Jeden z najwybitniejszych rosyjskich teologów prawosławnych, diakon Andriej Kurajew, ogłosił, że opuszcza ojczyznę i udaje na emigrację. Na swoim blogu napisał: „Ostatecznie postanowiłem nie być jak bohater żartu, który zginął po trzykrotnej odmowie wejścia na pokład helikoptera ratunkowego”.
Kurajew ujawnił, że przeprowadza się do Pragi, gdzie spędził kilka lat jako dziecko, gdy jego rodzice, funkcjonariusze komunistyczni, pracowali na placówce w socjalistycznej Czechosłowacji. Oboje byli niewierzący i w takim duchu wychowali syna, który w szkole średniej wydawał gazetkę „Ateista”, a na uniwersytecie w Moskwie studiował teorię ateizmu naukowego.
A jednak Andriej nie został wojującym bezbożnikiem, lecz w wieku 19 lat nawrócił się na prawosławie, by później wstąpić do seminarium teologicznego. Studiował teologię w Moskwie i Bukareszcie, gdzie w 1990 r. został wyświęcony na diakona. Po powrocie do Rosji dał się poznać jako aktywny misjonarz i ewangelizator, wykładowca akademicki i autor bestsellerowych książek, a także popularny publicysta i bloger.
Na przełomie wieków XX i XXI na jego książkach wychowało się całe pokolenie młodych prawosławnych Rosjan. Błyskotliwa kariera duchownego załamała się jednak niespodziewanie w roku 2013, gdy został wyrzucony z Moskiewskiej Akademii Teologicznej i wszystkich instytucji kościelnych, a jego książki wycofane z prawosławnych księgarni. Powodem była walka, jaką rozpoczął z „lawendową mafią”, czyli lobby homoseksualnym w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Zaczęło się od tego, że stanął w obronie kleryków molestowanych przez przełożonych w seminarium duchownym w Kazaniu. Hierarchia Patriarchatu Moskiewskiego zamiast stanąć po jego stronie, postanowiła go ukarać.
Z czasem Kurajew stawał się coraz bardziej surowym recenzentem poczynań patriarchy Cyryla, potępiając zwłaszcza podporządkowanie Cerkwi prawosławnej państwu rosyjskiemu.
W 2020 r. został przez władze cerkiewne pozbawiony święceń diakońskich. Od samego początku był też krytykiem inwazji Rosji na Ukrainę. Dawał temu wyraz w swoich publikacjach, za co został ukarany wysoką grzywną pieniężną. Mimo to nie przestał pisać krytycznie o działalności patriarchatu i reżimie Putina. Czując, że zbierają się nad nim ciemne chmury, postanowił wyjechać. W sumie to dobra decyzja: zamiast przepaść w jakiejś kolonii karnej na Syberii, będzie mógł nadal pisać swoje przenikliwe teksty.
Czytaj więcej: Kto jest złoczyńcą według Cyryla
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 43 (125) 28/10-03/11/2023