— Z zadowoleniem przyjmuję dążenie związków zawodowych do reprezentowania interesów swoich członków i poważnie traktuję ich inicjatywę złagodzenia pewnych ograniczeń dotyczących akcji strajkowych. Uważam, że konsensus jest możliwy, a nawet konieczny, ale związki zawodowe powinny odrobić „pracę domową” — tj. zasugerować, jakie złagodzenia byłyby konieczne. Wtedy moglibyśmy przedyskutować w Radzie Trójstronnej i w Sejmie zmiany w Kodeksie pracy, które uprościłyby procedury strajkowe — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” minister Monika Navickienė.
Marsz zorganizowany przez związki zawodowe
1 maja, z okazji Międzynarodowego Dnia Pracy, w Wilnie zebrało się ok. tysiąca osób na demonstracji i marszu zorganizowanych przez związki zawodowe, podczas których domagano się złagodzenia ograniczeń w przeprowadzaniu strajków.
— Jesteśmy otwarci na dyskusję o wszystkich warunkach i wielokrotnie prosiliśmy same związki zawodowe, aby przedstawiły swoje propozycje Ministerstwu Opieki Socjalnej i Pracy, jakie zmiany byłyby potrzebne, aby mogły lepiej wypełniać swoje funkcje. Jednak w chwili obecnej nadal nie mamy żadnych konkretnych propozycji ze strony związków zawodowych. O realnej możliwości dialogu i zmian świadczy jednak fakt, że Sejm przyjął już poprawki liberalizujące organizację strajków w sytuacjach kryzysowych — zaznacza minister opieki socjalnej i pracy Litwy, Monika Navickienė.
Inga Ruginienė, przewodnicząca Konfederacji Związków Zawodowych Litwy, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” mówi, że ostatnio jest coraz trudniej bronić pracowników przed presją pracodawców.
Czytaj więcej: Zamiast wolnego 1 maja — dodatkowy dzień do urlopu. Litwa debatuje o znaczeniu Święta Pracy
Większe prawo do obrony praw pracowniczych
— Nasze wymagania składają się z dwóch części. Pierwsza to większe prawo do obrony praw pracowniczych, druga to wolność strajku. Jeśli chodzi o pierwszą część, ostatnio odczuwamy naprawdę bardzo silną presję na członków związków zawodowych, a nawet na tych aktywnych pracowników, którzy chcą się samoorganizować lub w inny sposób bronić swoich praw, pracodawcy próbują wywierać presję na pracowników w każdy możliwy sposób, aby nie chcieli lub nie mogli aktywnie wyrażać swojego stanowiska, swojego niezadowolenia. Mamy nawet takie przypadki, w których pracownicy nie otrzymują wynagrodzenia od miesięcy lub pracują w niebezpiecznych warunkach pracy, a jeśli odważą się nie zgodzić z pracodawcą lub jeśli zbiorą się w grupie, aby przedstawić pracodawcy pewne uwagi na ten temat, są poddawani presji ze strony pracodawcy — mówi Inga Ruginienė.
Rozmówczyni zaznaczyła, że pracownicy mają prawo wyrazić swoją opinię, jeśli widzą, że pewne rzeczy nie dzieją się zgodnie z prawem oraz że w firmach powinna istnieć kultura prowadzenia negocjacji, w której pracodawca nie nęka, nie stosuje przemocy psychicznej i nie wyśmiewa pracowników, ale raczej siada do stołu i prowadzi rozmowę.
Według Ruginienė konieczne są zmiany w Kodeksie Pracy, które pozwoliłyby na łatwiejsze zorganizowanie strajków, ponieważ obecnie jest to prawie niemożliwe.
— Druga sprawa to strajki. Dziś widzimy, że nie ma porozumień z pracodawcami w różnych sektorach i coraz trudniej jest osiągnąć porozumienia w sprawie warunków pracy w firmach lub instytucjach. Czasami staje się to prawie niemożliwe, pracodawca nie chce nawet rozmawiać. Więc jako obrońcy pracowników musimy uciekać się do ostateczności, czyli do strajku. Dziś mamy takie przepisy prawne, że ogłoszenie strajku staje się prawie niemożliwie. Pokazały to przykłady ostatnich strajków w wileńskim transporcie publicznym i strajku nauczycieli. Aby pracownicy mogli rozpocząć strajk, w niektórych przypadkach potrzebowali dwóch lub trzech lat, aby przejść przez wszystkie instancje sądowe i móc ogłosić, że rozpoczynają strajk — podkreśla Inga Ruginienė, przewodnicząca Konfederacji Związków Zawodowych Litwy.
Czytaj więcej: Wznowiony strajk nauczycieli rozpoczęty wiecem przy Sejmie