26 lutego 1927 roku zmodyfikowana wersja Mazurka Dąbrowskiego, popularnej pieśni patriotycznej, została ogłoszona oficjalnie hymnem narodowym. Utwór powstały we Włoszech nie od razu stał się hymnem po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Kłócono się o niego w sejmie. Były inne propozycje hymnu: „Boże, coś Polskę”, „Warszawianka”, „Rota”, „Legiony”, czyli pieśń I Brygady Legionów Piłsudskiego.
W maju 1797 r., po wydaniu przez gen. Jana Henryka Dąbrowskiego odezwy do rodaków, do Włoch przybywali Polacy, by służyć u boku Napoleona, który, jak wierzyli, pomoże im odzyskać utraconą ojczyznę.
Do służby w Legionach zaciągnęło się wówczas ok. 7 tysięcy żołnierzy.
– Józef Wybicki napisał Pieśń Legionów we Włoszech nie jako hymn, tylko jako piosenkę żołnierską. Pieśń powstała w 1797 roku, gdy Polski nie było już na mapie Europy. Przez wiele lat towarzyszyła Polakom w najcięższych walkach i zmaganiach o odzyskanie niepodległości. W tym okresie podlegała licznym przeróbkom i zmianom. Obecna wersja Mazurka Dąbrowskiego jest zmodyfikowana. Zachowały się jednak faksymile rękopisu, który, niestety, zaginął podczas II wojny światowej. Kopie te są w ekspozycji naszego muzeum – powiedziała Kurierowi Wileńskiemu Małgorzata Gańska, kustosz jedynego na świecie Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie.
W okresie powstania listopadowego sytuacja z pieśnią Wybickiego zaczęła się zmieniać.
– Słowa bardzo mocno podtrzymywały Polaków na duchu i zaborcy szybko zorientowali się, że jest to bardzo niebezpieczna pieśń, dlatego Mazurek trafił na indeks pieśni zakazanych, za którego słuchanie można było nawet trafić do więzienia. Za słuchanie utworu były przewidziane również kary pieniężne. Pierwszy wyrok skazujący wydano w 1873 roku. Takich wyroków było dużo. Na ekspozycji prezentujemy donos na karczmarza, który ośmielił się w swoim domu śpiewać Mazurka. Otrzymał za to dozór policyjny. Polacy, żeby mogli słuchać Mazurka i jednocześnie ustrzec się więzienia, stosowali różne triki. Jeden z nich to pozytywki, które można było ukryć w różnych przedmiotach. W muzeum mamy takie pozytywki ukryte w zegarach gabinetowych, w krzyżu i kapliczce ludowej. Najciekawszą jest właśnie ta ostatnia, ponieważ ukrywa dwie melodie. Jedną z nich jest zakazany w okresie zaborów Mazurek, drugą czeska melodia ludowa. W momencie gry, gdy przychodziła jakaś osoba, odnośnie której nie było pewności, czy nie doniesie, można było przełączyć pozytywkę na tę dozwoloną melodię i w taki sposób zabezpieczyć swoją rodzinę przed aresztem
XIX wiek to okres największych prześladowań publicznych tej pieśni. Później, już w XX wieku, zaborcy chodziło przede wszystkim o to, by wykorzystać polskich żołnierzy w walkach. Cenzura pozwalała nawet na jakieś druki Mazurka. Zdarzało się, że w Prusach drukowano dla Polaków patriotyczne karty ze słowami hymnu. Dziś dziwnie to wygląda, ale również pozytywki produkowano poza Polską na ziemiach zaborców – wyjaśnia Małgorzata Gańska.
Tekst oryginału pisanego przez Wybickiego nie zachował się.
– W ekspozycji muzeum posiadamy jednak faksymile, dzięki którym wiadomo, jak brzmi oryginalny tekst. To jest nasz wielki sukces. Potomkowie Wybickiego w czasie drugiej wojny światowej mieszkali w Berlinie i pod koniec wojny ukryli całe swe archiwum w banku Rzeszy, w tym prawdopodobnie rękopis. Gdy do Berlina wkroczyły wojska radzieckie, depozyty zostały opróżnione. Jeżeli fizycznie rękopis istnieje, jest on w Rosji. Nie mamy jednak takiego potwierdzenia, czy na pewno jest tam – zaznacza kustosz Muzeum Hymnu Narodowego Polski (MHN).
Muzeum w miejscowości Będomin powstało w lipcu 1978 roku. Dwór szalchecki, w którym w 1747 r. przyszedł na świat i spędził pierwsze lata swojego życia twórca tekstu Mazurka, Józef Wybicki, jest dziś siedzibą MHN. Placówka jest częścią Muzeum Narodowego w Gdańsku. W lipcu przyszłego roku będzie obchodziła 40-lecie swej działalności.
