Więcej

    Wielka wileńska wystawa w Krakowie

    Ministrowie kultury Polski, Litwy i Ukrainy wspólnie otworzyli wystawę „Wilno, Vilnius, Vilne 1918–1948. Jedno miasto – wiele opowieści”. Jest ona jednym z elementów uczczenia 700. urodzin miasta nad Wilią. W Muzeum Narodowym w Krakowie będzie można ją oglądać do 3 września. Później przyjedzie do Wilna.

    Czytaj również...

    Kiedy usłyszałem, że moi koledzy, Andrzej Szczerski i Giedrė Jankevičiūtė, planują organizowanie wystawy poświęconej sztuce międzywojennego Wilna, nieco się zmartwiłem – mówił w swoim wystąpieniu na otwarciu krakowskiej wystawy dr Arūnas Gelūnas, dyrektor Litewskiego Narodowego Muzeum Sztuki, które jest jednym z jej współorganizatorów.
    – Zmartwiłem się, bo podobny wysiłek niecałą dekadę po upadku muru berlińskiego nie przyniósł dobrego rezultatu, a raczej poszedł na marne z powodu rozbieżności poglądów litewskich i polskich – kontynuował swoje wystąpienie. – Jak się jednak okazuje, martwiłem się całkowicie bez powodu, ponieważ od tego czasu minęło prawie ćwierć wieku i pod każdym względem przyniosło to piękne rezultaty. Dzisiaj jesteśmy świadkami bardzo ciekawego i prowokacyjnego projektu, który – mam nadzieję – okaże się takim dla dużej liczby odwiedzających. Ta wystawa połączyła wysiłki polskich i litewskich ekspertów sztuki. Porusza kwestie ważne dla obu naszych narodów, a dzieła sztuki, które prawdopodobnie nigdy wcześniej nie były eksponowane razem, teraz są prezentowane obok siebie.
    Na wernisaż wystawy, który odbył się 23 maja wieczorem, w przeddzień udostępnienia jej zwiedzającym, przybyło do gmachu głównego Muzeum Narodowego w Krakowie grono znakomitych gości, na czele z ministrami kultury: Polski – Piotrem Glińskim, Litwy – Simonasem Kairysem, Ukrainy – Ołeksandrem Tkaczenko. Byli także: Wojciech Kolarski, reprezentujący prezydenta RP Andrzeja Dudę, który objął patronat honorowy nad wystawą, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego kilku państw, episkopatu oraz m.in. wojewoda małopolski Łukasz Kmita i prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.
    Wszyscy oni, zanim weszli do gmachu po rozciągniętym czerwonym dywanie, musieli zwrócić uwagę na ustawiony przed muzeum pomnik Adama Mickiewicza, który także przyjechał do Krakowa z Wilna. Jest on pomniejszoną wersją projektu Zbigniewa Pronaszki, który niespełna wiek temu nie doczekał się realizacji w swojej pierwotnej formie, a Litwini stworzyli jego mniejszą, ale bardzo efektowną wersję kilka lat temu na potrzeby wystawy poświęconej niezbudowanemu Wilnu.

    Kuratorzy wystawy prof. Andrzej Szczerski i Giedrė Jankevičiūtė oraz ministrowie kultury państw Trójkąta Lubelskiego: Ołeksandr Tkaczenko, Simonas Kairys i Piotr Gliński, podczas wernisażu
    | Fot. Danuta Matloch /MKIDN RP

