Więcej

    Apolonia Skakowska – ambasadorka kultury polskiej

    Dla Apolonii Skakowskiej jest to rok jubileuszowy. Każdy jubileusz to też okazja do podsumowania dokonań i do refleksji. Pani Apolonia opowiada „Kurierowi Wileńskiemu” o sprawach najbliższych jej sercu – o działalności, w którą jest zaangażowana, o swojej rodzinie, planach, które pragnie zrealizować.

    Czytaj również...

    Z odzyskaniem niepodległości przez Litwę, w latach 1988–1990, ożyła fala odrodzenia tożsamości narodowej wśród Polaków na Litwie. Zaczęły powstawać nowe organizacje społeczne, zespoły artystyczne, partie polityczne. W tym okresie zasłynęła Pani jako inicjatorka i organizatorka szeregu wydarzeń kulturalnych. Od czego Pani zaczęła?

    Zaczęłam od ciężkiej pracy. Od „budowy” domu kultury polskiej na Litwie, którego zgoła nie było. Mam na myśli kulturę polską w całości. Musiała powstać organizacja, która by skupiała, integrowała różne gałęzie kultury polskiej na Litwie. Chodziło mi o to, aby „na gorąco” zintegrować środowisko polskie w wirze politycznych wydarzeń. Nastąpił zryw patriotyczny w polskiej kulturze. Mogliśmy głośno powiedzieć o polskiej tożsamości narodowej na Litwie. O polskiej kulturze i wielkich Polakach tej ziemi. Powstaje Związek Polaków na Litwie. Zostałam zaproszona do Zarządu Głównego ZPL jako kierownik Działu Kultury i Oświaty. Zaczęłam od Festiwalu Kultury Polskiej na Litwie „Pieśń znad Wilii” (1994 r.). Te zespoły artystyczne, które już miały występy wśród wileńskiej publiczności, stały się wiodącą siłą na scenach wileńskich dla nowo powstałych zespołów. Zespoły „Wilia”, „Wilenka”, „Zgoda”, „Wileńszczyzna”, „Magunianka”, „Solczanie”, „Troczanie”, „Ejszyszczanie”, „Landwarowianie” były siłą napędową. Festiwal zabrzmiał głośno i patriotycznie. Uczestniczyło 17 zespołów. Impreza odbyła się w Pałacu Związków Zawodowych w Wilnie, z salą widowiskową na tysiąc miejsc. Była wypełniona po brzegi. To był strzał w dziesiątkę.

    Nie zostawiłam bez opieki oświaty. Tu dokonałam heroicznego czynu, wysyłając abiturientów szkół polskich na Litwie na studia i na nauczanie rzemieślnicze do Polski. Nawiązałam kontakty z polskimi uczelniami. Później moją inicjatywę przejęła Ambasada Polska na Litwie. W 1993 r., po pięciu latach pracy w ZG ZPL, zakładam Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki w Wilnie, jako samodzielną organizację społeczną o własnym statucie, instytucję kulturalną na Litwie, która ma sprawować pieczę nad kulturą na Litwie. Jeżeli oświata była i jest dotychczas finansowana przez państwo litewskie, kultura po transformacji ustroju została na marginesie. I ja nie byłam i nie jestem przez nikogo finansowana. Od 1988 po 2022 r. włącznie pracuję za darmo dla Polski, dla Litwy, dla kultury polskiej i litewskiej. 35 lat! Przez to straciłam własną emeryturę. Obecnie otrzymuję „głodową emeryturę” – 253 euro. Zabrałam się więc do najtrudniejszego zadania – odrodzenia kultury polskiej na Litwie.

    Czytaj więcej: Z wiarą przez życie

    Festywal „ROZŚPIEWANE PRZEDSZKOLE”, jedno z wielu wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Co skłoniło Panią do powołania Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki?

