Politolog i historyk z Uniwersytetu Witolda Wielkiego Andrzej Pukszto jest przekonany, że usunięcie Majauskasa z listy członków partii jest objawem większego kryzysu.
— W koalicji rządzącej są dwa kryzysy. Jeden jest kryzysem wewnątrzpartyjnym, natomiast drugi dotyczy relacji konserwatystów z Partią Wolności — uważa rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.
Sprawa Majauskasa
Komitet Nadzoru Związku Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci postanowił w poniedziałek (28 listopada) usunąć z szeregów partii przewodniczącego sejmowego Komitetu Budżetu i Finansów, Mykolasa Majauskasa. Jako przyczynę usunięcia z listy partii podano, że polityk w ubiegłym tygodniu głosował za wydłużeniem ulgi podatkowej, o wysokości 9 proc. PKB na następny rok, dla podmiotów gastronomicznych na cały następny rok, a nie do lipca 2023, jak to postulował rząd. Za takim rozwiązaniem głosowali również członek frakcji Ruchu Liberałów Andrius Bagdonas oraz dziewięciu posłów Partii Wolności na czele z minister Aušrinė Armonaitė.
„Komitet dyscyplinarny przeanalizował całą sytuację i konstatował, że Mykolas Majauskas złamał regulamin partii i jako członek partii nie trzymał się obowiązkowych ustaleń przyjętych przez organy partii. To zostało potraktowane jako rażące naruszenie obowiązków członka, dlatego została zastosowana sankcja usunięcia” — poinformował dziennikarzy szef partyjnego Komitetu Nadzoru Valdas Benkunskas.
Tak samo jak Majauskas głosował też kolejny konserwatysta, Mindaugas Skritulskas. W jego przypadku Komitet dyscyplinarny ograniczył się jednak tylko do upomnienia. „W przypadku Skritulskasa stwierdzono, że poseł pierwszy raz był omawiany w sprawie rzekomych naruszeń. Sytuacja diametralnie różni się, ponieważ Majauskas zajmował kierownicze stanowisko” — wytłumaczył Benkunskas.
Majauskas był zaskoczony decyzją partii. „Nie będę ukrywał, nie oczekiwałem tak surowej decyzji. W ciągu 10 lat wspólnej pracy spotkałem na swej drodze wiele wspaniałych osób, które nadal pozostaną dla mnie kimś ważnym, pozostaną bliskimi przyjaciółmi. Rozumiem, że nie będę mógł mianować się członkiem partii, jednak członkowie oddziału pozostaną moimi towarzyszami” — oświadczył polityk. Poseł dodał, że nie zamierza z własnej inicjatywy zrezygnować z kierowania komitetem sejmowym. Konserwatyści chcą dokonać oddzielnego głosowania w sprawie nowego przewodniczącego Komitetu Budżetu i Finansów.
Czytaj więcej: Od przyszłego roku — podwyżka nieopodatkowanych dochodów
Starosta i opozycja
Starosta frakcji Jurgis Razma oświadczył, że większość sejmowa zaaprobuje nowego kandydata na te stanowisko. Poseł podkreślił, że nie ma żadnej nadziei na to, że opozycja nie poprze ich kandydata, ale koalicjanci muszą to uczynić. „Mimo wszystko jest taka polityczna logika, że jeśli jest koalicja rządząca, to partnerzy koalicyjni muszą wesprzeć decyzje swych kolegów politycznych” — wyjaśnił Razma.
Opozycja nie wyklucza, że usunięcie Majauskasa może stać się początkiem większego rozłamu, jako przykład podając Viktorasa Pranckietisa, który w minionej kadencji nie zrezygnował z bycia przewodniczącym Sejmu, chociaż stracił zaufanie większości sejmowej. „Wciąż myślimy, jak zostanie zorganizowana procedura zwolnienia. Zgodnie ze statutem Sejmu członkowie komitetu powinni nie sprzeciwiać się takiej decyzji. W danej sytuacji widzę, że naprawdę nie mają w komitecie większości” — oświadczył członek komitetu i były premier, Algirdas Butkevičius.
Sprawę skomentował również prezydent. „To świadczy o pewnym braku demokracji w partii, ponieważ on może ucierpieć ze względu na swoje poglądy, które dosyć dobrze uargumentował. Te argumenty są słyszalne. Też je słyszę. I tylko dlatego, że kogoś nie posłuchał, stosować wobec niego największą karę, sądzę, jest niesprawiedliwe. To będzie miało negatywny wpływ na samą partię” — skomentował Gitanas Nausėda.
Sprawa wizerunkowa
Andrzej Pukszto sądzi, że sprawa Majauskasa mocno uderza w konserwatystów.
— Majauskas pomimo swego młodego wieku bardzo prężnie pracował w partii. Był od dawna w partii. Zajmował różne stanowiska. Posiada wiele informacji z wewnętrznego życia partii. Dlatego to jest wielki cios w konserwatystów. Nie będzie im łatwo ten cios, tę ranę zagoić — komentuje politolog, dodając, że w tym przypadku partia generalnie nie miała wyboru i musiała pokazać na zewnątrz działanie dyscypliny partyjnej.
Kolejną sprawą iskrzącą w koalicji są stosunki na linii Związek Ojczyzny – Partia Wolności.
— Partia Wolności ma niskie notowania. Musi zwrócić na siebie uwagę. Jeśli więc Partia Wolności nie doczeka się realizacji swoich postulatów — szczególnie chodzi o legalizację związków partnerskich tej samej płci — to nie wykluczam, że może trzasnąć drzwiami, wyjść z koalicji i wówczas będzie rząd mniejszościowy — nie wyklucza takiej opcji Andrzej Pukszto.
Zdaniem politologa, w takim rozwoju sytuacji w perspektywie krótkoterminowej na pewno przegranymi będą konserwatyści, dlatego nie zechcą pozbyć się swego koalicjanta.
Czytaj więcej: Konserwatyści stawiają na politykę zagraniczną