    Owoc przyjaźni


    – Ta wystawa to też historia mojej długiej przyjaźni z Giedrė Jankevičiūtė, z którą poznaliśmy się na początku tego stulecia na konferencji w Pradze – mówi prof. Andrzej Szczerski, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie i jednocześnie jeden z kuratorów wystawy. – Od tej pory rozmawialiśmy wielokrotnie o potrzebie takiego polsko-litewskiego, wileńskiego spotkania. Konkretny plan narodził się na innej konferencji, we Wrocławiu, w roku 2019, kiedy ustaliliśmy, że taką wystawę po prostu trzeba zrobić. Czekaliśmy tylko na dobry moment i okoliczności.
    – Pomysł, żeby powiązać ekspozycję z 700-leciem Wilna, narodził się w trakcie wizyty w naszym muzeum ambasadora Litwy Eduardasa Borisovasa. Wspólnie uznaliśmy, że jest świetny – przyznaje prof. Szczerski. – Ambasada nas wsparła, co pomogło otworzyć ważne furtki do instytucji litewskich. Bardzo radosnym przesłaniem płynącym z wystawy jest to, że przepracowaliśmy w naszych relacjach to, co najtrudniejsze, że jesteśmy znów wpatrzeni nawzajem we własną sztukę, życie intelektualne, a rozmowa z kolegami litewskimi jest czymś, co wzajemnie inspiruje. Relacja jest partnerska, a czas idealny, by współpracę jeszcze pogłębiać i rozwijać, przekazywać sobie wiedzę, bo mamy bardzo dobry okres w relacjach polsko-litewskich.
    Giedrė Jankevičiūtė, o której prof. Szczerski mówił, że wystawa jest przede wszystkim jej dzieckiem, podczas wernisażu promieniała szczęściem. – To oczywiście duża radość patrzeć, że się udało – dzieliła się wrażeniami. – Poświęciliśmy tę wystawę przede wszystkim dziełom sztuki przedstawiającym Wilno w latach 1918–1948. Część tego dziedzictwa jest dziś na Litwie, druga, chyba nieco większa, w Polsce. Bez współpracy na poziomie instytucjonalnym obu krajów ta pierwsza próba rekonstrukcji życia artystycznego Wilna okresu międzywojennego i II wojny światowej nie byłaby możliwa. Wiele osób się do tego przyczyniło, jestem im wszystkim bardzo wdzięczna. Szczególnie koleżankom i kolegom, którzy pracowali nad katalogiem. Jest on nie tylko elementem wystawy, ale także jej kontynuacją, bo można w nim znaleźć także to, czego na wystawie nie ma. Przede wszystkim kontekst polityczny i kulturowy oraz materialne ciało miasta, czyli architekturę i urbanistykę, na które na samej wystawie nie było miejsca.
    Katalog jest zaiste imponującym, przepastnym dziełem, w którym 23 historyków sztuki wileńskiej z Litwy i Polski podsumowuje wyniki swoich najnowszych badań. Zawiera reprodukcje prezentowanych dzieł, a także kontekstowe materiały wizualne rozszerzające narrację.

    – Prezentujemy życie codzienne i twórczość w mieście pierwszej połowy XX w. z trzech perspektyw: polskiej, litewskiej i żydowskiej – wyjaśnia prof. Szczerski.

