
Przewodnicząca Partii Wolności, Aušrinė Armonaitė, proponuje wprowadzić poprawki do ustawy i zrezygnować z wynajmu w hotelu sejmowym, który słynie ze skandali i sprzedać budynek.
Hotel sejmowy od lat kojarzy się na Litwie ze skandalami, które ostatnio jeszcze bardziej się nasiliły. Niedawno portal 15min poinformował, że w hotelu nocuje córka ministra komunikacji z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, Jarosława Narkiewicza Karolina Narkiewicz, obecnie doradczyni ministra kultury. Mieszkanie w poselskim hotelu zostało przyznane Jarosławowi Narkiewiczowi przed trzema laty. Portal donosi tymczasem, że minister wraca po pracy do domu w Trokach, a w centrum Wilna posiada własne mieszkanie, które wynajmuje lokatorom.
Media poinformowały również, że poseł z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, Zbigniew Jedziński, także ma zapewnione mieszkanie w hotelu sejmowym, z którego korzysta jednak jego syn, a nie sam parlamentarzysta.
Agnė Širinskienė z Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych zwróciła się do komisji ds. etyki i procedur z prośbą o wyjaśnienie, czy Agnė Bilotaitė posłanka z ramienia partii liberalnej Związek Ojczyzny-Litewscy Chrześcijańscy Demokraci, nie nadużywa przywilejów, nie korzystając z mieszkania w hotelu sejmowym, które zostało jej przyznane.
Poseł na sejm Naglis Puteikis korzystał natomiast z mieszkania w hotelu sejmowym i nie chciał go opuścić, gdy mu kazano, chociaż ma prywatny dom w odległości 2,5 km od sejmu. Parlamentarzysta twierdzi, że kazano mu opuścić mieszkanie służbowe jako odwet ze strony władz za głosowanie przeciwko projektowi budżetu państwa.
– Tylko w tym roku mamy cztery skandale, które dotyczą hotelu sejmowego. A ile ich już było? Dlatego też zarejestrowałam poprawki do ustawy, proponuję unieważnienie artykułu, który przewiduje zapewnienie zakwaterowania posłom na sejm w hotelu sejmowym. Po wprowadzeniu tych poprawek hotel sejmowy można byłoby sprzedać, a parlamentarzyści, którzy mieszkają poza Wilnem, będą mogli samodzielnie wynajmować sobie mieszkanie, gdzie chcą mieszkać. Natomiast wszystkie koszty lub część kosztów za wynajem mieszkania można byłoby pokryć z funduszy przeznaczonych na działalność parlamentarną – komentuje dla „Kuriera Wileńskiemu” Aušrinė Armonaitė.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dosyć nowych podatków!
Wartość rynkową hotelu, który znajduje się przy Alei Gedymina, w 2017 r. wyceniono na 6,3 mln. euro. Na utrzymanie hotelu państwo co roku przeznacza 123 tys. euro (usługi komunalne, utrzymanie terytorium, remonty, meble itd.). Ponadto koszty zwykle rosną w roku, w którym parlamentarzyści kończą kadencję, a na ich miejsce przychodzą nowi. Wtedy przeprowadza się gruntowny remont, dokonuje zakupu mebli i wyposażenia.
– Podczas przygotowywania tego projektu konsultowaliśmy się z kolegami z innych krajów europejskich. Francuscy parlamentarzyści otrzymują zakwaterowanie w prywatnych hotelach, za które płaci państwo. W Wielkiej Brytanii państwo wynajmuje mieszkanie lub pokój w hotelu prywatnym. W Szwecji państwo dla parlamentarzystów wynajmuje mieszkania jednopokojowe. Na Węgrzech państwo parlamentarzystom wynajmuje mieszkania, a na Ukrainie pokoje parlamentarne są wynajmowane w prywatnych hotelach lub państwo przeznacza fundusze na samodzielny wynajem – podkreśla Aušrinė Armonaitė.
Na Litwie natomiast według ustawy pierwszeństwo zakwaterowania w hotelu sejmowym mają parlamentarzyści, którzy nie posiadają nieruchomości w Wilnie i jej okolicach.