– MHN w Będominie jest jedyną tego rodzaju placówką na świecie. Co prawda w 2010 roku Francuzi otworzyli muzeum Marsylianki, ale w 2016 roku to muzeum zostało zamknięte. Na razie więc nadal jesteśmy jedynym Muzeum Hymnu Narodowego. Corocznie odwiedza nas około 40 tys. ludzi, przede wszystkim są to uczniowie i młodzież, dla których organizujemy lekcje muzealne. Nasze imprezy plenerowo-patriotyczne ściągają turystów w sezonie letnim. Największą jest Batalia Napoleońska. Pokazujemy nie tylko walki, ale też działanie sądu wojennego, szpitali polowych, pojedynki, które w tamtych czasach się odbywały, życie codzienne w dworze szlacheckim – kontynuuje Małgorzata Gańska.
Zbiory Muzeum dotyczą nie tylko historii polskiego hymnu na terenie kraju, ale również na świecie.
W zbiorach są nuty i teksty Mazurka Dąbrowskiego wydane w Paryżu w 1856 roku w języku polskim i francuskim, dwie trawestacje hymnu w języku niemieckim, płyta gramofonowa z nagraniem pieśni „Jeszcze Polska nie zginęła”, wydana w 1902 r. przez Columbia Phonograph Company.
Wymienione eksponaty wchodzą w skład najcenniejszej kolekcji muzeum, jaką są „Muzykalia patriotyczne”. Kolekcja ta ma duże znaczenie w dokumentacji i upowszechnianiu historii Mazurka Dąbrowskiego.
Jest tu kilkadziesiąt płyt gramofonowych z najstarszymi nagraniami polskich pieśni patriotycznych: „Boże coś Polskę”, „Warszawianka”, „Chorał”, „Rota” i inne.
– W ramach obchodów jubileuszowych przygotowaliśmy szereg imprez. Obecnie w Warszawie odbywa się nasza wystawa z okazji 90-lecia uznania Mazurka Dąbrowskiego za hymn Polski. W niedzielę, 26 lutego, dokładnie w dzień rocznicy, odbędą się uroczystości w Bedominie. Wszystkie imprezy odbywają się pod hasłem jubileuszu Mazurka. Tak się złożyło,że w tym roku przypada 220. rocznica powstania Pieśni Legionów oraz Legionów Polskich, 270. rocznica urodzin oraz 195 rocznica śmierci autora hymnu. Chcemy także przypomnieć, że Józef Wybicki jest autorem nie tylko Mazurka, ale także wielu sztuk teatralnych, które są wystawiane w naszych czasach – dodaje kustosz MHN.
Mazurek Dąbrowskiego powstały do melodii ludowego mazurka po raz pierwszy publicznie odśpiewano 20 lipca 1797 r. Okólnikiem z 26 lutego 1927 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło Mazurka Dąbrowskiego hymnem narodowym. W porównaniu z oryginałem, w tekście pieśni nastąpiły zmiany. Zrezygnowano z dwóch zwrotek (4 i 6) oraz zmieniono rymy: „nie umarła – wydarła” na „nie zginęła – wzięła”.
–To pieśń, która jednoczy wszystkich Polaków ze względu na swą treść. I taką właśnie rolę powinien spełniać hymn. Wierzę, że każdy Polak żyjący na Litwie posiada emocjonalny związek z Polską. Dla osób urodzonych w Polsce, które mieszkają w naszym kraju, Mazurek Dąbrowskiego ma ogromny sens, oni są,że tak powiem, zrośnięci z nim od dzieciństwa. Zupełnie inne znaczenie hymn narodowy ma dla Polaków z Wileńszczyzny. Przedstawicielom diaspory polskiej, urodzonym i mieszkającym poza Macierzą, tą pieśnią numer jeden będzie hymn kraju, w którym mieszkają. Na Litwie dla Polaków swego rodzaju hymnem jest pieśń „Rota” – powiedział w rozmowie z Kurierem Wileńskim Edward Trusewicz, wiceprezes Związku Polaków na Litwie, dyrygent oraz muzykolog.
Zdaniem rozmówcy, Polakom mieszkający na Litwie warto posiadać głębszą wiedzę o hymnie narodowym Polski.
– W szkołach polskich na Wileńszczyźnie z wielu względów należałoby przeanalizować treść hymnu z uczniami starszych klas. Nie każdy ją rozumie, bo zawiera ukryte treści. Jest to pieśń, która powstała pod wpływem patriotycznego zrywu serca, jest impulsywna, pozytywna, o porywającej linii melodycznej. 90. rocznica byłaby dobrą okazją, żeby nasi nauczyciele przybliżyli ten utwór swym wychowankom – podsumował. Edward Trusewicz.