Prezes Litewskiej Socjaldemokratycznej Partii Pracy Gediminas Kirkilas zwrócił się przewodniczącego Rady Koalicyjnej Ramūnasa Karbauskisa, aby została na posiedzeniu Rady została omówiona kwestia dalszej współpracy z AWPL-ZChR, która zdaniem wypowiedzi polityków tej partii „są sprzeczne z litewską polityką zagraniczną i godzą w interesy Litwy”.
„Ogłoszone ostatnio w przestrzeni publicznej wypowiedzi lidera listy wyborczej Zbigniewa Jedzińskiego i przewodniczącego AWPL-ZChR Waldemara Tomaszewskiego, które usprawiedliwiają brutalne działania reżimu Alaksandra Łukaszenki przeciw pokojowym protestom, prześladowanie oponentów politycznych i fałszerstwa wyborcze, dla nas jako partnerów koalicyjnych są nie do przyjęcia” – oświadczył Kirkilas.
Polityk dodał, że jego ugrupowanie opowiada się za przestrzeganiem podstawowych praw człowieka. „Bezpodstawny atak pana Tomaszewskiego na naszego ministra spraw zagranicznych Linasa Linkevičiusa nie tylko utrudnia naszą współpracę, ale osłabia konsekwentną i konstruktywną politykę zagraniczną Litwy w relacjach z naszymi sąsiadami. Poza tym nie zgadzamy się z kłamliwymi oskarżeniami, że nasi przedstawiciele sprzeciwiają się rozwiązaniu problemów związanych z zapisem nazwisk w formie oryginalnej” – podkreślił Kirkilas.
18 sierpnia Sejm Litwy przyjął rezolucję, w której wezwano do nieuznawania prawomocności wyboru Aleksandra Łukaszenki i wprowadzenia sankcji względem białoruskich urzędników odpowiedzialnych za stosowanie przemocy wobec protestujących. Rezolucję poparło 120 posłów ze 122 zarejestrowanych. Dwóch parlamentarzystów, Povilas Urbšys oraz Vytautas Bakas, wstrzymało się od głosu. Bakas nie poparł rezolucji, ponieważ parlament nie uwzględnił jego propozycji dotyczącej powołania międzynarodowej komisji ds. przestępstw reżimu Łukaszenki. W posiedzeniu sejmowym nie wzięło udział 18 posłów, w tym również posłowie frakcji AWPL-ZChR Zbigniew Jedziński, Czesław Olszewski oraz Irina Rozowa.
Wcześniej Jedziński na Facebooku zamieścił wpis, w którym stwierdził, że białoruscy milicjanci, bijąc protestujących, stoją na straży konstytucji. „Łukaszenko nauczył się od litewskich konserwatystów jak pacyfikować protesty. Różnica polega na tym, że na Białorusi policja stoi na straży konstytucji, a na Litwie w 2009 r. policja była po stronie tych kto złamał konstytucję, a mianowicie policjanci bronili władzę konserwatystów, która w wyniku tak zwanej „nocnej reformy” łamiąc konstytucję ucięła emerytury i płace zarobkowe” – napisał polityk.
Wypowiedź posła, który jest „jedynką” na liście wyborczej partii, wywołała w kraju falę oburzenia. Polityk został skrytykowany również przez swych partnerów koalicyjnych lidera „chłopów” Ramūnasa Karbauskisa oraz ministra spraw zagranicznych Linasa Linkevičiusa.
Swego kolegę partyjnego bronił prezes AWPL-ZChR Waldemar Tomaszewski. „Ten wpis jest dedykowany Kubiliusowi i jego partnerom liberałom, którzy wówczas wykazali się postawą nie mniej agresywną przeciwko ludziom niż w chwili obecnej omonowcy na Białorusi. Jedyna różnica polega na tym, że w Mińsku minister spraw wewnętrznych przeprosił za przemoc wobec ludzi, a na Litwie za antykonstytucyjne działania landsbergistów nikt nie przeprosił. Podobnie jak nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności za strzelanie do swoich ludzi” – skomentował sprawę dla delfi.lt europoseł. Poza tym europoseł skrytykował Linasa Linkevičiusa, że specjalnie zaognia sytuację.
Inf. własna