Konserwatysta Bronius Matelis w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że w hotelu sejmowym nie ma żadnego luksusu.
– Jeżeli ktoś myśli, że mieszkania w hotelach sejmowych są po remontach i z ekskluzywnymi meblami, bardzo się myli. Okna są powymieniane. W mieszkaniach są zrobione zwykłe remonty, jednym słowem, jest czysto i schludnie. Moje mieszkanie to ok. 45 mkw., pokój i kuchnia. W kuchni meble są już dosyć stare. W korytarzu stoi stara szafa na ubrania, w pokoju jest łóżko, dwa stare fotele. Nie przychodzi do nas sprzątaczka. Ja za mieszkanie w sejmowym hotelu nie płacę ani centa, ponieważ nie posiadam żadnych nieruchomości w Wilnie, ani w odległości 25 km od stolicy. Natomiast ci, którzy są właścicielami nieruchomości w Wilnie i korzystają z mieszkania w hotelu sejmowym, muszą coś płacić, na ile wiem – mówi Matelis.
Z mieszkania w hotelu sejmowym mogą korzystać także członkowie rodziny, ale pod warunkiem, że mieszka w nim sam parlamentarzysta.
– Szczerze mówiąc nie wiem, ilu jest takich, którzy mają mieszkanie w hotelu sejmowym, ale w nim nie mieszkają. Historia, która rozpoczęła się z Jarosławem Narkiewiczem, jest śmieszna. Przyjechali do mnie dziennikarze z programu telewizyjnego KK2 i pytają mnie, czy wiem, gdzie mieszka Narkiewicz? Powiedziałem, że na moim piętrze Narkiewicz na pewno nie mieszka i w ogóle w hotelu nigdy go nie widziałem. Okazało się, że mieszka nade mną. Być może rzadko korzystał z tego mieszkania, a częściej z niego korzystała córka. Nie wiem. Nie widzę w tym wielkiego przestępstwa. Jarosław Narkiewicz i Zbigniew Jedziński przyznali się, że w sejmowym mieszkaniu żyły ich dzieci. Powstaje pytanie, to po co im to mieszkanie? – komentuje konserwatysta.
Sąsiadami Matelisa z jednej strony jest Algimantas Dumbrava, a z drugiej strony syn Jedzińskiego.

– Często spotykałem syna Jedzińskiego. To przyjemny, młody człowiek, zawsze się witał. Jest spokojnie, cicho. Hotel sejmowy to takie bolące miejsce. Przydzielanie pokoi w hotelu sejmowym jest nieprzejrzyste. Według ustawy, pierwszeństwo mają ci, którzy nie mają nieruchomości w Wilnie. Następnie, jeżeli pozostają wolne mieszkania, można przydzielić je tym, którzy mają nieruchomość w Wilnie, ale chcą mieszkanie w hotelu z różnych przyczyn. Mieszkania przydziela kanclerz sejmu. Ale według jakich kryteriów? Nikt nie wie. Na przykład mamy 20 chętnych, a wolnych mieszkań mamy 3, to według czego wybierze kanclerz, komu dać, a komu nie? – pyta parlamentarzysta.
Rozmówca zaznaczył, że nie ma żadnego porządku, żadnych prawideł w przydzielaniu mieszkań.
– W ubiegłym tygodniu zaproponowałem jeszcze raz rozpatrzyć ustawę i nikomu nie przydzielać mieszkania, kto ma nieruchomość w Wilnie. Z sejmu otrzymałem odpowiedź, że nic nie trzeba rozpatrywać, że wszystko jest w porządku. Na przykład, wiceprzewodniczący komisji antykorupcyjnej, Darius Kaminskas, jest właścicielem trzech mieszkań w Wilnie. Te mieszkania wynajmuje, a mieszka w hotelu sejmowym. Gdzie logika? Na swoich nieruchomościach zarabia, a podatnicy płacą mu za mieszkanie. Tak naprawdę, wszystko zgodne z prawem, kanclerz mu wydzielił mieszkanie, a on je wziął. Ale jak to wygląda moralnie? Myślę, że to dobry pomysł, żeby sprzedać ten hotel. Tak naprawdę, mieszkania sejmowe stoją puste. Osobiście, w tym mieszkaniu nocuję tygodniowo dwie, trzy noce. I tak większość. A przecież ogrzewa się stale, na co idą ogromne środki. Myślę, że lepiej byłoby wydzielić jakąś określoną sumę i każdy niech decyduje, gdzie i w jakich warunkach chce mieszkać – podsumowuje Bronius Matelis.
