Więcej

    Wojna zjednoczyła nas jak nigdy dotąd

    Jeżeli będziemy zjednoczeni i mocni – Ukraina, Polska, Litwa, mam nadzieję, że także Białoruś – to będzie to poważna siła w skali całej Europy – mówi w wywiadzie dla „Kuriera Wileńskiego” prof. Tomasz Grodzki, marszałek Senatu RP. 7 grudnia w Wilnie uczestniczył w XII Zgromadzeniu Parlamentarnym Sejmu i Senatu RP, Sejmu RL i Rady Najwyższej Ukrainy.

    Czytaj również...

    Panie Marszałku, dziś w Wilnie rozpoczyna się XII sesja Zgromadzenia Parlamentarnego Polski, Litwy i Ukrainy. Ubiegłoroczna, 11. sesja obywała się niemal w przededniu wojny, w atmosferze ogromnego napięcia na naszych granicach. Czy już wówczas można było przewidywać, że będziemy mieli do czynienia z pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę?

    Rzeczywiście, ostatnie spotkanie odbyło się w Warszawie niemal dokładnie rok temu. Uczestnicy Trójkąta Lubelskiego nie mają złudzeń, że Rosja jest krajem miłującym pokój, co głosi rosyjska propaganda. Nie mieliśmy więc złudzeń, natomiast wszyscy mieliśmy nadzieję. Przecież cały świat podejmował różne wysiłki, żeby do tej wojny nie dopuścić, mimo że, jak pamiętamy, Putin zgromadził armię ponad 150 tys. ludzi przy granicy, opowiadając bajki, że to są jakieś ćwiczenia wojskowe. Osobiście nie miałem wątpliwości, że to się skończy napaścią. Musimy jednak pamiętać o tym, że Putin miał plan tzw. wojny błyskawicznej: w trzy dni zająć Kijów i wjechać tam jako imperator i rzekomy wyzwoliciel. To się nie udało i ta wojna przeszła w bardzo wyniszczającą, dramatyczną, kosztującą dziesiątki tysięcy istnień ludzkich. Stała się wojną regularną, która nie ma nic wspólnego z tzw. operacją specjalną, o której wypisuje rosyjska propaganda, bo patrząc choćby na skalę poboru, który odbywa się w Rosji, widać, że Putin jest zdeterminowany, żeby tę wojnę prowadzić długo, na co mu nie możemy pozwolić.

    Jak zmieniła się współpraca między parlamentami Polski, Litwy i Ukrainy po 24 lutego 2022 r.?

    Ta współpraca w Trójkącie Lubelskim była zawsze dobra, skupiona na bieżących problemach między narodami, że wspomnę choćby o kwestiach historii ukraińsko-polskiej czy o kwestii szkolnictwa na Litwie. Staraliśmy się w tym wymiarze rozwiązywać problemy jak najskuteczniej. Natomiast ta wojnę nas zjednoczyła jak nigdy wcześniej. Trudno nazwać to pozytywnym ubocznym efektem wojny, bo wojna nie ma efektów pozytywnych. Oczywiście, nasze spotkania, w tym to dzisiejsze, jest zdominowane przez wojnę w Ukrainie, w różnych aspektach: militarnym, politycznym, finansowym, humanitarnym, ale jedność tej części Europy jest taka, jakiej nie było w nowożytnych czasach. To rzeczywiście wymaga kultywowania i pielęgnowania, bo jeżeli będziemy zjednoczeni i mocni – Ukraina, Polska, Litwa, mam nadzieję, że także Białoruś – to będzie to poważna siła w skali całej Europy.

    Czytaj więcej: Litwa jest przygotowana na przyjęcie nowych uchodźców z Ukrainy

    W czasie swojego wystąpienia w Sejmie RL nawiązywał Pan do swojej wizyty w Buczy. Jaki wpływ to doświadczenie miało na Pana zaangażowanie na rzecz Ukrainy?

    Ja nie mam korzeni ukraińskich, ale nienawidzę, kiedy ktoś atakuje niepodległy, niewinny kraj, bez przyczyny, tylko dlatego, że neguje istnienie narodu ukraińskiego, więc nie miałem wątpliwości, że jako marszałek Senatu RP i jako Senat musimy się zaangażować maksymalnie we wsparciu Ukrainy. Ostatnio Senat jednogłośnie podjął decyzję o uznaniu reżimu Putina za reżim terrorystyczny, boleję, że to się do tej pory nie udało w Sejmie RP, ale mam nadzieję, że się to w końcu uda. Jako chirurg jestem przyzwyczajony do drastycznych widoków, ale to, co zobaczyłem, zwłaszcza w Buczy… Tam ludzie, zwyrodnialcy, których trudno nazwać żołnierzami, bo żołnierze tak nie postępują, strzelali do niewinnych cywilów przypadkowo stojących na ich drodze, jak do zwierząt na polowaniu. Widziałem też ekshumacje grobów… To jest rzecz, która wyciska piętno i zostaje w pamięci na zawsze. To doświadczenie jedynie zwiększyło moją determinację w tym, żeby pracować intensywnie, aby tę wojnę jak najszybciej zakończyć i doprowadzić do ukarania zbrodniarzy, bo wina bez kary ośmieli Rosję za kilkanaście lat do ponownej agresji, która zresztą charakteryzuje to państwo od stuleci.

