Więcej

    Żyjemy na błękitnej planecie — jednak woda to ogromny przywilej

    Litwę wpierw nawiedziły susze, a później smagały ulewy. Czy ulewy — bo to woda — anulowały efekt susz? Nie do końca. O wodzie nie da się powiedzieć krótko, taki morał można wyciągnąć z „Książki o wodzie” dr Aleksandry Kardaś, fizyczki atmosfery.

    Czytaj również...

    Woda to ogrom i nie bez powodu nasza Ziemia nazywana jest błękitną planetą. A to dlatego, że ponad 70 proc. jej powierzchni pokrywa ocean i tam właśnie, w oceanie, znajduje się większość wody, jaką mamy na Ziemi, bo ponad 96 proc.

    Jeśli chodzi o wodę słodką, to ponad 2/3 jest na stałe zamknięte w lodowcach i lądolodach, a około 1/3 pod ziemią. Na wszystkie tereny podmokłe: jeziora, rzeki, chmury, całą atmosferę pozostaje niewiele ponad 1 proc. wody słodkiej. Więc — chociaż wydaje się, że mamy wody w bród — to tak naprawdę tej wody, która nadaje się dla nas do picia albo dla roślin do podlewania, jest niewiele.

    Życie na Ziemi związane jest z wodą. Działanie naszych organizmów, aż do najdrobniejszych elementów, opiera się na założeniu, że wody jest pod dostatkiem, że to woda po prostu wpływa i wypływa przez nasze komórki odżywiając je. Jednak z wodą nie jest najlepiej.

    Czytaj więcej: Woda zdrożeje o 40 proc.

    Słabe zasoby wody pitnej i okresy bezdeszczowe

    Naukowczyni podkreśla, że to nie tylko zawodzenie — faktycznie jest źle. Mamy ogólnie bardzo słabe zasoby wody pitnej, a jeszcze większy problem, w związku ze zmianą klimatu i rytmu opadów, jest z ich uzupełnianiem. Żeby uzupełniać zapasy wody, potrzebujemy deszczy regularnych, nie za silnych. Tymczasem u nas klimat zmienił się na tyle, że od paru lat mamy długie okresy suszy, po których następują gwałtowne ulewy. A one nie nadają się do uzupełniania naszych wodnych zasobów.

    Deszcze muszą padać dość regularnie, ważne jest rozłożenie w czasie, najlepszy jest taki padający „kapuśniaczek”. Woda musi mieć czas, aby powoli wsiąknąć w glebę, przejść przez kolejne jej warstwy. Jeśli jest jej za dużo w jednym czasie, nie zdąży wsiąknąć, spływa po powierzchni, do kanałów, rzek, a z nimi do morza, nie gromadzi się w podziemnych zbiornikach, więc jej wielka część jest zwyczajnie marnowana — twierdzi dr Kardaś.

    W ocieplającym się klimacie mamy długie okresy bezdeszczowe przedzielane opadami intensywnymi. A to nie jest najlepszy scenariusz dla środowiska. Przy dużych opadach deszczu tylko część wody wsiąka w grunt. Nie mamy możliwości zgromadzenia tej wody, nasze zbiorniki retencyjne mogą zmagazynować tylko niewielki jej procent. W efekcie, nawet jeśli mamy spore opady, to z punktu widzenia środowiska nie przynoszą nam dużych korzyści.

    Czytaj więcej: Upały zmieniają przyrodniczy krajobraz Litwy

    Wpływ na bilans wodny mają również ludzie. Parkingi czy place wyłożone kostką brukową zmniejszają zdolność retencji gleby
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Czynnik ludzki: betonoza rozprzestrzenia się

    Wpływ na bilans wodny mają również ludzie. W miastach jest coraz mniej drzew, skwerów i alejek spacerowych, a centra zamieniane są w pustynne i betonowe patelnie. Trawniki zastępuje się szarymi placami, na potrzeby jakiegoś blokowiska wycinany jest drzewostan.

    Miasta w sposób niekontrolowany „rozlewają się” na tereny podmiejskie i tam, gdzie przez lata były pola czy łąki, dziś stoją domy otoczone betonem. Przy okazji znikają przydrożne rowy, w których kiedyś stała woda. Zdarzają się sytuacje, gdzie inwestor zasypuje wręcz niewielkie, wysychające zbiorniki wodne. Nie zważając na to, że jeśli woda tam stała, to prędzej czy później upomni się o swoje i podtopienia nie powinny być niespodzianką.

    Betonoza rozprzestrzenia się. Zjawisko to opisał Jan Mencwel w książce „Betonoza. Jak się niszczy miasta”.

    Specjaliści mówią wyraźnie: mniej betonu to lepsza retencja. Zwiększanie gęstości zabudowy, betonowanie terenu ma ogromny wpływ na obieg wody. Parkingi czy place wyłożone kostką brukową zmniejszają zdolność retencji gleby. Podczas deszczów woda, zamiast wsiąkać w glebę jak w gąbkę, po prostu pływa po nawierzchni i duża część naturalnie pozyskiwanej wody po prostu się marnuje.

