Niestety, ale wczorajsze korki na ulicach Wilna potwierdziły, że w ramach Europejskiego Dnia Bez Samochodu niewielu kierowców zrezygnowało z tak wygodnego, a jeśli nawet i zanieczyszczającego środowiska, jednak niezbędnego transportu.
— Tak, jak każdego dnia o tej samej godzinie, tak i w tym bez samochodu, jadąc do pracy, musiałam stać w korku. Nie mam prawa jazdy, a więc na co dzień korzystam jedynie z transportu miejskiego. Wielu moich przyjaciół nawet w taki europejski dzień nie rezygnuje z tak wygodnego transportu, jakim jest samochód. Ich zdaniem, dzisiejsza codzienność zmusza nas do bycia jednocześnie w kilku miejscach, a jak to jest możliwe bez samochodu? — uśmiechając się, mówi Krystyna, menedżer jednej z wileńskich firm.
— Dzień bez przekleństw, bez futra, bez biustonosza… Dzień spódnicy, anioła, kundelka… Czy nie myślicie, że to jest przesada? Rozumiem wszystkie te dobre chęci walczyć z zanieczyszczeniem środowiska, jednak czy tylko w dniu walki z rakiem walczymy z rakiem? A co do samochodu, mogę wyobrazić niedzielę, kiedy z rodziną na piechotę idziemy do kościoła, kawiarni czy do kina. Jednak nie dzień pracy, kiedy trzeba dzieci zawieść do szkoły, później odebrać i na określoną godzinę dowieźć je na pozalekcyjne zajęcia — wyjaśnia nam Antoni z rejonu wileńskiego, ojciec dwójki dzieci.
Już dziesiąty rok w całej Europie jest obchodzony Tydzień Zrównoważonego Transportu, który wieńczy Międzynarodowy Dzień Bez Samochodu. Tego dnia mieszkańcy są zachęcani do zostawienia swoich aut w garażach i podwórkach — i do pracy lub na naukę udać się na piechotę, rowerem albo transportem miejskim. Dzień ten z każdym rokiem w Wilnie nabiera większej popularności. Samorząd stołeczny na czele z merem Artūrasem Zuokasem, który od pewnego czasu do pracy jeździ tylko dwukołowym segway’em, wprowadzając bezpłatne trasy autobusów, organizując wycieczki do Centrum Systemu Regulacji i Zarządzania Automatyzowanymi Światłami, zachęca wszystkich do rezygnowania z samochodów.
Oczywiście tego dnia w mieście zwiększyła się też liczba rowerzystów, jednak podobno nie kosztem kierowców samochodów, którzy jak co dzień i w Dniu Bez Samochodu byli uwięzieni w korkach.