Jakiś czas temu nowym prezesem Związku Polaków na Litwie został przewodniczący AWPL-ZChR Waldemar Tomaszewski. Ten wybór uwidocznił kilka interesujących tendencji w społeczności polskiej na Litwie. Mnie osobiście zaś zaskoczył. Przed zjazdem ZPL – z powodu braku dyskusji publicznej polsko-polskiej na Litwie – w kuluarach były wymieniane różne nazwiska. Bo to, że Michał Mackiewicz nie będzie ubiegał się o kolejną kadencję, było raczej pewne.
Nie warto nawet wymieniać osób, które były możliwymi kandydatami na stanowisko lidera największej polskiej organizacji na Litwie, ponieważ nie wiemy, czy te kandydatury były realnie rozpatrywane, czy to było tylko wróżenie z fusów. Decyzja Waldemara Tomaszewskiego, który kieruje polską partią na Litwie od 1999 r., tak naprawdę pokazuje, że kierownictwo AWPL-ZChR w żaden sposób nie przeanalizowało porażki w jesiennych wyborach do Sejmu.
Po raz pierwszy od ośmiu lat nie udało się przekroczyć progu wyborczego i partia musiała zadowolić się tylko trzema posłami. Można mieć różne opinie o Tomaszewskim, ale nie w sposób mu odmówić talentów politycznych i organizacyjnych. W ciągu kilkunastu lat udało się mu przekształcić marginalne i lokalne ugrupowanie w piątą lub nawet czwartą siłę polityczną w kraju. Niestety, bardzo często sukcesom wyborczym towarzyszy wiara we własną nieomylność. Właśnie ta wiara spowodowała, że zamiast dogłębnej analizy błędów Tomaszewski postawił na jeszcze większą kontrolę. To oznacza, że ani sam przewodniczący, ani partia nie mają żadnego sensownego pomysłu na przyszłość. Poza tym wybór Tomaszewskiego świadczy o dalszej polityzacji związku.
Michał Mackiewicz z pewnością nie był postacią bez skazy (nadal nie wytłumaczył się z zarzutów o fałszowanie faktur), ale był figurą samodzielną i do pewnego stopnia gwarantował niezależność ZPL.
Jest jednak dobra wiadomość. Przed trzema laty, na XV zjeździe ZPL, Michał Mackiewicz był jedynym kandydatem na stanowisko przewodniczącego organizacji. W tym roku kontrkandydatami Tomaszewskiego były Krystyna Zimińska oraz Renata Cytacka. W 2018 r. tylko osiem osób wstrzymało się od głosu, a tym razem Tomaszewski uzyskał poparcie 215 delegatów, Zimińska – 53, a Cytacka – 24. Poza tym pozostałych 79 delegatów nie wzięło udziału w głosowaniu. To oznacza, że nie wszyscy wierzą w nieomylność „wodza” i przynajmniej część działaczy ZPL próbuje szukać wyjścia z zaistniałej sytuacji.
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 27(77) 03-09/07/2021