    Rozwiązaniem jest tworzenie naturalnych zbiorników retencyjnych: więcej parków, specjalnie zaprojektowanych ogrodów deszczowych umożliwiających retencję, czyli zatrzymywanie i gospodarowanie wody na terenie miasta. Zieleń w miastach powinna, szczególnie w dobie tak gwałtownie postępujących zmian klimatycznych, być elementem strategii obecnym w każdym urzędzie czy ratuszu. Zresztą nawet dzieci wiedzą, że im więcej drzew, tym więcej tlenu i wody.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Wszystko dla mieszkańców Wilna

    Wody się nie szanuje

    Dla wielu z nas woda jest czymś oczywistym jak powietrze: po prostu jest i nie zastanawiamy się nad tym, czy zawsze będzie.

    Każdy z nas codziennie wielokrotnie puszcza wodę z kranu, myje ręce czy też gotuje, sprząta itd. Hektolitrami zużywana jest do produkcji żywności. Hodowla zwierząt pochłania ogromne zasoby wody, a produkcja mięsa wiąże się ze zużywaniem ogromnych jej ilości. To jest problem, który nagłaśniają ekolodzy. Źródło „Zielone wiadomości” podaje przykład państwa Izrael, gdzie wód jest ewidentnie mniej niż w naszym klimacie i gdzie radzą sobie w ten sposób, że do produkcji mięsa używają odsolonej wody morskiej. Jednak o morza i słoną wodę też się nie dba. Nasz Bałtyk znalazł się na niechlubnej liście najbardziej zanieczyszczonych mórz. Według Komisji Ochrony Środowiska Morza Bałtyckiego największy udział, bo aż 70 proc., stanowią plastikowe śmieci.

    Jak podaje Andrius Albrikas, przedstawiciel Litewskiej Akademii Nurkowania (Lit. Nardymo Akademija), trwały plastik wrzucony do morza pozostaje tam przez setki lat. Leżąc na dnie rozpada się na mikroplastiki. To bardzo poważny problem, bo mikroplastiki zabijają ryby i szkodzą całemu ekosystemowi morskiemu. Mikroplastik pojawia się także na naszym stole „dostarczany” przez ryby, przedostając się tym samym do łańcucha pokarmowego człowieka.

    Zanieczyszczenie Morza Bałtyckiego jest wysokie nie tylko ze względu na różnorodność występującego tam plastiku, ale i ze względu na materiały wybuchowe i broń chemiczną pozostałą po drugiej wojnie światowej.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Ogromnym problemem są zatopione sieci rybackie. Z badań przeprowadzonych w Szwecji wynika, że ​​w ciągu kilku lat wyrzuca się do 10 tys. sieci. W Morzu Bałtyckim najczęściej odnajduje się dużą ilość kabli, lin i zatopionych boi. Zagubiony sprzęt wędkarski odzyskany podczas połowów wrzuca się z powrotem do morza — rybacy zazwyczaj nie zbierają sieci. Zdaniem eksperta wynika to z faktu, że obecnie nie ma środków zachęcających rybaków do przywozu z morza wyrzuconego sprzętu rybackiego.

    Sieci rybackie nie tak łatwo wyciągnąć, a czasami jest to wręcz niemożliwe.

    Aby rozwiązać ten problem, co roku realizowane są projekty czyszczenia morza z sieci, w które włączają się także litewskie firmy dbające o stan Morza Bałtyckiego. W różnych akcjach zbierane są pieniądze na wyciąganie sieci z dna Bałtyku. Problem zanieczyszczenia Morza Bałtyckiego jest naprawdę duży, a oczyszczanie morza jest procesem kosztownym i skomplikowanym — podkreśla Andrius Abrikas.

    Zanieczyszczenia wód (słodkich i słonych), marnotrawstwo wody, zła gospodarka wodna to są złe prognozy na przyszłość. Powinniśmy mieć szacunek dla tego daru życia, jakim jest woda. Powinniśmy ją oszczędzać.

    Według Organizacji Narodów Zjednoczonych, absolutne minimum do przeżycia to 20 litrów wody dziennie na osobę.

    Jak podają statystyki, przeciętny Europejczyk w ciągu dnia zużywa 200 litrów wody
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Dostęp do wody traktować jako przywilej

    Jak podają statystyki, przeciętny Europejczyk w ciągu dnia zużywa 200 litrów wody, Amerykanin aż 400 litrów, a mieszkaniec najuboższych terenów Afryki — tylko 5 litrów. Analiza ONZ wskazuje, że świat zbliża się do globalnego kryzysu wodnego. Według ekspertów do 2050 r. co najmniej co czwarta osoba na świecie będzie mieszkać w kraju dotkniętym stałym lub okresowym deficytem wody pitnej.

