Więcej

    W Indiach można wieść spokojne życie. Polka obala stereotypy o tym kraju

    Indie to państwo z ponad 1,4 mld mieszkańców, kraj tysiąca języków i licznych bogów. Zamieszkane przez: hindusów, muzułmanów, buddystów, chrześcijan, sikhów, dżinistów i przedstawicieli pomniejszych wyznań. Kraj z niezwykłą mozaiką krajobrazów, najwyższych łańcuchów górskich i zabytków wielu epok. To świat orientalnych dźwięków, kolorów, zapachów, gdzie bieda miesza się ze skrajnym bogactwem, a obok ogromnego gwaru panuje spokój i medytacja, gdzie kultywuje się wiele dziwnych dla Europejczyka zwyczajów. Jak w takim świecie znajduje się Polka Aleksandra Zalewska, która w Indiach mieszka od 2019 r.? 

    Czytaj również...

    Brenda Mazur: Z pewnością wielu ludzi się zastanawia, jak trafiłaś do Indii.

    Aleksandra Zalewska: Pierwszy raz przyjechałam do Indii jako pilot wycieczki, a potem wróciłam prywatnie, na dłużej…

    | Fot. archiwum Aleksandry Zalewskiej

    I rozkochałaś się w tym kraju. Bo to musiała być chyba miłość…

    Nie, to nie jest i nigdy nie była miłość! Zawsze powtarzam, że ludzie mają jakąś błędną koncepcję w głowach, jakoby Indie dało się tylko kochać lub nienawidzić. Ja je zwyczajnie… lubię. Jest tu wszystko, czego mi potrzeba, i przede wszystkim jest mój mąż. Poza tym – kraj jak każdy inny, ze swoimi plusami i minusami, ale żyje się tu dobrze, wygodnie, na dodatek Azja to jest region mojej specjalizacji od lat, więc mam blisko do pracy, bliżej niż z Polski [śmiech].

    Aleksandra Zalewska ze swoim mężem, Hindusem
    | Fot. archiwum Aleksandry Zalewskiej

    A jak przyjęli Cię mieszkańcy tego kraju? Czy oni nie są zdziwieni, że taka piękna, wykształcona Europejka zdecydowała się żyć w ich kraju? Jak Cię przyjęła rodzina męża?

    W Indiach jest sporo osób z zagranicy, w tym również z Europy, a nawet z Polski. Ja mieszkam w trzecim największym mieście Indii, więc ani moja obecność, ani wybór nikogo tu nie dziwią. Oczywiście wiele osób pyta dlaczego, ale z ciekawością, nie z zaskoczeniem. Kiedy mówię, że mój mąż jest stąd, to w zasadzie zamyka temat. Rodzina mojego męża jest bardzo otwarta i postępowa, więc nie było żadnych problemów z zaakceptowaniem mnie. Z teściową rozmawiamy prawie codziennie. Ona zawsze dopytuje, czy wszystko u mnie dobrze, zawsze jest chętna przyjechać i pomóc, jeśli byłaby taka potrzeba.

    Czy trudno było Ci wejść w to społeczeństwo, odnaleźć się nim?

    Raczej nie. To nie jest tak, że mieszkając tu, ma się kontakt ze wszystkimi warstwami społecznymi, każdą możliwą grupą. Mam to szczęście, że w moim otoczeniu są przedstawiciele wszystkich największych wyznań, a to daje mi zróżnicowane spojrzenie na sytuację religijną w Indiach. Przez większość czasu mam jednak do czynienia z klasą średnią, czyli przeciętnymi ludźmi z normalną pracą i dobrym wykształceniem – całkiem jak w Polsce – dlatego nie odczuwam jakiegoś dużego dysonansu. Nie jestem zwolenniczką wycieczek do slumsów ani też nie obracam się w kręgu wyższych sfer i celebrytów. Prowadzę normalne, spokojne życie, jak większość indyjskiego czy polskiego społeczeństwa.

    Społeczeństwo indyjskie jest kolektywne, a nie indywidualne, jak na Zachodzie. Tutaj relacje i kontakty mają znaczenie
    | Fot. archiwum Aleksandry Zalewskiej

    No właśnie, jak się żyje w Indiach? Czy w ogóle da się opowiedzieć o tym w paru zdaniach – bo to przecież olbrzymi, zróżnicowany kraj.

