— Dzień Polonii i Polaków za Granicą to dla nas wyjątkowe święto. Obchodzimy je zawsze. Co prawda, w tym roku, tak samo jak w poprzednim, obchody będą skromniejsze i smutniejsze, ale będą. W tym dniu miejscowi Polacy oraz wszystkie polskie organizacje tradycyjnie ze sztandarami złożą kwiaty pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Następnie zebrani udadzą się do katedry na uroczystą Mszę św. Niestety z powodu wojny w tym roku, tak samo jak w ubiegłym, nie odbędą się imprezy poza Lwowem. To nawet nie wypada. W tym roku na pewno na składanie wieńców nie przybędzie tak dużo osób jak przed wojną. Myślę, że przed pomnikiem zbierze się około tysiąca osób, a na modlitwę przyjdzie jeszcze więcej. To nasza tradycja i nie damy jej zniszczyć — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Emil Legowicz, prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej.
Czytaj więcej: Polak ze Lwowa: „Wojna nigdy nie będzie czymś normalnym”
Wojna zabija chęć świętowania
Legowicz wspomina, że przed wojną we Lwowie święto Polonii za granicą było obchodzone bardzo hucznie i uroczyście. Jak ze smutkiem przyznaje, wojna zabija nie tylko ludzi, ale też chęć życia, chęć świętowania.
— Teraz, gdy w kraju wojna, wszystko się zmieniło. Jeszcze przed wojną Dzień Polonii i Polaków za Granicą obchodziliśmy bardzo uroczyście. Tradycyjnie składaliśmy wieńce przy pomniku Adama Mickiewicza. Zbierały się tłumy ludzi. Następnie szliśmy do katedry na modlitwę, a potem autokary odwoziły nas na dalszą część uroczystości do Katolickiego Seminarium Duchownego. Tam jest piękny plac, gdzie organizowaliśmy piknik, była scena, na której występowały zespoły artystyczne, wszyscy się bawiliśmy. Rozbrzmiewały śpiewy, śmiechy. Wokół bawiły się dzieci. Było bardzo uroczyście. Niestety to już przeszłość — zaznacza prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej.
Święto majowe to duma narodowa
Emil Legowicz podkreśla, że święto majowe dla Polaków mieszkających w Ukrainie „to tradycja, to historia, to duma narodowa”. Są dumni, że są Polakami. 2 maja dla nich, Polaków mieszkających w Ukrainie, to przede wszystkim Dzień Flagi Państwowej Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dzień Polonii i Polaków za Granicą. To bardzo ważne święto i nieważne, czy to wojna za oknem czy pokój, to jest święto, o którym nigdy nie zapomną.
— My jesteśmy Polakami z dziada, pradziada, ale naszą ojczyzną jest Ukraina. Wojna trwa. Na szczęście we Lwowie jest spokojniej, chociaż syreny wyją. Na razie nas nie ruszają, jak długo — nikt nie wie. Mordują na wschodzie… — drżącym głosem mówi Emil Legowicz.

| Fot. slowopolskie.org, Alexej Mazur
Aktywność ograniczona, ale obchody będą
Jerzy Wójcicki, dziennikarz, działacz polskiej mniejszości w Ukrainie, samorządowiec z Winnicy w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że ze względu na wojnę obchody uroczystości na pewno będą, tylko, że skromne.
— Ze względu na wojnę ograniczamy aktywność do złożenia kwiatów pod tablicą Marszałka i wizyty w lokalnym radiu z odpowiedzą na pytanie, po co to święto? Bo miliony rozsianych jest po całym świecie, a tu są tacy, którzy z dziada pradziada i nie wyjechali za grubym chlebem do Stanów — podkreśla Jerzy Wójcicki.
Smutne wiadomości z pustoszejącego Borysławia
Natomiast Halina Klancko, prezes towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej oddz. w Borysławiu w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”, powiedziała, że to bardzo smutne, ale w Borysławiu już prawie nie ma Polaków.
— Dla nas 2 maja to zawsze święto. Zawsze czekaliśmy, żeby uroczyście je uczcić. Na uroczystości jechaliśmy do Lwowa. Tam zawsze były tłumy i zawsze było bardzo uroczyście. W Borysławiu mało było Polaków, a teraz to chyba na palcach jednej ręki można zliczyć. Niestety, ale w tym roku nie pojedziemy. Oczywiście, że nie zapomnimy, że święto, ale to będzie raczej wspomnienie i modlitwa — przyznaje Halina Klancko.
W Charkowie również nie będzie obchodów
Paweł Gonczaruk, biskup diecezji charkowsko-zaporoskiej w Ukrainie, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że w Charkowie również nie będzie obchodów.
— W tym roku obchodów nie będzie, bo przedstawiciele Polaków wyjechali z Charkowa. Przed wojną z okazji 2 maja zawsze była odprawiana Msza Święta. Przychodziło sporo ludzi. Po mszy zbierali się grupkami, szli na kawę, wspólnie spędzali czas. To było święto bardzo ważne dla każdego Polaka w Charkowie — mówi biskup.
W samotności z modlitwą
Marija z Kijowa w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedziała, że dla niej 2 maja to ważne święto, ale w tym roku będzie obchodzić je w samotności.
— Przed wojną z okazji Dnia Polonii i Polaków za Granicą w Kijowie było wielkie święto. W tym roku nawet nie wiem, w jaki sposób będzie obchodzone. Ja osobiście w tym dniu w samotności się pomodlę. Jestem Polką, to radosne święto, podczas którego trzeba się cieszyć, być dumnym, że się jest Polakiem. Co prawda, dziś bardzo trudno się cieszyć… W wojnie zginęli mój mąż i syn. Synowa razem z wnukami wyjechała do Polski. Ja zostałam sama. Nigdzie nie chcę jechać — mówi Marija.
Dzień Polonii i Polaków za Granicą
Dzień Polonii i Polaków za Granicą obchodzony jest 2 maja. To święto około 20 milionów osób mieszkających poza granicami Polski i przyznających się do polskich korzeni.
Dzień Polonii i Polaków za Granicą został ustanowiony w 2002 r. uchwałą Senatu RP w dowód uznania dla Polonii i Polaków za ich wielowiekowy dorobek i wkład w odzyskanie przez Polskę niepodległości. Jego celem jest umacnianie poczucia jedności wszystkich rodaków i pomoc w zachowaniu świadomości narodowej.
Najliczniejsza grupa emigracji i osób polskiego pochodzenia żyje w Stanach Zjednoczonych — 10 mln. Inne duże skupiska są w Brazylii, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech. Polacy mieszkają też na Białorusi, Ukrainie oraz Litwie — tu stanowią najliczniejszą mniejszość narodową.
Czytaj więcej: Łączy nas język, kultura i polska flaga – Dzień flagi RP i Polonii i Polaków za Granicą
