Świąteczna atmosfera przyszła do Wilna nieco wcześniej za sprawą wyjątkowego wydarzenia, na które zaprosiła wilnian TVP, we współpracy z Ambasadą RP. We wtorkowy wieczór w Kościele św. Teresy zabrzmiały polskie kolędy i pastorałki w wykonaniu dobrze znanych artystów.
Koncert kolędowy, który w czasie świąt telewizyjnie połączy widzów w Polsce z Wilnem, był w miniony wtorek rzeczywiście wielkim wydarzeniem. Na jednej scenie wystąpiły takie gwiazdy, jak: Maryla Rodowicz, Anna Wyszkoni, Marcin Sójka, Blue Cafe, Roksana Węgiel, Feel, Viki Gabor, Piotr Cugowski, Marek Piekarczyk, Joszko Broda, Alicja Węgorzewska, a także wileńscy artyści – Ewelina Saszenko oraz Polski Zespół Artystyczny Pieśni i Tańca „Wilia”.
O tym, że będzie to niecodzienne widowisko, wiedzieli zwłaszcza ci wilnianie, którzy w ostatnim czasie odwiedzali kościół pw. św. Teresy, którego wnętrze przystosowywano do wymagań TVP. Obserwowali nie tylko coraz większe ilości telewizyjnego sprzętu, ale również świąteczne dekoracje, które doskonale komponowały się z barokowym wnętrzem i wprowadzały zupełnie niepowtarzalny nastrój.
Koncert okazał się rzeczywiście wspaniałym wydarzeniem, a kolędom wykonywanym przez doskonale znanych w Wilnie artystów towarzyszyły radość i wzruszenie. W całym wydarzeniu organizatorzy nie przewidzieli jednak, z jak dużym zainteresowaniem się on spotka i jak bardzo będzie rozczarowana wileńska publiczność, której nie udało się wejść do kościoła św. Teresy.
W informacjach przekazanych przez organizatorów, które rozpowszechniał również „Kurier Wileński”, zabrakło informacji o tym, że do kościoła wejdą jedynie osoby z zaproszeniami. Zaznaczono przy tym, że liczba miejsc jest ograniczona, a osoby, które nie zmieszczą się w kościele, będą mogły oglądać koncert na zewnątrz na telebimie, a jego końcową część – na scenie pod Ostrą Bramą. Zaproszenia nie były konieczne na dwa wcześniejsze koncerty organizowane przez TVP, „Wileńskie Andrzejki” i Koncert Kolęd Rodziny Pospieszalskich w kościele św. Piotra i Pawła. Ponieważ już na pierwszym koncercie kolędowym widzów było znacznie więcej niż miejsc w kościele, we wtorek wielu chętnych przyszło pod kościół znacznie wcześniej.
– Wiedziałam, że nie mogę przyjść wcześniej, więc nie nastawiałam się, że będę mogła wejść do środka kościoła. Po prostu, byłam przygotowana na oglądanie koncertu na zewnątrz. Bardzo wiele osób odchodziło jednak rozczarowanych. Spotkałam swoich znajomych, którzy czekali już od godz. 16-ej, bo media informowały, że liczba miejsc jest ograniczona – mówi Janina Biesiekierska.
– To było piękne widowisko. Pod kościołem również oglądało się je bardzo dobrze, choć może było nieco przykro, że stoimy na zewnątrz, a na ekranie było widać, że w środku jest sporo miejsca. Na pewno wynikało to z wymagań telewizji, która robiła nagranie, ale dla nas było to niezbyt przyjemne. Po prostu, nigdy wcześniej tak nie było. Zresztą, wystarczyło zapowiedzieć, że nikt bez zaproszenia nie wejdzie do środka, ludzie ubraliby się odpowiednio i nie czekali dużo wcześniej na zewnątrz – zauważa rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
– Oczywiście, dla osób które oglądały koncert będąc na zewnątrz, najciekawsza była ostatnia część, na scenie pod Ostrą Bramą. Nie chodziło tylko o piękny śpiew, ale także o takie bardzo miłe akcenty, jak choćby wypowiedzi Maryli Rodowicz, którą bardzo dobrze tu znamy, czy Alicji Węgorzewskiej, która przypomniała, że właśnie w tym kościele brali przed wojną ślub jej dziadkowie – komentuje Janina Biesiekierska.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że niezależnie od warunków i tak zostałaby na koncercie do końca, bo przecież brała w nim udział jej wnuczka, chórzystka „Wilii”.
– Bardzo się cieszę, że nie pominięto wileńskich akcentów, że mogliśmy posłuchać również Eweliny Saszenko czy „Wilii”. Nie byłam jedyną babcią wśród widzów koncertu, wiem, że znacznie więcej osób przyszło również ze względów na swoje dzieci czy wnuki – dodaje.
Jak mówi Renata Brasel, kierownik artystyczny i dyrygent zespołu „Wilia”, udział w koncercie był bardzo ważnym wydarzeniem dla prowadzonego przez nią chóru.
– Już w październiku skontaktowała się z nami agencja, która zajmowała się organizacją koncertu. Trochę się bałam, czy zdążymy się przygotować, bo mieliśmy już dużo zobowiązań w tym okresie, ale pomyślałam, że taka okazja nie zdarza się często, więc warto spróbować – podkreśla w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.
– Mieliśmy okazję nie tylko śpiewać, ale również przyjrzeć się temu, jak tego rodzaju wydarzenia są organizowane. Był on robiony przede wszystkim na potrzeby telewizji, więc nie tylko ćwiczyliśmy, ale także już przed koncertem robiliśmy nagrania – wyjaśnia kierowniczka „Wilii”.
Warto podkreślić, że w czasie koncertu widzowie bardzo życzliwie przyjęli nie tylko wielkie gwiazdy, ale także te najmniejsze, wileńskie.
– Organizatorzy zaprosili również naszą młodszą grupę, dzieci z „Małej Wilii”, z którymi występował Joszko Broda. To było bardzo piękne doświadczanie i bardzo udana współpraca. Cieszę się, że przez ten krótki czas udało nam się nie tylko razem ćwiczyć, ale także trochę poznać, bo to człowiek, który wprowadza wspaniałą atmosferę, co było widać na scenie – zauważa Brasel.
Jak mówi, bardzo chętnie obejrzy koncert w telewizji, bo dopiero wówczas będzie można ocenić efekt końcowy.
Koncert będą mogli najpierw obejrzeć widzowie w Polsce, ponieważ całość była rejestrowana dla Telewizji Polskiej i zostanie wyemitowana w pierwszy i drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w TVP1. Polacy na Litwie będą mogli obejrzeć koncert nieco później, 4 i 11 stycznia w TVP Wilno.
Fot. Marian Paluszkiewicz