„To najbardziej podstępne uzależnienie, które zabija najwięcej ludzi, a wielu pozbawia sprawności i radości życia” – to słowa dr. Marka Bardadyna, autora książki „Nałóg jedzenia”. I są to słowa do bólu prawdziwe.
Prawdopodobnie ci, co chcą schudnąć, nieustannie szukają złotego środka. Z nadzieją i optymizmem stosowali przeróżne diety: Diamondów, Atkinsa, Dukana, Budwig, Kwaśniewskiego, kapuścianą, dietę grupy krwi, kopenhaską, kosmonautów, proteinową, hollywoodzką i dziesiątek innych, cudownych. Jest ich co niemiara. Niektórzy poświęcali się reżimom tych diet i albo im nic nie dawały, albo spadali z wagi na chwilę, by potem z podwójną siłą w szybkim czasie wrócić do stanu początkowego.
Czytaj więcej: Moc zdrowia z warzyw i owoców
Przyczyny otyłości
Oczywiście jest wiele przyczyn otyłości. Przyczyn można doszukiwać się w genetyce, chorobach sprzyjających tyciu, jak cukrzyca czy choroby tarczycy. Nie można bagatelizować naturalnego procesu starzenia się organizmu i tego, że wraz z wiekiem metabolizm człowieka zwalnia, co sprzyja przybieraniu na wadze. I w tym czasie powinno się w sposób szczególny zadbać o aktywność fizyczną, aby nie dopuścić do sytuacji, kiedy waga przekroczy wartość krytyczną.
Bardzo częstą jednak przyczyną tycia nie są powyższe przyczyny, ale stres i podjadanie, które z biegiem czasu przechodzi w objadanie się. I staje się to nałogiem. Przyczyny tycia w stresie to spożywanie byle jakich pokarmów szybko i bez dokładnego rozdrabniania. Nawet jeżeli jest to zdrowy posiłek, organizm może mieć problem z trawieniem go w dużych kawałkach. Pojawiają się trudności w trawieniu, co jest następstwem zaburzenia pracy hormonów.
Nie możemy zapominać też o tym, że dieta w stresie to niewłaściwa dieta. Duża kaloryczność potraw, tłuste dania, olbrzymie porcje węglowodanów potęgują problem i są główną przyczyną otyłości. Z dodatkowymi kilogramami zmagają się również osoby, które nie preferują aktywnego trybu życia, nie uprawiają sportu i mają pracę siedzącą.
Czytaj więcej: Matura w przyszłości może mniej stresować
Produkty szczególnie tuczące
Na pewno są to tłuste i wysokokaloryczne potrawy — gotowe dania i fast foody. Nawet jeżeli wybieramy chude mięso, jakim jest drób, a przyrządzamy je na głębokim oleju w panierce z bułki tartej lub mąki, nie możemy uznać dania za zdrowe i niskokaloryczne. Tycie w brzuchu powodują napoje gazowane, zwłaszcza te o dużej zawartości cukru. Problemu należy się ponadto doszukiwać w nocnym podjadaniu i słodyczach, którym często trudno jest się oprzeć. Czy zdarzyło Ci się zjeść przed telewizorem paczkę ciastek lub całą tabliczkę czekolady? To m.in. one powodują, że tyjesz.
Książka Marka Bardadyna traktuje właśnie o tym, co robić, aby nie jeść. Jest przewodnikiem dla osób „nieco” przygrubych, zupełnie „puszystych” i dla grubasów, dla których tusza i wygląd stają się problemem, a nawet wyzwaniem życiowym. Aby ograniczyć skłonność do nieustannego opychania się pysznościami i schudnąć, trzeba najpierw zrozumieć mechanizmy, które tymi procesami rządzą.
Autor pokazuje jedzenie ponad miarę, ponad rzeczywiste potrzeby biologiczne organizmu, jako zwykły nałóg, jako uzależnienie nieomal takie samo, jak od narkotyków, papierosów czy alkoholu.
