SKOnSR kolejny raz alarmuje
„Intensywne opady deszczu i porywisty wiatr w dniu 18 lipca 2023 r. przyczyniły się do uszkodzenia drzew oraz nadłamania gałęzi na wileńskiej nekropolii na Rossie. Na pierwszy rzut oka nawałnica nie wyrządziła szkód pomnikom nagrobnym. Gorsza sytuacja, a wręcz tragiczna, w ocenie członka SKOnSR Dariusza Lewickiego jest widoczna na głównej ścieżce prowadzącej na Nową Rossę. Organizacja społeczna niejednokrotnie apelowała, że nawierzchnie ścieżek, zwłaszcza w miejscach pagórkowatych, nie są praktyczne” — alarmuje na FB Stołeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą.
W rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Dariusz Lewicki zapowiedział, że sprawa zostanie omówiona podczas zebrania członków Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą 20 lipca. Niestety nie widzi on wielkich szans na poprawę sytuacji. — Jedyne, co organizacja społeczna może robić, to nagłaśniać w sieciach społecznościowych i o tym ciągle mówić. Wystosowane pisma do Samorządu Miasta Wilna są mało skuteczne: są ignorowane lub otrzymane odpowiedzi są optymistyczne, lecz w rzeczywistości mało owocne — mówi przedstawiciel SKOnSR.
„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie”
Mówiąc o współpracy z Samorządem Miasta Wilna po ostatnich wyborach Lewicki cytuje Mickiewicza: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?”. — Otrzymaliśmy tylko wiadomość od urzędnika samorządu, z którym od dawna podtrzymujemy kontakt w sprawie nagrobków na Rossie w stanie awaryjnym i planowanych pracach porządkowych. Zapytano komitet o zdanie i wskazanie 14 obiektów najbardziej potrzebujących niezwłocznych działań — wyjaśnia Lewicki.
Społecznik wyjaśnił, że choć prace wykonane zostały niedawno i muszą być jeszcze objęte gwarancją, to na współpracę z realizatorem tych prac również nie można liczyć.
— Komitet nie posiada informacji, czy pierwszy etap prac porządkowania Starej Rossy się zakończył, czy jeszcze trwa. Podobno ich zakończenie powinno było nastąpić w roku 2018, a dzisiaj już mamy środek 2023 roku… Nie wiemy, kiedy się rozpocznie drugi etap odnowienia zabytkowej nekropolii. A więc współpraca z realizatorem prac idzie pod górkę. No i nadal bawimy się w głuche telefony… — zauważa.
Czytaj więcej: Na bardziej „dzikiej” części Rossy. Nowsza część cmentarza również potrzebuje ratunku
Tylko piękne słowa?
W komunikacie opublikowanym na FB ostre słowa padły pod adresem polityków: „Komisja Samorządu Miasta Wilna, w skład której wchodziły m.in. członkini rady nadzorczej, działaczka społeczna Agnė Andriulytė , litewska polityk, prawniczka i działaczka samorządowa narodowości polskiej Renata Cytacka, zapewniała, że dołożone zostaną wszelkie starania, aby błędy i niedociągnięcia na zabytkowym cmentarzu zostały naprawione. Świadczą o tym postulaty uwiecznione w serwisach społecznościowych, a także umieszczone przez ówczesną wicemer stolicy Litwy Edytę Tamošiūnaitė na profilu na Facebooku pisemne recenzje o »żywym pomniku historii miasta, muzeum pod gołym niebem, części historii kraju«”. — I to są piękne słowa, pozytywne myśli, uskrzydlone w nadziei na lepsze jutro… Ale fakty mówią coś zupełnie innego. Największy problem polega na tym, że znowu jesteśmy w tym samym miejscu, że fundusze UE przeznaczone na ratowanie Rossy są wykorzystywane w sposób niechlujny, że nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności… — czytamy w mediach społecznościowych SKOnSR.
— W mojej opinii spotkanie o charakterze wyjazdowym na Starą Rossę, które odbyło się rok temu, było mało przydatne. Widzimy, że chęć niesienia pomocy dla wileńskiej Rossy ze strony urzędników ze stołecznego samorządu jest ogromna, zwłaszcza na papierze. Nie mniej przekonywujący jest pijar polityków na profilach społecznościowych rzekomo niosących ulgę dla okaleczonej nekropolii — mówi Lewicki.
Czytaj więcej: Dariusz Lewicki: Chciałem przybliżyć historię pomników, których nikt nie zauważa
Potrzebny gospodarz
Renata Cytacka, była radna miasta Wilna wymieniona w poście podkreśla, że w czasie swojej działalności w wileńskim samorządzie wielokrotnie interweniowała w sprawie Rossy. — Jeśli chodzi o komunikat SKOnSR najwyraźniej oberwałam rykoszetem. Przez dwie kadencje wielokrotnie podejmowałam temat Rossy i to ja zainicjowałam wizytę Komitetu Kontroli samorządu w 2022 r. Nie mam wątpliwości, że projekt dotyczący cmentarza nie jest realizowany prawidłowo. Oczywiście nie jestem ekspertem od renowacji cmentarzy, ale braki w jakości wykonywanych prac były bardzo widoczne. Problem polega na tym, że tym cmentarzem nikt nie zajmuje się z ramienia samorządu. Oczywiście są odpowiedzialni za poszczególne etapy prac, ale nie ma kogoś, kto by brał odpowiedzialność za całość, po prostu nie ma gospodarza na co dzień — mówi Cytacka.
— Dzięki Bogu jest SKOnSR, który alarmuje, interweniuje. Ale po prostu ręce opadają, gdy widzi się, że tak ważny zabytek może liczyć jedynie na ochronę organizacji społecznej. Zresztą cmentarze to bardzo trudna sprawa, zwłaszcza gdy chodzi o wycinanie drzew. Na cmentarzu św. Piotra i Pawła o wycięcie jednego klonu na prośbę rodziny, do której należy grób, staraliśmy się ponad 4 lata… — opowiada działaczka społeczna.
Według Cytackiej rozwiązaniem problemu Rossy może być jedynie wzięcie odpowiedzialności za stan cmentarza przez konkretną osobę w Samorządzie Miasta Wilna lub powołaną komisję. — Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że jako polityk próbowałam naprawdę wiele razy podjąć ten temat. Tym musi się poważnie zająć administracja Samorządu Miasta Wilna. Jak do tego doprowadzić? Może warto, by np. przedstawiciele SKOnSR zabrali głos podczas kolejnej rady? Jest to możliwe w porozumieniu z radnymi — mówi Cytacka.
Do tematu Rossy powrócimy w kolejnych wydaniach „Kuriera Wileńskiego”.