    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Czy rzeczywiście jest szansa, by bezpośrednich sprawców zbrodni, a także tych, którzy za tymi zbrodniami stoją, pociągnąć do odpowiedzialności?

    To nie jest łatwe, bo to nie jest wojna taka, jak II wojna światowa, która zakończyła zdobyciem stolicy agresora, a zbrodniarze zostali wyłapani i osądzeni w Norymberdze. To jest trochę inny format, ale istnieją mechanizmy, które pozwalają doprowadzić do tego, że zbrodniarze nie zaznają spokoju i gdy wychylą się poza granice Rosji, zostaną złapani, osądzeni i ukarani, tak jak się to stało choćby ze zbrodniarzami, którzy byli odpowiedzialni za masakrę w Srebrenicy czy za inne akty ludobójstwa w trakcie konfliktu na Bałkanach.

    Ta wojna toczy się również o ukraińskie aspiracje do zbliżenia z Europą Zachodnią. Podobnie jak w ubiegłym roku część obrad Zgromadzenia poświęcona jest drodze Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO. Jaki wpływ na aspiracje Ukrainy w tym obszarze miała rosyjska agresja na ten kraj? Jak, według Pana, może wyglądać dalsza droga Ukrainy do integracji z Europą?

    Nawet nie powiedziałbym, że to są marzenia Ukraińców o dołączeniu do Europy Zachodniej, bo to pojęcie jest już trochę nieaktualne. Nazwałbym to raczej ich aspiracjami do ucieczki spod jarzma rosyjskiego i dołączenia do rodziny wolnych, demokratycznych państw, suwerennych, stanowiących o swoim rozwoju. Wspieramy ich na wszystkie możliwe sposoby, ostatnio miałem przyjemność rozmawiać z ważnymi amerykańskimi oficjelami, z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. To jest wojna, która nie jest konfliktem granicznym, ale to jest starcie cywilizacji. Starcie cywilizacji wolnego demokratycznego świata z barbarzyńcami gdzieś z mateczników azjatyckich. Ukraińcy płacą krwią i życiem swoich obywateli za aspiracje do tego, żeby dołączyć do rodziny wolnego świata, więc ta cena, którą płacą, zobowiązuje do tego, by jak najszybciej doprowadzić do akcesji Ukrainy do UE i do NATO. To jest rozszerzanie sfery demokracji i to jest przedsięwzięcie, które może na kolejne kilkanaście czy kilkadziesiąt lat zapewnić pokój, przynajmniej na naszym kontynencie.

    W kwietniu, podczas wizyty w Kijowie, powiedział Pan: „Jakkolwiek naszą bronią, jako parlamentarzystów, jest słowo, to dziś, zetknąwszy się z tak bardzo pewnymi siebie stwierdzeniami agresora o tym, że będzie on prowadził wojnę aż do zniszczenia wolnej Ukrainy, powinniśmy zrezygnować ze słów na rzecz czynów”. Jakie konkretne działania na rzecz wsparcia Ukrainy uważa Pan za najważniejsze? Jakich według Pana zabrakło?

    Te czyny mają różną skalę. Od bardzo drobnych, pomocy poszczególnym ludziom, po zorganizowaną pomoc organizacji samorządowych czy rządowych. Choćby wczoraj, jako Senat RP, we współpracy z Polską Radą Biznesu, wysłaliśmy na Ukrainę ponad 5 tys. nowoczesnych ciepłych par butów dla żołnierzy, żeby łatwiej było żyć w okopach, bo dobry but w okopie jest bezcenny. Oczywiście trzeba powiedzieć, że w tej chwili Ukraina najbardziej potrzebuje ciągłego wsparcia militarnego, przede wszystkim dotyczącego przestrzeni powietrznej, bo to jest jedyne miejsce, gdzie Ukraina ma słabe punkty i nie jest w stanie zestrzeliwać wszystkich rakiet dewastujących jej infrastrukturę. Po pierwsze, obrona przeciwrakietowa, po drugie, systemy wczesnego wykrywania ataków i – najlepiej – flotylla nowoczesnych myśliwców, które byłyby w stanie stawić czoła agresorowi. Żołnierze ukraińscy i tak dokonują cudów, ale ta pomoc militarna – i trzeba to jasno powiedzieć, że bez zaangażowania Stanów Zjednoczonych ona by była daleko niewystarczająca – teraz też może być większa. Wczoraj rozmawialiśmy z przewodniczącym komisji spraw zagranicznych w Senacie USA Robertem Menendezem, który nas poinformował że Kongres przygotowuje kolejny pakiet 38 mld dolarów wsparcia dla Ukrainy, w tym chyba 21 mld, o ile dobrze zapamiętałem, na cele militarne. To pozwoli przyśpieszyć końcowe zwycięstwo, a Europa, która też się angażuje, w mojej ocenie może się zaangażować bardziej. Wszystkim nam powinno zależeć na tym, by pokój u wrót Europy wrócił jak najszybciej.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Tegoroczną Nagrodę Wolności poświęcono prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu

    Panie Marszałku, dzisiaj spotyka się Pan również ze Swiatłaną Cichanouską, przedstawicielką narodu, który nie ma głosu w Zgromadzeniu i który tak naprawdę w ogóle nie ma głosu we własnym kraju. Jakie szanse widzi Pan dzisiaj na zmianę sytuacji Białorusi?