Osoba uzależniona je nie dlatego, że jej organizm potrzebuje „surowców energetycznych”, tylko po to, aby poprawić własne, w danej chwili odczuwane jako mało komfortowe położenie. Choć z góry wiadomo, że poprawa będzie tylko chwilowa, dla nałogowca, bez względu na rodzaj uzależnienia, nie ma to znaczenia — pisze autor. Również świadomość, że kolejne okresy głodu będą coraz bardziej dotkliwe, a za powtarzające się wpadki trzeba będzie kiedyś zapłacić zdrowiem, nie wystarczy zwykle do wyrwania się z uzależnienia. Wiele osób myśli w tym momencie: „święte słowa”, po czym zerka na przepyszną kremówkę, kupioną dopiero co w cukierni. I zje ją na pewno! Bo nałóg, to nałóg!
Utrata kontroli nad własnymi zachowaniami powoduje, że tracimy zaufanie najpierw do siebie, później również do otoczenia — twierdzi autor. Marek Bardadyn pisze o tym, jak wykształca się nałóg jedzenia, pokazuje jego kulturowe uwarunkowania: przymuszanie dzieci do jedzenia, opychanie się fast foodami, poruszanie się w świecie nieustannych pokus i zamiłowania do rozkoszowania się kulinariami. Ujawnia, dokąd prowadzi nałogowca samodzielne poszukiwanie ratunku, niewłaściwe, nietrafne, podejmowane na oślep decyzje żywieniowe, powiązane z nieracjonalnym stylem życia, które coraz bardziej potęgują ryzyko uzależnienia się od nadmiernego jedzenia.
Klucz do sukcesu
Większość ludzi nie potrafi zmienić nawyków żywieniowych, bo jest to bardzo trudne zadanie. Stawiane postanowienia są często zbyt restrykcyjne i opierają się na zasadzie „wszystko albo nic”. Zamiast starać się stopniowo wprowadzać zdrowe nawyki, od razu narzucamy sobie nierealne i zbyt rygorystyczne cele. Z dnia na dzień przestajemy jeść i zaczynamy intensywnie ćwiczyć albo poddajemy się diecie opartej na jednym składniku. To z założenia nie może się skończyć dobrze. Kluczem do sukcesu jest tutaj systematyczność i ustalanie realnych celów, zdrowej diety — sugeruje autor.
Czego się obawia i co jeszcze powinna wiedzieć osoba otyła, która chce schudnąć raz na zawsze?
Po pierwsze, trzeba zaakceptować, że odchudzanie to długotrwały proces. Wprowadzając zdrową dietę, wielu obawia się, że zdrowe odżywianie oznacza dożywotni zakaz spożywania ulubionych dań, np. pizzy czy tortu. Tymczasem to, co dobre dla zdrowia, wcale nie wiąże się z dożywotnią ascezą, ale z umiarem i sporym marginesem, jaki pozostaje na kulinarne przyjemności. W innej książce tego samego autora, „Kody młodości”, poświęconej diecie strukturalnej, napisał on, że jeśli 75 proc. diety będą stanowiły niskokaloryczne, ale najbardziej wartościowe odżywczo naturalne, nieprzetworzone produkty, to pozostałe 25 proc. można od czasu do czasu wykorzystywać na „dietetyczne szaleństwa” bez szkody dla zdrowia i szczupłej sylwetki.
Nie „zajadać” stresu
Jednak największym problemem jest traktowanie jedzenia jako pocieszyciela, nagrody za jakieś niepowodzenia życiowe, rozładowania narastającego napięcia i stresu, poprawy samopoczucia. Takie postępowanie doprowadza do uzależnienia od jedzenia. Nałogowiec sięga po daną substancję w sytuacji narastającego napięcia, bo to właśnie ona pozwala je zredukować i szybko poprawić samopoczucie. Dla jednego będzie to papieros czy kieliszek wina, a dla kogoś innego batonik, który musi natychmiast zjeść, chociaż wcale nie jest głodny. Zwłaszcza słodycze zwiększają wyraźnie poziom hormonów szczęścia.
Musimy znaleźć inne, zdrowsze „pocieszacze”, które zredukują stres i napięcie. Nie znaczy znów, że mamy rezygnować całkowicie ze słodyczy, które są ogromną przyjemnością dla podniebienia.
