Józef Czechowicz wykonał około 200 zdjęć Wilna: plenerowych, budynków, wnętrz kościołów i pałaców. Dzięki niemu wiemy, jak wyglądało Wilno w latach 70., 80. XIX wieku.
— Musimy być wdzięczni, że właśnie Wilno Czechowicz wybrał jako ostatnią stację swojej podróży życiowej. Dzięki niemu mamy dokument, który nam pokazuje, jak wyglądało nasze miasto. Na jego zdjęciach można zobaczyć nie tylko widoki miasta, lecz także utrwalone na nich wydarzenia i zmiany tu zachodzące — budowy domów, mostów, umacnianie brzegów Wilenki, budowę wodociągów i kanalizacji, targi odbywające się na placach. Był kronikarzem życia Wilna, bez mała przez 15 lat jedynym wileńskim fotografem — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” historyk fotografii Dainius Junevičius, autor książki o Józefie Czechowiczu.
Czytaj więcej: Dawne Wilno na fotografiach mistrzów obiektywu
Pozostał w Wilnie
Czechowicz zajmował się nie tylko fotografią plenerową. Jako pierwszy w Wilnie wykonywał zdjęcia wnętrz kościelnych i świeckich, m.in. kaplicy świętego Kazimierza w katedrze, kościoła św. Piotra i Pawła na Antokolu czy pałacu w Werkach. Jako pierwszy fotografował sceny z życia codziennego mieszkańców przedmieść: Belmontu, Kalwarii, Popław, Zarzecza, Zwierzyńca. Mieszkający w różnych okresach swego życia — w Witebsku, Paryżu, Kijowie, Czernigowie — w 1865 r. przyjechał do Wilna i pozostał tu aż do śmierci.
Atelier przy Botanicznej
Józef Czechowicz (1819–1888) urodził pod Wilnem w szlacheckiej rodzinie (nie ma pewności co do dnia urodzin, źródła podają dwie daty — 1 i 13 stycznia). Po ukończeniu w Wilnie szkoły pracował jako urzędnik w wojsku rosyjskim, a dopiero jako czterdziestoletni mężczyzna rozpoczął studia malarskie w Warszawie. Optykę i fotografię studiował w Londynie. Po powrocie do Wilna otworzył atelier przy ul. Botanicznej (obecnie Barboros Radvilaitės), w domu naprzeciwko wejścia do Ogrodu Bernardyńskiego. „Po Powstaniu Styczniowym język polski był wyrugowany z Litwy doszczętnie. Za rozmowę polską w miejscach publicznych groziła kara pieniężna. Ale pomimo to żaden polski zakład fotograficzny nie zgodziłby się używać napisów rosyjskich i ratowano się dyplomatycznie językiem francuskim, tolerowanym przez władze zaborcze. Posługiwanie się językiem rosyjskim było uważane nie tylko za czyn niepatriotyczny, ale miało pozór czegoś nieprzyzwoitego, czegoś w złym tonie. Jedynie Czechowicz opisał Wilno w brzmieniu polskim. (…) Jego widoki wileńskie w postaci poszczególnych zdjęć i albumów miały duże powodzenie. Co do ilości zdjęć może z nim konkurować jedynie wilnianin Stanisław Filibert Fleury, który swoją działalność rozpoczął kilka lat później” — pisał w swej książce „Cmentarz Bernardyński” Jerzy Surwiło, wileński dziennikarz i publicysta.
Majątek odziedziczyła wdowa
Po śmierci Czechowicza zakład fotograficzny odziedziczyła Anna de Rotte, z którą był związany przez lata (żyli bez ślubu). Mieli dwóch synów: Antoniego i Juliana. Wspólnie wychowywali też dwójkę dzieci z wcześniejszego związku Anny: Reginę i Maurycego de Rotte. Po śmierci Czechowicza cały majątek odziedziczyła wdowa. Wkrótce wyszła za mąż za słynnego wileńskiego malarza, Wincenta Sleńdzińskiego. Nadal prowadziła zakład fotograficzny pod imieniem Anny. P. Sleńdzińskiej.
Negatywy i odbitki Czechowicza oraz jego żony trafiły do kolekcji Sleńdzińskich, które później zasiliły Galerię im. Sleńdzińskich w Białymstoku. Dwadzieścia dziewięć oryginalnych klisz Józefa Czechowicza posiada Muzeum Narodowe w Warszawie. W 1967 r. zostały one zakupione od Ludomira Sleńdzińskiego. Dziewięćdziesiąt negatywów szklanych i ponad dwieście oryginalnych odbitek jest przechowywanych w zbiorach Muzeum Historyczno-Etnograficznego w Wilnie. Dwa albumy widoków Wilna, wydane w 1881 r., znajdują się w Bibliotece Litewskiej Akademii Nauk, około stu fotografii posiada biblioteka Uniwersytetu Wileńskiego.
Pochowany na Cmentarzu Bernardyńskim
Józef Czechowicz został pochowany na Cmentarzu Bernardyńskim. Jego grób nie zachował się. Przez wiele lat o jego istnieniu przypominała mogiła Anny z Balsewiczów Rotte-Czechowiczowej-Sleńdzińskiej. Dopiero w 2010 r. udało się postawić skromny pomnik.
Czytaj więcej: Cmentarz Bernardyński: o nich nie wolno zapomnieć…
Dynastia Sleńdzińskich
Rodzina znanych wileńskich malarzy wywodzi się od Aleksandra Sleńdzińskiego (1803–1878). Autor licznych dzieł malarskich żył i tworzył w Wilnie. Wiadomo, że studiował na uniwersytecie w Wilnie u słynnego wówczas artysty, Jana Rustema. Tu też zmarł, pochowany został na Cmentarzu Bernardyńskim.
Szerszą sławę zdobył jego syn, Wincenty Sleńdziński (1837–1909), który rysunku i malarstwa uczył się u ojca oraz u znanego artysty Kanutego Rusieckiego. Wincenty dzieciństwo spędził w Wilnie, w domu dziadka Marcina Sleńdzińskiego, burmistrza Wilna. Rodzina Sleńdzińskich miała wówczas dom na rogu ulic Wielkiej (obecnie ul. Didžioji 15) i Szklanej (Stiklių), w którym, według niektórych źródeł, bywał Adam Mickiewicz. Brał udział w powstaniu styczniowym. Po upadku tego zrywu niepodległościowego został zesłany w głąb Rosji. Do Wilna powrócił dopiero w 1883 r. Tworzył obrazy o tematyce rodzajowej, uprawiał malarstwo portretowe, u schyłku życia malował romantyczne, często sentymentalne obrazy o tematyce historycznej i mitologicznej z dziejów Litwy. Jego płótna znajdują się w wileńskich kościołach. Zmarł w Wilnie. Pochowany został na Cmentarzu Bernardyńskim obok ojca. W Wilnie Wincenty poślubił Annę, wdowę po słynnym wileńskim fotografie. Z tego związku urodził się syn Ludomir, który też zostawił ślad swojego istnienia na płótnach. Przyszły malarz urodził się w 1889 r. w Wilnie. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu. Od 1920 r. mieszkał w Wilnie. Wykładał na Uniwersytecie Stefana Batorego. Po wojnie przeniósł się do Krakowa, gdzie został profesorem rysunku Politechniki Krakowskiej. Jego prace są przechowywane w muzeach wielu krajów świata. W 1993 r. w Białymstoku otwarto Galerię im. Sleńdzińskich, w której znajdują się prace Aleksandra, Wincentego i Ludomira Sleńdzińskich.