
Fot. Marian Paluszkiewicz
Zbliżający się samochód z włączonymi czerwonymi bądź niebieskimi światłami błyskowymi oraz sygnałami dźwiękowymi dla każdego kierowcy jest znakiem, że musi zjechać w bok i przepuścić pojazd uprzywilejowany. Nie zawsze jednak udaje się uniknąć kolizji.
Otóż w miniony piątek w Oświęcimiu doszło do wypadku polskiej premier Beaty Szydło. Pancerny samochód premier niemal zderzył się z fiatem seicento. Szefowa rządu i jej kierowca w wyniku karambolu trafili do szpitala. Wiadomość o wypadku zdominowała czołówki polskich serwisów informacyjnych. Zaczęły piętrzyć się pytania i wątpliwości co do jego przebiegu. Według oficjalnych informacji głównym sprawcą wypadku ma być 21-letni mężczyzna, który kierował fiatem. To on miał skręcić w lewo z głównej drogi, nie zauważając przy tym kolumny składającej się z trzech pojazdów Biura Ochrony Rządu. Kierowca Audi A8, w którym znajdowała się Beata Szydło, odbił w bok i uderzył w drzewo, by nie dopuścić do zderzenia. Kierowca fiata, według niektórych mediów, przyznał się do winy.
Jak podaje Rzeczpospolita, najwięcej kontrowersji w całej sprawie wzbudzają sprzeczne informacje przekazywane mediom i służbom przez świadków zdarzenia. Niektórzy z nich twierdzą, że słyszeli sygnały dźwiękowe jadącej kolumny, inni zaś mówią wyłącznie o sygnałach świetlnych. To kluczowe, gdyż uruchomione „koguty” bez dźwięku nie nadają pojazdowi charakteru uprzywilejowanego, wtedy kierujący rządowymi pojazdami muszą stosować się do standardowych przepisów ruchu drogowego.
W końcu stycznia wypadek z udziałem uprzywilejowanego pojazdu miał miejsce również na Litwie. Samochód marki BMW, w którym jechał przewodniczący sejmu, Viktoras Pranckietis, na jednym z wileńskich skrzyżowań zderzył się z taksówką toyota prius. Kolumna Pranckietisa przejechała na czerwonym świetle, dla taksówki palił się zielony sygnalizator, zezwalający na ruch.
Ciekawe, że chociaż kolumna Pranckietisa jechała na włączonych świetlnych i dźwiękowych sygnałach, dających pierwszeństwo w każdej sytuacji, za winowajcę wypadku uznano funkcjonariusza, który prowadził bmw.
„Pojazd uprzywilejowany nie jest bezkarny. Wszyscy funkcjonariusze wiedzą, że chociaż mając włączone sygnały świetlne i dźwiękowe, mogą ignorować zasady ruchu drogowego, jednak muszą się upewnić, że wykonywanie manewru będzie bezpieczne. W danym przypadku kierowca wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle ― czyli skorzystał z przywileju ― ale nie upewnił się, czy jego działania są bezpieczne” ― tłumaczył wówczas Paulius Nemira, zastępca dyrektora Departamentu Ochrony Rządu Litwy.
Zgodnie z zasadami ruchu drogowego na Litwie transport uprzywilejowany określa się jako pojazd wysyłający sygnały świetlne w postaci niebieskich (lub niebiesko-czerwonych) świateł błyskowych i jednocześnie sygnały dźwiękowe o zmiennym tonie. Takie światła i sygnały mogą posiadać pojazdy należące do: policji, pogotowia ratunkowego, jednostek ochrony przeciwpożarowej, awaryjnej służby gazowej, policji wojskowej, służby celnej oraz Departamentu Ochrony Rządu (DOR). Kierowcy samochodów DOR korzystają ze świateł błyskowych i sygnałów dźwiękowych podczas eskortowania osób chronionych przez państwo. Są to: prezydent, premier, przewodniczący sejmu, zastępcy premiera i przewodniczącego sejmu, członkowie ich rodzin, oficjalni goście Republiki Litewskiej oraz inne osoby, którym zgodnie z prawem została udzielona ochrona.
Zgodnie z zasadami ruchu drogowego funkcjonariusze mogą korzystać ze specjalnych sygnałów świetlnych i dźwiękowych tylko w tych przypadkach, gdy jest to niezbędne, ratując życie, zdrowie i mienie człowieka, zapewniając porządek publiczny i bezpieczeństwo ruchu drogowego, ścigając podejrzanych oraz eskortując funkcjonariuszy publicznych.
To znaczy, że przewożenie osób uprzywilejowanych z punktu A do punktu B jest przyrównywane do działań funkcjonariuszy mających na celu ratowanie życia. Ten fakt oburza wielu mieszkańców, którzy nawet stojąc w korkach ulicznych, muszą ustępować pierwszeństwa rządowemu transportowi z uruchomionymi „kogutami”. W sejmie ubiegłej kadencji niektórzy posłowie proponowali zmiany ustawowe, na mocy których niebieskie światła i sygnały byłyby stosowane jedynie w przypadkach eskortowania oficjalnych gości państwa. Zmiany jednak nie zostały przyjęte.
Dyrektor DOR, Rymantas Mockevičius, komentując daną propozycję zmiany ustawowej, określił ją wówczas jako nielogiczną. „Jedną z głównych zasad bezpieczeństwa podczas eskortowania osób chronionych jest ciągły ruch. Jeżeli samochód zatrzyma się, może stać się łatwym celem dla zamachowca. Z historii znamy wiele podobnych precedensów. Pamiętajmy więc, że zasady przewożenia wysokich urzędników państwowych zostały wymyślone nie tyle dla ich wygody, ile dla bezpieczeństwa”.
Uczestnicy ruchu są więc zobowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne zjechanie z drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie. Obowiązek ten spoczywa również na pieszych i rowerzystach. Nie wolno przechodzić czy też przejeżdżać przez przejście dla pieszych lub ścieżkę rowerową wtedy, kiedy nadjeżdża pojazd uprzywilejowany.