Więcej

    Dworek w Wilkiszkach czeka na młodzież

    Czytaj również...

     Artur Stefanowicz z wielką dbałością odtwarza rzeźbione w drewnie elementy dekoracyjne na fasadzie dworku w Wilkiszkach   Fot. Marian Paluszkiewicz
    Artur Stefanowicz z wielką dbałością odtwarza rzeźbione w drewnie elementy dekoracyjne na fasadzie dworku w Wilkiszkach Fot. Marian Paluszkiewicz

    W Wilkiszkach upojnie śpiewały ptaki. Wokół zabytkowego dworku toczyły się prace remontowe, pachniało świeżym drewnem, farbą, wiosną, obietnicą przygody. Wokół piętrzyły się jakieś rumowiska, sterty gruzu, desek, sprzętu budowlanego, jakieś farby.

    Sam dworek wywołuje podziw: mimo roboczego rozgardiaszu pięknieje w oczach, dumnie się prostuje, nabiera dystynkcji. Od kilku lat opuszczony i zaniedbany, wreszcie nabiera życia.  Po raz kolejny się przekonuję, że rejon solecznicki po prostu warto zwiedzać, gdyż wędrówki takie za każdym razem są odkrywcze. Wilkiszki trochę się ukryły przed światem, mimo że leżą jakieś 25 kilometrów od Wilna i 7 kilometrów od pobliskich Turgiel. Dookoła las i pola, cisza i spokój, pojedyncze rozrzucone domki, a jedynym napotkanym pojazdem jest szkolny busik.

    Jesteśmy jedynymi natrętami zakłócającymi rykiem redakcyjnego golfa idylliczną ciszę na trasie Jaszuny-Turgiele.
    — Rejon solecznicki jest krajem dworków — opowiada dla „Kuriera” Józef Rybak, dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego. — Przede wszystkim są to dworki zaściankowe, które nie nosiły znamion reprezentacji, tylko w nich zwyczajnie mieszkano. Najlepiej się zachował przykładowo taki dworek w Hornostaiszkach, który dziś się znalazł w prywatnych rękach.
    Reszta to były małe dworki szlachty zaściankowej, gdzie się po prostu mieszkało. Nie było tam cudów architektury, są typowym przykładem dworków szlacheckich. Natomiast dwór w Wilkiszkach jest to praktycznie jedyny dworek drewniany, który się zachował do dzisiaj, dlatego jego wartość historyczna jest bardzo duża. Toteż warto było go odbudować pod każdym względem.
    Dwór ten zbudował w 1847 roku Wincenty Dmochowski (1805-1862), syn Ignacego, marszałka szlachty powiatu oszmiańskiego, i Marii z Zenowiczów, ożeniony w 1830 roku z Salomeą z Orłowskich. Z miejscowością Wilkiszki związani są trzej malarze. Za udział w powstaniu styczniowym nastąpiła konfiskata posiadłości, później mieszkał tu rosyjski generał Maksimow Wasilij Władimirowicz. Po wojnie w dworku mieściła się szkoła, zaś latem była to miejscowość wypoczynkowa dla dzieci z rejonu solecznickiego. Od kilku lat stał zupełnie nieużytkowany.
    — Dworek w Wilkiszkach był już mocno zniszczony — zaznacza Józef Rybak. — Naszym celem jest przywrócenie mu poprzedniego autentycznego wyglądu. Zachowuje się drewnianą elewację dworku, została powtórzona faktura materiału, elementy rzeźby ręcznej zostały odtworzone, maksymalnie zbliżone do oryginału. To jest w tym dworku najcenniejsze: fragmenty okiennic, fragmenty centralnego wejścia, które się zachowały przez te wszystkie lata.

    Stan dworku sprzed renowacji w 2003 r.
    Stan dworku sprzed renowacji w 2003 r.

    Dwór to budowla wzniesiona na planie prostokąta, na wysokiej kamiennej podmurówce. Od frontu w centrum mieści się dwukondygnacyjny czterosłupowy ganek z balkonem, nakryty dwuspadowym dachem. Do wejścia prowadzą szerokie schody. Zwraca uwagę bogata dekoracja elewacji w postaci misternie wyciętych z drewna elementów zdobiących ganek, ściany i okap oraz tworzących oprawę okien. Duże, prostokątne okna, zamknięte łukami, otrzymały obramienia z uszakami, łukowate naczółki i linijne podokienniki, wycięte w misterne wzory. W 2011 r. pojawiły się pierwsze projekty renowacji budynku.
    — W niektórych miejscach ściany były tak uszkodzone, że praktycznie na wskroś się przeświecały — mówi kierownik spółki „Šalcininkų statyba” Artur Stefanowicz, pokazując sczerniałe zgniłe ściany, które miały nieszczęście znaleźć się pod dziurawym dachem. — Pomalutku naprawiamy. Całkowicie wymieniliśmy dach, konstrukcje nośne, elewację. Próbujemy przywrócić wszystkie rzeźbione elementy, tak, by zachować ich autentyczny kształt. Zadbaliśmy nawet o zachowanie szerokości desek, pokrywających elewację, zrobiono je na nasze specjalne zamówienie, gdyż dzisiaj na Litwie już się takich nie produkuje. Wymieniamy okna (z drewnianymi ramami!), schody. Odnawiamy drzwi — tu też zachowujemy każdy szczegół pierwotnego wyglądu. Zachowane zostaną białe kaflowe piece poprzednich właścicieli.

