14 lutego 1942 r. Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski powołał Armię Krajową. Była ona kontynuatorką Służby Zwycięstwu Polski i Związku Walki Zbrojnej, formowanych do walki z okupantem niemieckim i sowieckim już od 1939 r. Pierwszym dowódcą AK został komendant główny ZWZ, gen. Stefan Rowecki „Grot”. Z okazji 80. rocznicy powstania AK przybliżamy Czytelnikom najważniejsze zagadnienia.
Polskie Państwo Podziemne, europejski fenomen funkcjonujący w czasie II wojny światowej, zostało stworzone przez pokolenia ukształtowane w II Rzeczypospolitej. W ciągu dwudziestolecia władzom różnych nurtów politycznych udało się zorganizować struktury, wyszkolić kadrę dowódczą i wychować obywateli gotowych stanąć do walki z bronią w ręku, gdy czas tego od nich wymagał. Socjaliści, ludowcy, narodowcy, piłsudczycy tworzyli wspólnie zręby podziemnej państwowości. Komuniści stali z sowieckim agresorem po drugiej stronie tej barykady. Z Polską Podziemną dzieliło ich wszystko. Z Moskwą łączyło wiele. Pokolenia II Rzeczypospolitej zdały najtrudniejszy egzamin: gotowości do obrony państwa i woli walki z najeźdźcami. Po agresji Niemiec i Związku Sowieckiego władze polskie, zarówno cywilne, jak i wojskowe, kontynuując tradycję państwową zeszły do konspiracji i rozpoczęły działalność na uchodźstwie. W kraju do walki z najeźdźcami stanęło dziesiątki tysięcy żołnierzy konspiracji. Przygotowywali się do powstania powszechnego, atakowali mniejsze oddziały wroga, staczali partyzanckie bitwy i potyczki, likwidowali konfidentów, batożyli kolaborantów, prowadzili działalność wywiadowczą, kształcili się na konspiracyjnych kompletach, studiowali na tajnych uniwersytetach. Prowadzili też ostre spory polityczne i dyskusje światopoglądowe dotyczące przyszłego kształtu ustrojowego Rzeczypospolitej. W wyniku akcji scaleniowej do struktur ZWZ-AK zostały częściowo włączone organizacje bojowe partii politycznych, w tym Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Narodowego.
Armia Krajowa, będąca częścią Polskich Sił Zbrojnych, wywodziła się ze struktur i kadr Służby Zwycięstwu Polski gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego oraz Związku Walki Zbrojnej gen. Stefana Roweckiego. Celem podjętej w konspiracji walki była odbudowa państwa w granicach z 1939 r., z nabytkami terytorialnymi na zachodzie i północy oraz demokratycznym ustrojem. Droga do wolnej Polski miała prowadzić przez przygotowanie ogólnonarodowego powstania powszechnego wspartego z zewnątrz przez siły zbrojne zachodnich aliantów. Nie tylko wielką niewiadomą, ale i kluczem do przyszłości Polski, prawie przez cały okres wojny, aż do wejścia w 1944 r. bolszewików na Kresy Wschodnie, było zachowanie się nadciągającej wraz z frontem wschodnim Armii Czerwonej. Organem dowódczym była Komenda Główna. Podzielona była na oddziały (w tym wywiad i kontrwywiad, informacja i propaganda, łączność konspiracyjna i operacyjna, kwatermistrzostwo, dywersja). Oficerowie KG tworzyli następnie od 1945 r. kierownictwo Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, w latach okupacji sowieckiej organizację pretendującą do miana komendy głównej Polski Podziemnej. I taki też był charakter WiN. Działacze tej organizacji przejęli na siebie ciężar kierowania dalszą walką o niepodległość kraju. Wielu z nich zostało wymordowanych przez bezpiekę, inni do końca życia egzystowali na marginesie społeczeństwa.
Liczebność podziemnej armii miała dochodzić latem 1944 r., w okresie akcji „Burza”, do 350–380 tys. wychodzących z konspiracji żołnierzy. Sądzę, że te szacunki są zawyżone. W rzeczywistości istniało w terenie wiele drużyn, plutonów czy też kompanii szkieletowych. Niektóre występowały w okresowych sprawozdaniach słanych do jednostek nadrzędnych jedynie na papierze. Inne pozostawały zupełnie nieuzbrojone. Badania cząstkowe, szczególnie w obwodach, są niezbędne dla uzyskania właściwej liczebności. W całym okresie istnienia AK źle przedstawiał się stan uzbrojenia, zaopatrzenia w amunicję, umundurowania. Żołnierz podziemia broń zdobywał na wrogu, strzelać musiał, licząc każdy pocisk, oszczędnie. Do konspiracji i partyzantki szli, zarówno starsi, jak i młodsi. Niekiedy służyły w podziemiu całe rodziny. Ojciec policjant w kontrwywiadzie, bracia rolnicy czy studenci w oddziałach polowych, siostry uczennice gimnazjum jako sanitariuszki. Matka szyła nie tylko opaski, gotowała obiady, ale i cerowała spodnie partyzantów. Dla wielu z tych ludzi służba w strukturach w podziemnej armii była najważniejszą częścią ich życia. „Dla nas to była sprawa honorowa, służby Ojczyźnie, rzecz poza wszelkimi dyskusjami. Tak w nas zostało do dziś” – definiował swego czasu postawy kolegów z ulicy, wsi czy też zaścianka ostatni komendant I Brygady Wileńskiej AK dr Roman Korab-Żebryk. Jego stopień, podporucznika, dowodzi też, iż dużymi oddziałami partyzanckimi, liczącymi 200–300 żołnierzy, sprawnie dowodzili młodzi oficerowie rezerwy. Nie byli skażeni mentalnością służby garnizonowej, dobrze radzili sobie w warunkach wojny podjazdowej, elastycznie traktowali regulaminy.
