Zdecydowana większość mieszkańców Litwy uważa, że sytuacja w kraju pogarsza się. Według najnowszych badań przeprowadzonych w dniach 29 kwietnia-10 maja przez spółkę badań opinii publicznej „Baltijos tyrimai” wynika, że pogorszenie sytuacji deklaruje 72 proc. respondentów.
— Sądzę, że wynik badań jest mocno zbliżony do rzeczywistości — uważa Bogusław Grużewski, dyrektor Instytutu Pracy i Badań Społecznych.
Z poziomu życia w kraju szczególnie są niezadowoleni ludzie mający powyżej 50 lat (82 proc. uważa, że sprawy się pogarszają), mieszkańcy wsi (78 proc.), respondenci z najmniejszymi dochodami przypadającymi na członka rodziny zarabiający do 600 euro w ciągu miesiąca (83 proc.), emeryci (84 proc.), mieszkańcy narodowości nielitewskiej (79 proc.).
— Ludzie z wymienionych grup, którzy negatywnie oceniają sytuację w państwie, w większości w wieku powyżej 50 lat, mieszkańcy wsi i mieszkańcy o niższych dochodach, to często osoby otrzymujące zasiłki socjalne. Wszystkie te grupy ucierpiały bardzo mocno po wprowadzeniu euro, kiedy wzrosły ceny na podstawowe artykuły żywnościowe i usługi. Ogólny poziom inflacji tego nie wykazuje, gdyż uwzględnia ona również źródła energetyczne i produkty importowane i po złożeniu wszystkiego do jednego worka wielkiej inflacji nie widać. Ale jeżeli wziąć pod uwagę produkty spożywcze i usługi świadczone dla przeciętnego obywatela, jak np. fryzjerskie czy posiłki w tańszej restauracji — to faktycznie ceny wzrosły. Grupa ludności z niższymi dochodami w wysokości 500-600 euro, emeryci czy ludzie otrzymujący zasiłki bezpośrednio odczuli pogorszenie poziomu życia i przeżywają większe napięcie — mówi Bogusław Grużewski.
W ciągu ostatniego miesiąca o 7 proc. w porównaniu z poprzednim zwiększyła się też liczba pesymistów, uważających, że na Litwie żyje się coraz gorzej. W porównaniu z podobnym okresem z poprzedniego roku (maj 2015 r.) procent ten wzrósł o 9 pkt.
— Drugim istotnym problemem na Litwie jest grupa osób pracujących, w młodszym wieku, otrzymująca za pracę wynagrodzenie średnie lub minimalne. Dochód w wysokości do 600 euro na osobę nie zapewnia standardu normalnego życia dla rodziny i nie zapewni dobrego poziomu zadowolenia z życia — podkreśla Bogusław Grużewski.
Za jedną z podstawowych przyczyn pesymizmu przeciętnych obywateli Litwy dyrektor Instytutu Pracy i Badań Społecznych uważa brak sprzężenia pomiędzy ogólnym wzrostem gospodarczym kraju a jego przekładaniem się na wzrost poziomu życia poszczególnych obywateli.
— Bardzo często podkreślam, że istnieje rozpiętość pomiędzy wzrostem gospodarczym a jego przekładaniem się na wzrost poziomu życia, wzrost wynagrodzeń i poziom dochodów naszych obywateli. Tutaj należy przyznać, że obecny rząd w latach 2014-2015 zrobił nieco więcej niż poprzednie rządy. W statystykach międzynarodowych widać, że przeciętna płaca zarobkowa na Litwie w latach 2014-2015 wzrastała, a wzrost poziomu gospodarczego był sprzężony ze wzrostem wynagrodzeń.
Jak mówi Bogusław Grużewski, mimo to wzrost płac nie był wystarczający.
— Bardzo dużo straciliśmy w porównaniu z innymi krajami, w tym też w odniesieniu do Polski. Wzrost wynagrodzeń o 20-30 euro niewiele zmienia i ludzie to odczuwają. Zasiłki faktycznie są mniejsze, poziom wynagrodzeń jest bardzo niski i nie odpowiada ani poziomowi cen, ani oczekiwaniom obywateli. Ciągle aktualne pozostaje przekładanie się wzrostu gospodarczego na wzrost płac zarobkowych i wzrost dochodów przeciętnych obywateli.
W programach przedwyborczych partii jako nr 1 pojawiły się zapisy dotyczące podniesienia poziomu płac zarobkowych, niektóre partie prześcigają się w swych obietnicach.
— Moim zdaniem, obietnice przedwyborcze są sztucznie naciągane, żeby zadowolić ludzi. Dlaczego nie pamiętaliśmy o tym przez ostatnie 25 lat? Zadaniem nr 1 każdej partii i każdego rządu musi być dbanie o to, by wzrost gospodarczy służył wzrostowi społecznemu. Jest to smutne, ponieważ w ciągu roku czy dwóch nie da się naprawić tego, co zepsuliśmy po reformach 2010-2011 roku, kiedy bardzo mocno ograniczono wzrost socjalny i wzrost poziomu płac mieszkańców. Teraz obserwujemy skutki takich pochopnych nieodpowiedzialnych decyzji, których celem jest wzrost gospodarczy bez zapewnienia zaplecza socjalnego, z opóźnieniem wzrostu społecznego, kiedy reforma obróciła się przeciwko sobie — ocenia Bogusław Grużewski.
Jak mówi, na nieprzemyślanych reformach straciła cała gospodarka. Na krótszą metę wygrano, gdyż ustabilizowano budżet, w dłuższej zaś perspektywie po zaprzestaniu reform kraj płaci wysoką cenę, gdyż pozostaje bez ludzi, którzy emigrują i wycofują się z rynku pracy.
— Wzrost gospodarczy musi iść w parze ze wzrostem wynagrodzeń, musi być kontrolowana rozpiętość płac zarobkowych, tak by każdy obywatel poczuł ten wzrost – podsumowuje Bogusław Grużewski.
***
W sondażu spółki „Baltijos tyrimai” pozytywnie oceniało sytuację w kraju 27 proc. mieszkańców Litwy, w większości młodzież w wieku 18 lat i starsi. 1 proc. respondentów nie miał zdania.