Więcej

    Podążając za Strzemińskim

    Urodził się w Mińsku, studiował w Petersburgu i Moskwie, mieszkał i pracował w Smoleńsku i Wilnie, ostatecznie osiedlił się w Łodzi. Władysław Strzemiński nie miał łatwego życia. Przed wojną oskarżano go o bolszewizm, po wojnie – o uprawianie sztuki zgniłego Zachodu. A on, po prostu, był wierny sobie i swojej sztuce, awangardzie.

    Czytaj również...

    Mimo że życie Władysława Strzemińskiego naznaczone było wojną i kalectwem, to miał w sobie mnóstwo siły i samozaparcia, by tworzyć, pisać, uczyć. Niedoceniony za życia, odszedł w skrajnej biedzie, mając 59 lat. 26 grudnia 2022 r. minęło 70 lat od jego śmierci.

    Jego życiorys to materiał na wiele filmów. I rzeczywiście takie powstały: „Kobro” (2014) wyreżyserowany przez Iwonę Skierżyńską, „Kobro/Strzemiński. Opowieść fantastyczna” Borysa Lankosza (2018). Ważną pozycją są „Powidoki” (2016), film zrealizowany przez wybitnego polskiego reżysera i znawcę sztuki Andrzeja Wajdę.

    Wajda był zafascynowany Strzemińskim. W wywiadach mówił, że pomysł nakręcenia filmu tkwił w nim przez 20 lat i, jak żartował, czekał aż dorośnie do roli zaplanowany przez niego odtwórca głównego bohatera, Bogusław Linda. I właśnie on wyśmienicie odtworzył tę fascynującą postać awangardowego artysty, co mieliśmy okazję oglądać również w kinach wileńskich. Film otrzymał nominacje do polskiej nagrody filmowej Orzeł w wielu kategoriach, również za pierwszoplanową rolę Lindy. Był ponadto polskim kandydatem do Oscara i ostatnią produkcją w filmografii zmarłego w 2016 r. reżysera. „Powidoki” pokazywane były w kinach w wielu krajach na świecie.

    Niedoszły generał, asystent Malewicza

    Kim był najbardziej zapomniany geniusz w historii polskiej sztuki? Władysław Strzemiński urodził się 21 listopada 1893 r. w Mińsku, który był pod zaborem rosyjskim, w polskiej rodzinie o tradycjach wojskowych. Jego ojciec dosłużył się w carskiej armii rangi podpułkownika. Jedyny syn miał w związku z tym zaplanowaną już (niekoniecznie po jego myśli) przyszłość. Rodzice, Ewa Rozalia z Olechnowiczów i Maksymilian Strzemiński, wysłali więc 11-letniego Władysława (wierząc, że zostanie generałem!) na naukę do moskiewskiego korpusu kadetów.

    Mając 17 lat, w 1911 r., wstąpił do Wojskowej Szkoły Inżynieryjnej w Petersburgu, gdzie studiował budownictwo militarne. Po jej ukończeniu został skierowany do twierdzy Osowiec jako oficer saperów I Dywizji Kaukaskiej. Niedługo jednak służył na froncie, bo w maju 1915 r. został ciężko ranny. W wyniku wypadku uszkodzona została gałka oczna, ale także amputowano Strzemińskiemu znaczną część prawego uda i połowę lewego przedramienia. Władysław Strzemiński miał zaledwie 22 lata, kiedy został kaleką.

    Wbrew tej tragedii dwuletni pobyt w moskiewskim szpitalu otworzył mu nowe drzwi na przyszłość. Aby zabić czas rekonwalescencji, zaczął rysować i malować, rozwijając później swoje zainteresowania w Szkole Sztuk Pięknych w Moskwie, której jednak nie ukończył. Jego prace zwróciły uwagę czołówki malarzy rosyjskiej awangardy, El Lissitzkiego, Aleksandra Rodczenki, Kazimierza Malewicza (Strzemiński był jego asystentem w Szkole Sztuk Pięknych w Witebsku).

    Zachwyciła się nimi młoda pielęgniarka ochotniczka, która właśnie zaczynała studia w Moskiewskiej Szkole Malarstwa, Rzeźby i Budownictwa. Nazywała się Katarzyna Kobro. Już od samego początku ranny żołnierz zrobił duże wrażenie na dziewczynie. Był, jak pisała córka pary Nika Strzemińska, „przystojny, wysoki, bardzo męski”, miał „wspaniałe, sugestywnie patrzące, błękitne oczy”. „Zakochana w nim po uszy matka robiła, co możliwe, by go od kompleksów kalectwa uwolnić”.