    Ostrogą, czyli podstawowym impulsem, by powołać takie centrum, był proces odrodzenia „niepodległości”, odrodzenia świadomości wśród Polaków na Litwie, że głośno mogą mówić o kulturze, o tożsamości narodowej. Muszę w tym miejscu zaznaczyć i podkreślić, że prowadzę działalność wyłącznie na zasadach społecznych. Robię to z poczucia obowiązku ratowania i ożywienia polskości na Litwie. Wciąż pracujemy pod wrażeniem „niepodległości”. Patronem centrum obraliśmy Stanisława Moniuszkę – ojca polskiej opery narodowej. 18 lat mieszkał w Wilnie. Urzędem stało się moje mieszkanie na długie 10 lat i telefon osobisty, który wykorzystuję w pracy do dziś. Oczywiście, nikt mi nie daje na to pieniędzy. Od 2001 r. centrum mieści się w Domu Kultury Polskiej w Wilnie.

    Jaki moment w działalności centrum uważa Pani za najważniejszy?

    Powstanie samego centrum i jego praca u podstaw to jest wydarzenie unikatowe. Bardzo wiele robimy dla doskonalenia warsztatu artystycznego zespołów tanecznych i innych. A są to: festiwale, warsztaty, kursy, szkolenia, konferencje, konkursy, plenery, akcje i aukcje dobroczynne, studia, wystawy, współpraca z Macierzą, pielęgnowanie i zachowanie polskości i tradycji polskich na Litwie we współpracy z Ministerstwem Kultury RL oraz z Departamentem Mniejszości Narodowych przy Rządzie RL, współpraca z zespołami, samorządami, gimnazjami, szkołami, kościołami, bibliotekami, centrami kultury w rejonach. Obecność kultury potrzebna jest w każdej dziedzinie codziennego życia ludzkiego. Bez kultury państwo ginie! Bez zbędnej skromności powiem, że Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki dokonało rzeczy niemożliwych. Kultura polska wyszła z podziemia i zasłynęła na scenach stołecznych. Dotychczas mieściła się w piwnicach, w salach sportowych bez sceny i w zdewastowanych szkołach.

    Czy na taką wyjątkową aktywność i zaangażowanie w sprawy polskie miało wpływ środowisko, w którym Pani się wychowała?

    Na pewno. Wpływ mieli przede wszystkim rodzice. Cała atmosfera rodzinna była skierowana na polskie tradycje, obyczaje, na naukę. Urodziłam się na Wileńszczyźnie w wielodzietnej polskiej rodzinie, we wsi Nowosiółki, 12 km od Wilna. Było nas siedmioro, pięć sióstr i dwóch braci. Rodzice pracowali na roli. Matka dodatkowo zajmowała się krawiectwem. Każdy z nas był zaangażowany do tej pracy w gospodarstwie. Najpierw była szkoła podstawowa, następnie szkolenie zawodowe i studia. Należy pamiętać, że pokrzyżowała plany w nauczaniu II wojna światowa. Nie było uniwersytetu pedagogicznego oraz wykładowców języka polskiego. Uczelnie z polskim językiem powstawały etapowo. Po siedmioletniej szkole wybrałam Seminarium Nauczycielskie w Trokach z polskim językiem nauczania, następnie Instytut Nauczycielski i dalej Uniwersytet Pedagogiczny w Wilnie. Wykładowców mieliśmy z Instytutu Języków Obcych w Leningradzie. Wiadomo, że nie była to polszczyzna „na medal”. Bardzo ważną rolę w moim życiu odegrało, „po drodze do wyższej nauki”, samokształcenie. Czytałam, co się podwinęło w domu pod rękę. Dodatkowo dwa lata kształciłam się w Instytucie Języków Obcych w Mińsku (język niemiecki) i na studiach doktoranckich na Uniwersytecie Wileńskim. Otrzymałam dobry początek w domu rodzinnym, a dalej wzbogacałam swoją wiedzę na „uniwersytecie życiowym”.

    Apolonię Skakowską z Teresą Żylis-Gara, światowej sławy śpiewaczką operową, łączyła wieloletnia przyjaźń
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Jak po studiach potoczył się Pani los?

