![@](https://kurierwilenski.lt/wp-content/uploads/2012/04/2012_kwiecien_28_wilno_1-300x167.jpg)
Panowanie Olgierda dla Litwy i Wilna było pomyślnym i dalszym ciągiem czasów Giedymina. Podzieliwszy się Litwą z Kiejstutem, Olgierd bronił państwo przed Rusią, a Kiejstut przed Krzyżakami.
Kronikarze piszą, że charakter Olgierd miał silny i stanowczy, człowiek wielkiego rozumu i odwagi, dzięki tym przymiotom zwyciężał zazwyczaj nieprzyjaciół. Poprzez małżeństwo z księżną ruską, do Wilna przybywało coraz więcej chrześcijan obrządku wschodniego, handel z Rusią rozwijał się pomyślnie. Do Wilna przybywali kupcy z Tweru, Pskowa, Nowogrodu licząc na opiekę żony Olgierda i duchownych prawosławnych. Za czasów Olgierda zbudowane zostały cerkwie św. Trójcy na miejscu męczeńskiej śmierci Ioanna, Antonija i Jewstafija (Eustachego) oraz cerkiew św. Mikołaja.
Panowanie Olgierda w Wilnie, jak podają historycy, było dość tolerancyjne względem chrześcijan prawosławnych i katolików. W jego czasach, jak podają legendy, pojawili się w Wilnie święci męczennicy prawosławni, a także katoliccy franciszkanie. O ich męczeństwie opowiada legenda.
Na prawym brzegu Wilenki (Wilejki) w Wilnie wznosi się Góra Trzykrzyska, dawniej zwana Łysą lub Krzywą. Na górze stoi pomnik — trzy białe krzyże. Według legendy na Górze Łysej za czasów Olgierda umęczono siedmiu franciszkanów. Czterech strącono do Wilenki (Wilejki), zaś trzy krzyże z ciałami męczenników ustawiono na górze. Treść tej legendy jest następująca.
Andrzej Gasztołd, pełnomocnik i zastępca wielkiego księcia Olgierda w Wilnie, podczas częstych wypraw księcia pojął za żonę Annę Buczacką, Polkę, katoliczkę i przyjął jej religię, stał się katolikiem. Wtedy uzyskawszy zgodę księcia sprowadził z Polski do Wilna czternastu franciszkanów, wybudował im klasztor na swoich dobrach w okolicy obecnego pałacu prezydenta, kościoła jeszcze nie mieli, lecz w klasztorze jedną izbę zamienili na kaplicę, gdzie odprawiali swoje nabożeństwa. „Z początku, nieobeznani jeszcze z językiem ludu — pisze Kraszewski — z jego zwyczajami, lękliwi mnisi, rzuceni wśród dziczy bałwochwalczej, zdumiewali się tylko jej obyczajom i drżeli ukrywając się na najmniejszą groźbę. Tak blisko rok upłynął i lud oswoił się powoli z ich strojem, z odgłosem dzwonka i śpiewem nieraz wśród cichej nocy, dolatującym do uszu mieszczan. Pozwolono im swobodnie chodzić z katechizmem po mieście i okolicy.
Mnisi obcując bliżej z mieszkańcami Wilna, uczyli się języka, ośmielali się coraz bardziej, a pewni będąc opieki Gasztołda i widząc, że lud od pogróżek do gwałtów nie porywał się, coraz spokojniejsi byli. Lecz gorliwe nawracanie Litwinów przez franciszkanów, coraz skuteczniej katechizujących wilnian, jątrzyło duchownych pogańskich i ci podżegali lud wileński. Kazania i nawracania publiczne gniewały pogan, skryta zemsta podsycana przez wajdelotów czekała tylko pory dogodnej. Patrzono z pogardą na czarne suknie, wybladłe postem i trudami twarze, wygolone głowy i krzyż, który nosili ze sobą jako symbol wiary, zachęcali, aby mu się kłaniano. Z początku mieszczanie rzucali w mnichów tylko błotem, kamieniami i obelgami. Tak trwało dopóki franciszkanie nie zaczęli coraz skuteczniej nawracać ludzi na chrześcijaństwo.
I w czasie, gdy Olgierd przebywał na wyprawie w głębi sąsiedniej Rusi, kiedy Gasztołd wyjechał do Tykocina, wówczas Litwini postanowili zemścić się na franciszkanach. Gdy mnisi swoim zwyczajem wyszli z katechizmem na ulice miasta, zostali obrzuceni błotem, kamieniami i obelgami przez dzieci, podjudzane przez starszych. Mnisi wyczuli, że może dojść do tragedii, więc schronili się w budynku klasztoru. Kilku mieszczan, nawróconych na chrześcijan, uprzedziło ich, że będą zaatakowani przez tłum i byłoby lepiej, aby uciekli z miasta. Tłumy ludu wkrótce otoczyły klasztor, natomiast mnisi poleciwszy się Bogu czekali na zbliżającą się śmierć. Tylko siedmiu odważniejszym mnichom udało się zbiec w las ku Górze Zamkowej.