    Parę połączyła wzajemna fascynacja i miłość do sztuki. Razem przenieśli się do Smoleńska, gdzie wzięli ślub. Smoleńsk był wówczas centrum nowoczesnego myślenia o sztuce, pojawiał się tam sam Marc Chagall, pracował Kandinsky czy Kazimierz Malewicz. Strzemiński też stawał się znany i rozpoznawalny, zdobywał uznanie. W okresie 1919–1920 współpracował z Wydziałem Oświaty w Smoleńsku, gdzie wraz z żoną prowadził pracownię artystyczną (IZO-studio). Wstąpił ponadto do Krzewicieli Nowej Sztuki – grupy UNOWIS. Swoje konstruktywistyczne prace eksponował na wystawach w Moskwie, Riazaniu i Witebsku.

    Tomasz Otocki: „Łotysze postawili na sprawdzone marki”

    Sala Neoplastyczna – zaprojektowana przez Władysława Strzemińskiego przestrzeń korespondująca z dziełami Katarzyny Kobro, Theo van Doesburga czy Henryka Berlewiego. Została otwarta w 1948 r. w nowej, powojennej siedzibie Muzeum Sztuki w Łodzi, w XIX–wiecznym pałacu łódzkiego przemysłowca Maurycego Poznańskiego
    | Fot. P.Tomczyk, wikipedia

    Wilno i nowa sztuka

    W 1921 r. małżonkowie opuścili Smoleńsk i osiedlili się w Wilnie (zamieszkali na Starówce przy ul. Bernardyńskiej), gdzie Władysław zaczął nauczać rysunku, najpierw w ramach Wojskowych Kursów Maturalnych im. Łukasińskiego, potem w gimnazjum w Wilejce. W latach 1922–1923 współpracował z czasopismem „Zwrotnica”, na łamach którego opublikował m.in. „Notatki o sztuce rosyjskiej”. Wraz z Vytautasem Kairiukstisem (Witoldem Kajruksztisem) zorganizował w 1923 r. pierwszą Wystawę Nowej Sztuki w Wilnie, która zainicjowała dzieje polskiego konstruktywizmu.

    Wspólne życie i praca przerwane zostały decyzją o wyjeździe do Polski. Czemu Strzemiński ją podjął? Jak mówiła historyk sztuki Anna Żakiewicz w audycji w Polskim Radiu (2017) – nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Może był to zryw patriotyzmu powodowany właśnie zakończoną wojną polsko-bolszewicką. Bardziej jednak prawdopodobne, że miało to związek z sytuacją rosyjskiej awangardy po rewolucji. Nowatorskie idee nie trafiały na podatny grunt, lud nie rozumiał eksperymentów. Wielcy twórcy – Chagall, Kandinsky, Malewicz – opuścili Smoleńsk. I Strzemińscy zdecydowali się na wyjazd do Polski. Nie obyło się to jednak bez problemów. Kiedy artysta przyjechał do Warszawy i wystąpił o azyl, bo widać było, że z awangardy się nie wyżyje, odmówiono mu azylu jako bolszewikowi i siewcy zła – mówiła Anna Żakiewicz. Ta awangarda postrzegana była jako nieprzyjemny import ze Wschodu.

    Choć jego prośbę odrzucono, Strzemiński i Kobro zostali w Polsce. Mieszkali najpierw na prowincji, a od 1931 r. w Łodzi. Strzemiński, będąc artystą, ale przede wszystkim mężem i ojcem, próbował zarabiać na rodzinę jako nauczyciel rysunku w wiejskich szkołach. Jednocześnie jako artysta swój ogromny potencjał realizował, współpracując z awangardowymi twórcami i pismami tamtego czasu. Był współzałożycielem grupy Blok Kubistów, Konstruktywistów i Suprematystów, a następnie grup „Praesens” i „a.r.”. I nadal pracował nad własną teorią pod nazwą unizm. Wraz z żoną obracali się w środowisku najwybitniejszych artystów epoki – przyjaźnili się z Przybosiem i Witkacym.

    Czytaj więcej: Anna Szpadzińska-Koss: „Poprzez kontakt ze sztuką dzieci rozwijają się, stają się wrażliwe”

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Łódź. Rozpad małżeństwa artystów

    Jego talent i siła przekazu zostały zauważone. Strzemiński przyczynił się do powołania w 1945 r., wspólnie ze Stefanem Wegnerem, Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi. Jego sztuka, koncepcja dydaktyczna, a przede wszystkim śmiałość i nowatorstwo myśli określiły ówczesny charakter szkoły. Łódzka placówka zaczęła stanowić wyjątkową enklawę nowoczesności. Jednak czasy nie sprzyjały. I dlatego też jej działalność szybko została ograniczona przez realizujące stalinowski kurs polityki władze państwowe. W 1950 r. Strzemiński został na polecenie Ministerstwa Kultury i Sztuki zwolniony z pracy na uczelni pod zarzutem nierespektowania norm doktryny realizmu socjalistycznego.

