„Koniec greckiego dramatu, zaczyna się brazylijski serial” — tymi słowami jeden z obserwatorów skomentował poniedziałkowe ustalenie dotyczące pomocy finansowej dla Grecji. Wobec tej opinii, zawarte w poniedziałek porozumienie z Grekami, nie oznacza koniec ich kłopotów, lecz początek bardzo długiego i skomplikowanego procesu realizacji tych porozumień.
I prawdopodobnie obserwator miał rację, bo chociaż po faktycznie całodobowych negocjacjach przedstawicieli Rady Europy, Grecji, Niemiec i Francji wypracowane zostało porozumienie, to jednak droga do jego realizacji będzie długa, zawiła i z przeszkodami.
Już we wtorek, jeden z wysokich urzędników resortu finansów Wielkiej Brytanii zapowiedział bowiem, że jego kraj zablokuje jakiekolwiek wsparcie finansowe z udziałem pieniędzy z jego kraju. Brytyjczykom nie będzie to trudne do zrobienia, bo jeszcze w 2010 roku ich premier David Cameron ustalił z europejskimi partnerami, że pieniądze z Europejskiego Funduszu Stabilizacyjnego nie pójdą więcej na spisanie długów upadających krajów, jak to było wcześniej w przypadku Irlandii i Portugalii.
Według tych ustaleń, ratowanie Grecji (będącej w strefie euro) będzie sprawą 19 krajów należących do Eurolandu — w tym też Litwy.
Nasz kraj przyjął europejską walutę od stycznia tego roku. Na ratowanie greckiej gospodarki i finansów kraje strefy euro będą musiały wyłożyć swoje euro banknoty – ponad 80 mld euro. Warto zaznaczyć przy tym, że na ratowanie Grecji unijni podatnicy wydali już 256 miliardów euro, co równa się prawie połowie docelowych środków Funduszu Stabilizacyjnego. Dotąd jeszcze żaden kraj nie dostał tak dużej pomocy, przy tym, że udział Grecji w unijnym PKB jest na poziomie zaledwie 2 proc.
Wielu ekspertów uważa, że pieniądze przekazane Grecji już nigdy nie uda się odzyskać. Dlatego był ogromny sprzeciw – głównie ze strony Niemiec – wobec nowych kredytów dla Grecji.
Zawarte w poniedziałek porozumienie tym razem przewiduje szereg zabezpieczeń. Głównym z nich jest zabezpieczenie majątkowe w postaci aktywów greckiego skarbu państwa w spółkach państwowych, ponieważ prywatyzacja państwowego majątku jest jednym z unijnych warunków udzielenia pomocy Grecji.
Według ocen ekspertów, na takim zabezpieczeniu najwięcej skorzystają Niemcy, które mogą przejąć greckie państwowe udziały w tamtejszych spółkach komunikacyjnych, kolejach i portach.
„Na zakupy” do Grecji wybierają się też Rosjanie i Chińczycy, którzy mimo kryzysu u siebie, bardzo są zainteresowani przejęciem greckich aktywów w sektorze energetycznym i transportowym.
Zanim jednak dojdzie do wyprzedaży greckiego majątku państwowego, jego prywatyzację musi zatwierdzić grecki parlament.
Oczekuje się, że pierwsze głosowanie ws. poniedziałkowych ustaleń z Brukseli w Atenach odbędzie się już w środę. Greccy politycy będą musieli zatwierdzić też pakiet reform emerytalnych, socjalnych i podatkowych. Konieczność ich przeprowadzenia było też warunkiem udzielenia pomocy Grecji.
Podczas głosowania greccy politycy będą musieli wykazać się ogromną determinacją, bo od wyniku ich głosowania może zależeć wynik głosowania np. w Bundestagu.
Rządy Niemiec, ale też kilku innych krajów, muszą bowiem otrzymać upoważnienia swoich parlamentów, do udzielenia pomocy Grekom. A liczba ich przeciwników stale rośnie nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też w Niemczech i to głównie w szeregach partii kanclerz Angeli Merkel. Oczekuje się, że Niemcy przegłosują ws. porozumień z Grekami jeszcze w tym tygodniu — w piątek, czyli po tym, jak wyklaruje się sytuacja w greckim parlamencie.
Tymczasem Grecja od dwóch tygodni żyje w warunkach niebywałych dla kraju unijnego — zamknięte są wszystkie banki, a mieszkańcy mogą pobierać z bankomatów tylko 60 euro dziennie. Ograniczenia te zostały wprowadzone przez rząd, żeby ratować banki przed bankructwem, bo Europejski Bank Centralny już nie jest gwarantem greckich banków, które na utrzymanie swojej płynności mogą potrzebować nawet 14 mld euro, czyli znacznie więcej niż oceniano wcześniej.
Oczekuje się, że grecki rząd może liczyć na zastrzyk wynoszący około 350 mld euro z prywatyzacji majątku skarbu państwa.
Są to ogromne pieniądze w porównaniu nawet z otrzymaną dotąd pomocą finansową. Kwota ta jest jednak znacznie mniejsza niż wynosi całkowite zadłużenie Grecji — 412 mld euro, z czego dług sektora finansów publicznych wynosi aż 273 mld euro.