W poniedziałkowy ranek Rosjanie ostrzelali rakietami szereg ukraińskich miast. Zaatakowano nie tylko wschodnie obwody, jak zaporoski, dniepropietrowski, mikołajowski, ale też Lwów i Tarnopol na zachodzie kraju. Rakiety spadły również na Kijów. Jedna z rakiet trafiła w biuro wizowe ambasady RFN. Celem rakietowego ataku były infrastruktura i obiekty cywilne.
Rzecznik ukraińskich sił powietrznych, Jurij Ihnat, powiadomił, że Rosjanie dokonali ataku precyzyjnymi rakietami manewrującymi, wystrzeliwanymi m.in. z bombowców strategicznych w rejonie Morza Kaspijskiego i z okrętów na Morzu Czarnym. Ukraińska wiceminister obrony, Hanna Malar, dodała, że armia rosyjska tylko w poniedziałek z rana wystrzeliła 83 pociski, z czego 43 zostały strącone przez systemy obrony przeciwrakietowej. Ostrzały były też prowadzone w niedzielę.
Prezydent Wołodymyr Zełenski ocenił, że celem Rosji jest sianie chaosu i paniki wśród ukraińskiego społeczeństwa. „229. dzień toczonej na pełną skalę wojny. 229. dzień próbują nas zniszczyć i zetrzeć z powierzchni ziemi. Całkowicie. Zamordować naszych ludzi, którzy śpią w domach w Zaporożu, zabić ludzi idących do pracy w Dnieprze i Kijowie” — przekazał w poniedziałkowe przedpołudnie prezydent Ukrainy, podkreślając, że nawet najbardziej barbarzyńskie metody nie zdołają zabić w Ukraińcach ducha walki. „Jesteśmy Ukraińcami; pomagamy sobie nawzajem, wierzymy w siebie, odbudujemy wszystko, co zniszczono, teraz możemy mieć przejściowe problemy z brakiem prądu, ale nigdy nie będziemy mieli problemów z naszą pewnością w zwycięstwo” — oświadczył Zełenski.
Czytaj więcej: Zełenski: „Trwa absolutnie heroiczna obrona Donbasu”
Unia i Litwa
Strona ukraińska poinformowała, że w ataku na ukraińskie miasta Rosjanie wykorzystali irańskie drony, które nadleciały ze strony Białorusi. Działania Rosji, wymierzone w cywilów, zostały potępione przez kraje zachodnie. „Jestem głęboko zszokowany rosyjskimi atakami na ludność cywilną w Kijowie i innych miastach Ukrainy. Takie akty nie mogą mieć miejsca w XXI wieku. Potępiam je w najostrzejszych słowach. Jesteśmy z Ukrainą. Nadchodzi dodatkowe wsparcie wojskowe ze strony UE” — napisał na Twitterze szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.
Działania rosyjskie potępił prezydent Litwy. „Musimy być przygotowani na to, że widząc, iż ta wojna wyraźnie zmierza ku sromotnej klęsce (Rosji), reżim kremlowski będzie starał się coraz bardziej destabilizować sytuację, podejmować desperackie działania, a to z pewnością zwiększa ogólne ryzyko, zarówno na Ukrainie, jak i w innych miejscach” — powiedział Gitanas Nausėda.
Oświadczenie wydało również litewskie MSZ. „Ataki sił rosyjskich na ludność cywilną i infrastrukturę cywilną na Ukrainie stanowią rażące naruszenie międzynarodowego prawa humanitarnego dotyczącego ochrony ludności cywilnej w czasie konfliktu. Wybór taktyki terroru przez Rosję pokazuje desperację reżimu” — czytamy w komunikacie. Litewski resort zaapelował do świata o jeszcze większe wsparcie, w tym również wojskowe, dla walczącej Ukrainy.
Krymski most i zemsta
W minioną sobotę na Moście Krymskim doszło do eksplozji. Oprócz zniszczeń na kolejowej części mostu uszkodzone zostały też odcinki drogi na jednej z nitek samochodowych. Most łączący Półwysep Krymski z Rosją był nazywany „oczkiem w głowie Putina”. Wybuch na tym obiekcie, zdaniem wielu ekspertów, ośmieszył i pokazał słabość reżimu Putina. Niewykluczone, że niedzielne i poniedziałkowe ataki są osobistą zemstą prezydenta Rosji na Ukrainie.
Analityk Marius Laurinavičius, który od lat zajmuje się Rosją, sądzi, że stosowaną teraz przez Moskwę taktykę „spalonej ziemi” można wytłumaczyć w dwojaki sposób.
— Po pierwsze, to jest to, czego żąda część elity, która jest niezadowolona z tego, jak jest prowadzona wojna. Nawet nie mówię o jakichś „opozycjonistach” typu Girkin, tylko o tym, co teraz mówi się otwarcie w rosyjskich telewizjach —komentuje dla „Kuriera Wileńskiego” analityk.
Z drugiej strony, podkreślił rozmówca, Rosja w ten sposób chce złamać wolę narodu ukraińskiego do sprzeciwu.
— To jest zwyczajna rosyjska taktyka. Rosjanie po prostu nie potrafią inaczej walczyć. Tego należało oczekiwać. Nie patrząc na to, jak obecnie potwornie wyglądają ukraińskie miasta, to nie było żadne zaskoczenie. Pytanie raczej brzmiało „kiedy” niż „czy” to zastosują. Oni sądzą, że teraz ta taktyka również zadziała. Jednak tym razem im na pewno to się nie uda — tłumaczy analityk.
Czytaj więcej: Kreml chce skłócić uchodźców z mieszkańcami Litwy
Nie da się złamać Ukraińców
Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że wojna będzie miała ogromny wpływ na zdrowie psychiczne mieszkańców Ukrainy, niespotykany od zakończenia II wojny światowej. Zgodnie z ich prognozami około 22 proc. populacji żyjącej obecnie na Ukrainie prawdopodobnie będzie w jakiś sposób cierpiała w związku z problemami ze zdrowiem psychicznym w ciągu najbliższych 10 lat.
Jak podkreśla nasz rozmówca, zniszczenia na Ukrainie naprawdę mogą być olbrzymie, ale to nie będzie miało wpływu na wynik wojny.
— Trzeba rozumieć pewną rzecz. Wola Ukraińców do sprzeciwu wobec wszelkiej okupacji tak naprawdę była widoczna jeszcze przed rozpoczęciem się wojny. Powtarzałem od pierwszego dnia inwazji, że Rosja nie ma żadnych szans na zwycięstwo. Ukraińcy to pokazali przede wszystkim pod Kijowem, kiedy odparli atak. To samo dotyczy zniszczonej infrastruktury i ofiar cywilnych. Rosjanie praktycznie zmietli z powierzchni ziemi Mariupol. Czy to jakoś wpłynęło na ukraińską chęć do walki? Nie. Dlatego złamać Ukraińców w tym momencie nie da się w żaden sposób — zaznacza Marius Laurinavičius.
Wojna na Ukrainie spowodowała, że kraje sąsiedzkie coraz bardziej zaczynają zastanawiać się nad własnym bezpieczeństwem. Minister ochrony kraju, Arvydas Anušauskas, poinformował w minioną niedzielę, że nasz kraj kupi od USA osiem nowoczesnych systemów artyleryjskich M142 HIMARS. Podobne systemy ma kupić również Łotwa i Estonia. „Amerykanie zapewnili na 90 proc., że umowa zostanie podpisana do początku grudnia” — oświadczył szef resortu. Systemy muszą być dostarczone na Litwę do 2025 r.