    Myślę, że każdy mógłby odpowiedzieć na to pytanie nieco inaczej. Wszystko zależy od tego, dlaczego tu jesteśmy, czym się zajmujemy, jaki jest poziom naszego życia, w jakim regionie mieszkamy itd. Tutaj nawet ekspaci mają szeroki wachlarz doświadczeń, bo znam osoby mieszkające na wsi i żyjące tradycyjnie, ale też takie, które Indie obserwują z samochodu, przejeżdżając między biurem a mieszkaniem lub hotelem.

    Z mojej perspektywy życie w Indiach jest inne niż w Europie, ale wcale nie gorsze. Niektórzy mają błędne przekonanie, jakoby Indie były tanie. To wszystko zależy od tego, gdzie mieszkamy i czym się żywimy. Warto pamiętać, że zarówno edukacja, jak i opieka medyczna są w Indiach płatne, więc musimy mieć oszczędności i dobrze nimi zarządzać. Typowo indyjskie jedzenie, jak ryż, mąka, warzywa, jest tanie, ale jeśli najdzie nas ochota na coś bardziej międzynarodowego, to tu ceny będą podobne do tych w Polsce lub wyższe. Sporym plusem są liczne udogodnienia. Za niewielką kwotę możemy zatrudnić pomoc domową, kierowcę, kucharza czy nawet opiekę do dziecka. Myślę, że wszystko zależy od naszych przyzwyczajeń i oczekiwań. Jeśli żyje się w dużym mieście, jak ja, to wszystko jest łatwiejsze i na wyciągnięcie ręki. Zupełnie inaczej jest na prowincji, w małym mieście lub na wsi, ale zapewne osoba, która decyduje się na życie tam, ma tego świadomość.

    A czy jest coś, z czym trudno się pogodzić? Co jest w Indiach nie do zniesienia dla Europejki? Czy można np. przyzwyczaić się do hałasu, wszechobecnego chaosu?

    Ja wiem, że Polacy żyją w przekonaniu, że tutaj wszędzie jest chaos i hałas, brud i bieda, ale te przekonania są błędne i będę to niezmiennie powtarzać. Indie rządzą się swoimi prawami. Jest tu sporo ludzi, zwłaszcza w dużych miastach. Nie oznacza to jednak, że w tym wszystkim nie ma jakiegoś ładu. Dostrzega się go po pewnym czasie i żeby czuć się w Indiach komfortowo, trzeba nauczyć się żyć zgodnie z tutejszym rytmem, a nie próbować wszystko zmieniać i dopasowywać do siebie. Jeśli ktoś przyjeżdża do Indii z założeniem, że trafia z cywilizacji do Trzeciego Świata, to nie wróżę tej osobie przyjemnego pobytu tutaj, niezależnie od tego, jak długi on będzie. Indie trzeba obserwować, ale nie z krytycznym nastawieniem. Po jakimś czasie człowiek zauważa sporo podobieństw do polskich realiów życia społecznego. Jeśli nie rozumiemy, to nie oceniajmy.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Cywilizacja tak stara jak indyjska nie potrzebuje nic od nikogo brać, a jedynie podąża za globalnymi trendami
    | Fot. archiwum Aleksandry Zalewskiej

    Mówimy o grubo ponadmiliardowym kraju. Kraju kontrastów – ogromnej biedy z jednej strony, z drugiej – rażącego bogactwa.

    Mówimy o kraju, gdzie jest prawie 1,5 mld ludzi, ale proszę, pokaż mi, który kraj na świecie nie jest krajem kontrastów. Wystarczy przejść się po Warszawie – zajrzeć do Vitkaca w centrum, gdzie mamy luksusowe sklepy, na Żurawią do jednej z droższych knajp, a potem przejechać się tramwajem na Grochów, Pragę-Północ. Czy i tam nie zobaczymy sporych kontrastów? Oczywiście ich skala będzie kompletnie inna niż w Indiach, ale przypomnę tylko, że Indie jeszcze w XVIII w. były jednym z najbogatszych krajów świata, aż do czasu, kiedy kontrolę przejęli Brytyjczycy. To oni przez 200 lat zrujnowali Indie i doprowadzili jej mieszkańców do śmierci głodowych, do braku edukacji, niszczenia gospodarki. Opuszczając subkontynent indyjski w 1947 r., zostawili za sobą zgliszcza i wojnę domową wywołaną przez podział terytorium między świeckie Indie a muzułmański Pakistan. Od tego czasu (a trwało to ponad 70 lat) Indie podniosły się z gruzów i są obecnie piątą na świecie gospodarką. Prawie połowa indyjskiego społeczeństwa należy do klasy średniej, czyli do grupy standardowych konsumentów dóbr i usług. Uważam, że to spory postęp.