    Choć jeszcze w rusztowaniach, ale dworek pięknieje w oczach
    Choć jeszcze w rusztowaniach, ale dworek pięknieje w oczach

    Pytam Artura, jak się odtwarza rzeźbione zdobienia fasady.
    — Rzeźbimy w drewnie tu na miejscu, ręcznie, tak jak to się kiedyś robiło przy pomocy wyłącznie własnych rąk. Dopiero wtedy to wygląda naturalnie, autentycznie, zgodnie z oryginałem, nie ma to oklepanego wyglądu kupionych w sklepie standardowych elementów — opowiada.
    Wzornictwo wykończeniowe to, jak się okazuje, niezwykle pracochłonne zajęcie. Każde wycięcie-wygięcie w drewnie wymaga posiadania określonych umiejętności.
    I czasu. Takich gotowych wzorów dzisiaj w sklepie się nie kupi.
    Wewnątrz dworku oglądam grube ściany z bierwion, poprzetykane mchem. Dziwię się, że przetrwały w tak dobrym stanie przez ponad 150 lat.
    — Posłużą jeszcze tyle — tłumaczy Artur Stefanowicz. — Jest to absolutnie zdrowe drewno, budowniczowie minionego wieku znali się na swym fachu: wycinano drzewa tylko mroźną zimą, by było zdrowe, następnie prawidłowo suszono.
    Na razie dobiega końca I etap renowacji dworku, na który przeznaczono 700 tys litów (220 tys. euro) z programu Leader.
    — Myślę, że z początkiem czerwca br. I etap prac będzie skończony — przewiduje Józef Rybak. — II etap przewiduje fragmentaryczne wyposażenie wnętrza, III etap to odpowiednie urządzenie terytorium. Planowane jest oddanie dworku do użytku z końcem 2016 roku.
    Po renowacji na terenie byłego dworku Dmochowskich otworzy się wielofunkcyjne centrum młodzieży, w którym toczyłaby się najróżniejsza działalność.

    Już wymieniono dach, okna, elewacja cieszy oko autentycznym, zgodnym z oryginałem wykończeniem
    Już wymieniono dach, okna, elewacja cieszy oko autentycznym, zgodnym z oryginałem wykończeniem

    — Warsztaty, seminaria, różnorodne zajęcia, biwaki, stanice harcerskie — wszystko, co potrafi młoda twórcza myśl wygenerować, znajdzie tu sobie miejsce — zapewnia dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego.
    Atrakcyjności temu miejscu dodaje niewątpliwie bliski kontakt z naturą, urocze widoki, czyste powietrze, możliwość popływania w rzece Mereczance.
    — Należy wziąć pod uwagę także położenie geograficzne Wilkiszek, gdyż znajdują się na trasie wytyczonej przez rzekę Mereczankę. Poczynając od zamku w Miednikach można ruszyć do Taboryszek, wsiąść do kajaka i przez Turgiele, Republikę Pawłowską, Wilkiszki, Jaszuny płynąć hen aż do Rudnik, gdzie rozpoczyna się szlak królewski przez Puszczę Rudnicką. Dalej można się przesiąść na rower i zwiedzać na rowerze, ewentualnie pieszo — zachęca do zwiedzania historycznych miejsc rejonu solecznickiego Józef Rybak.
    Fot. Marian Paluszkiewicz

