobrem wszystkich wilnian i wszyscy, w miarę swych kompetencji i możliwości, za to dziedzictwo jesteśmy odpowiedzialni. Grzechem zaniechania byłoby milczenie, w sytuacji dostrzeżenia — nawet potencjalnego — zagrożenia stałości jej formy, niedostatecznej troski o jej teraźniejszość i przyszłość. Dlatego też miejmy nadzieję, że „Dingęs Vilnius” Drėmy nie doczeka się kontynuacji czy kolejnych tomów, a jedynie wznowień, które będą uświadamiać czytelnikom — niczym swoiste memento — jak wiele bezpowrotnie utraciliśmy, a zarazem, jak bardzo należy dbać o to, co zostało.