    W tym okresie rozpadło się także jego małżeństwo z Katarzyną Kobro. Psuć zaczęło się między nimi już od narodzenia córeczki Niki w 1936 r. Dziewczynka urodziła się jako wcześniak. Przez pierwsze dwa lata życia była bardzo chorowita. Katarzyna poświęcała jej cały swój czas. Ale Władysław też wymagał opieki – trzeba było pomóc mu się ubrać, pomagać w wielu czynnościach. W domu panowała bieda, brakowało opału. Katarzyna zaczyna zdawać sobie sprawę, że ciężkie kalectwo, nawet jeśli dotknie tak niepospolitego człowieka jak jej mąż, nie jest na jej wątłe siły. Ciągłe walki i utarczki dnia codziennego zostawiły niezatarty ślad na jej psychice. Kochali się i nienawidzili do szaleństwa. Z wielkiej fascynacji, jak to często w życiu bywa, emocje odwróciły się w kierunku niezrozumienia, zazdrości o prace, o sukcesy. A obydwoje odnosili je niezależnie. Po kilku latach stali się największymi wrogami. Strzemiński będzie mówił o swojej żonie „parszywa Kobro”. Ona z kolei, tuż przed śmiercią, powie do niego: „Nie chcę, żebyś był na moim pogrzebie”.

    Po wojnie wszystko psuje się coraz bardziej. I Kobro w końcu odchodzi. Zabiera Nikę. Władysław nie może się z tym pogodzić. Dręczy Katarzynę pozwami sądowymi. Najpierw próbuje odebrać jej prawo do opieki nad córką, potem donosi na nią w prokuraturze, że w czasie wojny dopuściła się „odstępstwa od narodowości polskiej”, czyli zdrady (sam zaraz po wojnie uzyskał od prokuratury postanowienie o zaniechaniu ścigania go z tego paragrafu).

    Strzemiński wręcz prześladuje żonę. Kiedy Kobro próbuje zapisać się do nowo utworzonego Związku Plastyków, Władysław jako jeden z ważniejszych jego członków stanowczo się sprzeciwia. To był wielki cios, który niósł też za sobą następstwa. W socrealistycznym kraju niezrzeszona artystka nie ma prawa pracować. A na utrzymaniu ma córkę. Aby zarobić na życie, szyje i sprzedaje na czarno zabawki. Do tego zapada na zdrowiu. Postępujący rak nie daje żadnych szans na przeżycie. Ląduje w przytułku dla nieuleczalnie chorych. Pozostawia niespełna 15-letnią córkę, która trafia do domu dziecka.

    Kobro umiera w 1951 r. w nędzy, totalnym zapomnieniu, w ceremonii pogrzebowej uczestniczą tylko córka Nika i kilka sąsiadek nieświadomych wielkości jej sztuki.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Dla osamotnionego Strzemińskiego to też był trudny czas. Pozostawał bez źródeł dochodu. Zatrudniał się do malowania szyldów. Według informacji zawartych w filmie dokumentalnym „Podaj cegłę”, autorstwa Andrzeja Sapii, Strzemiński zmarł z głodu jako ofiara systemu komunistycznego w PRL, który uniemożliwiał podejmowanie pracy przez twórców będących w opozycji do socrealizmu. Bezpośrednią przyczyną śmierci była jednak gruźlica. W ostatnim okresie życia, już w szpitalu, przy pomocy grupy byłych studentów opracowywał książkę „Teoria widzenia”. Został pochowany na cmentarzu Starym w Łodzi.

    Czytaj więcej: Premiera filmu o Jerzym Ordzie — jednej z najoryginalniejszych postaci Wilna

    Fascynujący artysta i pedagog

    Łódź pamięta o Strzemińskim. PWSSP, przemianowana w 1996 r. na Akademię Sztuk Pięknych, nosi imię Władysława Strzemińskiego. Muzeum Miasta Łodzi prezentuje prace jego i jego żony oraz prace ich wiernych uczniów, do których należeli: Stanisław Fijałkowski, Stefan Krygier, Lech Kunka, Antoni Starczewski czy Lena Kowalewicz-Wegner (artystka pochodząca z Wilna, założycielka w 1959 r. pierwszej w Polsce Pracowni Drobnych Form, obecnie Katedry Biżuterii) czy Andrzej Strumiłło, również wilnianin, który przed wojną był ministrantem w kościele św. św. Piotra i Pawła na Antokolu (jego ojcem był Rafał Strumiłło-Pietraszkiewicz, który pracował jako budowniczy linii telefonicznych w Wileńskiej Dyrekcji Poczty). To wybitni artyści studiujący dawniej pod kierunkiem mistrza Strzemińskiego.