    Trzej malarze powstańcy z Wilkiszek

    Wincenty Dmochowski (1805-1862) urodził się w rodzinnym majątku w Nahorodowicach koło Zdzięcioła i po skończeniu miejscowych szkół udał się do Wilna, żeby uczyć się malarstwa. Trafił do pracowni słynnego Jana Rustema, profesora Uniwersytetu Wileńskiego i pobierał u niego nauki w latach 1825-1829. Studiował także rzeźbę pod kierunkiem Kazimierza Jelskiego. Nim począł zdobywać uznanie swoimi dziełami, wybuchło Powstanie Listopadowe, w którym wziął udział.
    Znalazł się w stopniu porucznika w korpusie generała Henryka Dembińskiego i wraz z nim wyruszył do Warszawy. Po upadku powstania przeszedł razem z 20-tysięcznym oddziałem armii generała Macieja Rybińskiego do Prus. W 1837 r. na mocy amnestii mógł powrócić na Wileńszczyznę i zamieszkać w Wilnie. Dość szybko stał się wziętym malarzem, nie tylko świetnym pejzażystą, ale również dekoratorem teatrów wileńskich i operowym scenografem. Od około 1840 prowadził prywatną szkołę malarską. Malował akwarele i obrazy olejne o tematyce krajobrazowej („Jezioro Świteź”, „Panorama Wilna z Góry Bouffałowej”, „Widok kościoła pobazyliańskiego w Nowogródku”, Tuhanowicze — dwór nad stawem”). W 1840 roku Wincenty Dmochowski założył w Wilnie prywatną szkołę malarską, natomiast w 1854 roku — razem z Kazimierzem Jelskim i Kanutym Rusieckim — zorganizował Szkołę Sztuk Pięknych, w której nauki pobierali nie tylko malarze, ale i rzeźbiarze. Mając wiele źródeł dochodów, mógł pozwolić sobie na kupno majątku w Wilkiszkach i zbudować tam dwór.
    W Wilkiszkach przyszedł na świat Edward Bonifacy Pawłowicz (1825-1909), pseud. „Edward znad Świtezi”, „Jasieńczyk”, działacz społeczny na Litwie, malarz i pamiętnikarz, kustosz Muzeum Lubomirskich we Lwowie. Lekcje rysunku pobierał u Kanuta Rusieckiego i Karola Rypińskiego. W 1853 r. ukończył Petersburską Akademię Sztuk Pięknych. Po studiach kilka lat podróżował po Europie Zachodniej. Brał udział w Powstaniu Styczniowym, potem aresztowany i zesłany. W twórczości literackiej zapisał się jako pamiętnikarz, świetny gawędziarz, autor malowniczych opisów życia i zabytków sztuki na Litwie, zebranych w kilku tomach wspomnień.
    Trzecim malarzem związanym z Wilkiszkami był Władysław Dmochowski (1838-1913), syn Wincentego, po którym przejął wilkiski majątek. Po ojcu odziedziczył też talent malarski. Naukę władania pędzlem rozpoczął w Wilnie, a w 1857 roku wyjechał do Paryża, by w pracowni C. A. Suisse’a doskonalić swoje malarskie umiejętności. Do kraju wrócił w 1862 roku i wkrótce, idąc w ślady ojca, został powstańcem i wziął udział w Powstaniu Styczniowym. Po jego upadku został uwięziony i odebrano mu majątek w Wilkiszkach. Po opuszczeniu więzienia zamieszkał w Warszawie. W 1873 roku przeniósł się do Częstochowy i uczył rysunku w tamtejszym gimnazjum. W 1876 roku jego rysunki w postaci drzeworytów sztorcowych zostały wydane nakładem D. Lange z Warszawy w formie albumu zatytułowanego „Widoki Częstochowy i Jasnej Góry z opisem”. Lata spędzone w Warszawie i Częstochowie to okres w twórczości Władysława Dmochowskiego bardzo płodny. Powstało wówczas wiele obrazów olejnych i akwareli, które prezentowane były na wystawach w Warszawie (między innymi w Zachęcie), Krakowie, Lublinie.
    Print

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Sejm za zaostrzeniem sankcji wobec Białorusinów, ale przeciwko ograniczeniom w podróżowaniu

    20 posłów litewskiego Sejmu opowiedziało się za utratą zezwolenia na pobyt czasowy na Litwie przez tych Rosjan i Białorusinów, którzy wyjeżdżaliby do Rosji i na Białoruś częściej niż raz w roku, 47 było przeciw, a 45 parlamentarzystów wstrzymało się...

    Raport Państwowej Inspekcji Językowej: „Alarmująca inwazja języka rosyjskiego”

    W raporcie stwierdza się, że zabrakło woli politycznej do podejmowania zasadniczych, długoterminowych decyzji w polityce językowej, w związku z czym w Sejmie „kurzy się projekt ustawy konstytucyjnej o języku państwowym”. Jak twierdzi raport, do refleksji skłaniają badania naukowe — w...

    Po olimpijskie laury z języka polskiego sięgają również uczniowie szkół podstawowych

    — Wychodzenie poza szkolną ławę, wydaje mi się, jest bardzo kształcące i rozwijające. Jest to też dobra okazja, by uzdolniona humanistycznie młodzież mogła się ze sobą spotykać, nawiązywać przyjaźnie z rówieśnikami z innych szkół — w rozmowie z „Kurierem...

    Traktat o przyjaźni między Litwą a Polską. 30 lat później

    Anna Pieszko: Podpisany 26 kwietnia 1994 r., podczas spotkania w Wilnie prezydentów obu państw, Lecha Wałęsy i Algirdasa Brazauskasa, traktat zawarty przed 30 laty między Polską a Litwą miał w tytule: „o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy”. Jak ocenia...