    Nie miałam chwili wolnej od nauki. Ciągle się kształciłam, uczestniczyłam w różnego rodzaju kursach, konferencjach, seminariach, szkoleniach. Podobnie było z pracą. Wykładałam w Szkole im. Józefa Ignacego Kraszewskiego, w Szkole Pedagogicznej w Nowej Wilejce. Potem był Wileński Instytut Doskonalenia Nauczycieli, redakcja podręczników w polskim wydawnictwie „Šviesa” („Światło”), Stowarzyszenie „Wiedza”, „Intourist”, w którym pracowałam jako przewodnik po Wilnie, Trokach, Kownie oraz pilot na długich trasach. Pracowałam i dotychczas pracuję bez urlopów!

    Oprócz pracy jest też życie prywatne. Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Moja rodzina składa się z trzech osób. Walerian Skakowski, mój mąż, to uzdolniony inżynier konstruktor w byłym zakładzie „Żalgiris”. Przybył z Białorusi z polskiej rodziny pieczętującej się herbem szlachty arystokratycznej Jelita. Obecnie mieszkamy oddzielnie. Syn Aleksander Skakowski – również inżynier, doktor nauk technicznych. Podjął się trudnej nauki programowania. Ukończył Politechnikę Kowieńską, następnie zrobił doktorat na Politechnice Gdańskiej. Pomyślnie obronił pracę naukową, tam założył rodzinę i pozostał na stałe w Gdyni. Obecnie jest adiunktem Uniwersytetu Morskiego w Gdyni. Wykłada informatykę. Ma trzy córki. Najstarsza, Julia, ukończyła Akademię Muzyczną im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku (kl. fortepian). Średnia, Maja, w 2021 r. ukończyła Gimnazjum nr 1 Gdyńskich Harcerzy II Rzeczypospolitej Polskiej. Próbowała dostać się na medycynę, nie powiodło się. Jaki obierze kierunek, jeszcze nie wiadomo. Najmłodsza córka, Weronika, jeszcze „gryzie” naukę w liceum w Gdyni. Małżonka, Dorota Skakowska (z domu Gierlicka), jest nauczycielką matematyki i logopedą. Pracuje w szkole podstawowej i w przedszkolu. Do Wilna przyjeżdżają całą rodziną co roku. Kocham ich bardzo. Dla nich poświęcam swój dorobek na niwie pracy pedagogicznej i społecznej.

    Czytaj więcej: Piękny jubileusz Apolonii Skakowskiej, rzeczniczki kultury polskiej na Litwie

    Z czego jest Pani najbardziej dumna?

    Jestem zadowolona i dumna w całości z mojej pracy, mojego życia aktywnego na różnych jego płaszczyznach. Poświęcałam wszak swoją wiedzę, czas i zaangażowanie dla wiedzy innych osób, dla uczniów, studentów oraz dla przedszkolaków i ich rodziców. Nawet za czasów sowieckich (1976 r.) założyłam dla dzieci w polskich w przedszkolach „Klub Bolka i Lolka”, dla dzieci w podstawówce napisałam pracę naukową: „Zajęcia pozalekcyjne jako zasadnicza pomoc we wszechstronnym rozwoju uczniów klas I–IV”. Z panią Zofią Moroz (nauczycielka matematyki w Szkole Średniej nr 26, obecnie Gimnazjum J.I. Kraszewskiego) powołałyśmy do życia Polski Młodzieżowy Zespół Pieśni Tańca „Pierwiosnki”. Istnieje do dziś. Pamiętałam i dotychczas pamiętam, że nauczyciel jest niegasnącym kagankiem w niesieniu oświaty i kultury. Nigdy nie oddzielałam oświaty od kultury.

    Apolonia SkakowskaA z mężem Walerianem i synem Aleksandrem
    | Fot. archiwum prywatne Apolonii Skakowskiej

    Takie aktywne zaangażowanie w sprawy społeczne wymagało wielkiego poświęcenia, siły i energii.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Nie bez kozery powiem, że dzięki moim wysiłkom obecnie polska kultura kwitnie nie tylko na Litwie. Przykładałam wszelkie starania, aby moja praca nie była „syzyfowa”. Budowałam Dom Kultury Polskiej na Litwie wspólnie ze wszystkimi zespołami „od przedszkola do seniora”. Stworzyłam infrastrukturę kultury polskiej na Litwie poprzez częste imprezy, festiwale, kursy, warsztaty, szkolenia, plenery, wystawy, konferencje, kontakt ścisły z Macierzą. Widzę, że się nie omyliłam. Chociaż byłam krytykowana, szykanowana ze strony zawistników. Nikt mojego kolosalnego trudu nie opłacał i dotychczas nie opłaca.

