Więcej

    W Szczecinie wileńskie reminiscencje — spotkanie autorskie z Leokadią Komaiszko

    Czytaj również...

    kult Komaiszko1 30
    Aktor Stanisław Heropolitański czytający wiersze i prozę Leokadii Komaiszko (od prawej) a także prowadząca imprezę Krystyna Korkuc Fot. archiwum

    Przemieszczanie się z wyboru lub wydarzeń losowych, zmiany w życiorysie, zakończenie pewnego etapu w życiu — większość z nas w ten czy inny sposób przeżyło tego rodzaju doświadczenia.

    Leokadia Komaiszko w latach 90. emigrowała do Belgii, a swoje doznania życiowe, zawodowe opisała w książkach wierszem i prozą. Szczególne wrażenie wywarły takie edycje, jak „Nawet ptaki wracają” (1999), „Wiatr z Hamburga” (2005), „Światło północy” (2015) i in. W nich autorka opowiada o losach Polaków rozsianych po świecie.

    Leokadię poznałam w Wilnie ponad dwadzieścia pięć lat temu i postanowiłam zapoznać z jej dorobkiem literackim mieszkańców Szczecina, szczególnie tych, którzy przybyli z Kresów, a także młodzież już urodzoną w Szczecinie. Pomysł i scenariusz spotkania spotkał się z uznaniem.
    Na zaproszenie więc Dyskusyjnego Klubu Książki przy Książnicy w Szczecinie oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Wilna, Ziemi Wileńskiej, Nowogródzkiej i Polesia „Świteź” w wypełnionej po brzegi sali im. Zbigniewa Herberta Książnicy Pomorskiej, odbyło się spotkanie autorskie z Leokadią Komaiszko, pisarką i poetką z Belgii, rodem z Wileńszczyzny.

    Leokadia Komaiszko dobrze jest znana czytelnikom „Kuriera Wileńskiego” (o tym również mówiła w Szczecinie), w którym przez kilka lat pracowała jako dziennikarka i reporterka opisująca losy Polaków na Syberii, w Kazachstanie, Mołdawii, na Kaukazie. Dorobek ten scaliła w książce „Nawet ptaki wracają”, której promocja odbyła się podczas spotkania w Książnicy Pomorskiej (notabene w tych dniach Książnica Pomorska w Szczecinie obchodzi podwójny jubileusz: 110-lecie od założenia i 70. rocznicę pierwszej polskiej biblioteki w polskim Szczecinie).

    Na spotkanie licznie przybyli kresowiacy z Wileńszczyzny, sybiracy, lwowianie, młodzież z liceów. Jako współorganizatorka spotkania starałam się, aby było wyjątkowe. Przygotowałam parę „niespodzianek”, o których Leokadia nie wiedziała. Zaprosiłam wspaniały chór, oraz Leokadię Zwilnian-Grabowską, wdowę po współzałożycielu „Świtezi”, wilnianinie, pisarzu Tadeuszu Grabowskim, z którymi Leokadia spotkała się w Wilnie ponad 20 lat temu.

    Spotkanie odbyło się w bardzo serdecznej atmosferze. W nastrój kresowy wprowadził występ chóru „Hejnał” pod kierownictwem Bogny Thomas-Miklas. Kiedy popłynęły słowa pieśni „Polesia czar”, „Wileńszczyzny drogi kraj”, Pieśni Dudarza, Leokadia nie kryła łez wzruszenia, jak i uczestnicy spotkania. Podczas ponad dwugodzinnego spotkania Leokadia opowiedziała wzruszająco o bohaterach swoich książek, o spotkaniach z nimi, ich losach, mentalności, życiu poza krajem, o „Listach z daleka”, periodyku Światowego Klubu Emigrantów, którego założycielką i redaktorką została w 1996 roku, a który został włączony do Biblioteki Klasycznych Tekstów Literatury Świata, realizowanej w ramach projektu UNESCO. „Listy z daleka” znane są i czytane w wielu krajach Europy, m. in. w Polsce i na Litwie, a także w Ameryce, Afryce, Australii. Opowiadała o bardzo różnych listach z tak egzotycznych krajów jak Namibia — „Gdzie nas nie ma”.

    Podczas spotkania wiersze i fragmenty książki czytał Stanisław Heropolitański, odbyła się prezentacja medialna zdjęć z Wileńszczyzny autorstwa Leokadii. Wielu chciało osobiście porozmawiać, powspominać…
    Spotkanie autorskie z Leokadią odbyło się również w Bibliotece Miejskiej w Gorzowie Wielkopolskim oraz w Policach, na zaproszenie dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury Anny Ryl oraz burmistrza Polic Władysława Diakuna, wielkiego miłośnika Kresów, którym bardzo serdecznie dziękuję za zaproszenie i wspaniałą organizację spotkania, jak też przyszłym adeptkom aktorstwa za wzruszającą interpretację wierszy Leokadii Komaiszko. Strofy o kraju i domu rodzinnym, o filozofii życia, o barwach przyrody , które jak gdyby były opisem poetyckim tak pięknej zielonej gminy Police, wzruszyły policzan bardzo.
    Leokadia Komaiszko ze wzruszeniem dziękowała w każdym mieście za spotkanie. Nie kryła wzruszenia i zaskoczenia, że tak liczna rodzina kresowa na Pomorzu Zachodnim tak serdecznie ją powitała.
    Krystyna Jurewicz-Korkuc
    st. kustosz w Książnicy
    Pomorskiej w Szczecinie,
    członek zarządu Stowarzyszenia „Świteź”

