Jordan Henderson to jeden z najpopularniejszych piłkarzy na Wyspach Brytyjskich. W reprezentacji Anglii wystąpił 77 razy, zdobywając z tą drużyną wicemistrzostwo Europy. Przez 12 lat grał też jako pomocnik w barwach Liverpool FC (w tym 7 lat z opaską kapitana), triumfując m.in. w Lidze Mistrzów.
Tego lata zmienił jednak klub i przeszedł do drużyny Al-Ettifaq w Arabii Saudyjskiej. Jego decyzja spotkała się z totalną krytyką środowisk LGBT w Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Otóż Henderson był jednym z najbardziej rozpoznawalnych futbolistów, którzy publicznie opowiadali się za wcielaniem w życie postulatów ideologii gender. Zdarzało się, że podczas meczów nosił tęczową opaskę kapitana, a nawet tęczowe sznurówki.
Cztery lata temu w jednym z wywiadów powiedział: „Myśl, że ktokolwiek, kogo kocham i o kogo się troszczę, nie będzie czuł się bezpiecznie oraz komfortowo, przychodząc na mój mecz, jeśli byłby członkiem społeczności LGBT, prowadzi mnie do refleksji, na jakim my świecie żyjemy”.
Transfer piłkarza do Arabii Saudyjskiej, w której stosunki jednopłciowe są ciężkim przestępstwem, zagrożonym nawet karą śmierci, wywołał konsternację wśród gejowskich fanów zawodnika, dla których do tej pory był on autorytetem. Nagle przestało mu przeszkadzać najbardziej represyjne na świecie prawo dotyczące homoseksualistów. Nie zaprotestował nawet, gdy Al-Ettifaq, dokonując prezentacji swego nowego nabytku na stronie internetowej klubu, wyretuszował tęczową opaskę na ramieniu Hendersona.
Wyjaśnienie tej nagłej metamorfozy angielskiego futbolisty jest proste. W Arabii będzie zarabiał 700 tys. funtów tygodniowo, czyli 35 mln rocznie. Za taką sumę można zapomnieć o swoich poglądach. Z drugiej strony rodzi się pytanie: skoro piłkarz kieruje się w swoim życiu wymiernymi korzyściami finansowymi, to czy wspieranie przez niego środowisk LGBT nie było także motywowane związanymi z tym profitami?
Wiadomo, że osobistości życia publicznego na Zachodzie, które wspierają ruch gejowski, mogą liczyć na uznanie, promocję, sławę, przywileje etc. I odwrotnie: ci, którzy sprzeciwiają się agendzie ideologii gender, są zwalczani, co przytrafiło się ostatnio np. J.K. Rowling, autorce książek o Harrym Potterze. Kiedy przychodzi jednak oferta w petrodolarach, wymaga to poważnego namysłu. W tej sytuacji rachunek strat i zysków kazał Hendersonowi zapomnieć o swoich progejowskich deklaracjach.
Czytaj więcej: Olivier Giroud: futbol i religia
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 35 (101) 02-08/09/2023