— Nie można nie przypominać tych historii, zwłaszcza teraz, gdy w Ukrainie mordowani są niewinni ludzie — mówi Hanna Strużanowska-Balsienė, która podczas spotkania dzieliła się świadectwem historii własnej rodziny.
Pamięci tych, którzy wybrali dobro
— Spotkaliśmy się dziś, by uczcić pamięć tych, którzy nie byli obojętni, którzy dokonując wyboru między dobrem a złem, wybrali światło, ocalając życie — powiedział rozpoczynając wydarzenie dyrektor muzeum Simonas Strelcovas.
Dzień Ratujących Litewskich Żydów obchodzony był na Litwie po raz pierwszy. Nowa data w spisie państwowych wspomnień pojawiła się z inicjatywy Paulė Kuzmickienė, przewodniczącej Komisji ds. Walk o Wolność i Pamięci Historycznej Sejmu RL, która również uczestniczyła w wydarzeniu.
Podczas wieczoru swoimi rodzinnymi historiami podzieliły się dzieci i wnuki Sprawiedliwych wśród Narodów Świata i odznaczonych za pomoc Żydom Krzyżem za Ratowanie Ginących. Była wśród nich również Hanna Strużanowska-Balsienė, córka Janiny Strużanowskiej, która jako jedyna z gości była uczestniczką wydarzeń w czasie wojny. — Mama zapytała mnie i mojego młodszego brata, czy zgodzimy się przyjąć do naszego domu żydowskie dzieci, choć grozi nam za to śmierć. Ona nie potrzebowała oczywiście naszej zgody, ale to pytanie sprawiło, że poczuliśmy się odpowiedzialni za to, co dzieje się w naszym domu. Miałam 9 lat, mój brat był jeszcze młodszy, ale doskonale zrozumieliśmy, że nie możemy nikomu powiedzieć o ukrywających się u nas, bo byłoby to zagrożeniem ich życia — mówiła Strużanowska-Balsienė.
— Bardzo długo milczeliśmy o tym, zbyt długo. Teraz, gdy tak wielka niesprawiedliwość dzieje się w Ukrainie, gdy dzieci znów pozbawiane są rodziców, gdy ludzie przeżywają takie męki, nie możemy milczeć — podkreśliła uczestniczka spotkania.
Czytaj więcej: Litwa po raz pierwszy obchodzi Dzień Ratujących Litewskich Żydów
Ważne, by poruszyć sumienia
Świadectwa i historie pomocy odczytali aktorzy Darius Gumauskas i Jolanta Dapkūnaitė. Wzruszające pieśni żydowskie z okresu wojny wykonał solista operowy Rafailas Karpis przy akompaniamencie pianisty Dariusa Mažintasa. Scenariusz wieczoru przygotował reżyser Povilas Makauskas, a wyboru tekstów, które czytali aktorzy, dokonała pisarka Aneta Anra.
— Jest wiele wrażliwych, wspaniałych świadectw tego, jak dzieci zostały uratowane w czasie wojny. Wybór utworów czytanych przez aktorów podczas wydarzenia nie był łatwy. Chciałam przeczytać wszystkie świadectwa, bo każde zasługuje na oddzielą uwagę, w zasadzie każda historia to temat na film. Nie wyczerpują one oczywiście tematu, bo bardzo prawdziwe jest powiedzenie, że aby uratować jedną osobę w czasie Holokaustu, trzeba było dziesięciu cudów — dziewięć mogło być za mało — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Anra.
Wśród odczytanych w czasie wieczoru historii pomocy nie zabrakło opowieści o Polakach z Wileńszczyzny. — Tak mnie jak i aktorów, którzy czytali teksty, szczególnie uderzyły dwie historie z książki „Tak teraz postępują uczciwi ludzie… Polacy z Wileńszczyzny ratujący Żydów”. Wybraliśmy historię rodziny Bujelów, bardzo wstrząsającą, bo mówiącą o ocaleniu żydowskiej dziewczyny, która cudem uciekła spod stosu ciał z dołu ponarskiego. Katarzyna Bujel, do której przyszła po pomoc, przykryła ją własnymi córkami, by schować ją przed nadchodzącym patrolem. Druga to historia Romuald Jakub Weksler-Waszkinela — ocalonego Żyda, który dowiedział się o swoim pochodzeniu jako dorosły, gdy był już katolickim księdzem — wyjaśnia rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
— Najważniejsze, że te historie wstrząsają ludźmi do głębi, że dotykają ich sumień i sprawiają, że rozumieją wagę wyboru, jakiego dokonywali ratujący Żydów w czasie Holokaustu. W wydarzeniu uczestniczyli moi koledzy pisarze, a po zakończeniu spotkania otrzymałam taką wiadomość: „Przepraszam, wyszłam nawet bez pożegnania, ale trudno było nawet mówić z powodu emocji, które czułam. Chciałam pobyć sama ze sobą i oddać się refleksji” — mówi Aneta Anra.
Ważne, by mówić o kontekście
Podczas wieczoru goście mogli obejrzeć również wystawę, którą przygotowała Danutė Selčinskaja, kierująca w muzeum Działem Wiecznego Upamiętniania. — W upamiętnianiu takich wydarzeń ważne jest, by nie pozostawać na powierzchni. Pompatyczne uroczystości, w których nie mówimy o całym kontekście, w jakim działali ratujący Żydów, niewiele dadzą. Pod tym względem wieczór w Muzeum Gaona Wileńskiego był rzeczywiście bardzo udany. Po prostu ukazywał realia, w jakich działali sprawiedliwi, w jakich podejmowali decyzje. W ten sposób przygotowywałam także wystawę. Chciałam, by opowiadała o udzielających pomocy, o ocalonych, ale także o pomordowanych — mówi autorka wystawy.
Jak zauważa Selčinskaja, mówienie o Holokauście na Litwie, nawet w kontekście udzielających pomocy, nie jest łatwe.
Czytaj więcej: Aneta Anra: „Na Litwie jest potrzeba pisania o Holokauście”
— Niemała część ludzi na Litwie nadal nie tai niechęci do Żydów. Odbija się to nawet na pamięci o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata czy osobach odznaczonych Krzyżem za Ratowanie Ginących. Ustanowienie tego dnia pamięci jest więc niewątpliwie bardzo ważnym krokiem — podkreśla Selčinskaja.
Archiwistka podkreśla, że stanowisko władz państwowych jest bardzo ważne w formowaniu opinii publicznej. — Bardzo wyraźnie widać to na przykładzie litewskich partyzantów. Ogromne zaangażowanie władz niepodległej Litwy na rzecz badania ich historii, upowszechniania jej od początku lat 90. sprawiło, że udało się w świadomości szerokich mas zmienić narrację wykreowaną przez sowietów. Ustanowienie Dnia Pamięci Ratujących Litewskich Żydów ma więc ogromne znaczenie. Nie mam wątpliwości, że zaangażowanie przedstawicieli władz Litwy przyczyni się do tego, że ratujący Żydów zajmą należne im miejsce w naszej historii — mówi przedstawicielka Muzeum Gaona Wileńskiego.