    W międzyczasie ukazała się też książka pt. „A’Polonia. Wartości moich czasów”, której autorkami są wileńskie dziennikarki, śp. Halina Jotkiałło i Krystyna Adamowicz. Przybliża ona czytelnika do Pani działalności jako prezes-dyrektor Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki.

    Powiem krótko – ta książka jest encyklopedią kultury Wilna i Wileńszczyzny końca XX i początku XXI w. Moja opowieść o książce nie potrafi tak odzwierciedlić tej głębi myśli i pracy, w stosunku do tego, co jest jej treścią. Polecam nabyć to unikatowe wydanie dla siebie i dla potomnych. Ona jest napisana z myślą o integracji polskiej społeczności na Litwie. Od litewskich władz otrzymałam zaś za nią „Złotą Odznakę” w 2018 r.

    Jakie ma Pani plany twórcze?

    Mam ogromne plany! Nie zdradzę ich, gdyż nie tylko ode mnie zależy, jak się one potoczą. Przecież jestem bezpieniężna. Co da się wykonać, wszystko zostanie w skarbnicy kultury polskiej na Litwie. Ze sobą nic nie zabiorę… Oby tylko ktoś mądry potrafił to uszanować i rozwijać w swojej dalszej działalności.

    Czytaj więcej: Ważne jest kontynuowanie bożonarodzeniowych tradycji w domach polskich – opłatkowe spotkanie z Apolonią Skakowską


    Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki. Podsumowanie działalności

    W ciągu minionych lat rożnie się układało. Były wielkie sukcesy, były pomyłki. Były nieżyczliwe reakcje i słowa osób zawistnych. W takich sytuacjach trzymałam się zasady: „róbmy swoje” – czas pokaże, kto miał rację. „Działalność Centrum jest jednak przekonywująca, więc nawet sceptycy przyznają, iż – gdyby tej pracy zaniechać – w życiu kulturalnym Wilna i Wileńszczyzny powstałaby wielka luka. Zdaje sobie z tego sprawę zarówno wdzięczna publiczność, jak i uczestnicy koncertów, wystaw, akcji dobroczynnych (…)” (Krystyna Marczyk, „Co niedziela gra kapela”, „Magazyn Wileński” 23 grudnia 1994).

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki istnieje od 1993 r. Ma za sobą wielki dorobek, jak doroczne festiwale: Festiwal Kultury Polskiej na Litwie „Pieśń znad Wilii” (od 1994 r.), Festiwal Dzieci i Młodzieży Muzycznie Uzdolnionej im. Stanisława Moniuszki (od 1994 r.), Festiwal Kultury Kresowej w Mrągowie (od 1995 r.), Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych (od 1998 r.), Festiwal „Rozśpiewane przedszkole” (od 2007 r.). Festiwale te stały się inspiracją do organizowania podobnych imprez na całej Wileńszczyźnie.

    Poza tym CKPnL współorganizuje: Festiwal Chórów Polonijnych we współpracy ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” w Koszalinie (od 1997 r.), Międzynarodowy Zlot Poetów Polskiego Rodowodu „Wilno – Kolebka Romantyzmu Polskiego – Europejskim Miastem Literatów” wraz ze Stowarzyszeniem Autorów Polskich w Warszawie i prezes Wandą Stańczak (prezes Stowarzyszenia Autorów Polskich w Warszawie Oddział II), Festiwal „Mini – Kresówka” w Wilnie” (od 2015 r.).