    A jak wygląda życie kobiety w Indiach? Utarł się pogląd, że kobieta w Indiach nie ma większych praw. Po ślubie zostaje bezwolną żoną, nie ma szans na kontynuowanie edukacji, przez resztę życia zależna jest od męża i teściów. I najważniejszym zadaniem kobiety nad Gangesem – a także jej najlepszą polisą ubezpieczeniową – jest urodzenie syna. I czy to prawda, że pracująca żona jest ujmą, bo to w społeczności oznacza, że mąż nie potrafi utrzymać rodziny na odpowiednim poziomie?

    Nie, to nie jest prawda. Powiem więcej – wykształcona żona jest bardziej doceniana zarówno przez męża, jak i teściów, a jeśli dokłada się do budżetu rodzinnego, pracując, to wszyscy są zadowoleni. Przyjęło się uważać, że kobiety są zamykane w domach, tymczasem większość z nich ma wybór. Tradycyjnie i zgodnie z hinduskimi przysięgami ślubnymi utrzymanie domu spoczywa na mężczyźnie. Jeśli jednak kobieta ma chęci i możliwości, to pracuje, ale wiele Hindusek cieszy się przywilejem bycia panią domu i zarządzania zatrudnioną służbą. Nie twierdzę, że są miejsca i rodziny, gdzie to, co mówisz, jest prawdziwe, ale myślę, że są w zdecydowanej mniejszości.

    O Indiach krążą pełne uprzedzeń, dość stereotypowe poglądy, ale osobiście już mnie nie dziwią. Oczywiście, Indie mają swoje demony, z którymi muszą się mierzyć i jeszcze sporo wody w Gangesie upłynie, zanim wszystkie one zostaną rozwiązane, ale ja zawsze sugeruję, by patrzeć na to w skali kraju najludniejszego na świecie i mającego powierzchnię dwóch Europ. Generalizowanie jest z zasady złe, a w przypadku takiego giganta jak Indie jeszcze bardziej, bo trzeba zrozumieć, jak wiele jest tu religii i odmiennych grup etnicznych, jak złożone są warstwy społeczeństwa indyjskiego. Nie mamy miejsca na wdawanie się w szczegóły, dlatego polecam moją książkę „Smaki Indii”. Nie warto ślepo wierzyć we wszystko, co wrzucą nam na talerz media lub co znajdziemy w sieci.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W naszych oczach „zakodowany” jest obraz indyjskiej kolorowej kobiety, wyglądającej jak księżniczka. Stroje jej są przepiękne i bogato zdobione. Czy strój świadczy o przynależności do konkretnego stanu, kasty?

    Indyjskie kobiety lubią swoje tradycyjne stroje, ale w miastach równie popularne są dżinsy i koszulki. Oczywiście dla osoby przyjezdnej pierwsze, co rzuca się w oczy, są właśnie odziane w sari kobiety, ale jeśli widzimy je na ulicach, to najczęściej należą do biedniejszej warstwy społecznej. Stroje bogatszych osób nie są aż tak kolorowe jak te biedniejszych, ale tu wiele zależy od preferencji kobiety. Samych rodzajów sari są dziesiątki i wprawne indyjskie oko od razu rozpozna, czy to drogie jedwabne sari, czy jakaś poliestrowa tandeta. Strój kobiety w większym stopniu zależy jednak od jej własnego wyboru i tego, gdzie pracuje. Przykładowo, moja teściowa nie lubi sari, jest dla niej niewygodne, więc zakłada je tylko na specjalne okazje. Tymczasem są kobiety, które codziennie noszą sari i wcale nie czują, żeby ich ruchy były ograniczone. Młode dziewczyny zdecydowanie częściej zobaczymy w zachodnich strojach.

