Obserwujący szeroko zakrojenie działania wojenne w pierwszych momentach wojny, zastanawiali się, czy Kijów wytrzyma trzy dni… Tymczasem mija już pół roku od rozpoczęcia agresji. 24 sierpnia Ukraina, o wiele bardziej skromnie, ale też bardziej wymownie, świętować będzie Dzień Niepodległości.
Ukraińcy nie są zmęczeni walką
Pierwsze dni wojny oznaczały wielki szok i setki tysięcy, wkrótce miliony uchodźców. Dziś nadal mieszkańcy Ukrainy nie mogą mówić o spokoju, ale wojenna rzeczywistość nikogo już nie dziwi. O nastrojach panujących na zachodniej Ukrainie tuż po rozpoczęciu rosyjskiej agresji, pod koniec lutego rozmawialiśmy z Wojciechem Jankowskim, dziennikarzem mieszkającym na stałe we Lwowie. Jak teraz, po pół roku, ocenia on sytuację?
— Pierwsze dni to był szok, nie wiedzieliśmy, ja długo to potrwa, myślę, że nikt nie wyobrażał sobie, że ta wojna w tak wielkim wymiarze będzie trwała tak długo. Muszę przyznać, że Ukraińcy mi od początku bardzo imponowali; tym, z jak wielką odpowiedzialnością podchodzili do obrony ojczyzny. Oczywiście zawsze zdarzają się osoby, które nawet takie wydarzenia potrafią próbować wykorzystać do zrobienia interesu, np. sprzedając pomoc humanitarną, ale takie przypadki nie zmieniają faktu, że jako społeczeństwo mieszkańcy Ukrainy zdali egzamin. I zdają go przez cały czas. Nie czuję, żeby Ukraina była zmęczona wojną. Zmęczenie jest, bo to bardzo trudny czas, ale nie wyczuwa się nastrojów, które miałyby prowadzić do rezygnacji z oporu. Ludzie są zdecydowani ponosić ofiary, żeby walczyć o wolność swojego kraju i trudno tego nie podziwiać — mówi Janowski.
Rozmówca „Kuriera Wileńskiego” podkreśla, że Ukraińcy doskonale rozumieją, że czas działa na ich korzyść. — Oczywiście nikt nie chce, by wojna trwała, ale właśnie o Blitzkrieg chodziło Rosji. Taki był plan, by Ukraina padła w ciągu kilku dni i to byłaby naprawdę tragedia. Tymczasem to, że ta wojna trwa, że Ukraina bardzo skutecznie się broni, świadczy o niepowodzeniu planów Putina. Każdy kolejny dzień potwierdza, że Rosji nie udało się osiągnąć celu — zauważa dziennikarz.
Czytaj więcej: Ukraina walczy ponad dwa miesiące
Do wojny przygotowywali się 8 lat
Takie nastroje potwierdzają wyniki sondaży. Jak podała w poniedziałek agencja Interfax-Ukraina 91,5 proc. mieszkańców Ukrainy wierzy w zwycięstwo w wojnie z Rosją; 34,3 proc. uważa, że zwycięstwo nastąpi w ciągu 1–2 lat — wynika z badania opinii publicznej.
Skąd tak wielka determinacja w walce z najeźdźcami? — Światu się wydaje, że ta wojna trwa pół roku, ale to nieprawda. Dla Ukrainy to już ponad 8 lat walk. I właśnie te 8 lat, od 2014 r. bardzo dobrze przygotowało Ukraińców do wojny. Kiedyś, w latach 90. może i były odczuwalne podziały na wschodnią i zachodnią Ukrainę, może i były to dwa inne światy. Teraz tak nie jest. Od 2014 r. liczba sympatyków Moskwy bardzo spadła także wśród rosyjskojęzycznej ludności. Teraz mogę z całą pewnością powiedzieć, że to jeden, bardzo zjednoczony naród, niezależnie od tego, jakim językiem mówi — podkreśla rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.
