Jeśli powrót maturzystów do szkół na początku maja przejdzie pomyślnie, to będzie rozważany powrót pozostałych uczniów na zajęcia. Takie kryteria wyjawiła premier Ingrida Šimonytė.
„Jeśli 3 maja nastąpi płynny powrót absolwentów do szkół, to myślę, że będziemy mogli realistycznie porozmawiać o tych klasach, które są w pomiędzy (obiema grupami — przyp. red.)” — powiedziała premier.
Podkreśliła, że takie rozważania są możliwe, ponieważ rząd znalazł „rozwiązania informatyczne” dla rekrutacji studentów, a ministrowie zdrowia i edukacji uprościli proces testowania uczniów i pozwolili na samodzielne pobieranie wymazów, co przyspieszyło proces.
Większe potencjalne korzyści, niż szkody
Rząd we środę uzgodnił warunki nauki kontaktowej dla maturzystów i planuje ostatecznie zdecydować o ich powrocie dzisiaj, we czwartek. Według premier, niektórzy dyrektorzy szkół, nauczyciele i uczniowie kwestionowali tę decyzję, twierdząc, że zakłóci to już ustaloną rutynę nauczania na odległość, ale „większość ludzi uważała, że konieczny jest powrót maturzystów do szkoły”.
„Ale ponieważ maturzyści również czekają na egzaminy i konsultacje, trzeba trochę usystematyzować wiedzę, uporządkować wszystko, czego się nauczyli. Uznaliśmy jednak, że szkoda, jaką może spowodować rutynowa zmiana przez kilka tygodni, jest nadal mniejsza niż potencjalna korzyść” — wyjaśniła głowa rządu.
Przyznała, że powrót maturzystów był kwestionowany również ze względu na to, że wracaliby oni do szkół zaledwie na miesiąc, w którym to czasie rok szkolny trwałby nieco dłużej dla uczniów klas 5-10, tj. lekcje odbędą się również w połowie czerwca.
Maturzyści nie chodzą do szkoły od połowy grudnia, kiedy rząd zaostrzył wymogi kwarantanny. Kilka tygodni temu w związku ze zbliżającą się maturą umożliwił im konsultacje kontaktowe. Obecnie tylko większość klas początkowych może wrócić na zajęcia.
Czytaj więcej: Maturzyści wrócą do szkół 3 maja, klasy 5-8 muszą jeszcze zaczekać
Na podst.: BNS, LRV