CZYTAJ WIĘCEJ: W klasztorze będzie… hotel
Hotel sejmowy figurował również w skandalicznej historii z udziałem Kęstutisa Pūkasa. Były poseł był oskarżony o molestowanie seksualne kandydatek na sekretarki. Pūkas zapraszał młode dziewczyny na rozmowy kwalifikacyjne, podczas których rozmawiał z nimi na intymne tematy, niezwiązane bezpośrednio z pracą, komentował ich wygląd oraz składał im niejednoznaczne propozycje. Jedną z dziewczyn zaprosił do swojego mieszkania w hotelu sejmowym. Młoda kobieta o wszystkim opowiedziała w Info TV. „Oprowadzał po mieszkaniu. Powiedział, że najważniejszym pokojem jest sypialnia. Pokazał łóżko i powiedział, że to piękne łóżko, byłoby miło kiedyś je wypróbować” – mówiła dziewczyna. W 2018 r. Kęstutis Pūkas oskarżony o molestowanie seksualne, po rozpoczęciu w sejmie procesu impeachmentu, sam zrezygnował z mandatu poselskiego.
W 2016 r. poseł Petras Gražulis poinformował o kradzieżach w gabinecie sejmowym oraz w pokoju hotelu sejmowego. Przeszukania były prowadzone przez Służbę ds. Badań Specjalnych (STT). Petras Gražulis twierdził, że z gabinetu sejmowego zniknęło 9 tys. euro i komputer, a z pokoju hotelowego kilka paczek kołdunów. Gražulis trzymał pieniądze przyklejone do dna szuflady w gabinecie, ponieważ w hotelu sejmowym jest niebezpiecznie i dochodzi tam do kradzieży.
W kwietniu 2012 r. o godz. 6.00 rano funkcjonariusze wileńskiej policji zostali wezwani do hotelu sejmowego. Mieszkańcy budynku skarżyli się na hałas, który dochodził z mieszkania, w którym mieszkał parlamentarzysta Audrius Endzinas z rodziną. Po przybyciu do mieszkania, funkcjonariusze nie zarejestrowali hałasu, nikt nie otworzył też drzwi. Polityk powiedział, że o incydencie dowiedział się od znajomych, ponieważ w tym czasie był poza Wilnem, a w mieszkaniu w tym czasie były tylko dzieci. Cały incydent Endzinas nazwał nieporozumieniem.
W 2008 r. pojawiła się informacja, że jeden z najbogatszych parlamentarzystów, lider opozycyjnej Partii Pracy, Viktor Uspaskich, który miał mieszkanie w centrum stolicy, otrzymał także jednopokojowe mieszkanie w hotelu sejmowym, o powierzchni 53 mkw. W tym czasie roczne dochody parlamentarzysty wyniosły 6 mln 770 tys. litów. Uspaskich twierdził, że poprosił o mieszkanie w hotelu, ponieważ było mu „tak wygodnie”. „Nie będę mieszkał bezpłatnie. Czasem posiedzenia kończą się bardzo późno, a tu jest bliziutko, nie będę musiał nigdzie jechać. Moje mieszkanie jest dalej” – mówił polityk.
Z kolei byli posłowie kadencji 2008–2012: Asta Baukutė, Vincas Babilius, Auksutė Ramanauskaitė-Skokauskienė, po zakończeniu kadencji nie chcieli opuszczać mieszkań w hotelu sejmowym.