Pół roku walk rzeczywiście pokazuje, że Rosja nie doceniła Ukrainy, przeceniła także wyraźnie własne możliwości. „Druga armia świata”, jak nazywali komentatorzy armię rosyjską w początkach wojny, nie może się pochwalić osiągnięciami na froncie, który w połowie sierpnia niemal zupełnie się zatrzymał. Coraz wyraźniej odczuwalne są natomiast efekty ukraińskiej kontrofensywy. Najbardziej spektakularne są oczywiście chmury dymu nad plażami Krymu, który już nie może być uważany za spokojny kurort. Rosyjskie wojsko coraz częściej musi myśleć o obronie własnych pozycji, nawet tych, które — jak bazy na Półwyspie Krymskim — wydawały się bezpieczne. Coraz bardziej odczuwalne są też braki w zaopatrzeniu, a także — braki personalne w armii. Bardzo symbolicznym znakiem tego w ostatnich dniach może być wystawa zniszczonego rosyjskiego sprzętu wojskowego w Kijowie, tym bardziej wymowna, że jeszcze kilka miesięcy temu Rosja planowała paradę zwycięstwa w tym mieście…
Spodziewane nasilenie ataków
Widoczne słabości Rosji nie oznaczają jednak, że mieszkańcy Ukrainy mogą czuć się bezpieczniej. Wręcz przeciwnie, mogą być jeszcze bardziej wystawieni na ataki, które dotykają celów cywilnych.
Nasilenia działań wojennych władze Ukrainy spodziewają się zwłaszcza w dni świąt państwowych, czyli 23 i 24 sierpnia.
„Rosja to państwo archaiczne. Łączą swoje działania z pewnymi datami (…). Nienawidzą nas, dlatego spróbują 23 i 24 sierpnia zwiększyć liczbę ostrzałów szeregu naszych miast rakietami manewrującymi. Na pewno będzie wśród nich Kijów” — mówił w niedzielę doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
Podolak stwierdził co prawda, że „apokalipsy nie będzie”, ale trzeba zachować ostrożność; zachęcał do szczególnej wrażliwości na sygnały alarmowe. W tej samej audycji doradca prezydenta zaznaczył, że Ukraina nie miała żadnego związku z sobotnim wybuchem pod Moskwą, „bo nie jesteśmy państwem przestępczym, jak Rosja, a tym bardziej państwem terrorystycznym” — oznajmił. W wyniku wybuchu zginęła córka głównego ideologa Kremla Aleksandra Dugina, Daria, a rosyjskie władze bardzo szybko obciążyły odpowiedzialności Ukrainę.
Ukraina potrafi świętować
Święto Ukraińskiej Flagi 23 sierpnia i Dzień Niepodległości Ukrainy 24 (w rocznicę uchwalenia Deklaracji Niepodległości Ukrainy przez Radę Najwyższą Ukraińskiej SRR 24 sierpnia 1991 r.) będą w tym roku z konieczności obchodzone wyjątkowo skromnie, bez państwowych uroczystości, które mogłyby stać się łatwym celem dla Rosjan. Nie oznacza to jednak, że święta nie będzie.
— Ukraińcy naprawdę potrafią świętować. To jedna z rzeczy, które mnie zaskoczyły na Ukrainie. Myślę, że akurat tego moglibyśmy się od nich nauczyć, jako Polacy. To świętowanie nie ogranicza się do oficjalnych uroczystości. Każde święto, a mają ich naprawdę dużo, jest okazją, do składania życzeń, świętowania w gronie znajomych czy bliskich. Pamiętają też o polskich świętach, ja zawsze otrzymywałam życzenia na 11 Listopada, co na początku bardzo mnie zaskakiwało. Dzień Niepodległości Ukrainy jest świętem szczególnym, w tym dniu o świętowaniu świadczy też strój. Wszyscy zakładają „wyszywanki”, które mają rangę stroju narodowego, składają sobie życzenia. Po prostu to świętowanie ma bardzo szeroki wymiar, a myślę, że w tym roku będzie on o wiele bardziej odczuwalny — mówi Jankowski.
Czytaj więcej: Dzisiejsza sytuacja Ukrainy powtarza scenariusz I i II rozbioru Polski
Projekt jest częściowo finansowany przez Departament Mniejszości Narodowych przy Rządzie RL