Ilona Lewandowska: 11 listopada Galeria Sztuki „Fojė” rozpoczęła nowy etap swojej działalności w nowej lokalizacji. Jak do tego doszło?
Edita Tamulytė: Galeria „Fojė” powstała w 2018 r. Najpierw działała przy Pałacu Kultury w Trokach, gdzie udało nam się zorganizować przeszło 40 wystaw w ciągu zaledwie trzech lat. W końcu dojrzałam do tego, by zacząć tworzyć własną markę i zdecydowałam się na otwarcie galerii jako samodzielnej instytucji. Starą trocką plebanię odkryłam przypadkowo. Z bazyliką jestem związana od dziecka. Można powiedzieć, że przy tym kościele wyrosłam i tu właśnie ukształtowały się moje zainteresowania artystyczne. Mój dziadek zajmował się restauracją sztuki sakralnej, odnawiał wiele z elementów trockiego kościoła. Na pewno to miejsce miało wpływ na wybór mojej drogi życiowej, studia na Akademii Sztuk Pięknych w Wilnie, a potem dalsze kształcenie w obszarze restauratorstwa. Kiedy dowiedziałam się, że proboszcz, ks. Jonas Varaneckas, planuje pokazanie efektów prac na starej plebanii, zgłosiłam chęć udziału w tym wydarzeniu. Efekt prac był dla mnie bardzo zaskakujący. Renowacja została przeprowadzona wspaniale, zachowano niezwykły charakter tego miejsca, podkreślone zostały jego walory architektoniczne i historyczne. Wtedy też pojawił się temat przyszłości tego miejsca. Zaproponowałam bez wahania przeniesienie tu galerii „Fojė” i bardzo się cieszę, że ks. proboszcz zainteresował się tą propozycją. Teraz mogę powiedzieć, że wróciłam do miejsca, w którym rozpoczynała się moja przygoda ze sztuką.
Czytaj więcej: Wystawa o Jerzym Ordzie w Trokach [Z GALERIĄ]

| Fot. Ričardas Grigas
Na czym polega wyjątkowość tego budynku? Jak stara jest plebania?
Jest jednym z ciekawszych zachowanych drewnianych budynków w Trokach, co bardzo ważne – ma też dobrze udokumentowaną historię. Pierwsza rezydencja trockich proboszczów powstała jeszcze w XV w. i sięga początków miasta. Z późniejszych okresów, z drugiej połowy XVIII w., zachowały się zapisy wizytacji biskupich, w których mamy dokładny opis budynku. Był on wówczas podobny do niewielkiego drewnianego dworu szlacheckiego. Ten budynek został doszczętnie zniszczony w 1794 r. przez armię rosyjską, która złupiła i spaliła zresztą niemal całe Troki. Nowy dom dla księży wkrótce został odbudowany i od tego czasu wielokrotnie ulegał przebudowom. Najbardziej charakterystyczny element domu — korytarz nad ulicą, prowadzący z plebanii na kościelne podwórko, powstał w 1890 r. Wówczas też dach pokryto gontem, wnętrze ozdobiono, a kolejni gospodarze wprowadzali swoje zmiany. Po wojnie budynek został znacjonalizowany i podzielony na siedem mieszkań. Dopiero w 2011 r. dom został zwrócony kościołowi. Renowacja budynku, której wspaniałe efekty możemy dziś oglądać, została zainicjowana przez proboszcza parafii w Trokach, Jonasa Varaneckasa w 2018 r.

| Fot. Ričardas Grigas
Wspomniała Pani o powrocie do miejsca, gdzie zaczęła Pani interesować się sztuką. Trzeba przyznać, że ta droga wiodła przez wiele krajów. Po studiach w Wilnie zdobywała Pani doświadczenie zawodowe w Finlandii i Wielkiej Brytanii. Dlaczego zdecydowała się Pani na powrót na Litwę?
Wybór ten nie był na pewno podyktowany troską o życie zawodowe. Praca w krajach, gdzie rynek sztuki jest o wiele większy niż na Litwie, była wspaniałym doświadczeniem zawodowym i dawała mi dużo satysfakcji. Zajmowałam się restauracją obrazów. Często pracowałam dla właścicieli prywatnych kolekcji, podróżowałam od zamku do zamku, od pałacu do pałacu i oczywiście czułam się z tym dobrze. Powrót na Litwę wymusiła moja sytuacja rodzinna. Ale też chyba przyszedł na to już czas. Teraz cieszę się, że mam możliwość dzielić się swoimi doświadczeniami i pasją z mieszkańcami Trok. Od początku tworzenia galerii chciałam, by była ona otwarta nie tylko na prezentację sztuki, ale także na projekty edukacyjne, popularyzatorskie. To właśnie staram się robić. Troki są pod tym względem bardzo wdzięcznym miejscem, chętnie odwiedzanym, gdzie nie brakuje inspiracji. Będzie tu również przestrzeń dla teatru, gdyż od początku współpracujemy z Polskim Teatrem „Studio” w Wilnie.
Czytaj więcej: Rolą teatru jest obrona wartości uniwersalnych, czyli Polski Teatr „Studio” zajechał

| Fot. Ričardas Grigas
Czy na Litwie da się żyć ze sztuki?
Mam nadzieję, że da się przeżyć. Inaczej nie ryzykowałabym otwierając galerię. Oczywiście nie mamy tak wielkiego rynku jak kraje Europy Zachodniej, mamy również wiele obciążeń wynikających z okresu sowieckiego. Jednak wrażliwość na piękno jest u nas ogromna. Myślę, że mamy potencjał, by rozwijać się w tym kierunku. Nie chcę też zamykać galerii tylko wewnątrz litewskiego kręgu. Nasza pierwsza wystawa w starej plebanii przyjechała z Polski. Jest to wystawa krakowskich akwarelistów. Chcemy również prace artystów z Litwy prezentować w Polsce. Wiem, że nie będzie łatwo i na pewno nie jest to droga do zdobycia majątku, jednak na profesjonalną sztukę jest o wiele większe zapotrzebowanie, niż to się powszechnie wydaje.

| Fot. Ričardas Grigas