    Wszyscy kojarzą czerwoną kropkę pomiędzy brwiami na czołach Hindusów. Co ona oznacza? Jakie są jeszcze inne „znaki” przypisane kobietom lub mężczyznom?

    Kropka na czole może mieć różny kształt i kolor. Czerwony jest popularny, ale nie jedyny. Taka kropka zrobiona barwnym proszkiem (czerwonym, żółtym, białym, czarnym) to tika/tilak i jest formą błogosławieństwa oraz zabezpieczenia trzeciego oka – tu płeć nie ma znaczenia. Kobiety również przyklejają na czoła naklejki bindi w kolorach i kształtach pasujących do ich stroju. Na linii włosów lub przedziałku mają czerwony sindur w formie kropki lub kreski, który świadczy o tym, że są mężatkami.

    Czy dużo jest kobiet, które odrzucają tradycyjny model rodziny i chcą żyć inaczej? Czy to jest zjawisko marginalne, czy już znaczące?

    Nie wiem, co rozumiesz przez „tradycyjny model rodziny”?

    Mam na myśli singielki czy kobiety niechcące mieć dzieci.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Z pewnością coraz więcej kobiet kontynuuje edukację, a przez to później bierze ślub, decyduje się na dziecko, ale też ma własną karierę. Dla Hindusów bardzo ważne jest posiadanie dzieci, dlatego mało kto rezygnuje z tego przywileju, wręcz kwitnie biznes in vitro. Osobiście nie znam kobiet, które zdecydowałyby się na samotne życie bez męża i dzieci, ale z pewnością takie są. Nie jest to jednak żaden trend, bo i społeczeństwo indyjskie jest kolektywne, a nie indywidualne, jak na Zachodzie. Tutaj relacje i kontakty mają znaczenie.

    Hindusi mają większy dystans do życia. Wiedzą, jak budować relacje w życiu prywatnym i zawodowym oraz jak dbać o te relacje
    | Fot. archiwum Aleksandry Zalewskiej

    A kobiety w wielkim biznesie?

    W Indiach jest tak jak wszędzie – kobiet w biznesie jest mniej, ale są. Kobiety zdobywają dobre wykształcenie, wyjeżdżają zagranicę, mają świetne pozycje, robią karierę. Nazwiska Hindusek są obecne zarówno na wysokich stanowiskach w Indiach, jak i poza nimi. Kobiety w Indiach potrafią o siebie zawalczyć i znam całkiem sporo takich, które przejęły rodzinne biznesy lub też założyły własne. Nawet w wojsku i rządzie są kobiety na wysokich stanowiskach. Globalizacja wiele zmienia. Dziś nawet osoba mieszkająca w slumsach ma smartfona i dostęp do internetu, a przez to zmienia się całe społeczeństwo. Ludzie rozumieją, że ważne jest wykształcenie, że mogą wpłynąć na swój status społeczny, że mają swoje prawa obywatelskie.

    Ty jesteś w Indiach przykładem kobiety pracującej, aktywnej, jesteś pilotką wycieczek po Azji, przewodniczką odkrywającą przed Polakami piękno Indii. Czy dużo Polaków odwiedza ten kraj?

    Sporo Polaków przyjeżdża do Indii, ale nadal znacznie mniej niż chociażby do Tajlandii. Z tego, co pamiętam, przed pandemią było to ok. 20 tys. w Indiach w stosunku do 120 tys. w Tajlandii, nie znam aktualnych danych. Mam bardzo różne doświadczenia w kwestii turystycznych wrażeń. Wiele zależy od tego, z jakim nastawieniem ktoś przyjeżdża do Indii, jakie biuro wybiera (lub decyduje się na podróż samodzielną), w które rejony zagląda. Pracowałam wcześniej z dużymi komercyjnymi biurami. Nie da się ukryć, że jeśli ktoś „wpada” do Indii na siedem dni, przebiega przez kilka miejsc w 40-osobowej grupie, śpi w podrzędnych hotelach na obrzeżach miast, je byle co, to wrażenia będą… adekwatne. Osoby podróżujące dłużej, w mniejszych grupach, mają szansę lepiej poznać ten kraj i dać mu się zauroczyć. Przygotowuję też programy dla osób prywatnych, które zwiedzają Indie na własną rękę w oparciu o moje rekomendacje w kwestii zakwaterowania, jedzenia, lokalnych przewodników – tu zawsze jest 100 proc. satysfakcji i wszyscy chcą wrócić po więcej. To, z jakimi doświadczeniami wracamy do domu z Indii, zależy od tego, kto i w jaki sposób je nam pokaże i o nich opowie. Generalnie, jeśli ktoś jest zaskoczony, to raczej pozytywnie.