Struktura terytorialna była podzielona na obszary (dwa, trzy województwa), okręgi (województwa), obwody (powiaty) i placówki (gminy). Organizowane od 1941 r. w celu usprawnienia akcji mobilizacyjnej i działań zbrojnych inspektoraty łączyły kilka obwodów. W okresie okupacji niemieckiej panowała stosunkowo silna solidarność społeczna. W wielu wsiach pojawienie się obcego było zaraz sygnalizowane służbom konspiracyjnym odpowiedzialnym za bezpieczeństwo terenu. Gorzej była w miastach, gdzie migracje ludności i dezintegracja społeczeństwa utrudniały rozpoznanie, kto jest kim. Dekonspiracja struktur podziemia następowała w czasie akcji „Burza”. Żołnierze wychodzili z konspiracji, sąsiedzi, w tym przyszli istriebitiele, milicjanci i ubowcy, donosiciele NKWD, poznawali swoich sąsiadów. Wielu z nich już nie mogło wrócić do własnej wsi i miasteczka. Musieli być ewakuowani, chociażby z Wilna, na ziemie zachodnie pojałtańskiej Polski. Tam, we Wrocławiu, Zielonej Górze, Szczecinie, od podstaw organizowali siatki konspiracyjne, kanały kurierskie, podziemne drukarnie, komórki legalizacyjne. Po dwóch, trzech latach byli aresztowani przez bezpiekę. Plutony egzekucyjne, strzał więziennego kata na piwnicznych schodach, torturujący ich na przesłuchaniach ubowcy – tak często kończyła się kilkuletnia służba tych żołnierzy dla Polski Podziemnej.
Czytaj więcej: Jan Żaryn: Armia Krajowa była częścią fenomenu Polskiego Państwa Podziemnego
Formy działalności były różnorodne: partyzantka, akcje zbrojne, wywiad i kontrwywiad, likwidacje zdrajców i kolaborantów, dywersja transportowa i gospodarcza, tajne szkolnictwo wojskowe, propaganda, informacja. Walka bieżąca zależała od sytuacji międzynarodowej, działań frontowych, założonych celów walki bieżącej, możliwego do przewidzenia stopnia odwetu wroga na ludności cywilnej, wyszkolenia i uzbrojenia żołnierzy Polski Podziemnej. Celem nadrzędnym było przygotowanie się do powstania powszechnego. Część z wyników badań przedstawianych w pracach samych weteranów trzeba dzisiaj traktować krytycznie. Zawyżali straty wroga, wyolbrzymiali własne sukcesy, potyczki stawały się bitwami, zamachy wielkimi operacjami. W połowie 1943 r. działało 40 oddziałów partyzanckich, rok później z podziemia do akcji „Burza” wychodziły już w ramach odtwarzania sił zbrojnych całe okręgi.
Akcja „Burza”, seria lokalnych powstań zbrojnych, zastąpiła planowane początkowo powstanie powszechne. Żołnierze podziemia atakowali mniejsze miasta, rozbijali więzienia, uwalniali z transportów więźniów, staczali z wycofującymi się jednostkami niemieckimi kilkudniowe bitwy. W ramach działań nękających formowane były bataliony i pułki. Uwalniane od wroga obszary stawały się wolnymi republikami partyzanckimi. Z konspiracji, zanim jeszcze weszli Sowieci, wychodziły administracja i policja, zaczynały działać szkoły i starostwa. Polska Podziemna stawała się Rzecząpospolitą. Apogeum wolności i heroizmu miało miejsce w czasie Powstania Warszawskiego, zdławionego przez Niemców, przy biernej postawie wojsk sowieckich. Zagłada miasta, śmierć elity dowódczej i trauma klęski, jaka miała miejsce po upadku powstania i zgnieceniu powojennego zrywu niepodległościowego, na wiele lat sowieckiej okupacji powstrzymywała Polaków od masowych wystąpień zbrojnych.