Na przykład, zupełne wyeliminowanie czekolady z diety nie byłoby dobre dla zdrowia. Czekolada jest jednym z nielicznych rodzajów słodyczy, który znalazł się na liście najbardziej wartościowych produktów spożywczych. Warto jednak zamieniać słodzone mleczne czekolady na te gorzkie, z jak największą zawartością kakao. O ile bez problemu można zjeść na raz całą tabliczkę mlecznej czekolady, to zjedzenie tabliczki gorzkiej czekolady będzie już nieco trudniejsze. Co ciekawe, kilkanaście kostek mlecznej czekolady zapewnia nam tyle samo wartościowych składników odżywczych, co zaledwie cztery kostki gorzkiej. Dodatkowo w tym drugim przypadku unikamy balastu zbędnego cukru, czyli tzw. pustych kalorii. Dlatego czekolada, zwłaszcza gorzka, tak doskonale wpisuje się w naczelną zasadę diety strukturalnej: minimum kalorii — maksimum składników odżywczych — podkreśla autor książki.
Czytaj więcej: Cukrzyca – „słodki” problem
Kupuj mądrze
Warto świadomie postępować robiąc zakupy spożywcze — kupować tylko zdrowe produkty, jak najmniej, a najlepiej w ogóle nie kupować wszelkiego rodzaju ciasteczek, czipsów, batoników, paluszków — tych rzeczy, które służą do podświadomego podjadania.
Kluczem do sukcesu są wyłącznie planowanie i odpowiednie zakupy. Jeśli pozostajemy w domu z zapasem zdrowego i wartościowego jedzenia, jak np. płatki owsiane, kasze, rośliny strączkowe, owoce i warzywa, to naprawdę mamy okazję zacząć odżywiać się zdrowo. Jeśli natomiast lodówka będzie wypełniona niezdrowym, kalorycznym, przetworzonym jedzeniem, po które podczas zakupów sięgamy przede wszystkim dlatego, że można je szybko i łatwo przygotować do spożycia, to niestety, nie skończy się to dla nas dobrze.
Ruch to zdrowie
Samo dbanie o dietę nie wystarcza. Musi być włączony zdrowy ruch.
Piękna wiosna i nadchodzące lato powinno wyzwolić w nas chęć do przebywania na powietrzu i do zdrowego ruchu. Można zapisać się do siłowni, wyznaczając stałe dni ćwiczeń i nie zniechęcać się po pierwszych treningach. Siłownia nie jest dla każdego, z różnych powodów, więc jeśli nie siłowania, to jest mnóstwo ćwiczeń, które można wykonywać w domu i nie są do tego potrzebne żadne urządzenia. Jeśli do tego będziemy pamiętali o regularnych spacerach i podkręcali stopniowo ich tempo lub zdecydujemy się zamienić fotel na rowerek stacjonarny, który nie zajmuje zbyt wiele miejsca, a pozwala doskonale zadbać o kondycję i szczupłą sylwetkę nawet podczas oglądania seriali, to szybko przekonamy się, jak wiele w sprawach zdrowia zależy od nas samych.
Czytaj więcej: Już czas na rowerowe przejażdżki. Jak przygotować swój jednoślad?
No i mądra strukturalna dieta, którą poleca dr. Marek Bardadyn w swojej książce „Nałóg jedzenia”.
Wartością poradnika są studia prawdziwych ludzkich przypadków, co zawsze najbardziej przemawia do czytelnika i pozwala na optymizm. Jeśli innym się udało, to mnie też się wreszcie powiedzie! Nie jest tak beznadziejnie, jak się może wydawać. Biorę się za siebie! Cała sztuka „przetrwania” sprowadza się do prostych haseł: „Jeść, a nie przytyć!”, „Ruszać się bez przymusu”, i do przyznania się do winy. Bo nałóg jedzenia, jak każdy inny nałóg, jest chorobą samozakłamania.
Marek Bardadyn — ekspert w dziedzinie żywienia i stosowania naturalnych środków leczniczych w profilaktyce i terapii schorzeń cywilizacyjnych. Jest autorem wielu publikacji, książek medycznych i porad w poczytnych czasopismach. Realizuje programy telewizyjne o zdrowym stylu życia i odchudzaniu. Pracuje w specjalistycznym gabinecie medycznym w Warszawie oraz współpracuje jako konsultant z wieloma krajowymi i zagranicznymi klinikami. Z jego porad korzystają znani politycy, sportowcy, gwiazdy show-biznesu.