    Jak oszczędzać wodę, aby nie doprowadzić do problemów z dostępem do wody na świecie? Czy jest sposób, aby tragiczna wizja przyszłości braku wody nie stała się teraźniejszością? Zacznijmy oszczędzać wodę i dostęp do niej traktujmy jako przywilej.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W przypadku wody warto zacząć od gospodarstwa domowego, bo to właśnie tam codziennie jeden mieszkaniec zużywa około 200 litrów. Co ciekawe, człowiek winien sobie uświadomić, że dodatkowo „zjada” ponad 2 tys. litrów wody. Mniej więcej taka ilość jest potrzebna, aby dostarczyć ludziom jedzenie. Następnie produkcja energii — 90 proc. generatorów energii na świecie wykorzystuje wodę w procesie chłodzenia. To przykłady szastania wodą.

    Najważniejsze są dwa aspekty. Pierwszy to tworzenie technologii oraz inteligentnych systemów wodnych, które będą realnie pomagały i ograniczały marnotrawstwo.

    Następnie technologie oczyszczania. Dzisiaj oczyszczanie ścieków to jedna z głównych metod uzdatniania wody — jednak w globalnej skali oczyszczamy niewielką ilość ścieków.

    Drugim punktem powinno być oszczędzanie, to właśnie w nim jest potężna moc, która sprowadza się do dostępności — oszczędzać może każdy człowiek i nie potrzebuje do tego żadnych specjalnych narzędzi czy umiejętności. Wystarczy decyzja.

    Oszczędzaj wodę nie tylko dla ekologii, ale i dla pieniędzy. Jeśli zmienisz kilka swoich codziennych przyzwyczajeń, na pewno twój portfel też to odczuje.

    Zacznij od siebie!

    Zakręcaj kran podczas mycia zębów, rąk, golenia, mycia ciała i włosów;
    Do płukania ust używaj kubka — to około 9 litrów oszczędności. Jeśli kilka milionów ludzi zadba o ten nawyk, pozornie nic nieznaczące 9 litrów urośnie do milionów litrów oszczędności;
    Zrezygnuj z wody butelkowanej. Używaj dzbanków z filtrem i wlewaj do nich wodę z kranu;
    Uruchamiaj tylko pełną pralkę lub zmywarkę;
    Częściej bierz szybki prysznic zamiast długiej kąpieli;
    Kup baterię termostatyczną;
    Wykorzystuj wodę ponownie, np. z deszczówki do podlewania roślin;
    Nie pierz ręcznie pod bieżącą wodą. Korzystaj z miski i zakręcaj kran;
    Dbaj, aby spłuczka czy kran nie przeciekały — to około 90 litrów ocalonej wody w tygodniu;
    Nie rozmrażaj żywności pod bieżącą wodą, tylko w temperaturze pokojowej.

    Oszczędność ku ochronie zasobów to jedno, a niezanieczyszczanie ich to drugie. Drugie i równie ważne zadanie człowieka, szczególnie w zakresie produkcji plastiku, którego tony trafiają do wód. Podejmuj mądre decyzje jako istota mądra i inteligentna. Pamiętaj: każda mądrze zaoszczędzona kropla wody ma znaczenie w skali światowej.

    Czytaj więcej: Dlaczego (nie) jestem eko?

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Stary Sącz, miasto Sądeckiej Pani – węgierskiej księżniczki, która została świętą

    Już patrząc z daleka na miasto skryte w zieleni pól i łąk, wiedziałam, że czeka mnie niezwykła przygoda, którą zapowiadały wieże świątyń i mury obronne wokół ogrodu klasztornego, urocze kamieniczki, brukowane uliczki, no i wszechobecne ślady św. Kingi, Sądeckiej...

    Nowa Huta – jak powstawała duma PRL-u

    W czerwcu 1949 r. rozpoczęła się budowa Nowej Huty, najbardziej reprezentatywnego dzieła socrealizmu w Polsce. Miasto powstało nieopodal starego Krakowa i mimo tej bliskości przez lata dzieliła je „przepaść”. Dziś Nowa Huta jest dzielnicą Krakowa i odzyskuje utraconą pozycję. Powstało...

    Czy Wilno pokocha pisarkę, która to miasto ukochała?

    Brenda Mazur: Pani książki same przez siebie mówią o tym, że Wilno i Wileńszczyzna zauroczyły Panią. Jak to się zaczęło? Ewa Sobieniewska: Sama pochodzę z małego polskiego miasteczka w województwie świętokrzyskim, ale w moim rodzinnym domu pełno było Wilna i...

    Każdy dzień na wagę złota: o tych, którym śpieszno na świat, czyli o wcześniakach

    Pod wpływem tego radosnego, ale i zarazem dramatycznego wydarzenia, uświadomiłam sobie, jak ważny jest każdy dzień bycia „dłużej w brzuchu mamy”, jak istotne jest każde 100 gramów wagi noworodka, gdyż to właśnie do samego końca całego procesu ciąży kształtuje...