    Różne perspektywy


    Wystawa ukazuje Wilno w wyjątkowo skomplikowanym okresie historycznym. W latach 1918–1948 miasto przechodziło z rąk do rąk – stawało się częścią Polski i Litwy, było zajmowane przez hitlerowców i przez wojska sowieckie. Okupacje i wojny radykalnie zmieniły jego strukturę społeczną i populację, wpłynęły też na architekturę i urbanistykę.
    – Prezentujemy życie codzienne i twórczość w mieście pierwszej połowy XX w. z trzech perspektyw: polskiej, litewskiej i żydowskiej – wyjaśnia prof. Szczerski.
    Datami granicznymi dla tych opowieści są odzyskanie niepodległości przez Polskę i Litwę oraz rok 1948, w którym nastąpił ostatni wielki wyjazd Polaków z Wilna. Nie chodzi tylko o opowieści tworzone przez różnego rodzaju artystów z różnych grup narodowościowych, lecz także o wieloznaczność sztuki wileńskiej tego czasu. Zobaczymy wiele tendencji, które pojawiały się równolegle, od awangardy po neoklasycyzm.
    Siedmioczęściowa narracja ekspozycji pokazuje, jak artyści ówczesnego wieloetnicznego i wielokulturowego Wilna postrzegali swoje miasto. Poznajemy je dzięki ich obrazom, grafikom, zdjęciom i innym pracom.
    – Ekspozycję otwiera prezentacja wizerunku miasta w krajobrazach i grafikach – mówi Giedrė Jankevičiūtė. – Autorów tych dzieł można poznać w sąsiedniej sali, gdzie znajdują się ich portrety oraz autoportrety. Odbiorcy zobaczą zatem nie tylko obraz Wilna, lecz także osoby, które go stworzyły. Te dwie duże sale okalają dwa małe, ale rzeczowe i ważne segmenty, które opowiadają o walce, jaką toczyły o Wilno główne siły okresu międzywojennego – Litwini i Polacy. Jeden poświęcono dziełom ukazującym jawną stronę tej konfrontacji politycznej, a w drugim zawarto fotografie i artefakty ilustrujące ukryte potyczki o najważniejsze symboliczne miejsca miasta, jak: Ostra Brama, Baszta Giedymina, katedra czy uniwersytet, oraz tworzenie nowych symboli, czyli wznoszenie pomników.
    Obok znanych i wielokrotnie przedstawianych dzieł klasyków wileńskiej sztuki, m.in.: Ferdynanda Ruszczyca, Jana Bułhaka, Ludomira Sleńdzińskiego, Bronisława Jamontta, Michała Rouby, Jerzego Hoppena, można zobaczyć także obrazy i grafiki młodszego pokolenia artystów, do którego należeli m.in.: Hanna Milewska, Józef Horyd czy Hadassa Gurewicz-Grodzka. Niektóre z ich dzieł są pokazywane po raz pierwszy.
    Przebłyski awangardy na artystycznej scenie Wilna, uchodzącej za ważny ośrodek neoklasycyzmu, są reprezentowane przez obrazy Vytautasa Kairiūkštisa i jego kolegi Władysława Strzemińskiego, zdjęcia studenta Bauhausu Mojżesza Worobiejczyka (Moї Vera), a także akwarele Bencjona Michtoma. Wizerunek Wilna został poszerzony o rozdział litewski, złożony z pejzaży i portretów: Vladasa Drėmy, Antanasa Gudaitisa, Juozasa Mikėnasa, Algirdasa Petrulisa i Adomasa Varnasa.