Informacja i propaganda, oprócz akcji zbrojnych, była ważną częścią działalności AK. Władze wojskowe wydawały setki podziemnych pism o charakterze informacyjnym, propagandowym, szkoleniowym. Podziemna prasa spełniała ważną rolę w podtrzymywaniu ducha walki i kultywowaniu wartości narodowych. Biuletyny, ulotki, książki, skrypty kształtowały żołnierza podziemia jako świadomego swoich celów walki Polaka. Niekiedy obsady podziemnych drukarni, chociażby rzeszowskiej „Na Posterunku”, w czasie sowieckiego najazdu w 1944 r. przechodziły dalej do konspiracji, wydając kolejne pisma – jak w przypadku tej ekipy, organ Obszaru Południowego WiN „Orzeł Biały”. Rodzinne tradycje konspiracyjne przejmowane były przez kolejne pokolenia, w tym ludzi z Solidarności.
Organizacje i oddziały specjalne również były tworzone w strukturach AK. Miały wyznaczane zadania wymagające od żołnierzy tych formacji wyjątkowych predyspozycji. Związek Odwetu (późniejszy Kedyw) przeprowadzał akcje na liniach kolejowych, organizował walkę partyzancką, zajmował się produkcją uzbrojenia. „Wachlarz” miał prowadzić działalność sabotażową i dywersyjną na obszarach położonych na wschód od granicy II Rzeczypospolitej, głównie na liniach komunikacyjnych. W czasie powstania powszechnego zadaniem tej formacji miała być osłona od wschodu powstania w centrum kraju. Nie byli do tego zadania przygotowani. Było ich za mało, nie znali terenu, nie mieli oparcia wśród ludności, byli źle uzbrojeni. Żołnierze Związku Odwetu i „Wachlarza” po scaleniu w jedną strukturę stali się elitą działań specjalnych – Kedywem (Kierownictwo Dywersji). De facto, wspólnie z cichociemnymi, były to służby specjalne podziemnej armii. Żołnierze tych oddziałów dokonywali likwidacji funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa wroga, co charakterystyczne, znacznie częściej niemieckich niż sowieckich, eliminowali szkodliwych kolaborantów i donosicieli, wysadzali pociągi, prowadzili działalność wywiadowczą. W konspiracji i oddziałach partyzanckich powszechnie rozwijało się szkolnictwo wojskowe. Młodzi ludzie przechodzili przez szkoły podoficerskie i podchorążówki, uzyskiwali pierwsze stopnie oficerskie. Środowiskowy prym wiedli podchorążowie i podporucznicy czasu wojny. Dla wielu z nich otrzymany na wąskiej bibułce awans na kaprala podchorążego, nominacja na pierwszy stopień oficerski z podpisem „Grot” czy też legitymacja Krzyża Walecznych nadesłana konspiracyjnym kanałem z Londynu dopiero w latach 80. były najważniejszymi nagrodami w życiu.
Czytaj więcej: Operacja „Ostra Brama”. Sukces „połowiczny”
Agentura wrogów działała również w AK, jednak społeczeństwo żyjące pod okupacją niemiecką wiedziało, że za zdradę do drzwi konfidenta może zapukać egzekutor Polski Podziemnej. Pod okupacją sowiecką zdrajcy i kolaboranci pozostawali najczęściej bezkarni. Niewystarczająco rozpoznane dotychczas jest zagadnienie penetracji polskiego podziemia przez sowieckie i niemieckie służby bezpieczeństwa. Jak się wydaje na podstawie badań cząstkowych, stan identyfikacji sił i kadr polskich sił zbrojnych działających w konspiracji przez Gestapo i służby sowieckie był dość znaczny. Agentura niemiecka działała w komendzie głównej, komendach okręgów, oddziałach partyzanckich. Konfidenci i prowokatorzy sowieccy tworzyli własne siatki konspiracyjne mające ujawniać Polaków skłonnych do podjęcia działań niepodległościowych. To zagadnienie także wymaga przeprowadzenia pogłębionych badań źródłowych.
Wojna nie zakończyła się dla Polski Podziemnej wraz z ustaniem działań wojennych. Metalowy orzełek z koroną, przybrudzona powstańcza opaska, przychodzący wieczorami z lasu porucznik, nocujący w szopie partyzanci, schowane na strychu parabellum, zabrany przez NKWD ojciec, zamordowany przez bezpiekę brat – były potem dla wielu młodych ludzi punktami odniesienia życiowych postaw. W czasie prawie pół wieku, gdy wybierać między dążeniem do wolności a zgodą na niewolnictwo było jakże trudno.
Weterani Polski Podziemnej w odradzającej się Rzeczypospolitej, aż do czasu prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego, nie znaleźli ze strony władz państwowych należnego im szacunku. Ich wiedza, kontakty i doświadczenie nie zostały należycie wykorzystane w zakresie politycznym, wojskowym, edukacyjnym. W latach 90. XX w. postkomuniści nadal kultywowali własne tradycje polityczne, w wojsku decydentami byli wykształceni w Moskwie oficerowie „ludowego” wojska, w szkołach i na uczelniach wyższych uczyli często, zindoktrynowani sowiecką propagandą wykładowcy. Zmieniło się to dopiero w ostatnich kilkunastu latach. Armia Krajowa stała się dla Polaków wzorcem ideowym, organizacyjnym, wojskowym.
Tomasz Balbus
Instytut Pamięci Narodowej
Fot. archiwum prywatne autora
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 6(18) 12-18/02/2022