Tymczasem Litwini wyłamali wrota parkanu, tłum runął na klasztor, zniszczył go i wyciągnął siedmiu pozostałych mnichów, aby się pastwić nad nimi. Skrępowani, zbici, zeszpeceni, w podartych sutannach, skrwawieni i błotem obrzuceni, pociągnięci zostali przed sąd wajdelotów. Ten skazał franciszkanów na śmierć i ścięto ich publicznie na rynku, pośrodku miasta. Po egzekucji tłum pogan udał się na poszukiwanie siedmiu zbiegów, złapali ich ukrytych u podnóża Góry Zamkowej. Wywlekli wszystkich na górę Łysą, tam trzech półżywych ukrzyżowali, czterech zrzucili z góry do Wilenki żegnając ich słowami:
— Płyńcie tam, skąd żeście przybyli!
Przez całą noc poganie triumfowali i radowali się, że wytępili czarnych mnichów, którzy im nowego Boga przynieśli.
Doszły Gasztołda w Tykocinie wieści o losie franciszkanów, powrócił czym prędzej do Wilna, lecz karać złoczyńców sam nie śmiał, nie będąc pewny sądu Olgierda, uwięził sprawców rozruchów i zabójstwa i czekał na księcia. Gdy z wyprawy powrócił Olgierd, Gasztołd wyjaśnił, że mord na franciszkanach może oburzyć sąsiadów chrześcijan. Wysłuchawszy wiernego dworzanina Gasztołda, roztropny Olgierd postanowił srodze ukarać morderców, którzy zostali ścięci na placu przed ratuszem.
![@](https://kurierwilenski.lt/wp-content/uploads/2012/04/2012_kwiecien_28_wilno_3-237x300.jpg)
Ciała męczenników franciszkanów pochowano ze czcią przez chrześcijan na miejscu, gdzie stał klasztor. Później postawiono słup na pamiątkę i trzy krzyże na Łysej Górze. Gasztołd natomiast nowych franciszkanów sprowadził i osadził ich na Piaskach. Tu założono też kościół Najświętszej Maryi Panny i obszerne nadano im place wokół źródeł Wingrów”. Tyle legenda.
Natomiast prawda historyczna jest następująca. Dla upamiętnienia rzekomego męczeństwa franciszkanów z czasów Olgierda, późniejsi wileńscy franciszkanie — jak podaje Marceli Kosman — między rokiem 1613 a 1636 wznieśli na Łysej Górze trzy drewniane krzyże. W 1740 r. zmurszałe krzyże zamieniono na nowe, które przetrwały do 1869 r.; gdy te ze starości zawaliły się, władze rosyjskie nie pozwoliły ich odbudować. Dopiero w 1916 r. podczas okupacji niemieckiej, z inicjatywy księdza prałata Kazimierza Michalkiewicza (1886-1940), późniejszego biskupa, zebrano fundusze i postawiono krzyże betonowe wg. projektu Antoniego Wiwulskiego (1877-1919).
Legenda o męczeństwie franciszkanów nie znalazła potwierdzenia w źródłach historycznych. W 1927 r. wileński historyk Kazimierz Chodynicki (1890-1942) wydał pracę „Legenda o męczeństwie 14 franciszkanów w Wilnie”, w której dowiódł, że zarówno franciszkańscy jak i rzekomi prawosławni męczennicy są postaciami legendarnymi.
![@](https://kurierwilenski.lt/wp-content/uploads/2012/04/2012_kwiecien_28_wilno_2-300x218.jpg)
Trzy krzyże Wiwulskiego przetrwały do 30 maja 1950 r., kiedy przez władze komunistyczne Litewskiej SRR zostały wysadzone w powietrze. Część ruin wywieziono, większe fragmenty zakopano. Dopiero w 1989 r. społeczeństwo Litwy postanowiło odbudować krzyże jako pomnik ofiar stalinizmu na Litwie. Odbudowany według projektu architekta Henrikasa Šilgalisa, a wykonany przez rzeźbiarza Stanislovasa Kuzmę, pomnik Trzech Krzyży odsłonięto dnia 14 czerwca 1989 r.; poświęcił go kardynał Vincentas Sladkevičius (1920-2000). Odkopane resztki dawnych krzyży zamurowano w fundamentach. Nowe krzyże są takie same, jak pomnik wykonany przez Antoniego Wiwulskiego, tylko bielsze i o 1,8 m wyższe. Obecnie Góra Trzech Krzyży znajduje się w obrębie parku Górnego (Kalnų Parkas).
*
Po śmierci Olgierda (1377) Krzyżacy w 1377 czy też w 1378 wpadli do Litwy, jak pisze Kraszewski, „w dwunastu tysięcy wojska niszcząc Merecz (Merkine) i okolice Trok. Próbowali zdobyć zamek trocki, lecz po nieudanym ataku zrezygnowali i poszli na Wilno”. Kiejstut w tym czasie starał się o rozejm i zawarcie pokoju, i nawet udało mu się nakłonić Krzyżaków do zawieszenia broni. Jednakże tego samego dnia Niemcy, nie szturmując zamków, podrzucili ogień w mieście, od którego ponad połowę domów drewnianych spłonęła. Pozostały tylko budynki znajdujące się w pobliżu zamków.
Mimo potęgi Olgierda i sławy, jaką okrył Litwę, Wilno kilka razy zagrożone było przez napady Krzyżaków i wielkiego księcia moskiewskiego Dymitra (1350-1389). W 1362 roku miasto nawiedził głód, umarło wówczas wielu mieszczan.