    Mówiąc o sytuacji Białorusi, trzeba zwrócić uwagę na dwa aspekty. Białorusini mają takie samo prawo do życia w wolnym, demokratycznym kraju jak wszyscy inni. Dali temu wyraz jednoznacznie w masowych protestach brutalnie tłumionych przez reżim Łukaszenki. Pamiętajmy, że w więzieniach siedzi wiele osób, w tym również przedstawicieli polskiej mniejszości na Białorusi. Teraz wszyscy są skoncentrowani na wojnie w Ukrainie, no bo ona jest okrutna i prowadzona przy użyciu broni, ale pamiętajmy, że Białorusini również są wsadzani do więzień, bici, niektórzy prawdopodobnie są mordowani. Różnica polega na tym, że nie ma agresora zewnętrznego, ale wróg jest wewnętrzny i jest nim reżim dyktatora Białorusi. Musimy pilnować, żeby nie zapomnieć o Białorusi. Mam wrażenie, że zwycięstwo Ukrainy w wojnie z Rosją zmieni również sytuację Białorusinów. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez wsparcia Moskwy reżim Łukaszenki nie przetrwałby pewnie dwóch dni. Wierzę więc, że w końcu słońce zaświeci i nad naszymi przyjaciółmi z Białorusi.

    Senat RP to instytucja tradycyjnie kojarzona z troską o Polonię i Polaków poza granicami kraju. Co, jako Marszałek Senatu, chciałby Pan przekazać Polakom mieszkającym na Litwie?

    Na początku trzeba powiedzieć, że boleję bardzo nad tym, iż w tej kadencji Senatu opiekujemy się Polonią i Polakami na całym świecie, ale bez pieniędzy, które zostały nam zabrane. Uważam to za duży błąd. Jeśli natomiast chodzi o moje przesłanie do Polaków na Litwie, to jest takie samo jak dla całej Polonii i Polaków na całym świecie. Pamiętajcie, że jesteśmy jedną wspólnotą, niezależnie od tego, gdzie nas losy rzuciły, i pamiętajcie, że nasza ojczyzna jest domem dla nas wszystkich. Do Polaków na Litwie chciałbym natomiast skierować następujące słowa: Szukajcie zgody, starajcie się szanować państwo, w którym przyszło wam żyć, ale pamiętajcie, że w naszej ojczyźnie jesteście zawsze mile widziani nie tylko jako goście, ale jako członkowie naszej wspólnoty.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 49(143) 10-16/12/2022

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    „Uciekali przed sowieckim rajem”. Konferencja na temat powojennej emigracji

    Wielki exodus z krajów bałtyckich – Wspominamy dziś 80. rocznicę wielkiej fali wychodźstwa z krajów bałtyckich. W kontekście aktualnych wydarzeń, gdy nieopodal naszych granic trwa wojna, ta dyskusja nabiera innego znaczenia. Dziesiątki tysięcy uchodźców z krajów bałtyckich ruszyły wówczas na...

    Dzieje Wilna w trzech tomach

    Ponad 20 autorów Nad najnowszą „Historią Wilna” pracowało ponad 20 badaczy z Litewskiego Instytutu Historycznego. Pisząc syntezę historii miasta, starali się oni nie tylko podsumować dotychczasowe badania nad historią Wilna, ale także zaprezentować nowe osiągnięcia badawcze. Podczas prezentacji redaktorzy trzech tomów...

    LGGiRTC potwierdziło odnalezienie szczątków ks. Michała Jastrzębskiego

    Poszukiwania przywódcy wileńskich ewangelików reformowanych prowadziło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy, a inicjatywa ich rozpoczęcia wyszła od Towarzystwa Historii i Kultury Reformacji na Litwie. – W czasie, gdy pojawiła się informacja, że szczątki Michała Jastrzębskiego mogą znajdować...

    V Międzynarodowy Festiwal Sztuk „TRANS/MISIJOS Balticum 2024”

    — Docieramy z profesjonalną sztuką do małych miejscowości, nie tylko do dużych miast. Dzięki temu wymiana kulturalna, która jest jedną z głównych idei naszego festiwalu, jest bardziej widoczna — mówi organizator festiwalu, Edward Kiejzik. Szeroka geografia W tym roku festiwal rozszerzy...