    Jaki wpływ na studentów wywarło spotkanie z Władysławem Strzemińskim, charyzmatycznym, bezkompromisowym artystą i teoretykiem sztuki, ikoniczną postacią międzynarodowej awangardy, który wraz z żoną, rzeźbiarką Katarzyną Kobro, przywieźli do Polski awangardowe idee? O tym wpływie mówi w książce poświęconej rodzicom Nika Strzemińska.

    Wyraźnie pokazany jest stosunek studentów do swego profesora w filmie „Powidoki” Andrzeja Wajdy. On ich zachwycał. Mimo swego kalectwa był towarzyski, z poczuciem humoru, męski i bardzo silny. Młodzi ludzie byli zachwyceni, spotykając go na porannych ćwiczeniach – potrafił kilkadziesiąt razy z rzędu podciągnąć się na jednej ręce na drążku.

    Najbardziej jednak fascynował ich jako artysta i pedagog. Wykłady opracowane przez niego w oparciu o historyczne przemiany procesów widzenia stały się dla uczniów wprowadzeniem do praktycznych rozwiązań malarskich, a także doskonaleniem warsztatu w oparciu o zdobywanie rosnącej świadomości wzrokowej. To do niego studenci z całej uczelni przynosili swoje prace, prosząc o korektę i wspólnie dyskutując o sztuce.

    Uczniowie wspominali, że Władysław Strzemiński nie wymagał tego, żeby iść jego drogą. Wpajał im, że każdy musi odnaleźć drogę własną, opartą na własnych doświadczeniach, oprzeć się o swoje wnętrze i swoją duchowość, a nie o cudzą. Po natychmiastowym usunięciu go z uczelni najbardziej wierni studenci nie opuścili go, nadal go odwiedzali, pomagając w pracy nad spisywaniem wykładów z historii sztuki, które złożyły się na książkę „Teoria widzenia”, wydaną już po jego śmierci, w 1958 r.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Artysta wyklęty

    Strzemiński i Kobro to artyści wybitni. Oboje nigdy nie sprzedali ani jednej pracy, nawet w najtrudniejszych czasach. Świadomie, dla zasady, bo sztuki przecież nie można wycenić. Wszystko oddali muzeom, żeby było dostępne dla każdego, nie tylko dla wybranych. Dziś ich dzieła są zaliczane do ścisłej czołówki tych najbardziej pożądanych w prywatnych kolekcjach. Rzeźb Katarzyny Kobro zachowało się niewiele, dlatego też kiedy pojawiają się na aukcjach, osiągają zawrotne sumy.

    Władysław Strzemiński do końca życia walczył. Jego wrogami byli: socrealizm, żona Katarzyna Kobro, stalinizm, kalectwo, nędza. Zmarł 26 grudnia 1952 r. w ogromnej biedzie, zapomniany, a nawet wyklęty.


    Artykuł powstał na podstawie książki Niki Strzemińskiej „Sztuka, miłość i nienawiść” oraz filmu „Powidoki” w reż. Andrzeja Wajdy


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 2(6) 14-20/01/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Gotowanie jest fajne — a zaczęło się w Afryce

    Wszystko zaczęło się w Afryce, do której na kilkuletni kontrakt wyjechali jej rodzice. Tam, w Algierii, Ewa przyszła na świat. Do dziś podziwia mamę, odważną kobietę, która mimo ciąży podjęła decyzję o wyjeździe do dzikiego afrykańskiego kraju. Mama nie widziała...

    Kolorowy zawrót głowy

    Ten najnowszy trend przejawia się w różnych wariantach. Nie chodzi tu jedynie o pomalowanie włosów na jeden kolor. Szczególną popularnością cieszą się kolorowe końcówki włosów i pasemka, malowane na różne kolory, dzięki czemu włosy tworzą wielokolorową paletę, a poszczególne...

    Gdy głowa nienawidzi swojego ciała. O postrzeganiu siebie w krzywym zwierciadle

    Z jednej strony dbanie o swój wygląd, o to, aby prezentować się ładnie, mieć zdrowe ciało, jest czymś chwalebnym i normalnym. Z drugiej jednak – dla wielu osób staje się to obsesją. Często takie osoby nie podobają się sobie,...

    W trosce o zdrowie ucznia: dlaczego należy uprawiać sport i pić mleko?

    Zbliża się jesień, a rodzice i opiekunowie są przytłoczeni obowiązkami związanymi z przygotowaniami do nowego roku szkolnego. Jednym z nich jest zaświadczenie o stanie zdrowia dziecka wymagane przez placówki oświaty. Nie zwlekać z wizytą do ostatnich dni lata Przygotowując się do...