    Wiemy, że Hindusi wiele wzorców czerpią z Zachodu – mam na myśli tych, którzy studiowali czy studiują w Europie. A czego my, Europejczycy, moglibyśmy się nauczyć od nich?

    Nie wydaje mi się, żeby Hindusi brali wiele wzorców z Zachodu. Myślę, że cywilizacja tak stara jak indyjska nie potrzebuje nic od nikogo brać, a jedynie podąża za globalnymi trendami. Świat się zmienia, zmieniają się też Indie. Myślę, że tu trzeba by nieco wejść w teorię komunikacji międzykulturowej. Jako cywilizacja europejska wiele nauczyliśmy się od Hindusów przez wieki – cyfra zero, szachy, kanalizacja. Braliśmy z Indii garściami od czasów, gdy w XVI w. na wybrzeżu Indii wylądowali Portugalczycy, aż po czasy II wojny światowej, gdy Hindusi walczyli na wszystkich frontach po stronie aliantów. Hindusi są niezwykle przedsiębiorczy, wolą naprawić zamiast wyrzucić. Szanują swoich starszych. Jest w nich ogromny patriotyzm. Hindusi mają większy dystans do życia. Wiedzą, jak budować relacje w życiu prywatnym i zawodowym oraz jak dbać o te relacje.

    Czytaj więcej: Indie chcą mieć ambasadę na Litwie. Minister Landsbergis o wizycie w Nowym Delhi


    Aleksandra Zalewska – magister arabistyki i islamistyki, przewodniczka po Indiach i pilotka wycieczek po Azji. Autorka książki „Smaki Indii”, powieści dla dzieci „Tajemnice Lestorii” oraz fikcji politycznej „Nirwana”. Prowadzi blog, vlog i podcast na temat Indii. Aktywnie zaangażowana w odczarowywanie Indii przez przybliżanie Polakom indyjskiej kultury i obyczajów bezpośrednio na wycieczkach oraz pośrednio przez media społecznościowe i inne platformy przekazu.


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego”Nr 13 (38) 06-12/04/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    W jaki sposób teatr odpowiada na niepokoje współczesności? VII edycja Festiwalu „MonoWschód”

    — Czasy są coraz trudniejsze i niepewne, niepokoimy się o przyszłość nie tylko swoją i naszych narodów, ale wręcz całej planety. W jaki sposób na nasze niepokoje odpowiada współczesny teatr? Co dzisiaj jest prawdą? Czy jest jeszcze jakiś system...

    Oskar Schindler. Niemiec, który ratował Żydów

    Steven Spielberg tę myśl nosił w sobie wiele lat. Kiedy w latach 80. do jego rąk trafiła książka australijskiego pisarza Thomasa Keneally’ego, „Schindler’s Ark”, dogłębnie go poruszyła. Od tej pory wiedział, że musi przenieść na ekran historię niemieckiego przedsiębiorcy...

    „Dobre tylko, co prawdziwe”: VII edycja Festiwalu „MonoWschód” 

    „Czasy są coraz trudniejsze i niepewne, niepokoimy się o przyszłość nie tylko swoją i naszych narodów, ale wręcz całej planety. W jaki sposób na nasze niepokoje odpowiada współczesny teatr? Co dzisiaj jest prawdą? Czy jest jeszcze jakiś system wartości,...

    Niszczycielka kości — osteoporoza: jak z nią żyć i zapobiegać chorobie?

    Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że na osteoporozę chorują osoby z niedoborem witaminy D. Najczęściej są to kobiety po menopauzie, ale zmiany w kościach coraz częściej zaczynają się znacznie wcześniej, już po 40. roku życia. Osteoporozą zagrożeni są seniorzy — u...