Podczas gdy południe Polski już zaczyna liczyć straty, środkowa i północna część wciąż walczy w największą w swojej historii powodzią. W jej wyniku zginęło już 14 osób. Zamknięta jedna z najważniejszych arterii prawobrzeżnej Warszawy, nieczynne żłobki, przedszkola i szkoły w najbardziej zagrożonych podtopieniami dzielnicach — tak stolica broni się przed wielką wodą. Na Litwie z inicjatywy społeczności polskiej rusza akcja „Wileńszczyzna — powodzianom”.
Obecnie kulminacja fali powodziowej na Wiśle obserwowana jest w rejonie Torunia, a na Odrze w okolicach Ścinawy. Kolejni wojewodowie ogłaszają pogotowia przeciwpowodziowe.
W weekend czoło fali dotarło do Warszawy. Zalało praskie plaże, na lewym brzegu betonowe bulwary zniknęły pod wodą.
Warszawa oprócz samej wody, musi się również zmierzyć z koszmarem komunikacyjnym. Zamknięty został Wał Miedzeszyński na odcinku między Traktem Lubelskim a Trasą Łazienkowską. Woda podmywa podstawę wału przeciwpowodziowego oraz czteropasmowej jezdni. Zamknięto także ponad 120 publicznych żłobków, przedszkoli i szkół. Zamierza się także zamknąć liczne placówki niepubliczne. Wszystkie one leżą na terenach zagrożonych zalaniem w przypadku przerwania wałów przeciwpowodziowych na Wiśle. Do ewentualnej ewakuacji przygotowują się dwa stołeczne szpitale: Praski i na Solcu. Wisła w Warszawie wciąż przekracza stan alarmowy. W ocenie ekspertów, Warszawa będzie bezpieczna dopiero, gdy woda w Wiśle opadnie do poziomu 550-600 cm. Według prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, znaczniejszych spadków poziomu wody można oczekiwać dopiero od czwartku. Zoo, Saska Kępa, Gocław i Wilanów — to tereny najbardziej narażone na podtopienie.
Jak zaznaczył minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, sytuacja na Wiśle jest znacznie poważniejsza niż się tego spodziewano. Wyjaśnił, że jest to spowodowane faktem, iż fala powodziowa na tej rzece jest bardzo długa i przechodzi przez dany rejon nawet sześć dni, a poziom wody opada zbyt wolno. Minister podkreślił, że z tego powodu nie można załatać nadal wyrwy w wale w Sandomierzu — poziom rzeki jest zbyt wysoki.
Pogorszyła się sytuacja na Warcie. Tamtejszy zbiornik retencyjny Jeziorsko — jak powiedział minister — jest całkowicie wypełniony, w związku z tym wpływa do niego tyle samo wody, ile z niego wypływa. Natomiast na Odrze, na całej długości górnej rzeki, poziom wody się obniża. Minister zaznaczył, że fala na Odrze jest krótsza niż na Wiśle.
Wielka woda nie daje spokoju kolejnym miastom na mapie Polski. W trudnej sytuacji znalazł się Bydgoszcz. Nienotowany od lat poziom osiągnęła Brda, która zaczęła wylewać na brzegi. Miasto jest zagrożone również od strony Wisły, która w nocy z niedzieli na poniedziałek osiągnęła w rejonie miasta kulminacyjny poziom. Zalane zostały najniżej położone tereny zielone w centrum miasta.
Ostatni raz Brda wylała w tym miejscu w latach 30. ub. wieku.
Tymczasem poziom wody w Wiśle we Włocławku obniżył się.
W niedzielę wieczorem w Szczawnicy w powiecie nowotarskim z powodu osunięcia się ziemi zawalił się budynek. Zawalony budynek nie był zamieszkiwany. Strażacy podejrzewają, że przyczyną zawalenia się budynku mogły być ostatnie intensywne opady.
W powiecie kutnowskim policjanci poszukują 15-letniego chłopca, którego porwał nurt rzeki Ochnia. Dramatyczne wydarzenia również miały miejsce w niedzielę wieczorem, kiedy dwóch nastolatków próbowało wykąpać się w rozlewisku rzeki.
Według oficjalnych danych, w wyniku powodzi w Polsce zginęło już 14 osób. Funkcjonariusze apelują, by mieszkańcy zagrożonych terenów nie zwlekali z ewakuacją, przestrzegają też przed obserwowaniem wezbranej wody z wałów przeciwpowodziowych. Bardzo często ludzie lekceważą niebezpieczeństwo i wchodzą na wały przeciwpowodziowe, by obserwować wezbraną rzekę. W ten sposób narażają swoje zdrowie, a nawet życie.
Innym problem jest niechęć do ewakuacji wśród mieszkańców terenów zagrożonych zalaniem. Zazwyczaj jest tak, że zwlekają do ostatniej chwili, bojąc się m. in. o dobytek. O tym, jak wielkie jest ryzyko, świadczy choćby fakt, że po przerwaniu wału w Świniarach wiele osób, w tym dzieci, musiały ewakuować śmigłowce.
Eksperci przewidują, że jeżeli nie przydarzą się niespodziewane gwałtowne opady, fala wezbraniowa dotrze do Bałtyku między 30 maja a 6 czerwca. 2-3 tygodnie później można przewidywać koniec powodzi w Polsce.
Wileńszczyzna — powodzianom
Z inicjatywy społeczności polskiej na Litwie rusza akcja „Wileńszczyzna – powodzianom”.
Polskę znów nawiedziła wielka woda. Zalane tysiące hektarów. Ludzie stracili dorobek całego życia. Straty szacuje się na miliardy złotych. Polska, która wspiera nas w każdej potrzebie, dzisiaj potrzebuje naszej pomocy. Datki można wpłacić na konto Ambasady RP w Wilnie:
Lenkijos Respublikos Ambasada Vilniuje
Įmonės kodas — 9175238
Nr. konta LT 34 2140 0300 0014 7639
Bank Nordea, z dopiskiem: Wileńszczyzna — powodzianom.
Pieniądze można też przekazać w dniach pracy od 9.00 do 16.00 w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, ul. Naugarduko 76, pokój 203 i w redakcji Radia Znad Wilii, al. Lasvės 60, 18 piętro.