    Należy przypomnieć także inne przedsięwzięcia: założenie „Klubu Bolka i Lolka” dla polskich dzieci w przedszkolach (1996 r.); założenie młodzieżowo-dziecięcego zespołu „Pierwiosnki” w szkole polskiej im. J.I. Kraszewskiego (1976 r.); założenie Zrzeszenia Polek na Litwie (1992 r.); Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki (1993 r.); Studium Kultury Polskiej w Wilnie (1991 r.); Polskiego Biura Turystycznego w Wilnie „Askandras” (2002 r.); organizowanie wieczorów „Wigilia Polska w Wilnie” (od 1989 r.); wieczorów „Na Wesołą Nutę” (od 1999 r.); wieczorów „Nasze biografie” (od 1999 r.; m.in. poświęcone: Teresie Żylis-Garze, Bernardowi Ładyszowi, Jadwidze Pietraszkiewiczównie, Barbarze Wachowicz, Grażynie Bacewicz, ks. prałatowi Józefowi Obrembskiemu), a także warsztaty, plenery, kursy o różnych kierunkach.

    Istotne znaczenie dla kultury polskiej na Litwie mają organizowane przez CKPnL: „Dożynki polskie na Litwie” (od 1997 r.; pierwszy raz odbyły się w Powiewiórce, następnie w Magunach, obecnie stały się największą imprezą samorządu rejonu wileńskiego, na którą zjeżdżają goście z całej Polski); warsztaty muzyczne, choreograficzne, malarskie, dziennikarskie, słowa poetyckiego, muzyki organowej, plenery malarskie, pierwsze na Litwie „Spotkanie Teatralne Sceny Polskiej w Wilnie” (od 1997 r., w których biorą udział polskie teatry z różnych państw); Szkoły Letnie Języka Polskiego i Historii Polskiej (Toruń, Elbląg, Lublin, Wilno).

    Do Wilna zapraszano teatry z Polski: Lublina, Krakowa, Warszawy, Gorzowa Wielkopolskiego, Łomży, Olsztyna; śpiewaków z najwyższej półki: Zbigniewa Wodeckiego, Marylę Rodowicz, Krzysztofa Krawczyka, Golec uOrkiestra oraz orkiestry: Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojsk Polskiego im. Stanisława Moniuszki, orkiestrę „Symfonia” z Warszawy, Międzyparafialną Orkiestrę „Victoria” z Warszawy. Kilkakrotnie zorganizowano występ polskich zespołów: „Mazowsza”, „Śląska”, „Ziemi Elbląskiej”, Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego (wystąpił w Wilnie pięć razy); koncerty chórów z Grudziądza, Warszawy, Lublina, Aleksandrowa, Białegostoku, Łodzi, Mrągowa, Łomży, Poznania, Włocławka, Chóru Chłopięcego „Poznańskie Słowiki”, Chóru Chłopięcego „Sakalelis” z Wilna.

    CKPnL organizuje akcje i aukcje dobroczynne „Pomóżmy sobie sami” na rzecz niepełnosprawnych, na rzecz polskich szkół podwileńskich na dokarmianie dzieci, na rzecz pogorzelców, powodzian, wystawy tematyczne z okazji urodzin wielkich Polaków wespół z polskimi malarzami „Elipsa”, okazyjne wycieczki: śladami Mickiewicza, Słowackiego, Moniuszki, Kraszewskiego, Syrokomli, Piłsudskiego, Dni Kultury Polskiej w Wilnie, w Elblągu, w Lublinie, w Krakowie, „Kaziuki wileńskie” w Wilnie, w Elblągu, Ełku, Mrągowie, Giżycku, Lublinie, w Szczytnie (od 1994 r.).

    W najtrudniejszych czasach (1998–2005) prowadziłam rekrutację młodzieży polskiej z Litwy na studia wyższe i szkolenia rzemieślnicze w Polsce. W sumie na studia wyższe skierowałam 150 osób na różne kierunki: medycynę, malarstwo, do Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, na pedagogikę, psychologię oraz 200 osób na szkolenia rzemieślnicze: serwis samochodowy, krawiectwo, ogrodnictwo, masarstwo, fryzjerstwo, kamieniarstwo. Wykształciłam całą armię nauczycieli, ucząc w szkołach i wykładając na uczelniach, przez co zasiliłam całą Wileńszczyznę młodą polską kadrą pedagogiczną. Napisałam sześć podręczników do języka polskiego, z których korzystają szkoły polskie na Litwie i na Białorusi, wydałam sześć tomików własnej poezji, z której korzystają zespoły muzyczne, przekładając ją na nuty i włączając do swoich programów artystycznych. Nawiązałam ścisłą współpracę z zespołami artystycznymi (108 zespołów), ze szkołami, kościołami, domami kultury, bibliotekami, z wydziałami kultury wszystkich rejonów, z przedszkolami.

