Więcej

    Siostra dyktatorów

    4 grudnia w Miami na Florydzie w wieku 90 lat zmarła Juanita Castro – siostra trzech komunistycznych przywódców kubańskich: Fidela, Raúla i Ramóna Castro. Jako młoda dziewczyna wspierała ona swoich bliskich w walce przeciw dyktaturze Fulgencia Batisty. Miała nadzieję, że obalenie reżimu skorumpowanego pułkownika i triumf rewolucji przyniosą sprawiedliwość społeczną w jej ojczyźnie. Ona sama była gorliwą katoliczką i antykomunistką, a w tamtym pionierskim okresie kubańscy rewolucjoniści twierdzili, że nie mają nic wspólnego z komunizmem.

    Zmieniło się to po przejęciu przez nich władzy. Wprowadzili ustrój totalitarny o wiele bardziej represyjny od poprzedniego systemu. W kraju zapanował brutalny terror, zalew kłamstwa płynącego z propagandy i wszechobecna nędza. Obiektem agresji ze strony władz stał się także Kościół katolicki.

    Juanita nie mogła pogodzić się z nowymi porządkami, a największą jej odrazę budził bezwzględny zbrodniarz Che Guevara.

    W 1961 r. zaczęła więc współpracować z CIA, przekazując Amerykanom wiele tajnych informacji. Zgłosiła się do nich sama i nie chciała za swoją działalność (prowadzoną pod kryptonimem „Donna”) żadnych pieniędzy, uważając to za swój patriotyczny obowiązek. W 1964 r. opuściła Kubę i osiedliła się najpierw w Meksyku, a potem w USA. Nadal krytykowała swoich braci za to, że przekształcili jej ojczyznę w jedno wielkie więzienie otoczone morzem.

    Uznana w kraju za zdrajczynię, niestrudzenie aż do śmierci prowadziła na emigracji działalność antykomunistyczną. Opisując jej życie, włoski pisarz Antonio Socci zwrócił uwagę na zadziwiającą sprzeczność. Otóż jego zdaniem Juanita Castro powinna być bohaterką współczesnej lewicy. Samotna kobieta, mogąca cieszyć się przywilejami płynącymi z należenia do kasty rządzącej, rzuciła wyzwanie swoim braciom, trzem brutalnym mężczyznom reprezentującym kulturę „macho”. Ryzykując własne życie w imię wierności swoim ideałom, doskonale nadawałaby się na ikonę dzisiejszego feminizmu.

    A jednak nowa lewica woli hołubić braci Fidela i Raúla Castro – dyktatorów, którzy zamykali do obozów pracy także homoseksualistów, a z przymusowej prostytucji młodych dziewcząt uczynili źródło dochodów dla państwa. Ideologiczne zaślepienie (idące często w parze z nienawiścią do Kościoła) powoduje, że postać Juanity nie zasługuje dziś w postępowych kręgach na uznanie. A wszystko z powodu jej katolicyzmu i antykomunizmu.   

    Czytaj więcej: Feminizm i katolicyzm


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego”
    Nr 51 (148) 23/12/2023-05/01/2024