    Stanisławy Kociełowicz powroty
    do wileńskich korzeni

    Pamiętam przed wielu laty pisane reportaże Stanisławy Kociełowicz z d. Kowalewska, rdzennej wilnianki, dziś szczecinianki, która podzieliła się swoimi wspomnieniami o spotkaniu z Leokadią Komaiszko, które stały się dla niej swoistym powrotem do wileńskich korzeni i dawnych lat zesłania w latach 50. z jej i jej męża Wiktora udziałem. Pani Stanisława jest dziś nadal aktywnym działaczem zarówno w środowisku kresowiaków, jak też sybiraków- łagierników i żołnierzy AK.

    Krystyna Korkuc

    Spędziliśmy cudowny wieczór z Leokadią Komaiszko    Fot. archiwum
    Spędziliśmy cudowny wieczór z Leokadią Komaiszko Fot. archiwum

    Stanisława Kociełowicz wspomina: „Jestem wdzięczna Krystynie Korkuc, st. kustoszowi Książnicy Pomorskiej za zorganizowanie tego wspaniałego spotkania. Jako wilnianka dużo serca, energii i miłości oddała, byśmy mogli spotkać się również z wilnianką Leokadią Komaiszko.
    Wracam pamięcią do lat 80-90. Gdy przyjeżdżałam ze Szczecina do Wilna, bywałam w redakcji „Kuriera Wileńskiego” (to był jeszcze „Czerwony Sztandar”), z panią Leokadią mijałyśmy się na korytarzach redakcji, ale osobiście nie znałyśmy się. Natomiast czytałam jej artykuły zamieszczone w dzienniku. Pamiętam artykuł „Miedniki Królewskie”, który wywołał wspomnienia o przynależności do Związku Harcerstwa Polskiego, działającego w konspiracji i przyrzeczeniu, które składałam w obecności ks. Władysława Kamila Wilemańskiego, niezapomnianego przez nasze pokolenie wilnian franciszkanina.
    Z Miednikami mam wspomnienia bardziej smutne — do obozu został internowany jako akowiec mój mąż, potem był torturowany na Łukiszkach, potem skazany na 10 lat łagrów…

    Zapamiętałam też reportaże Leokadii Komaiszko z Kazachstanu, w których opisała tragiczny los Janiny Miastowskiej. To ona będąc na zesłaniu uczyła polskie dzieci czytać i pisać po polsku, recytacji wierszy w języku polskim, piosenek. Wspomniałam więc pani Janiny pouczanie, które przekazywała młodym. Twierdziła, że dla osiągnięcia celu niezbędne są cztery cechy charakteru: uczciwość, zamiłowanie do pracy, inteligencja i wiedza oraz stanowczość.
    Cieszę się, że po latach poznałam osobiście Leokadię Komaiszko, która swoimi reportażami wywoływała tyle wspomnień. Był też z nami dr Leszek Wątróbski, również kresowiak, publicysta.
    Spędziliśmy cudowny wieczór, a w tomiku wierszy i książce „Nawet ptaki wracają” mam piękną dedykację: „Pani Stasi na pamiątkę o serdecznym spotkaniu kresowym w Szczecinie”.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Trwa rekrutacja do projektu Akademia Liderów Polonijnych

    Przestrzeń do rozwoju własnych inicjatyw społecznych Akademia Liderów Polonijnych to program edukacyjno-rozwojowy skierowany do 30 młodych działaczy polonijnych z różnych krajów Europy. Projekt koncentruje się na budowaniu kompetencji liderskich, obywatelskich...

    Letnia Szkoła Artystyczna w Solecznikach 2025

    Tym razem sięgniemy do twórczości polskiej artystki Zofii Stryjeńskiej – malarki, graficzki i ilustratorki. Inspiracją do tematu przewodniego będą prace artystki przepełnione duchem słowiańskim oraz zachwycające różnorodnością kolorystyczną. Dzieci...

    Wybrano najbardziej imponujące przykłady odnowionych bloków wielomieszkaniowych

    Tegoroczni uczestnicy konkursu „Projekt renowacji roku” wyróżniają się wyjątkowo wysoką jakością i różnorodnością projektów. Według Gintarė Burbienė, dyrektorki Departamentu Modernizacji Budynków Agencji Zarządzania Projektami Środowiskowymi (APVA), w tym roku...