    Czytaj więcej: Krakowianin z łemkowskimi korzeniami: Jerzy Nowosielski

    Tęsknota za utraconym


    Zdecydowanie największa na wystawie jest przedostatnia sala, w której przedstawiono prace ukazujące codzienność w międzywojennym Wilnie. Ostatni dział wystawy stanowi kontrast dla narracji o codzienności. Zwieńczeniem opowieści są prace z okresu wojny i wczesnych lat powojennych opowiadające o bolesnym pożegnaniu ze stosunkowo spokojnym życiem, o doświadczeniu okupacji, represji i wygnania. W tej sali widok ruin miasta zestawiono z pracami wileńskich artystów różnych pokoleń, zarówno Litwinów, jak i Polaków, narodzonymi z wojennej traumy i nostalgii za utraconym Wilnem.
    – Jednym z moich ulubionych obrazów jest „Portret rodzinny” Ludomira Sleńdzińskiego – wskazuje Giedrė Jankevičiūtė. – Jest to bardzo interesujący obraz, bo ma trudną historię. Widzimy rodzinę, która wiedzie całkiem harmonijne życie. Nie myśli, nie czuje, że może stać się coś niedobrego, że będzie musiała opuścić swój dom w Wilnie przy Podgórnej i wyjechać do Krakowa.
    Ciekawie jest porównać, jak postrzegają i ukazują stratę starsi i znani artyści wileńscy, tacy jak właśnie Sleńdziński czy Jerzy Hoppen, a jak młodsi twórcy, np. Andrzej Wróblewski, którzy wkroczyli na artystyczną ścieżkę już po nastaniu nowej rzeczywistości w Polsce. – Prace Andrzeja Wróblewskiego są chyba najcenniejszymi na wystawie – wyjaśnia kurator Jankevičiūtė. – Jest on dzisiaj znany i ceniony na całym świecie, a jego obrazy uzyskują wysokie ceny.
    – Postać Andrzeja Wróblewskiego zachowuje symboliczne znaczenie dla naszej wystawy – dodaje prof. Szczerski. – Urodził się w Wilnie i tam rozpoczynał swoją artystyczną drogę, a po wojnie trafił do Krakowa, gdzie kontynuował edukację i gdzie w pełni rozkwitł jego talent. W krakowskiej historii sztuki zapisała się też jego matka Krystyna Hirschberg-Wróblewska, absolwentka Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego, ceniona przede wszystkim jako graficzka, po 1945 r. związana z Politechniką Krakowską. W Krakowie po wojnie mieszkał i tworzył również Sleńdziński, czołowa postać środowiska malarskiego wileńskich klasyków w II RP, dziekan Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego i następca na tym stanowisku Ferdynanda Ruszczyca, twórcy wydziału.
    W dziale o exodusie i nostalgii znajdujemy również najczęściej reprodukowane na świecie XX-wieczne dzieło religijne, namalowany w Wilnie w 1934 r. obraz Jezusa Miłosiernego „Jezu, ufam Tobie”, z którego wielu ludzi czerpało pociechę i nadzieję już w czasie wojny.
    Łącznie na wystawie można zobaczyć ok. 270 prac, w tym: 71 obrazów, 106 prac na papierze i grafik, 5 rzeźb, 47 fotografii, 23 książki, 6 medali pamiątkowych oraz materiały archiwalne. Ekspozycja podzielona jest na części: „Wizerunki Wilna”, „Walka o Wilno”, „Portrety i autoportrety artystów tworzących w Wilnie”, „Miejsca symboliczne”, „Awangarda”, „Życie codzienne”, „Pożegnanie i nostalgia”.
    Z Krakowa, gdzie czynna będzie do 3 września, wystawa pojedzie bezpośrednio do Wilna. Na początku listopada zostanie otwarta w Narodowej Galerii Sztuki.

    Czytaj więcej: Minister kultury Litwy otworzy w Krakowie wystawę poświęconą 700-leciu Wilna


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 22(64) 03-09/06/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Litwa – gość honorowy. Z wizytą na Targach Dobrych Książek

    Hala Stulecia to jeden z symboli Wrocławia. To budowla wzniesiona w latach 1911–1913, ze względu na swój niezwykły projekt wpisana na Listę światowego dziedzictwa UNESCO, będąca symbolem kultury swojej epoki. Od 5 do 8 grudnia, przez cztery dni, zawładnęli...

    Lektury pod choinkę

    Według ostatnich badań czytelnictwa w Polsce, przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową, Polacy wciąż wolą czytać książki tradycyjne niż te w formatach cyfrowych. Lekturę co najmniej jednego tytułu na ekranie urządzenia elektronicznego zadeklarowało tylko 7 proc. czytelników. Budujące, że w minionym roku...

    Polska cenniejsza niż życie. Z wizytą w Muzeum AK

    Z dworca Kraków Główny to raptem 10 minut spaceru. U schyłku XIX w., tu, na jego zapleczu, znajdował się duży kompleks aprowizacyjny armii Austro-Węgier. Składały się na niego m.in.: młyn, piekarnia, fabryka konserw, wytwórnia marmolady, chłodnia, lodownia oraz magazyny...

    Tytuł wrócił do Wilna. Sezon piłkarski zakończony

    Litewski futbol, który nigdy nie był potęgą, upadł tej jesieni na samo dno… Reprezentacja grająca w dywizji C Ligi Narodów w sześciu spotkaniach z Rumunią, Cyprem i Kosowem nie zdołała zdobyć choćby punktu. I to w czasach, gdy wyraźnie...