Mimo niezwykle surowej zimowej aury, z okazji Zapustów w sobotę, 19 lutego, przez Soleczniki przeszedł barwny korowód, pełnych entuzjazmu przebierańców! Choć pogoda nie dopisała, mieszkańcy i goście miasta tradycyjnie w ostatnią niedzielę karnawału świętowali Zapusty.
Nie poddając się śnieżycy i mrozowi, licznie zgromadzeni w parku miejskim chętnie przeglądali i kupowali kolorowe palmy, różnych wielkości i kształtów plecione kosze, smakowali szaszłyka z rozgrzewającą nalewką, nie zapominając też o tradycyjnych zapustowych specjałach — blinach, słoninie, kiszonej kapuście, kwasie. A na Zapusty trzeba jeść dużo i często, gdyż już wkrótce zawita Środa Popielcowa, a wraz z nią nastąpi koniec zabaw karnawałowych i czterdziestodniowy Wielki Post.
Zapusty, to nie tylko ostatnia okazja do obżarstwa, ale też do hucznej zabawy. Z tym jest podobnie jak z jedzeniem, albo i gorzej, bo jeśli jedzenia w Poście mniej ale jest, to zabaw wypada odmówić wcale. Dlatego bogaty program artystyczny, o jaki zadbali organizatorzy imprezy — Centrum Kultury w Solecznikach — musiał wyrównać brak tańców i hulanek na najbliższe sześć tygodni. I się udało! Zgromadzona w parku publiczność doskonale się bawiła w rytm tańców i dźwięków pieśni w wykonaniu zespołów: „Bičiuliai” z Wiłkowyszek (Litwa), „Drewutnia” z Lublina (Polska), „Żywica” ze Słonimia (Białoruś) oraz „Kalinka” z Kaliningradu (Rosja).
Zgodnie z prastarym obyczajem na koniec imprezy została spalona Marzanna — obrzęd ten wypędza zimę i przywołuje wiosnę. A więc zima tego dnia najwyraźniej po prostu się złościła, widząc na progu nadchodzącą wiosnę.