    Od 1989 r. widzę siebie w całej tej różnorodnej działalności, pośród ludzi, którzy z ogromną pasją potrafią udzielać się społecznie. Dzięki temu można powiedzieć, że kultura polska na Litwie ogarnęła Wilno, Wileńszczyznę, każdą wieś, każdy dom, każdą osobę, „od przedszkola do seniora”.
    Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki rozpoczyna nowy rozdział swojej działalności. Uważam, że ten okres będzie znacznie trudniejszy, gdyż obecnie w XXI w. priorytetem stał się pieniądz. CKPnL jest organizacją społeczną, w związku z tym żadna osoba z nim współpracująca nie pobiera honorariów za swoje zaangażowanie. Niestety coraz bardziej zmniejsza się liczba chętnych do współpracy. Powszechna komputeryzacja otworzyła możliwości kontaktów z całym światem, więc każdy może wypłynąć na nieznane wody. To niewątpliwie pomocne, tyle tylko, że wszystko staje się rozproszone i dalekie od koniecznej dla Polaków mieszkających na Litwie integracji.

    Przez 30 lat swojej działalności CKPnL umocniło swoją pozycję, doczekało się własnej pieczęci, własnego sztandaru oraz własnej nagrody – Statuetki im. Stanisława Moniuszki od 2006 r. wręczanej za najwyższe osiągnięcia dla polskiej kultury i oświaty, za pracę społeczną na rzecz Rzeczypospolitej Polskiej, za utwierdzenie i zachowanie polskich tradycji oraz tożsamości narodowej. W 2013 r. CKPnL zostało laureatem konkursu Vox Populi, organizowanym dorocznie przez Kapitułę Akademii „Mistrz Mowy Polskiej” w Warszawie.


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 30 (88) 30/07-05/08/2022

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    To taka magia być tutaj… 40. Kaziuki-Wilniuki na ziemi warmińsko-mazurskiej [Z GALERIĄ]

    Podwójny jubileusz W tym roku na Warmii i Mazurach obchodzono podwójny jubileusz Kaziuków — przed 35 laty, na prośbę organizatorów, dołączyła się ekipa wileńska, od początku i do dziś patronowana przez wileńską dziennikarkę Krystynę Adamowicz. — Przez pierwsze 5 lat mieszkańcy...

    W Wilnie atak na współpracownika Nawalnego. Służby nie wykluczają udziału Kremla

    Do napadu doszło wieczorem, około godz. 22 w dzielnicy Wołokumpie przy ul. Žuvėdrų. Leonid Wołkow został zaatakowany w swoim aucie na podwórku pod domem prywatnym. Nieznany mu mężczyzna wybił okno samochodu, w którym znajdował się Wołkow i zaczął okładać...

    Dom Sygnatariuszy zaprasza do zwiedzania

    Dom Sygnatariuszy zaprasza na wycieczki z przewodnikiem o różnej tematyce. Od niedawna zwiedzający mogą także obejrzeć XV-wieczne piwnice. — Gotyckie piwnice można zwiedzać z przewodnikiem podczas wycieczki architektonicznej, na co dzień nie są one dostępne dla zwiedzających. Taka wycieczka to...

    W miejscu starych bloków mieszkalnych mogą pojawić się nowe

    Stan stołecznych budynków mieszkalnych intensywnie się pogarsza, sporo mieszkańców nie czuje się bezpiecznie w swoich mieszkaniach. Najczęściej jedynym ratunkiem jest remont i modernizacja. Często jednak właściciele mieszkań nie wyrażają zgody na renowację ze względu na koszty. Wtedy zaczyna się punktowe łatanie dachu, wzmacnianie...