Więcej

    Uwięzienie Prymasa

    Siedemdziesiąt lat temu, 25 września 1953 r., doszło do jednych z najbardziej tragicznych momentów najnowszej historii Polski. Władze komunistyczne zdecydowały się wówczas na uwięzienie prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego, któremu chciały wytoczyć pokazowy proces, aby zdyskredytować Kościół w oczach społeczeństwa.

    Wraz z nim aresztowano dyrektora prymasowskiego sekretariatu bp. Antoniego Baraniaka, którego przewieziono do więzienia na Rakowieckiej w Warszawie. Tam torturowano go psychicznie i fizycznie przez ponad dwa lata. Obaj hierarchowie wytrwali czas prześladowań dzięki zawierzeniu swojego życia Maryi. Po uwolnieniu w 1956 r. przez kolejne lata poprowadzili polski Kościół do zwycięstwa nad komunizmem.

    W życiu zarówno kard. Wyszyńskiego, jak i bp. Baraniaka odnajdziemy ślady nabożeństwa do Matki Bożej Ostrobramskiej i ich związki z Wileńszczyzną. Dzisiaj odwołajmy się do świadectwa błogosławionego Prymasa Tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego, który wspominał przy różnych okazjach o wielkim znaczeniu, jakie Matka Boża Miłosierdzia odgrywała w życiu jego matki, która często pielgrzymowała do Ostrej Bramy, „aby się pokrzepić”.

    W jednym z przemówień do dzieci, wspominając własne lata młodości, powiedział:  „Mój ojciec z upodobaniem jeździł na Jasną Górę, a moja matka – do Ostrej Bramy. Razem się potem schodzili w nadbużańskiej wiosce, gdzie się urodziłem, i opowiadali wrażenia ze swoich pielgrzymek. Ja, mały brzdąc, podsłuchiwałem to, co stamtąd przywozili. A przywozili bardzo dużo, bo oboje odznaczali się głęboką czcią i miłością do Matki Najświętszej, i jeżeli co na ten temat ich różniło, to wieczny dialog, która Matka Boża jest skuteczniejsza: czy ta, co w Ostrej świeci Bramie, czy ta, co Jasnej Broni Częstochowy? (…) Nad łóżkiem, na którym codziennie rano budziłem się, wisiały dwa obrazy: Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej. I chociaż w onym czasie do modlitwy skłonny nie byłem, zawsze cierpiąc na kolanach, zwłaszcza w czasie wieczornego różańca, jaki był zwyczajem naszego domu, to jednak po obudzeniu się długo przyglądałem się tej Czarnej Pani i Tej Białej. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego jedna jest czarna, a druga – biała. To są najbardziej odległe wspomnienia z przeszłości”. Zarówno Wyszyński, jak i Baraniak okazali się niezłomnymi pasterzami Kościoła. Wciąż warto odwoływać się do duchowej spuścizny, którą po sobie pozostawili. Mamy nadzieję, że dzisiaj orędują za swoim narodem w niebie. 

    Czytaj więcej: Ks. Stefan Wyszyński był w Wilnie!


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 39 (113) 30/09-06/10/2023