1 lipca mają wejść w życie nowe regulacje dotyczące stosowania wszelkiego rodzaju zniżek na towary oferowane okazyjnie. Mają one zapobiec manipulacjom ze strony nieuczciwych handlowców wobec konsumentów.
– Propozycja naszej frakcji, opozycyjnej wobec koalicji rządzącej, została zgłoszona już w roku 2020, ale proces jej urzeczywistnienia, m.in. przejście drogi poprzez sejmowe komitety, wydłużył się. Spodziewana jej realizacja nastąpi po podpisaniu tej ustawy przez prezydenta, czyli prawdopodobnie po 1 lipca bieżącego roku – komentuje dla „Kuriera Wileńskiego” jej inicjatorka, posłanka z ramienia socjaldemokratów, Rasa Budbergytė.
W sejmie już przytaknięto propozycji partii socjaldemokratycznej co do zmian w Kodeksie Cywilnym, dotyczącej ochrony praw konsumenta w sprawienie zniżek, które mają chronić przed nieuzasadnionymi działaniami handlowców. Jak napisano w komunikacie partii socjaldemokratycznej, sprzedawcy często na krótki okres podnoszą ceny, by potem je zmniejszyć wskazując jako przecenę. Rasa Budbergytė zaproponowała, aby ustawowo wymagać od handlowców przedstawienia ceny towaru stosowanej co najmniej od 30 dni do początku tzw. akcji.
– Sprzedawcy są skłonni nadużywać zaufania kupujących. W ciągu kwarantanny nieraz zdarzało się zetknąć z tego rodzaju manipulacjami. Po wprowadzeniu nowych zmian w prawie handlowcy będą zobowiązani informować kupujących o wcześniejszej cenie – najniższej, która była stosowana przed 30-dniowym okresem, do tej w czasie obniżenia. Jest to potrzebne, żeby można było jak najbardziej skutecznie ochronić prawa konsumentów – podkreśla posłanka.
Dotychczas obowiązek sprzedawcy co do informowania w tej kwestii nie był prawnie uregulowany.
– Na dzisiaj konsumenci są wprowadzani w błąd, ponieważ zniżki są stosowane od uprzedniej ceny. Z powodu zwiększonych cen kupujący są zmuszani do polowania na zniżki. Swoją drogą sprzedawcy już się przyzwyczaili oferować kupującym iluzję tańszych towarów. W wielu krajach Europy już od dawna jest zakaz wprowadzania w błąd konsumentów. Cieszy, że wreszcie będzie tak i na Litwie – zaznacza Budbergytė.
Czytaj więcej: Wiejskie sklepy w czasie kwarantanny
Więcej to taniej?
Jednym z haczyków, na który łowi się większość naiwnych klientów, są produkty sprzedawane w tzw. łączonych promocjach, np. „akcje” po dwa, trzy razem batoniki czekoladowe czy francuskie bułeczki.
To niby jest nic nieprawnego, ale powstaje pytanie, czy rzeczywiście tak dużo ich potrzebujemy zamiast tego jednego? Często okazuje się, że kupujemy coś z przekonania, że zaoszczędzimy, a nie, że tego akurat potrzebujemy. Trzeba pamiętać, że w akcjach zniżkowych wykorzystywane są przemyślane mechanizmy i schematy, które mają skusić do niepotrzebnych najczęściej zakupów.
Okazja czyni ofiarę
„Reguły wpływu społecznego bazują na działaniu ludzkiego umysłu, który w wielu sytuacjach życia codziennego podejmuje decyzje automatycznie. Wchodzimy na przykład do sklepu, spieszymy się, w związku z czym, jak widzimy napis „Akcija”, to bez wahania kupujemy, bo jest… okazja!” – uprzedzają psycholodzy społeczni. I radzą, że najlepszym sposobem na to, aby się nie nabrać na promocje, jest przemyślana w domu lista zakupów, bo inaczej, idąc alejkami z promocjami, najczęściej będziemy kierować się właśnie zachętą kupna. Wszelkich promocji codziennie w każdym sklepie jest wiele, a do tego… ilość promocyjnego towaru jest „ograniczona”.